Wchodzimy w nowy 2000 rok z reformą opieki zdrowotnej. Problem Y2K w medycynie raczej nas ominął, jako że nadal wszystko załatwiamy na papierze z kalką (przepraszam, druki ZUS ZLA są samokopiujące). Pozostaje stary problem: czy kasa nam zapłaci.
Wiadomo, że jest i będzie w tym roku bardzo cienko. Narasta problem O.K. (O, k.., znów nie ma forsy). Stawki dla specjalistów są haniebnie niskie i nie gwarantują utrzymania standardu usług. Wygląda na to, że trzeba będzie zatoczyć wielkie koło i powrócić do starych, sprawdzonych metod postępowania – bo za obecnie oferowane pieniądze inaczej nie da się wyżyć. Nasze najnowsze (do tego dawno wypróbowane) propozycje diagnostyczno-terapeutyczne dla lekarzy Rzeczypospolitej na nadchodzące lata są następujące:
Diabetologom proponujemy wytresowanie muchy (mucha i tresura gratis), która, jak z historii medycyny wiadomo, znakomicie rozpoznaje u pacjenta poziom glikemii. Jeśli mucha siada na chorym pacjencie, to trzeba zmodyfikować leczenie. Jeśli nie siada – to znaczy, że cukrzyca jest już wyrównana tak, że mucha nie siada. Uwaga: mucha musi być zaprzysiężona, a pacjent przed badaniem umyty. Polecamy też ćwiczenia organoleptycznej oceny słodkości moczu.
Nefrologia – wracamy do próby trzech szklanek. Pacjent oddaje mocz do trzech kolejnych szklanek. Jeśli w pierwszej szklance jest ropa, to zakażenie jest w pęcherzu, jeśli w ostatniej – to w miedniczce nerkowej. Badanie proste i tanie. Podobnie z diagnostyką krwiomoczu. Kursy oglądania moczu pod światło dla lekarzy rodzinnych są już w przygotowaniu.
Gastroenterologom przypominamy próbę tasiemkową. Pacjent połyka tasiemkę, którą się potem z niego wyciąga. Pozwala ona ocenić, na którym poziomie nastąpiło krwawienie z przewodu pokarmowego. Można w ten sposób sporo oszczędzić na zbędnych gastroskopiach.
Reumatologia. W zimie tania i skuteczna może być homeokrioterapia. Poszczególne stawy należy zanurzać w przeręblu (leczenie stawu w stawie, czyli similia similibus curantur). Przy bólach wielostawowych można pacjenta całego obłożyć śniegiem i zrobić z niego zupełnego bałwana, bez żadnych kosztów. W lecie obolałe okolice należy wygrzewać na słońcu. Od wiosny stosować apiterapię. Kiedy pszczoły się zbudzą, należy podejść, kopnąć w ul i wystawić chorą część ciała. (Jeśli kasy chorych zaczną kontraktowanie umów z pasiekami, nastąpi ponowny rozkwit pszczelarstwa w kraju! TERAZ POLSKA!) Do wykorzystania są także mrowiska, na które można położyć schorzałe członki, ale ostrożnie, żeby nie rozkojarzyć mrówek, bo zaczną leczyć w innej specjalności (tę metodę terapii spopularyzował ostatnio pan Andrzej Wajda). Kolejny, bardzo skuteczny sposób to kocia skórka przykładana tu i ówdzie. Za zaliczeniem pocztowym możemy przesłać szczegółowy instruktaż na temat darcia kotów z kasą chorych.
Endokrynolodzy. Na większość patologii tarczycy najlepszy jest golf (na mniejsze patologie – półgolf). Można też robić na drutach, w ramach działalności gospodarczej (obecnie – praktyki prywatnej), zwiększając w ten sposób swój budżet. O innych gruczołach radzimy zapomnieć, bo są za drogie w utrzymaniu.
Ginekologom przypominamy, że kiedyś nie leczono tak drogo – irygacje z serwatki rozwiązywały kilka problemów naraz, działając przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i plemnikobójczo. Ponadto przy produkcji serwatki zostaje ser bogaty w wapń, który pacjentka spożywa w ramach walki z osteoporozą. Da to ogromne oszczędności w skali całego kraju.
Jak się dobrze przyjrzeć – to w całej opiece zdrowotnej panuje straszna rozrzutność i niegospodarność. Za co na przykład dostają pieniądze tacy dermatolodzy? Tylko popatrzą na skórę i mówią: "uczulenie". Albo – "wysypka". I nie wiadomo, po co zlecają wszystkim badanie na kiłę, a to kosztuje.
Dalej tak być nie może. Bioenergoterapeuta, pan Nowak, energetyzuje ręcznie wodę i sprzedaje ją pacjentom. Świetny interes. Dlaczego kasy chorych nie sprzedają wody energetyzowanej np. przez minister Franciszkę Cegielską, a nawet przez premiera Buzka albo prezydenta Kwaśniewskiego z Małżonką? Przecież te osoby mają dużo większą moc! Taka woda podziała dużo lepiej niż Nowaka. A korzyści i dochody będą ogromne! Czy kasom chorych naprawdę nie zależy na pieniądzach?
Co do stomatologii – należy wreszcie twórczo i zarazem praktycznie przedyskutować temat: po co ludziom zęby? Zamiast płacić kilka groszy za tzw. punkt (i to tylko do trójki), taniej wypadnie kupić sztućce, niech sobie ludzie drobno kroją i siekają. A w ogóle, to może by całkowicie skasować stomatologię i w zamian zwiększyć liczbę kontraktów z proktologami? Wypadnie zdecydowanie taniej.
Anestezjologów trzeba ostatecznie zdyscyplinować i przypomnieć, że według obecnie obowiązujących przepisów lekarzowi nie wolno się zabrać za badanie i leczenie pacjenta, jeżeli chory nie poda swojego PESEL-u. To rozwiąże większość problemów z tą dziedziną.
W przygotowaniu mamy też rady dla innych specjalności, w tym teksty nt.: "Wyższość chleba z lecytyną w zagniataniu z pajęczyną", "Farmakoekonomika dobrego słowa", "Od wodolejstwa do wodolecznictwa – prozdrowotne aspekty socjoterapeutyczne i psychoterapeutyczne, analiza działań resortu zdrowia w minionym dziesięcioleciu". Niech nikt nie czuje się zapomniany, każdy znajdzie coś dla siebie na łamach "Służby Zdrowia" w nadchodzącym z wolna trzecim milenium.
Na zakończenie obiecujemy Czytelnikom, że w numerze kwietniowym opublikujemy znakomite i prawie skuteczne zamawiania, gusła i zaklęcia dla lekarzy pierwszego kontaktu oraz dla większości specjalistów. Lekarzom szpitalnym polecamy modlitwy.
Z serdecznymi życzeniami noworocznymi – redakcja "SZ".
Opracował dr n. med. JAN NIEPOKORNY
* Tytuł nawiązuje do rozdziału "Prognostyki rzeczy przyszłych – proroctwa ucieszne", zamieszczonego w dziele Marguerite Yourcenar "Kamień filozoficzny", o XVI-wiecznym lekarzu i filozofie Zenonie, będącym niejako symbolem ówczesnych lekarzy i filozofów. Działał pod pseudonimem, a za jego herezje groziło mu spalenie na stosie.