Wejście do Wspólnoty Europejskiej postrzegamy jako szansę przyspieszenia rozwoju gospodarczego, cywilizacyjnego i naukowego naszego kraju. To, w jakim stopniu nasze oczekiwania będą zbieżne z rezultatami akcesji, w decydującym stopniu zależy od nas samych, w tym również od wiedzy i umiejętności naszych negocjatorów. Cieszą zapowiedzi premiera, że Polska jest gotowa w krótkim czasie zakończyć przygotowania do akcesji, martwi, że poza informacjami na temat liczby gotowych do zamknięcia obszarów negocjacyjnych niewiele słyszymy o trudnych problemach, jakie udało się uzgodnić z Komisją Europejską – po to, aby nasz udział w rodzinie europejskiej był owocny zarówno dla nas, jak i Wspólnoty.
Wśród tych trudnych problemów są i te, które dotyczą farmaceutyków. W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" (nr 58) w artykule Leki z przejściami pióra Aleksandry Stelmach, poinformowała, że zapowiedź rządu o zamiarze rychłego zamknięcia, jakoby uzgodnionego w pełni, obszaru negocjacyjnego dotyczącego swobodnego przepływu towarów, wzbudziła duże zaniepokojenie przemysłu farmaceutycznego. Zdaniem przedstawicieli tego przemysłu, a także prof. Aleksandra Mazurka, szefa Komisji Rejestracji instytucji dopuszczającej leki do obrotu w naszym kraju, rząd powinien wystąpić do Komisji Europejskiej z wnioskiem o 10-letni okres przejściowy, który umożliwi spełnienie rejestracyjnych wymogów wspólnotowych.
Wynika to z faktu, że polskie przepisy dotyczące rejestracji leków, które w 1993 r. zostały określone rozporządzeniem Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej, nie były dotąd nowelizowane, podczas gdy przepisy prawa wspólnotowego ulegały znacznym modyfikacjom. W efekcie dokumenty rejestracyjne nie są w pełni zgodne z obowiązującymi we Wspólnocie. Komisja Europejska wyraźnie daje do zrozumienia, że produkcja leków, których dokumenty nie będą w dniu akcesji w pełni zgodne z przepisami Unii, będzie musiała być wstrzymana. Stanowi to zagrożenie dla istnienia krajowego przemysłu, ale także dla interesu chorych i lecznictwa, bowiem w miejsce leków krajowych wejdą w krótkim czasie średnio czterokrotnie droższe leki z importu, na których wykup ani chorzy, ani też kasy chorych nie będą dysponowali odpowiednimi środkami.
Okazuje się, że niepokoju przemysłu nie podziela wiceminister zdrowia Andrzej Ryś. Wprawdzie informuje, że "Ministerstwo zamierza zamówić ekspertyzę (u kogo i po co, skoro Komisja Rejestracji uważa, że okres przejściowy jest niezbędny?), czy rzeczywiście dojdzie do opóźnienia w rejestracji leków", to jednak wątpi, czy okres przejściowy jest w ogóle potrzebny, można bowiem zatrudnić większą liczbę urzędników do rozpatrywania dokumentów rejestracyjnych. Jeśli byłoby to takie proste – to istotnie, po co pogarszać statystykę zamkniętych obszarów?
Otóż nie jest to tymczasem jedynie problem większej liczby zatrudnionych specjalistów. Konieczna jest bowiem zmiana prawa farmaceutycznego, umożliwiająca wprowadzenie przepisów unijnych, następnie opracowanie odpowiednich dokumentów przez firmy farmaceutyczne, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, a dopiero na koniec ocena tych dokumentów przez specjalistów organu rejestracyjnego. Warto, aby Pan Minister zapoznał się z dokumentem rządowym, jakim jest Stanowisko negocjacyjne Polski z 2000 r., w którym czytamy: "strona polska nie wyklucza pewnej prolongaty tego terminu (chodzi o termin zakończenia prac związanych z uzupełnieniem dokumentów rejestracyjnych), aczkolwiek obecnie nie występuje z takim wnioskiem. Decyzję co do swej ewentualnej inicjatywy w tej sprawie strona polska pragnie poprzedzić merytorycznymi rozmowami z Komisją Europejską celem wyjaśnienia szeregu kwestii szczegółowych (...)". Formując tak swoje stanowisko, rząd dostrzegał problem i zapowiadał wykonanie odpowiednich prac i konsultacji – z pewnością przed, a nie po zamknięciu obszaru negocjacyjnego, jak przedstawia to wiceminister A. Ryś. Jeżeli takich prac nie wykonano, to na jakiej podstawie Pan Minister uważa, że dyskusję w tym obszarze można zamknąć?
Przemysł farmaceutyczny w Polsce nie podziela optymizmu Pana Ministra i oczekuje, że podjęte zostaną pilne prace dla wyjaśnienia tej trudnej, także dla chorych, kwestii.