Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–92/2018
z 8 listopada 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Prawo do leczenia mają wszyscy chorzy z SM

Halina Pilonis

W Polsce wciąż borykamy się z nierównym dostępem do leczenia stwardnienia rozsianego. Dysproporcje są ogromne – w województwie opolskim na terapię czeka się dwa miesiące, a na Podlasiu dwa dni. We Wrocławiu w kolejce na leczenie jest 300 osób, w Krakowie kolejki nie ma. Pacjenci z SM apelują więc do NFZ, aby w całym kraju byli traktowani jednakowo, bo kolejka pozbawia ich szans na powodzenie leczenia.

Jak podkreśla Tomasz Połeć prezes Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, limitowanie i ograniczanie dostępu do świadczenia jest nieracjonalne, bo pieniądze i tak wydamy, tylko że na renty dla przedwcześnie niepełnosprawnych i opiekę nad nimi. Tymczasem, gdyby ci chorzy byli w porę leczeni, mogliby pracować i pełnić aktywnie swoje funkcje rodzinne i społeczne. – Żyjemy w jednym kraju i nie może być tak, że w zależności od miejsca zamieszkania mamy różny dostęp do leczenia – mówi.

Zdążyć, zanim mózg zniknie

Podczas debaty zorganizowanej przez Instytut Ochrony Zdrowia w Szpitalu Specjalistycznym im. Ludwika Rydygiera w Krakowie neurolog dr Sławomir Rusek wyjaśniał, dlaczego czas rozpoczęcia leczenia ma tak olbrzymie znaczenie. Jeśli choroba jest nieleczona, pierwsze 6–10 lat pacjent jest w pełni wydolny, ale lekarz może już zaobserwować objawy neurologiczne. Potem zaczynają się problemy z chodzeniem, zaburzenia funkcji poznawczych i pamięci oraz inne. W konsekwencji chory staje się niesamodzielny. W ostatnich latach medycyna postawiła milowe kroki pozwalające zatrzymać postęp choroby i utrzymać chorego w miarę sprawnego. Do tego potrzebna jest szybka i właściwa diagnoza, natychmiastowe rozpoczęcie leczenia oraz prawidłowe jego monitorowanie i reagowanie na zmiany w stanie pacjenta. Badania kliniczne potwierdziły, że największą korzyść z leczenia chorzy odnoszą, kiedy jest ono rozpoczęte jak najszybciej, ponieważ nieodwracalne zmiany tworzą się częściej w pierwszym etapie choroby, kiedy zdolności naprawcze mózgu są jeszcze największe. Maleją one jednak w miarę trwania stwardnienia rozsianego. Efektem procesów chorobowych jest zanik mózgu. Kiedy pacjent przejdzie już w fazę przewlekłą wtórnie postępującą choroby, wtedy jej postęp jest dramatyczny. Każdy rok zwłoki oznacza więc, że stan wyjściowy chorego rozpoczynającego terapię jest gorszy. Tymczasem cofnięcie zmian neurodegeneracyjnych jest niemożliwe. Chodzi o to, aby je opóźnić.

Odpowiednie finansowanie likwiduje kolejki

Doktor Ryszard Nowak, konsultant ds. neurologii województwa małopolskiego zaznaczył, że Kraków wyróżnia się w całej Polsce brakiem kolejek. – Programy lekowe nie są problemem. Powstały też poradnie rehabilitacyjne tylko dla pacjentów z SM. Problemem może być jedynie zbyt mało ośrodków prowadzących leczenie. Siedemdziesiąt procent pacjentów leczy się w Krakowie, reszta w pozostałych pięciu miejscowościach. To jednak oznacza, że niektórzy chorzy zmuszeni są pokonywać 120 km co miesiąc na kontrolę i podanie leku. Część musi zwalniać się z pracy. W skali roku to jest 12 dni – wyliczał. Dlatego – jego zdaniem – potrzebne są nowe ośrodki. Doktor Sławomir Rusek dodał, że brakuje też stacjonarnych oddziałów rehabilitacji dla chorych, którzy mają duże trudności z mobilnością.

Agata Mytelska, naczelnik wydziału gospodarki lekami małopolskiego oddziału NFZ wylicza, że z roku na rok wartości kontraktów wzrastają, na rehabilitację również. W woj. małopolskim kontrakt ma aż 57 oddziałów dziennej rehabilitacji, z czego 4 specjalizują się w SM.

Liczby mówią same za siebie

Przemysław Sielicki, ekspert z Uczelni Łazarskiego udowodnił, że wzrost nakładów na leczenie opłaca się. W latach 2008–2016 nakłady na leczenie SM w Polsce zwiększyły się ze 136 mln zł do 400 mln zł, co oznacza wzrost o 200%. W przeliczeniu na osobę środki potroiły się. O 280% wzrosła liczba pacjentów, dla których NFZ finansował terapię w ramach programów lekowych, a o ponad 300% wartość wydatków na ten cel. Znacząco poprawił się więc dostęp chorych do nowoczesnej terapii. Świadczy o tym czterokrotny wzrost liczby pacjentów z SM na 100 tys. mieszkańców w programach lekowych finansowanych przez NFZ.

Te wzrosty przełożyły się ewidentnie na zmniejszenie kosztów pośrednich. Eksperci wyliczyli je, opierając się na liczbie zwolnień lekarskich, rent i rehabilitacji z powodu SM, a więc kosztów związanych z utratą produktywności i przychodów bezpośrednich w wyniku niezdolności do pracy. W analizie nie uwzględniono kosztów związanych z utratą zarobkowania przez opiekunów. Chorzy na stwardnienie rozsiane w zależności od przyjętych wariantów liczenia generowali w 2012 r. koszty pośrednie na poziomie od 181,88 mln zł do 494,54 mln zł , a w 2016 r. spadły one do poziomu od 179,69 do 454,62 mln zł. W analizowanym okresie o 15% zmniejszyła się liczba osób z SM otrzymujących renty, a liczba lat utraconej produktywności spadała z 4300 lat w 2012 r. do 3700 lat w 2016 r., a więc blisko o 600 lat. – Czynnikiem sukcesu jest poprawiający się dostęp do terapii. Im więcej środków przeznaczamy na leczenie, tym mniejsze koszty pośrednie – podsumował P. Sielicki.

Jak rozwiązać problem kadrowy?

W związku ze starzeniem się społeczeństwa i wzrostem zachorowań na choroby neurodegeneracyjne neurologów potrzeba będzie jeszcze więcej. Tymczasem rezydentów jest mało i specjalizacja ta nie należy do priorytetowych. Zmierzamy w kierunku katastrofy kadrowej. Wobec braków neurologów w szpitalach obsługa administracyjna programów lekowych odbiera im cenny czas i skazuje chorych na kolejki. Gdyby lekarze nie musieli się tym zajmować, mogliby przyjąć kilka razy więcej pacjentów. W województwie dolnośląskim to braki kadrowe są również przyczyną kolejek. Piotr Pobrotyn, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu mówi, że lekarze 80% swojego czasu pracy poświęcają na czynności administracyjne. – Nie można w czasach katastrofy kadrowej zatrudniać lekarza, wykształconego specjalisty do kieratu biurokracji – apeluje dr Zbigniew Hałat, zastępca ds. medycznych dyrektora Dolnośląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ we Wrocławiu. Dlatego zdaniem prof. Jarosława Sławka, prezesa Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, należy zabezpieczyć nakłady na obsługę programów. – Duże zaangażowanie kadrowe przy małych środkach na opłacenie wysokiej klasy specjalistów oraz ciężary administracyjne zniechęcają do prowadzenia programów lekowych – dodaje.

Lek bez programu

– A może w ogóle powinniśmy zastanowić się nad zniesieniem programów i wydawać lek na receptę. Jedynie agresywne terapie pozostawić w formie leczenia szpitalnego w wyspecjalizowanych ośrodkach? – postuluje prof. Sławek. – To lekarz powinien podejmować decyzję, kiedy i czym leczyć. A konstrukcja programu nie zawsze na to pozwala – dodaje. Również środowiska pacjenckie postulują rezygnację z podziału na linie leczenia. – Ich zdaniem lekarz powinien mieć prawo do zastosowania odpowiedniego leku w odpowiednim czasie.

Poza tym, gdyby leki na SM zamiast w programach lekowych dostępne były w aptece otwartej, wtedy lekarze mieliby więcej czasu na diagnozowanie, monitorowanie stanu zdrowia chorych i moglibyśmy przyjąć nawet pięć razy więcej pacjentów. Szpital nie musiałby kupować leków i zajmować się całą działalnością handlową. Nie byłby to pierwszy taki przypadek – leki przechodziły już z programów do aptek, np. immunosupresyjne czy imatynib w przewlekłej białaczce szpikowej.

Skoordynujmy opiekę

Prof. J. Sławek uważa, że wysoki poziom skomplikowania leczenia oznacza konieczność wdrożenia opieki koordynowanej. – Koordynujmy działania, aby pacjent nie czuł się zagubiony w systemie – apeluje. Tomasz Połeć, prezes Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego podkreśla, że pacjenci z SM od lat domagają się stworzenia rejestru chorych, kompleksowej koordynowanej opieki, zwiększenia dostępu do neurologów, leczenia i jego monitorowania – zgodnie ze standardami światowymi. Choć są regiony takie, jak Podkarpacie czy Małopolskie, gdzie pacjenci nie czekają na leczenie, to i tak terapii poddawanych jest w Polsce zaledwie 30% chorych. – To sytuuje nas w Europie na piątym miejscu od końca – mówił. Postuluje, aby w Polsce wprowadzić standardy traktowania pacjenta. – W Czechach, na przykład, jeśli leczenie SM nie zostanie rozpoczęte w ciągu miesiąca od rozpoznania, traktowane jest to jako błąd w sztuce medycznej i pacjent może wnosić roszczenia odszkodowawcze – mówił.





Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot