Pytanie zawarte w tytule tego felietonu nie jest bynajmniej retoryczne. Przemysł farmaceutyczny jest na świecie potężnym źródłem rozwoju, innowacji, zatrudnienia i przede wszystkim dostarczycielem produktów, które zmieniają i ratują życie milionów ludzi. Trudno wskazać inny sektor gospodarczy, którego wpływ na społeczeństwo byłby tak istotny i pozytywny.
Gdybyśmy jednak zapytali przeciętnego Polaka o jego opinię na temat firm farmaceutycznych, z dużym prawdopodobieństwem usłyszymy głos co najmniej krytyczny. Producenci leków są najczęściej kojarzeni z ogromnymi zyskami, brakiem przejrzystości, korupcją i wątpliwą wartością produktów.
Nie jest to wyłącznie polska perspektywa – opublikowany niedawno ranking Reputation Institute przedstawia 100 korporacji o najlepszej reputacji na świecie. Znalazło się w nim dosłownie kilka firm z branży farmaceutycznej, które uplasowały się w ostatniej dziesiątce tego zestawienia. Najlepszą reputację mają takie firmy jak BMW, Google, Rolex, Lego czy Apple. Okazuje się, że w odczuciu społecznym reputacja korporacji jest bezpośrednio związana z umiejętnością stworzenia produktów pożądanych na całym świecie. Co ciekawe, żaden z tych produktów nie ma wpływu na zdrowie społeczeństw.
Branża farmaceutyczna od lat zabiega o poprawę swojej nie najlepszej reputacji. Ostatnie lata przyniosły falę działań zmierzających do zwiększenia przejrzystości jej funkcjonowania. Poprzez mechanizmy samoregulacji na poziomie europejskim, innowacyjne firmy farmaceutyczne najpierw znacząco ograniczyły możliwości podejmowania działań marketingowych i promocyjnych, następnie określiły jasne zasady współpracy z organizacjami pacjentów, a ostatnio również przyjęły odważne zobowiązania dotyczące przejrzystości płatności kierowanych do lekarzy.
Czy te działania mają w ogóle wpływ na sposób postrzegania branży w Polsce? To raczej wątpliwe – najlepszym wyznacznikiem jest tutaj niezmienność w relacjach pomiędzy sektorem farmaceutycznym a stroną rządową. Brak konstruktywnej współpracy widoczny jest w każdym obszarze, a innowacyjne firmy postrzegane są jako problem, którym jakoś trzeba zarządzić. Kwestie zasad, kodeksów czy standardów dobrowolnie wdrażanych przez branżę nie wydają się mieć wielkiego znaczenia. Podobnie zresztą jak wartość zdrowotna i społeczna produktów, które firmy farmaceutyczne starają się dostarczyć polskim pacjentom.
Paradoksalnie całkiem dobrze ma się krajowy przemysł farmaceutyczny. Największe przedsiębiorstwa z powodzeniem prowadzą konsekwentną kampanię wizerunkową, kreując się na liderów innowacji na polskim rynku i firmy prawdziwie dbające o polskich pacjentów. Krajowa branża nie angażuje się właściwie w instrumenty samoregulacji, ale to wydaje się zupełnie stronie rządowej nie przeszkadzać. Nikt też właściwie nie kwestionuje wizerunku krajowych firm, które w rzeczywistości w bardzo znikomym zakresie angażują się w działalność innowacyjną.