Lepsze warunki pracy, odciążenie od niektórych zadań, podniesienie jakości studiów podyplomowych – to niektóre z planów resortu zdrowia wobec pielęgniarek. W marcu ruszyła debata nad strategią rozwoju tego zawodu.
Zręby zmian opracował departament w resorcie zdrowia i robocze propozycje zostały zaprezentowane ekspertom na konferencji zorganizowanej w WUM. Następnym krokiem jest powołanie ministerialnego zespołu, który w maksymalnie trzy miesiące ma wypracować strategię obejmującą kompleksowo kwestie dotyczące pielęgniarek – ich kształcenia, zmian zakresu obowiązków, warunków pracy.
Łatwo nie będzie, bo problemy narastały latami, a resort zdrowia jak na razie bezskutecznie walczy o dodatkowe pieniądze na realizację różnych swoich planów. Pytany, jak poprawić sytuację pielęgniarstwa w Polsce, Konstanty Radziwiłł odpowiedział wprost, że nie zna prostej odpowiedzi i chce wspólnie ze środowiskiem i ekspertami je wypracować. – Trzeba poprawić nabór, kształcenie – także w zawodach pomocniczych, ścieżkę rozwoju zawodowego czy warunki pracy. To nie jest tylko kwestia wynagrodzeń, ale także norm zatrudnienia – mówił minister Radziwiłł.
Promocja – czy potrzebna?
Minister Konstanty Radziwiłł chce też przygotowania kampanii promującej pielęgniarstwo. Mogłyby to być m.in. spoty telewizyjne. Propozycja ta spotkała się z uśmiechami po stronie uczestników konferencji. – To jest wielkie wyzwanie przed nami. Widzę, że niektórzy na sali mają co do tego wątpliwości, ale jeśli wszyscy troszczymy się, aby pielęgniarek i położnych było tyle, ile potrzeba, to mamy sporo do zrobienia. To nie jest tak, że inne decyzje automatycznie spowodują, że zainteresowanie zawodem będzie większe – przekonywał minister.
Problem leży jednak głównie w finansach, organizacji pracy, a nie braku chęci. Tych ostatnich zresztą, jak się okazuje, jest znacznie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Jak informowały same pielęgniarki, zdarzało się, że chętnych na studia było mniej niż miejsc. – W ostatnim czasie jest nawet po kilka osób na miejsce. To bardzo dobry trend. Należy go teraz przekuć w to, żeby absolwenci chcieli zostać w Polsce – mówiła Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Kto bez studiów?
Radziwiłł zapewniał, że utrzymane zostaną zapisy o tym, że pielęgniarka musi mieć wyższe wykształcenie w tym zawodzie. Wcześniej pojawiały się pogłoski, że rząd dopuści do tego, by jak dawniej wystarczyło liceum pielęgniarskie. Ale chodzi o inne rozwiązanie, a mianowicie wykształcenie asystentek pielęgniarek (co do nazwy nie ma jeszcze decyzji).
– Nawet przez moment nikt nie planował likwidacji kształcenia uniwersyteckiego pielęgniarek, zarówno na poziomie licencjatu, jak i magisterium. Rozmawiamy o wzmocnieniu pracy pielęgniarek zawodami pomocniczymi, np. asystentkami, które niekoniecznie miałyby wykształcenie uniwersyteckie – mówił Radziwiłł. Wtórował mu wicepremier Jarosław Gowin odpowiedzialny za resort nauki.
– Zwłaszcza w sytuacji niedoboru kadr, asystentki w istotny sposób mogłyby odciążyć pielęgniarki i położne, wykonać te czynności, które mogą być wykonywane bez dyplomu i prawa wykonywania zawodu pielęgniarki czy położnej – mówił Radziwiłł.
Przedstawiciele rządu zapowiedzieli też odbiurokratyzowanie pracy pielęgniarek i położnych, tak by mogły bardziej skoncentrować się na pracy z pacjentem. – Dokumentacja, praca z komputerem są ważne, ale to nie jest istota pracy pracowników medycznych – podkreślał minister. A dodatkowo planuje dyskusje nad warunkami pracy i normami zatrudnienia. – Dzisiaj wiele pielęgniarek pracuje w warunkach, które urągają nie tylko ich bezpieczeństwu, ale przede wszystkim bezpieczeństwu pacjentów – powiedział Radziwiłł.
Wśród zapowiadanych zmian są też te dotyczące systemu monitorowania kształcenia podyplomowego. W ministerstwie trwają już prace m.in. nad wdrożeniem systemu akredytacji, który ma podnieść jakość edukacji w takich placówkach.
Coraz starsze
Z kolei, zdaniem samych zainteresowanych, największym problemem jest teraz luka pokoleniowa w ich zawodzie. Średnia wieku pielęgniarek wynosi ponad 50 lat, jeszcze dwa lata temu było to 48 lat. – Aż 42 tys. pracujących pielęgniarek ma już uprawnienia emerytalne i w każdej chwili mogłaby odejść z pracy – podkreślała Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Kolejne ok. 40 tys. nabędzie uprawnienia emerytalne w najbliższych czterech latach. W sumie to aż jedna czwarta obecnie pracujących. A młodych – do 30. roku życia – jest zaledwie kilka procent, więc o zastępowalności na razie nie ma co mówić.
Część osób odchodzi z zawodu w czasie kariery, bez osiągnięcia wielu emerytalnego – do rejestru jest wpisanych 288,8 tys. pielęgniarek, jednak zatrudnionych jest 222 tys. W przypadku studentek – niektóre w ogóle nie występują o wydanie dokumentów uprawniających do pracy. Inne, nawet je mając, nie podejmują zawodu.
– Jednym z priorytetów, ale na pewno nie jedynym, jest ograniczenie chęci do emigrowania z Polski – mówił Radziwiłł.
Co z płacami?
Wynagrodzenia pielęgniarek rosną. – Dzisiaj jesteśmy na poziomie 800 zł podwyżki, pod koniec tego roku będzie to 1200, a w kolejnym 1600 zł dodatkowych środków – mówił minister. Minimalne wynagrodzenie, zawarte w projekcie ustawy regulującej najniższe pensje w ochronie zdrowia, według ministra większość pielęgniarek już osiągnęła. – Rzeczywisty poziom wynagrodzenia zależy od możliwości zakładu pracy – podkreślał. Jest też projekt obywatelski, pod którym zbierane są podpisy, by rozpatrywał go sejm. Ten projekt przewiduje o wiele wyższe stawki niż proponuje to ministerstwo. Ale szanse jego uchwalenia są znikome, skoro nawet na te proponowane przez MZ podwyżki nie ma pieniędzy. Na razie wygląda jednak na to, że o podpisy walczą głównie lekarze.