Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2016
z 5 maja 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Przychodzi pacjent do lekarza i... nagrywa

Krzysztof Boczek

Na Zachodzie zjawisko jest dość powszechne. Lekarzom się to nie podoba. Czy słusznie? A może sami powinni nakłaniać pacjentów do rejestrowania wizyty. Przynosi to bowiem pewne korzyści.

Boli mnie tutaj, pod łopatką – na dowód tego Y stęknął cicho.

– Proszę się rozebrać – mówi X do pacjenta, nie odrywając wzroku od ekranu komputera.

Y zdejmuje koszulę. Nagle coś wyskakuje z jego kieszeni. Robi w powietrzu kilka salt i, odprowadzane wzrokiem obu panów, ląduje na podłodze. Smartfon. Ekran ożywa, a na nim pulsuje czerwona kropka z napisem „recording”. X marszczy brwi, rzuca gniewne spojrzenie. Y czerwienieje. Przez twarz internisty przepływa tsunami czerwieni. Mięśnie tężeją przed atakiem.

– Co to jest?! – krzyczy, wyskakując gwałtownie zza biurka i wskazując palcem na smartfona.Y milczy i bezradnie otwiera usta.

– Proszę natychmiast stąd wyjść! Natychmiast! – teraz lekarza na pewno słyszą nie tylko przed gabinetem, ale i na końcu korytarza.

Pacjent zgarnia swoje rzeczy. Speszony, z obrażoną miną, wychodzi. Bez „do widzenia”.


To fikcyjna sytuacja, ale podobnego typu opisów można znaleźć bardzo wiele na forach dla pacjentów. Zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i USA. Wykrycie podczas wizyty nagrywania po kryjomu rozmowy, często wywołuje u medyka wściekłość. Zdarza się, że lekarz wzywa policję. A jeszcze częściej, że próbuje odebrać choremu smartfon czy dyktafon, by wykasować nagranie. W „British Medical Journal” opisano sytuację, w której medyk, odkrywszy nagrywanie, najpierw poprosił o wyłączenie urządzenia. A gdy pacjentka to uczyniła, lekarz zwymyślał ją i wyrzucił za drzwi. Miał pecha, bo chora miała w kieszeni... drugi włączony dyktafon.


Dlaczego nagrywają?

Jest wiele przyczyn. Po pierwsze, dlatego że mogą. Wśród dorosłych osób w USA prawie 60 proc., a wśród młodych prawie 90 proc., ma smartfona, a ten standardowo posiada funkcję nagrywania. Tę opcję często mają też popularne odtwarzacze MP3.

Po drugie – by zweryfikować słowa lekarza i mieć przy tym bardzo precyzyjne określenia medyczne. Wg Pew Research Center, aż ¾ pacjentów poszukuje informacji medycznych przed i po wizycie u lekarza. Odsłuchują słowa medyka, zapisują sobie sformułowania i googlują, by dowiedzieć się więcej na temat swojego stanu zdrowia i możliwych terapii. To o tyle istotne, że zainteresowany pacjent może zdobyć informacje o nowych formach leczenia, zanim niedouczony lekarz się o nich dowie. Niektórzy z nagraniem wizyty idą do kolejnego medyka – szukają tam drugiej diagnozy. Po trzecie – nagranie ma być ewentualnym dowodem w sprawie wytoczonej lekarzowi. Wszystkie stany USA mają uregulowaną prawnie kwestię nagrywania w gabinecie. I przygniatająca większość (40 z 50) zezwala na robienie tego ukradkiem przez jedną ze stron biorących udział w rozmowie. Tylko 10 stanów wymaga zgody obydwu stron na takie działania. W Wielkiej Brytanii pacjenci także mogą nagrywać swoje rozmowy z lekarzem bez informowania go. Ale już w drugą stronę to nielegalne. Lekarz musi poprosić o zgodę chorego.

Kolejny powód – w 2014 roku co trzeci pacjent stwierdził luki w swojej informacji medycznej. Podczas wizyty brakowało wyników badań, diagnoz, zalecanych terapii. Nawet system informacji medycznej w USA nie jest w pełni zdigitalizowany. Jak na razie tylko połowa Amerykanów ma dostęp online do swoich danych medycznych. Nagrywanie wiadomości na smartfonie może, w razie potrzeby, uzupełnić te braki.


Kto pyta...

Czasami pacjenci pytają się na początku wizyty, czy mogą użyć dyktafonu. Z reguły lekarze wówczas się nie zgadzają. Chorym tłumaczą, że przecież rozmowa z nimi ma charakter poufny, a takie nagrania ktoś może powielić, przekazać dalej. Inni przekonują, że najistotniejsze informacje – podsumowanie wizyty – zostanie im wydrukowane. Jeden z anonimowych, a cytowanych lekarzy medycyny ratunkowej w Medscape, twierdził, że odmawia pytającym o zezwolenie, bo za każdym razem, gdy spotykał się z tym, to nagranie miało być dowodem przeciwko... innemu lekarzowi, który popełnił błąd w sztuce.
Rzadko, ale zdarza się, że medyk zgadza się na nagranie. Pod warunkiem że otrzyma także kopię. Dla pacjenta odmowa zgody bywa szokiem. Taką sytuację opisuje m.in. „The Washington Post”. Chora, po zdecydowanym „NIE” lekarza, doszła do wniosku, że ten ma coś do ukrycia, skoro nie chce się zgodzić. – Dlaczego ja mam oddawać swoje zdrowie w jego ręce i ufać mu, jeśli on nie chce mi zaufać w kwestii nagrywania? – pytała. Wkrótce zrezygnowała z jego usług.


Jak trwoga, to do prawnika

Lekarze bronią się przed tą „plagą”. Wiele placówek, przed rozpoczęciem współpracy z pacjentem, daje mu do podpisu umowę ramową, w której m.in. jest zastrzeżone, iż nie można nagrywać wizyt lekarskich. Na stronach internetowych kancelarie prawne, oraz specjaliści od zarządzania ryzykiem w placówkach zdrowia, doradzają lekarzom, jak uregulować kwestię nagrywania w gabinecie. Co zrobić, by wilk był syty i owca cała? Czyli: jak nie stracić pacjenta i jego zaufania, a jednocześnie nie dać niezadowolonym twardego dowodu do ręki, którym mogliby potem szachować w sądzie. Działająca w kilku stanach średniej wielkości kancelaria Kern Augustine Conroy & Schoppman, P.C. doradza, by najpierw z pacjentem porozmawiać. Dopytać, w jakim celu chce nagrywać, uświadomić, że wszelkie zalecenia lekarza dostają na piśmie, a te informacje są w dokumentacji medycznej, którą mogą w każdej chwili otrzymać. Kancelaria nie pisze, co zrobić, jeśli mimo tych argumentów pacjent nadal będzie obstawał przy swoim.
Rzadkością są takie porady, jakich udziela Lee J. Johnson, prawniczka i konsultant ds. zarządzania ryzykiem. W Medscape przekonuje lekarzy, że takie nagrywanie jest dla nich... korzystne. Bo pacjent lepiej zapamięta postawioną diagnozę oraz zalecenia lekarza. A przecież o to właśnie chodzi. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze starszymi ludźmi. Nagranie można przekazać dzieciom, które będą wypełniały zalecenia lekarza. Ale też nawet Johnson przyznaje rację tym, którzy – paranoicznie – obawiają się, iż takie nagrania zostaną wykorzystane przeciwko nim w procesie. Bo tak czasami bywa.


Nauka prawdę ci powie

Do analizy zjawiska, które tak mocno rozpala fora internetowe, oraz dzieli medyków i pacjentów, wzięli się naukowcy. Glyn Elwyn, lekarka z Dartmouth Center for Health Care Delivery Science ma na koncie najwięcej badań poświęconych tej tematyce. Z nich wynika m.in., że reakcja lekarzy na nagrywanie po kryjomu jest jednoznaczna. – Są na to wściekli – twierdzi Elwyn. A ci, którzy zgodzą się na nagrywanie, mają znacznie lepsze relacje z pacjentami. Bo to buduje zaufanie. Jednej i drugiej strony. Najistotniejszym elementem tego, czy lekarz się zgodzi na rejestrację przebiegu wizyty, czy też nie, jest jego... pewność siebie i przekonanie o własnych kompetencjach. Elwyn przyznaje, że mimo iż niektórzy lekarze posiadają bezdyskusyjne kompetencje, to jednak boją się nagrywania. Bo może ono zostać wykorzystane do podważenia ich autorytetu. W sądzie czy poza nim. Obojętne.

Z badań Elwyn wynika też ciekawa rzecz – nagrywanie wizyt przez pacjentów powoduje, że lekarze mają większą motywację do... samokształcenia. Bardziej są na czasie z nowinami medycznymi, odkryciami, które mogą być istotne dla pacjenta. A jeśli są świadomi nagrywania, mówią bardziej przemyślane rzeczy, przywiązują do tego większą uwagę. Rejestrowanie ma także bardzo istotne bonusy dla pacjentów i ich rodzin. Oni to sobie cenią. Bo po pierwsze – ułatwia zapamiętanie i przekazanie innym członkom rodziny wszystkich informacji zasięgniętych podczas wizyty. Po drugie – pozwala na głębszą refleksję nad tymi informacjami. Bo w gronie bliskich. Nic więc dziwnego, że niektórzy pacjenci nagrywają swoje rozmowy z lekarzami regularnie. Z kolei inna badaczka – Ali Seifi – odkryła, że jeśli lekarz widzi, iż jest nagrywany podczas wizyty, stara się być mniej... szczery w rozmowie. I mniej też ryzykuje w kwestiach zaleceń dla pacjenta. Tak przynajmniej twierdzą sami medycy. Dla nich ukryte nagrywanie jest również jasnym przesłaniem od pacjenta – nie ufam ci. Bardzo ciekawe są wyniki badań Jennifer Burgess oraz Marka Daviesa, które ukazały się w „BMJ”. Te dowodzą, że rejestrowanie klinicznych spotkań chorego z medykiem znacząco podwyższa poziom opieki zdrowotnej. Głównie dlatego, że to pacjent ma większą motywację.


Konkluzje?

Dyskusja o nagrywaniu w gabinecie ciągnie się w USA i Wielkiej Brytanii od lat. Pod wpływem kolejnych wyników badań naukowych oraz własnych doświadczeń coraz częściej ośrodki zdrowia przyznają, że pacjenci mają prawo do nagrywania wizyty. I godzą się na takie rozwiązania. Bo odmowa często jednak kończy się utratą pacjenta. Zgoda zaś jest pozytywnie postrzegana przez klientów. W ciągu wielu lat dyskusji nad tym problemem na Wyspach, Główna Rada Medyczna zmieniła znacząco swoje zdanie w tej kwestii. Z braku zgody na nagrywanie na przyznanie, iż może mieć ono miejsce. Niektóre ośrodki nawet same zaczęły... nagrywać wizyty i udostępniać pacjentom nagrania. W regionie Lothian w Wielkiej Brytanii, placówki działające w ramach NHS od 2012 r. rejestrują wizyty wszystkich pacjentów z rakiem prostaty. Ci dostają płytę CD z przebiegiem wizyty. Zadowolenie? Wzrosło. Chorym łatwiej opanować zalecenia, jakie otrzymują od lekarzy. W konkluzjach brytyjscy onkolodzy napisali: „obserwowany wzrost nagrywania wizyt lekarskich przez pacjentów musi być zaakceptowany, bo to efekt technologicznego społeczeństwa w jakim żyjemy” napisali w „British Medical Journal”.

Glyn Elwyn w „BMJ” pisze, że jeśli takie zjawisko się upowszechni, może dojść do wzrostu zachowań defensywnych lekarza – kierowania chorego na większą ilość, często niepotrzebnych, badań, testów, terapii. To doprowadzi do wzrostu kosztów leczenia. – Ale to ryzyko jest niewielkie – uspokaja. W jednym ze swoich ostatnich artykułów poświęconych tematowi, Elwyn pyta: „czy lekarze nie powinni nakłaniać pacjentów do nagrywania w gabinecie?” I sama odpowiada na to pytanie: „TAK”. Bo, jeśliby im tego zabronić, albo nie wychodzić z tą inicjatywą, to albo odejdą, albo i tak to będą robić. A otwarte nagrywanie rozmów z lekarzem nie tylko poprawia relację z pacjentem, zaufanie i otwartość, ale także wpływa pozytywnie na efekty leczenia. A to przecież najważniejsze.




Paulina Kutrzebka
dyrektor Departamentu Life Science, Kancelaria Prawna „Świeca i Wspólnicy” Sp.k.

Polskie prawo nie pozwala pacjentowi na nagrywanie wizyt lekarskich. Potajemne dokonywanie zapisu rozmowy bez zgody lekarza, nie tylko stanowi naruszenie tajemnicy komunikowania się, ale również może być podstawą do odpowiedzialności cywilnej za naruszenie dóbr osobistych. Kiedy pacjent ujawni, że będzie nagrywał swoją wizytę, lekarz zgodnie z art. 38 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, przy zaistnieniu ważnych powodów, może nie podjąć leczenia pacjenta, o ile nie jest to stan nagły. Przy umowie o pracę wymagane będzie również uzyskanie zgody przełożonego na odstąpienie od podjęcia leczenia. Jednakże w każdej sytuacji zachowanie lekarza powinno odzwierciedlać najwyższe wzorce racjonalności, jasno wyrażać swoje stanowisko wobec nagrania. Adnotację o zaistniałej sytuacji można zamieścić w dokumentacji medycznej. Gdy w wyniku prowadzonego przez pacjenta podsłuchu zostaną utrwalone również wizyty innych pacjentów, wówczas takie działanie będzie wypełniało znamiona przestępstwa określonego w art. 267 § 3 kk. Warto też podkreślić, że w ciągu ostatnich lat pojawiło się orzecznictwo w zakresie wzajemności naruszeń dóbr osobistych. „Nie bez znaczenia z punktu widzenia oceny naruszenia dóbr osobistych pozostaje także wzajemność naruszeń dóbr osobistych stron, co nie wpływa oczywiście na uchylenie bezprawności, ale co istotnie wpływa na zakres ewentualnej odpowiedzialności. W świetle bowiem utrwalonego orzecznictwa sądowego nie może korzystać z ochrony ten, kto sam nadużywa swojego prawa, tj. tzw. reguła czystych rąk” – czytamy w Wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi – I Wydział Cywilny z dnia 12 marca 2014 r. I ACa 1182/13.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot