Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2016
z 10 marca 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Przestańcie bombardować szpitale!

Krzysztof Boczek

Placówki medyczne wraz z personelem stały się jednym z głównych celów na wojnie. W Syrii takie ataki to już codzienność. Element wyrachowanej taktyki armii Putina i Asada – zabić lekarzy, by ranny wróg się wykrwawił.

Doktor S. ukończył specjalizację chirurgiczną już podczas wojny w Syrii. Pod koniec 2012 r. w rejonie Ghouta, okolice Damaszku, razem z kolegami założył szpital w opuszczonym budynku szkoły. Pierwsze piętro zniszczone, ale parter i piwnice w dobrym stanie. Pół roku później, w lipcu 2013 około 10 rano w szpital uderzyła rakieta. – Olbrzymia eksplozja obróciła to miejsce w perzynę. Ciśnienie rozdarło drewniane ściany między salami. Sprzęt medyczny i ludzi porozrzucało we wszystkich kierunkach – opisuje doktor. Kiedy opadł kurz, okazało się, że są tylko ranni. Kolejne bomby spadały bardzo blisko. Jedna z pracownic lamentowała, bo w domku obok było jej dziecko. Któryś z kolegów wybiegł po nie głównym wyjściem. Po chwili wrócił ledwo żywy. Z kawałkami metalu w ciele – czołg strzelił w jego stronę. – Wtedy zdecydowaliśmy się ewakuować szpital. Dwóch medyków na pacjenta i wychodzimy tylnymi drzwiami. To była apokalipsa. Bomby spadały wokół nas. Spodziewaliśmy się najgorszego – opisuje dr S. Jakimś cudem jednak dotarli cali do drugiego centrum medycznego.


Cel: czerwony krzyż

Szpital Lekarzy Bez Granic (MSF) w Ma’arrat an-Numan, w prowincji Idlib, w grudniu ub.r. przeniesiono do nowego budynku. Bo dotychczasowy samoloty Rosjan i Asada atakowały już trzykrotnie.

Spokój trwał 2,5 miesiąca. 15 lutego, o 9 rano, w nowy budynek uderzyły 4 sterowane rakiety. Jedna po drugiej. W ciągu 2 minut szpital przestał istnieć. Z trójkondygnacyjnej budowli została kupa gruzów zgnieciona do parteru. Zginęło 25 osób w tym 9 członków personelu i 16 pacjentów. Także dzieci. Kilkudziesięciu rannych. 40 minut po pierwszym ataku, gdy ekipy ratunkowe pomagały żyjącym, samoloty zrzuciły bomby w to samo miejsce. Takie powtórne uderzenia – w żargonie żołnierzy „podwójne zawory” – są typowe dla rządowych wojsk w Syrii. Godzinę później uderzono w drugi, lokalny szpital. Tego samego dnia, w rejonie Azaz (przy granicy z Turcją) syryjsko-rosyjska koalicja zaatakowała z powietrza jeszcze dwa kolejne. A 3 dni wcześniej inny obiekt medyczny MSF w Syrii.

Trudno uznać tak częste uderzenia w szpitale za przypadkowe zdarzenia. Rosjanie i Syryjczycy stali się okrutniejsi od zaślepionych terrorystów z ISIS. Konwencja Genewska zabrania ataków na personel medyczny i szpitale, a wojska Putina i Asada celowo to robią. Niszcząc placówki i medyków, pozbawiają opozycję pomocy medycznej. I karzą ludność lokalną za wspieranie bojowników. Jeden zabity lekarz to 7–10 tys. ludzi bez pomocy.
W szpitalu w Ma’arrat an-Numan, co miesiąc udzielano pomocy 1,5 tysiącu osobom. Wykonywano aż 140 operacji miesięcznie. Teraz 40 tys. mieszkańców nie ma żadnej pomocy medycznej.


* * *

Dr Hassan Hamsho w 2011 r. założył z kolegami szpitalik polowy w mieszkaniu w Andan. Działa nawet sala operacyjna. W 2012 wojska rządowe Syrii, z premedytacją, doszczętnie spaliły placówkę. Hamsho otworzył kolejny szpitalik. Ten został zbombardowany. – Więc założyliśmy następny, poza miastem, niedaleko Aleppo – opowiada. Ten działa do teraz. Albo raczej do stycznia br. działał. Bo nie wiadomo, czy w momencie, gdy to czytasz, ta placówka nadal istnieje.


Bezsilność

– Celowe ataki na cywilną infrastrukturę, w tym także szpitale, są już codziennością (...). Służba zdrowia jest na celowniku bomb i pocisków sterujących – grzmi dr Joanne Liu, prezes organizacji MSF. Z jej oświadczenia, po lutowych atakach na szpitale organizacji, płynie bezsilny gniew.

Nic dziwnego. Przypadki z lutego to czubek góry lodowej. 13 grudnia ub.r. w Douma, o 15.30 samoloty zaatakowały szpital MSF. Zginęły 23 osoby, 108 odniosło rany. 20 minut później, gdy ekipy ratowały rannych, nastąpiło drugie uderzenie. 22 trupy i 79 rannych. W Homs ub.r. do precyzyjnych ataków z bombami beczkowymi używane były helikoptery. Zrzucano zakazane Konwencją Genewską bomby beczkowe. Szpital w otoczonym Al Houleh był bombardowany tyle razy, że jego oddziały rozparcelowano po okolicznych budynkach. – Abyśmy nie stracili wszystkiego w ciągu kilku minut – wyznaje lekarz, który pracuje tam od lat. Tam gdzie ataki na szpitale są częste, chorych przenosi się do piwnic. – Pacjenci w Syrii boją się iść do szpitala – twierdzi dr Liu. W drodze do nich także nie są bezpieczni – piloci myśliwców czy helikopterów Asada/Putina lubią postrzelać do karetek pogotowia. – „Miejsce względnie bezpieczne” oznacza, że naloty na wioskę są, ale nie codziennie – pisze kolejny anonimowy lekarz działający w szpitalu polowym, gdzieś na północ od Homs. W jego regionie jest tak wielu uciekinierów, że 6 lekarzy przypada na 350 tys. ludzi. W tym tysiące rannych.

Kilkanaście ataków na placówki MSF zakończyło się totalnym zniszczeniem szpitali. W ciągu ostatnich 13 miesięcy aż 101 razy szpitale MSF w Syrii były atakowane. Głównie przez lotnictwo, ewentualnie artylerię. Najwięcej – 14 uderzeń – doliczono się w listopadzie ub.r. Także kilkanaście razy, od początku 2015 r., stosowano taktykę powtórnych nalotów, w ciągu 20–60 minut od pierwszego. Od początku 2015 r. w atakach zginęło ponad 100 członków personelu medycznego MSF. A ta organizacja prowadzi tylko niewielką część placówek medycznych w Syrii.


* * *

Dr. Nour – 37-letnia lekarka w szpitalu polowym przy granicy syryjsko-tureckiej – twierdzi, że jej placówka jest atakowana nie tyko z powietrza, ale także... bombami w samochodach. W pobliżu szpitala albo na jego parkingu odpalane są zdalnie ładunki. Ona przeżyła 5 takich ataków. – Gdy słyszę wybuch, najpierw się trzęsę. Nie potrafię tego kontrolować. Potem czuję, że nie dam rady znowu oglądać tych ran i martwych ludzi w pokoju operacyjnym – opisuje. Wreszcie wybucha płaczem, ociera łzy i idzie do pracy. Ranni czekają. – Czasami myślę, że śmierć jest bardzo blisko mnie – wyznaje członkowi Lekarzy dla Praw Człowieka (PHR) – organizacji zajmującej się m.in. dokumentowaniem przypadków łamania praw człowieka, w tym także medyków.


Tak źle jeszcze nie było

Chirurg David Nott, który począwszy od Bośni 1993 roku, operował ludzi już chyba w czasie każdego dużego konfliktu zbrojnego świata (Sudan, Sierra Leone, Kongo, Irak, Afganistan itd.), w Wielkiej Brytanii ma opinię osoby najbardziej doświadczonej w tym zakresie. Nott twierdzi, że żadne jego przeżycia nie są porównywalne z tym, czego doznał w Aleppo. – Z powodu częstych ataków na medyczne obiekty, byliśmy zmuszeni zakładać polowe szpitale nawet w jaskiniach – mówił „The Independent”. Wyjechał z Syrii w listopadzie ub.r. W szaleńczej ucieczce w kierunku granicy towarzyszył mu huk wybuchów bomb beczkowych. I ryk samolotów krążących nad miastem. W samym Aleppo, do listopada ub.r. odnotowano aż 45 ataków na budynki ochrony zdrowia. 95 proc. lekarzy z tego miasta uciekło, zginęło albo zostało uwięzionych przez Asada. 70 proc. placówek medycznych nie działa.

Wg raportu PHR, od początku konfliktu w Syrii do listopada ub.r. zginęło na służbie ok. 700 osób personelu medycznego. Za 95 proc. tych ofiar odpowiadają wojska Asada i Putina. Między marcem 2011 r. a listopadem 2015 r. udokumentowano ponad 336 ataków na szpitale i inne ośrodki służby zdrowia. Z tej liczby 305 to dzieło syryjskich wojsk rządowych i Rosjan. 2015 rok, gdy do działań włączyła się Rosja, jest pod tym względem rekordowy: aż 112 ataków. Nigdy nie było tak źle. Przypuszczalnie to Rosjanie – wspierający Asada od początku wojny – narzucili taktykę zabijania personelu medycznego. PHR udowodniło, że w samym tylko listopadzie ub.r. samoloty Rosji uderzyły umyślnie w 10 szpitali i innych placówek medycznych. Pozostałe 6 ataków z tego miesiąca wykonały albo wojska Putina, albo Asada.

Rosja stosowała tę taktykę także na Ukrainie. Na mniejszą skalę. – Byliśmy dla nich jak tarcze strzelnicze. Bo wyliczyli sobie, że jeśli zabiją jednego lekarza, to tak jakby zabili 40–50 żołnierzy. Tylu ich umrze z powodu braku pomocy medycznej – mówił SZ ukraiński chirurg Aleksander Zeleniuk, który spędził kilka miesięcy na wojnie w Donbasie. Snajperzy strzelali także do ubranych na biało medyków na kijowskim Majdanie, 2 lata temu.


* * *

26-letni syryjski pediatra, który opisywał w „New England Journal of Medicine” (NEJM) życie w strachu, ucieczkę przez bombami i ataki rakietowe na szpital, tak tłumaczył pozostanie w kraju. – To nasz kraj. Jeśli go zostawimy, to się rozleci. A kiedy myślę „może jednak wyjechać i robić specjalizację za granicą, a wrócić potem z lepszymi umiejętnościami”, to wtedy widzę, jak bardzo ci ludzie tutaj mnie potrzebują. I to chyba najbardziej trzyma mnie tu na miejscu – kończy.


Przypadki chodzą
po medykach


Luty br., Jemen, okolice miasta Saada.

Karetka przyjechała ratować ludzi uwięzionych w ruinach domu na wsi, zbombardowanego przez Saudyjczyków. Kierowcą i faktycznym pielęgniarzem był Abdulmalik Amer, 35-latek. Wiedział o ryzyku powtórnego ataku, ale już wiele razy uchodził cało z podobnych sytuacji. Pół roku wcześniej dostał szrapnelem w ramię. Znany był z tego, że jechał tam, gdzie inni się bali. Okoliczni mieszkańcy, także bojownicy, pomagali wydobyć uwięzionych z ruin. Gdy zapakowano ich do karetki, a Amer już chciał ruszać do szpitala Jumhuriya, rakieta uderzyła w land cruisera. Wszyscy zginęli w ułamku sekundy. Podmuch powietrza odrzucił pomagających. Byli ranni. Kiedy kolejna grupa przybiegła im na pomoc, nastąpił trzeci atak. Prawie wszystko nagrał świadek z kamerą. Widać, jak teren wokół aut gęsto jest usiany trupami. Zginęło 26 osób.

Medycy stali się celem także na wojnie w Jemenie. Chociaż znacznie rzadziej niż w Syrii. W ostatnim kwartale ub.r. wojska Arabii Saudyjskiej zbombardowały trzy szpitale, w tym jeden dwukrotnie. Niektóre z nich, np. w Shiara, totalnie zniszczono. Każdy kolejny atak przynosił coraz więcej rannych i zabitych. Ostatni ranił dziesiątki, a zabił 6 osób. Zrujnowanie placówki MSF w regionie Haydan, pozbawiło pomocy medycznej ponad 200 tys. mieszkańców.

Mimo tych faktów, w styczniu br. sekretarz spraw zagranicznych Wlk. Brytanii twierdził, że w Jemenie nie ma celowego łamania prawa międzynarodowego. – Czyli omyłkowe bombardowania szpitali są tolerowane. Taka logika jest nieodpowiedzialna – komentuje te wydarzenia Raquel Ayora, dyrektor operacyjny MSF. Ataki na cywilne obiekty, m.in. szpitale w Jemenie, ostro skrytykował szef ONZ, Ban Ki-moon. Mimo to, Wlk. Brytania i USA nadal dostarczają Arabii Saudyjskiej broń i pomoc logistyczną.


* * *

Na bramie jednego ze szpitali MSF w Qa’taba w Jemenie, wywieszono wielki baner ze znakami zakazu wnoszenia... nie jedzenia, elektroniki, czy zwierząt, ale karabinów, pistoletów, bomb, granatów i noży. Każda z tych broni miała oddzielny znak, aby to było jasne.


Pomyłka

W szpitalu MSF w Kunduz, w Afganistanie, w nocy 3 października ub.r. mało kto ze 105 pacjentów i 80 osób personelu był na nogach. Chociaż napięcie było wyczuwalne – wiedziano, że amerykańskie i afgańskie wojska lada dzień odbiją przejęte przez talibów miasto. MSF dostarczył wojskom USA dane GPS szpitala, by nie trafili w niego przypadkiem. Co i tak było na wyrost, bo placówka istniała tam od 2011 roku i Amerykanie doskonale o niej wiedzieli. Mieli używać pocisków sterujących, które precyzyjnie trafiają w cele. O 2 w nocy przyszła pierwsza fala rakiet. Szpital także dostał. Pomyłka? Kolejna fala – kolejne uderzenie. I następne i ... Personel zadzwonił do wojsk USA. – Uderzacie w nasz szpital! Przestańcie nas bombardować! Przestańcie!

Kolejne fale pocisków nadlatywały jeszcze przez ponad godzinę. Ciągle trafiały w placówkę. Nad ranem, gdy opadł kurz, okazało się, że szpital MSF jest całkowicie zrujnowany. Zginęły 42 osoby, w tym aż 18 osób personelu medycznego. Lekarze, pielęgniarki, paramedycy. Kilkudziesięciu odniosło rany. Do października 2015 r. to największa, jednorazowa strata ludzka, w historii MSF. Od tego czasu organizacja domaga się wyjaśnienia zdarzenia. Na razie Amerykanie przyznali jedynie, że to była pomyłka. Z ust wojskowych nie padło słowo: przepraszam.

– Wszyscy powinniśmy zacząć krzyczeć do polityków: PRZESTAŃCIE BOMBARDOWAĆ SZPITALE – apeluje Thomas Nierle, szef MSF w Szwajcarii.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot