Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 49–75/2024
z 30 września 2024 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Preludium i pandemiczna fuga

Ewa Biernacka

Rozmowa z prof. dr. hab. n. biol. Krzysztofem Pyrciem, wirusologiem, kierownikiem Pracowni Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu  Jagiellońskiego (MCB), liderem grupy badawczej Virogenetics, działającej w ramach MCB, należącej do europejskiego konsorcjum DURABLE, które od 2023 r. zrzesza światowej klasy instytuty badań podstawowych i translacyjnych, koordynowane przez Instytut Pasteura w Paryżu. 

Ewa Biernacka: Zagrażają nam wirusy i bakterie, np. dżuma i cholera w Indiach itp. patogeny. Porozmawiajmy o aktualnych zagrożeniach biologicznych.

Prof. dr hab. n. biol. Krzysztof Pyrć: Chociaż antybiotyki są w stanie zatrzymać rozwój bakterii, to coraz większym problemem jest antybiotykooporność, a na zakażenia wirusowe leków jest bardzo mało.

E.B.: Laboratorium Virogenetics, którym pan kieruje, jest częścią sieci naukowo-badawczej Durable, utworzonej przez KE za pośrednictwem Urzędu ds. Gotowości i Reagowania na Stany Zagrożenia Zdrowia (HERA).

K.P.: Jej celem jest rozpoznanie istniejących zagrożeń i przygotowanie nas na kolejne pandemie. Virogenetics zajmuje się charakterystyką oraz identyfikacją patogenów o wysokim potencjale zoonotycznym oraz patogenów stanowiących nowe zagrożenia. W dużym skrócie, szukamy zagrożeń nim pojawią się u ludzi i staramy się przygotować narzędzia, by temu zaradzić.

E.B.: Czy można zagrożenia wirusowe usystematyzować ze względu na ich poziom?

K.P.: Są oficjalne klasyfikacje patogenów ze względu na poziom bezpieczeństwa, który jest wymagany przy pracy z nimi, jednak nie zawsze oddaje to ich realny wpływ na nasze życie. Na przykład wirus ebola jest lokowany w najwyższej kategorii BSL4, jednak szansa, że w Polsce bezpośrednio nam zagrozi, jest raczej niewielka. Patrząc z perspektywy społeczeństwa, zaproponowałbym trochę inny podział.

Do grupy pierwszej zaliczyłbym patogeny powodujące znane choroby, włączając w to nawracające ostatnio choroby wieku dziecięcego, jak odra czy krztusiec. W większości przypadków potrafimy sobie z nimi radzić poprzez szczepienia, jednak nie robimy tego, czasem z niewiedzy, czasem dając wiarę teoriom spiskowym, a czasem po prostu z braku dostępu do rzetelnej informacji. A konsekwencje mogą być poważne, począwszy od coraz częstszego krztuśca u dorosłych po nowotwory szyjki macicy u kobiet, których można było uniknąć poprzez szczepienie przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV, ang. human papilloma virus).

Grupa druga to znane patogeny, które w efekcie ewolucji zmieniają się i wymagają od nas reakcji, np. poprzez aktualizowane szczepienia przypominające. Przykłady to wirus grypy czy SARS-CoV-2, jednak również w przypadku niektórych chorób bakteryjnych zachodzi konieczność aktualizacji szczepień.

Trzecia grupa to patogeny znane na świecie, które za naszego życia nie występowały w Polsce. Zmiana klimatu i ingerencja w środowisko naturalne sprawiają jednak, że już słyszymy o pierwszych przypadkach zakażeń wirusem Zachodniego Nilu u naszych sąsiadów, a w Europie pojawia się Denga czy gorączka krymsko-kongijska. W tym przypadku konieczna jest edukacja lekarzy i społeczeństwa, aby wiadomo było, jak rozpoznać wczesne objawy i jakie podjąć działania.

Grupa czwarta to wirusy, które przechodzą do ludzi ze świata zwierząt i stają się wirusami ludzkimi.

To oczywiście COVID-19, a także grypa hiszpanka ponad 100 lat temu. Patogeny z tej grupy najbardziej nam zagrażają, bo nie wiemy, co się pojawi i kiedy. To właśnie patogeny z tej grupy odpowiedzialne są za pandemie.

E.B.: Jak wirus zwierzęcy staje się wirusem ludzkim?

K.P.: Co do zasady, dany wirus ma swojego gospodarza, do którego jest optymalnie dopasowany i nie powinien przenosić się na inne gatunki, np. od kota nie zarażamy się jego chorobami. Jednak wyjątek stanowi regułę. Po pogryzieniu przez psa istnieje ryzyko wścieklizny. W niektórych przypadkach wirusy wykorzystują uniwersalne mechanizmy zakażenia i np. wirus grypy do rozpoznania komórki gospodarza wykorzystuje stosunkowo uniwersalne cząsteczki cukru na powierzchni komórek. Często jednak przy zoonozie organizm ludzki jest ostatecznym gospodarzem dla wirusa i nie dochodzi do dalszej transmisji. Tak jest w przypadkach wirusa wścieklizny i wirusa MERS. Niestety, ewolucja robi swoje i czasem taka zoonoza skutkuje pojawieniem się nowego wirusa dostosowanego do organizmu człowieka; wtedy mamy pandemię.

E.B.: Na ile zagrożenie wirusami zależy od ich dróg przenoszenia, od strategii ataku, od mechanizmów molekularnych stojących za przejmowaniem przez nie kontroli nad maszynerią komórki gospodarza?

K.P.: Od drogi transmisji zależy na pewno, jak zagrożenie będzie wyglądało. Wirus HIV-1 nieleczony powoduje nieodmiennie śmierć chorego, jednak przenosi się bardzo trudno przez krew i kontakt intymny, w związku z czym rozprzestrzenianie się choroby jest znacznie wolniejsze, co nie znaczy, że mniej zabójcze. HIV pojawił się w latach 20. XX w., a z jego istnienia zdaliśmy sobie sprawę 60 lat później. Pandemia jednak trwa i jest nie do opanowania. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku chorób przenoszonych drogą kropelkową, czy fekalno-oralną – tutaj przyrost liczby przypadków będzie bardzo eksplozywny, czego mieliśmy okazję doświadczyć przy pandemii COVID-19.

E.B.: To jednak niejedyne ścieżki transmisji wirusów, niektóre przenoszą się przez stawonogi. Symulacja rozprzestrzeniania się komara tygrysiego i afrykańskich kleszczy, które w ciepłych strefach świata powodują setki milionów przypadków rocznie, np. Dengi, poważnej choroby w Ameryce Płd., przenoszonej przez komary, wskazuje, że pojawią się wkrótce u nas.

K.P.: Tak, widzimy coroczne zmiany i możemy powiedzieć, że to ryzyko się realizuje; możemy się jednak przygotować. Wirus Zachodniego Nilu, wirus Dengi, wirus gorączki krymsko-kongijskiej to tylko niektóre przykłady. Zasięg występowania stawonogów, które są wektorami wirusów (np. komar tygrysi Aedes albopictus lub afrykańskie kleszcze Hialomma) wraz z ociepleniem się klimatu rozszerza się na północ. To jednak nie wszystko. Istnieją też inne choroby, które mogą pojawić się u nas. Już kilka lat temu Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH przestrzegał przed legionellą, której częstość będzie zwiększać się wraz z wyższymi temperaturami średnimi. Efekt było widać w zeszłym roku, m.in. w Rzeszowie.

E.B.: Wiele się ostatnio mówi o innych zagrożeniach, takich jak wysoce zjadliwy szczep wirusa ptasiej grypy typu A H5N1. Na ile to realne zagrożenie, a na ile panika?

K.P.: Grypa typu A to wirus, który możemy spotkać u różnych zwierząt, jednak głównym jego rezerwuarem są ptaki. U ludzi obecnie krążą dwa szczepy grypy sezonowej: typ H3N2 (od końca lat 60.), i typ H1N1 (od pandemii w 2009 r.; grypa świńska). Jak wszyscy wiemy, grypa może być poważną chorobą zagrażającą życiu, jednak wirusy grypy sezonowej nie powodują w większości sezonów fal zakażeń blokujących dostęp do służby zdrowia, a śmiertelność mają znacznie niższą niż obserwowana dla COVID-19 w pierwszych latach pandemii. Nie zawsze jednak tak jest. Czasem dochodzi do przeniesienia się całkiem nowego wirusa grypy z ptaków na człowieka. Jeżeli zakażenie to jest spowodowane wysoce patogennym szczepem wirusa, może on spowodować u człowieka ciężką chorobę. Takie szczepy to właśnie H5N1, ale też H9N2 i inne. Literki w ich nazwach oznaczają kombinacje typów białek powierzchniowych wirusa, które determinują, czy nasz układ odpornościowy jest w stanie rozpoznać zagrożenie. O szczepie H5N1 wiemy od końca lat 90. i niektóre informacje mogą być nieprzyjemne – śmiertelność przy zakażeniu historycznie szacowana to ok. 50%. Szczęśliwie choroba nie przenosi się efektywnie między ludźmi.

Niestety, już kilka lat temu sytuacja z tym wirusem stała się dynamiczna. Wirus ptasiej grypy H5N1 zaczął błyskawicznie rozprzestrzeniać się wśród ptactwa, a ptaki wędrowne rozniosły go na wszystkie kontynenty. Tak duża częstość występowania u ptaków sprawiła, że notuje się coraz więcej przypadków choroby u ssaków. W Ameryce Południowej ssaki morskie zdychają tysiącami, w Hiszpanii notowano zakażenia na fermach norek, w Finlandii – lisów. W Polsce w zeszłym roku raportowaliśmy, że przypadki śmiertelnej choroby u kotów domowych spowodowane były właśnie tym wirusem – a jego źródłem było najprawdopodobniej mięso drobiowe. W tym roku przyszły nienajlepsze informacje z USA, że wirusa można znaleźć w mleku krowim dostępnym w marketach, ponieważ jest on w stanie zarażać tkankę wymion tych zwierząt. Chyba po raz pierwszy obserwujemy tak szerokie „rozlanie” się patogenu poza granicę pojedynczego gospodarza.

Wirus w dalszym ciągu słabo przenosi się na ludzi i nie raportuje się zakażeń człowiek–człowiek. Co więcej, nie wiemy, czy nowy wariant również będzie aż tak zabójczy u ludzi. Na pewno jednak powinniśmy się przygotować.

E.B.: Pewne patogeny są znane od dawna, np. rinowirus (wykryty w 1956), wirusowe zapalenie wątroby typu C (1989), ludzki metapneumowirus (opisany w 2001, krąży od XIX w.), wirusy ludzkie, np. odra i ospa, także mogły pochodzić od dzikich lub udomowionych zwierząt w czasach prehistorycznych. Komary mogły pasożytować na krwi ssaków od 100 mln lat. Odkrywamy nowe wirusy, np. u nietoperza australijskiego lyssawirus, hantawirusy. Jak to służy nauce?

K.P.: Na różne sposoby. Po pierwsze pozwala nam zrozumieć ewolucję wirusów i dostrzec przyszłe zagrożenia. Po drugie pozwala inaczej spojrzeć na pewne wydarzenia historyczne. Moja przygoda z wirusami też zaczęła się od takiego polowania – w 2003 roku odkryłem nowego ludzkiego koronawirusa, który co roku powoduje u nas choroby i jest z nami od ok. tysiąca lat. Można powiedzieć, że udało mi się znaleźć przyczynę przynajmniej części objawów u osób chorych.

Obecnie dzięki nowym technologiom sekwencjonowania znamy już większość istniejących zagrożeń. Teraz czas na polowanie na te przyszłe, ale również odkrywanie, co dzieje się z naszym organizmem w czasie choroby.

Odkrywamy powiązania wirusów z chorobami, które wcześniej znaliśmy jako „cywilizacyjne”, włączając w to choroby neurodegeneracyjne. Wirus opryszczki, czyli herpeswirus, kuzyn wirusa ospy wietrznej, powoduje u nas typowe „zimno”. Jednak niektórzy sugerują, że oprócz tego dyskomfortu zakażenie związane jest również z chorobami takimi, jak schizofrenia lub choroba Alzheimera. Dlaczego? Ponieważ po zakażeniu wnika on przez zakończenia nerwowe do naszych neuronów i w postaci uśpionej zostaje z nami w zwojach nerwowych przez całe życie i potencjalnie może uszkadzać bezpośrednio lub pośrednio funkcjonowanie układu nerwowego.

Jeżeli faktycznie tak jest, proszę zwrócić uwagę, jak poważne konsekwencje się z tym wiążą dla społeczeństwa. Zamiast podnosić jakość życia w podeszłym wieku, kiedyś będziemy mogli sprawić, żeby ona nie spadała!




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot