Jest mi niezwykle trudno odpowiedzieć na polemikę przedstawioną przez Pana Krzysztofa Bukiela, a to dlatego, że podawane przez niego i przeze mnie argumenty są w dużej części pochodną naszych przekonań. A o gustach i przekonaniach można dyskutować bez końca – i bez rezultatu. Dalej zatem twierdzę, że to, z czym mamy do czynienia obecnie w Polsce jest rynkiem – a rynek jest, jaki jest. Każdy z nas chciałby być piękny, bogaty i zdrowy, ale takie szczęście spotyka tylko nielicznych.
Uważam, że na obecnym rynku istnieje dobrowolność transakcji . Nie uważam kas chorych za organizacje specjalnie dobrze zarządzane, ale mam nadzieję, że żadna z kas nie grozi: "Jak nie podpiszecie, to was za to aresztujemy!. Nie ma też obowiązku podpisywania beznadziejnych kontraktów po 9 złotych za poradę. Zawsze można powiedzieć: "Nie. I przejść do niepublicznego sektora lub zmienić zawód. Że to jest trudne? A kto obiecywał, że będzie łatwo?
Obecnie coraz skuteczniej świat dobiera się do skóry Microsoftowi, kilka lat temu wpadkę zanotowała Coca-Cola, mimo że kiedyś pozycja obu firm wydawała się niezachwiana. Henry Ford święcił triumfy sprzedając swój model T (oczywiście w kolorze czarnym), dopóki inni producenci nie znaleźli sposobu, żeby taniej i lepiej produkować całą gamę aut dostosowanych do potrzeb indywidualnych klientów. Kasy chorych też nie są wieczne.
Ilość pieniędzy w systemie jest, jaka jest. Trudno. Należałoby się zastanowić, jak zrobić z nich lepszy użytek, bo na więcej nie ma co liczyć, zwłaszcza w obecnej sytuacji gospodarczej, przy dziurze w budżecie. Warto podkreślić, że zarządzanie i rynek to nie koncert życzeń, tylko bardzo ciężka praca, polegająca na osiągnięciu sukcesu przy takich zasobach, jakimi się dysponuje.
A jak się komuś nie podoba, to zawsze może z tego rynku wyjść (i możliwość wyjścia też jest cechą rynku). Ja jeszcze zostanę, bo wierzę, że może być lepiej. Że rynek ten będzie bardziej bardziej życzliwy dla wszystkich uczestników. Ale kto wie, może kiedyś będę musiał go opuścić. Ani Pan Bukiel, ani ja nie mamy obowiązku do końca życia wykonywać swoich obecnych zawodów. I sądzę, że to jest właśnie coś, w czym się różnimy – ja wierzę, że zawód można zmienić, podobnie jak zamknąć zbędny szpital, nawet najwspanialszy.
Dodam, że na rynku zawsze są zwycięzcy i pokonani. W naszym sektorze bycie pokonanym może zaś oznaczać zgon. I dlatego warto walczyć, by nie było tych, którzy zostali pokonani niepotrzebnie.
Na polemikę w kwestiach szczegółowych redakcja SZ nie dała mi miejsca, udowadniając tym samym, że jest na rynku silniejsza ode mnie i może mi dyktować warunki, a ja mogę się z nimi nie zgodzić, ale wtedy tekst w ogóle się nie ukaże.
Marcin Kautsch