(...)
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, czy idea prywatyzacji szpitali się przyjmie. Moje doświadczenia i analiza obecnej sytuacji skłaniają mnie do postawienia tezy, że tak się stanie. Najtrudniej będzie znaleźć pierwszych chętnych i pozwolić, a może pomóc im odnieść sukces... A potem już będzie prościej. Na pewno w wielu miejscach kraju będzie z tym łatwiej lub trudniej. Pozwalam sobie zaprezentować trzy – moim zdaniem – możliwe scenariusze. Zakładam tu, że w ciągu najbliższych 2-3 lat nie będzie ustawy o prywatyzacji zakładów opieki zdrowotnej.
* Scenariusz czarny. Szpital jest źle zarządzany. Ma zły kontrakt z kasą. Traci płynność finansową. Zadłuża się. Pogarsza się jakość udzielanych świadczeń zdrowotnych. Organy jednostki samorządu terytorialnego podejmują decyzję o jego sprzedaży. Nabywcą zostaje ktokolwiek. Trudno go było znaleźć, więc trudno stawiać jakiekolwiek warunki poza jednym: zachowanie ciągłości świadczeń (jak w przypadku prywatyzacji przedsiębiorstwa przez likwidację).
* Scenariusz szary. Nieustanne problemy z funkcjonowaniem szpitala (brak możliwości inwestycji, ciągle nie dokończony remont, pogarszający się standard usług) skłaniają samorząd terytorialny do prywatyzacji. Sytuacja nie wymaga kroków radykalnych, bo szpital jeszcze nie upada. Samorząd ogłasza zamiar prywatyzacji. Zgłaszają się inwestorzy. Rozpatrywane są różne warianty. Samorząd stawia warunki. Zapada ostateczna decyzja (jak w prywatyzacji bezpośredniej sprzedaż albo wniesienie zakładu do spółki).
* Scenariusz biały. Szpital funkcjonuje. Głównym problemem jest brak środków na rozwój. Pojawia się obawa o konkurencję ze strony szpitali prywatnych, które mogą powstawać. Grupa pracowników widzi perspektywę w prywatyzacji. Podejmuje inicjatywę, przekonuje organy samorządu terytorialnego. Pozyskuje kapitał, zakłada spółkę, która otrzymuje zakład w użytkowanie lub wchodzi w spółkę z samorządem w celu utworzenia podmiotu publiczno-prywatnego (jak w prywatyzacji bezpośredniej – wniesienie lub oddanie).
Od połowy 1999 r. mówi się coraz więcej o prywatyzacji służby zdrowia. Widać dużą polaryzację poglądów na ten temat. Mam nadzieję, że moje rozważania odebrane zostaną zgodnie z intencjami, jako umiarkowanie optymistyczne. Pisząc o barwach scenariuszy, zdradziłem własne preferencje. Jeżeli uda się w kilku miejscach w kraju realizować biały scenariusz, to – w moim przekonaniu – uda się przełamać impas. Służba zdrowia miałaby szansę chwycić wiatr w żagle i zejść z mielizny. Przekonanie to opieram na pozytywnych doświadczeniach z prowadzonych w województwie poznańskim przekształceń w lecznictwie ambulatoryjnym.