W ostatnich tygodniach opublikowano szereg raportów i wyników badań na temat zdrowia, niejako podpowiadających politykom, w czym – zdaniem Polaków – leży problem z ochroną zdrowia i jakie są oczekiwania wyborców w tym zakresie.
Wwiększości diagnozy te są zbieżne. Głównym problemem są kolejki, a sposobem ich omijania m.in. łapówki, dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, płatności z własnej kieszeni.
Najobszerniejszym badaniem, publikowanym cyklicznie jest „Diagnoza Społeczna”. Choć w czasie zamykania numeru gazety nie była jeszcze dostępna, otrzymaliśmy dostęp do najważniejszych danych i wykresów dotyczących zdrowia. Diagnoza pokazuje jak jest – np. czy faktycznie blokowanie zmian, powołujące się na konstytucyjną równość w dostępie do opieki zdrowotnej, ma sens. Odpowiedź brzmi: równości nie ma. A bez prywatnych wydatków i pomocy pracodawców wielu Polaków pomocy by nie otrzymało w akceptowalnym medycznie i społecznie czasie.
Więcej osób stać na zdrowie
Generalnie w Diagnozie przeważają informacje pozytywne, jakby była odpowiedzią na hasła „Polska w ruinie” czy spoty z umierającymi na korytarzu pacjentami. Polacy są bardziej zadowoleni ze stanu własnego zdrowia niż w poprzednich edycjach badania (zadowolenie deklaruje trzech na czterech), mniej zestresowani, coraz rzadziej rezygnują ze świadczeń i leków z powodu braku pieniędzy.
Choć ciągle w kontekście polityki refundacyjnej słyszymy o pacjentach odchodzących z niczym od aptecznych okienek z powodów finansowych, w tegorocznym badaniu do wystąpienia takiej sytuacji przyznało się 13,4 proc. badanych. Dwa lata wcześniej było ich 16,9 proc., a w 2011 r. blisko 18 proc. Wydatki na leki spadają.
Z wizyty u lekarza zrezygnowało 11,6 proc. badanych, przy czym najczęściej z powodów finansowych rezygno-
wano z pomocy stomatologa (ponad 14 proc.). 6,4 proc. badanych nie wykonało badań z powodów finansowych.
Wydatki na opłaty w szpitalach publicznych, zakup usług AOS i „dowody wdzięczności” rosły. Tzw. szczere dowody wdzięczności wręczało 2,3 proc. ankietowanych, a ich wartość sięgała blisko 150 zł w ostatnich trzech miesiącach. Wzrosły też łapówki – tak przynajmniej wskazują badania, a Diagnoza należy do najrzetelniejszych w kraju, realizuje się ją od lat na tej samej grupie 12 tys. gospodarstw domowych i ok. 20 tys. indywidualnych respondentów. Wręczenie łapówek w ostatnim kwartale zadeklarowało 2,2 proc. gospodarstw domowych. To aż 60 proc. więcej niż w 2013 r. Przeciętnie wydano na nie 362 zł w ciągu kwartału – tu wzrost w ciągu dwóch lat wyniósł jedną trzecią.
– To nie upadek moralny społeczeństwa, ale jeden ze sposobów na ochronę własnego zdrowia. Dla niektórych łapówka jest mniejsza niż koszt leczenia w prywatnej placówce – mówił w środę prof. Janusz Czapiński. Z kolei dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, członek rady NFZ, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego zwróciła uwagę, że wzrost odsetka osób wręczających łapówki wynikać może z faktu, że system nie zaproponował żadnej innej formy, która mogłaby ucywilizować nasze wydatki prywatne.
Polisy – i tak, i nie
Deklaracjom o częstszym wręczaniu łapówek towarzyszy spadek zainteresowania wykupieniem dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Przy cenie poniżej 100 zł polisę gotowych jest kupić 23,6 proc. badanych, dwa lata wcześniej było ich o ponad 1 pkt proc. więcej, a cztery lata temu o ponad 5 pkt. proc. (28,7 proc.). Ubezpieczeniem droższym niż 100 zł się zainteresowałoby jedynie 2,5 proc. badanych.
Ale z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika jednak, że popularność polis związanych ze zdrowiem (nie tylko podobnych do abonamentów) rośnie. Na koniec marca miało je ponad 1,2 mln Polaków. W I kwartale sprzedano ich o 32 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Najszybciej rosła sprzedaż polis indywidualnych – aż trzykrotnie. Z tej samej Diagnozy zaś dowiadujemy się, że 6,1 proc. ma abonamenty fundowane przez pracodawcę, nieco mniej niż w 2013 r. (pytaniem pozostaje czy wszyscy abonament od polisy rozróżniają).
Zdrowie w polityce
Czy Polacy faktycznie interesują się polityką zdrowotną i zawiłościami systemu? Śmiem wątpić. Niewielu wie nawet, czy leczy się w publicznym czy prywatnym szpitalu, interesuje ich tylko czy ma kontrakt. Z badań wykonanych przez Millward Brown dla INFARM-y w ramach rozpoczętej właśnie debaty „Głosuję na zdrowie” wynika, że 87 proc. Polaków chce, by temat ochrony zdrowia był traktowany jako priorytetowy – zarówno przez polityków, jak i media. Podobny odsetek oczekuje, że będzie to priorytet nowego rządu. 91 proc. deklaruje, że chciałoby wiedzieć, jakie propozycje w tej kwestii mają poszczególne partie polityczne. Polacy najbardziej chcieliby skrócenia kolejek do specjalistów i zwiększenia dostępności lekarzy. Za likwidacją NFZ jest ok. 5 proc. osób, a kilka proc. uważa, że w ochronie zdrowia wszystko trzeba zmienić. 78 proc. ankietowanych sądzi, iż dostęp do nowoczesnych terapii lekowych w Polsce jest niewystarczający. Uważają ponadto, że pozwalają one ograniczyć koszty leczenia i wydłużyć aktywność zawodową. 59 proc. stwierdziło nawet, że zgodziłoby się na wyższą składkę zdrowotną w zamian za dostęp do nowoczesnych terapii lekowych. 72 proc. ankietowanych Polaków zgadza się na współpłacenie pacjentów w zamian za wybór diagnostyki i leczenia nowocześniejszymi metodami niż te, które bez dopłat, w standardzie oferuje NFZ – to z kolei wnioski z publikowanych kilka miesięcy temu wyników badania zrealizowanego dla Izby POLMED przez Research Cloud. Oczywiście wiele zależy od pytań. Popularność partii mających programy zupełnie inne niż oczekiwania Polaków z tych badań, może też wskazywać na to, że albo zdrowotnymi programami się nie interesują albo ich nie rozumieją. Cóż – politycy podobnie.