Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2015
z 10 grudnia 2015 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Przywrócić Polakom poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego

Renata Furman

Do tej pory nie mówiliśmy o zrównoważonym systemie ochrony zdrowia. Słowo zrównoważony oznacza także równowagę odpowiedzialności. To równowaga odpowiedzialności tych, którzy tworzą system, ale także tych, którzy otrzymują świadczenia zdrowotne – z Jarosławem Pinkasem, sekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia, rozmawia Renata Furman

Renata Furman: Od czego zamierza Pan rozpocząć swoje urzędowanie w Ministerstwie Zdrowia?

Jarosław Pinkas: Jestem głęboko przekonany, że w momencie, kiedy przychodzi się do resortu zdrowia, trzeba zrobić bilans otwarcia i zorientować się, jakie są najważniejsze sprawy do uporządkowania i rzeczy do załatwienia. Programy wyborcze stanowią tylko pewien zarys działań. W opiece zdrowotnej wszystko trzeba robić za pomocą spokojnych, subtelnych ruchów. Należy racjonalnie podchodzić do problemów, słuchając środowiska, pacjentów, tłumacząc, analizując, pobierając dane, z których trzeba umieć korzystać, a których jest cała masa. Trzeba pracować 24 godziny na dobę, ponieważ efekty są prostą funkcją wysiłków. No i pozbyć się destrukcyjnego poczucia, że posiada się licencję na mądrość.

R.F.: Mówi Pan: nie demolować. A czy zapowiadana likwidacja NFZ to nie będzie demolowanie systemu?

J.P.: Myślę, że na wstępie trzeba dać poczucie bezpieczeństwa Polakom. Czyli nie mówić, że my zrobimy coś nowego zupełnie od początku, ponieważ wiadomo, że jeśli robimy coś w sposób rewolucyjny, to będą straty. Musimy działać rozważnie. Rozumiem, że idea odejścia od ubezpieczeń zdrowotnych oznacza, że z budżetu państwa do systemu doprowadzimy więcej pieniędzy poprzez budżetowe finansowanie jakichś procedur czy jakiegoś sektora. Myślę, że najlepszym przykładem jest to, co miało miejsce w 2005 roku, kiedy prof. Zbigniew Religa, zostając ministrem zdrowia, też zastał w programie postulat odejścia od systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Proszę zobaczyć, co wtedy zostało zrobione i w jaki sposób zrealizowano program PiS-u. Pan prof. Religa zachował system ubezpieczeń zdrowotnych, ale doprowadził do sytuacji, że całe ratownictwo przedszpitalne, z nową ustawą powstałą w 2006 r., było finansowane z budżetu państwa. Wilk syty i owca cała. Program został zrealizowany i nie zaburzyliśmy poczucia bezpieczeństwa zdrowotnego. Teraz stoimy przed nowymi wyzwaniami. Żeby im sprostać, czas pracy w resorcie musi być dobrze spożytkowany w każdej godzinie, a ludzie muszą tworzyć zmotywowany zespół, muszą być nastawieni zarówno na zrealizowanie zaplanowanych zmian, jak i na osiągnięcie indywidualnego sukcesu. W systemie osiągniemy sukces tylko wtedy, gdy będziemy szanować wszystkie środowiska i wsłuchiwać się w ich głosy i opinie.

R.F.: Szacunek to jedno, ale, prócz szacunku i poczucia satysfakcji z wykonywanej pracy, podstawową rzeczą najlepiej motywującą są pieniądze. Czy wprowadzenie systemu budżetowego, nawet w zakresie ograniczonym do niektórych obszarów, przyniesie efekty w postaci podniesienia poziomu finansowania?

J.P.: Jeżeli zasilimy system pieniędzmi z budżetu, to oczywiście efekty będą. W szeroko rozumianej ochronie zdrowia wszystko jest związane z pieniądzem. Nie można za pomocą misji czy służby kupić świadczenia zdrowotnego. Trzeba za nie po prostu zapłacić, i to ogromne pieniądze, z czego większość naszych obywateli nie zdaje sobie sprawy. Ludzie nie mają pojęcia, ile kosztuje opieka zdrowotna, pojedynczy kontakt z lekarzem, rentgen, rezonans magnetyczny, skomplikowana operacja kardiologiczna albo implantacja stawu biodrowego czy urządzenia stymulującego pracę serca. Należy więc zacząć pokazywać te koszty. Do tej pory nie mówiliśmy o zrównoważonym systemie ochrony zdrowia. Słowo zrównoważony oznacza także równowagę odpowiedzialności. To równowaga odpowiedzialności tych, którzy tworzą system, ale także tych, którzy otrzymują świadczenia zdrowotne. Wszyscy powinni ze sobą kooperować. Ludzie mają dbać o swoje zdrowie, a państwo ma obowiązek zapewnienia im dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej na uczciwych zasadach. Jeżeli nie ma pieniędzy, to nie można bać się mówić, że coś kosztuje, że być może do czegoś trzeba dopłacić, może zapłacić za wyższy standard. Rozumiem, że istnieje idea solidaryzmu społecznego, ale nadmierne wykorzystanie tej idei zamienia się w pasożytnictwo. Wiem, że to jest niepopularna teza i ludzie o tym nie chcą słyszeć. Ale uważam, że słowa naprawdę pragmatyczne powinny docierać do opinii publicznej i nie powinny stanowić argumentu politycznego, czy też pożywki dla opozycji.

R.F.: Czyli trzeba odważnie rozpocząć dyskusję o współpłaceniu? Ale też – żeby to miało sens – w miarę szybko ją zakończyć i wprowadzić zmiany?

J.P.: Rozpocząć dyskusję o tym, co państwo jest w stanie dać, a nie podsycać życzeniowość, mówiąc: damy, zrobimy, należy się. To wszystko trzeba wyliczyć w sposób jednoznaczny i pokazać.

R.F.: Wiadomo, że nigdy nikt nie zapłaci wszystkim za wszystko. PiS deklaruje, że stawia na publiczne placówki ochrony zdrowia. Mówi o sieci szpitali. Czy to jest dobre wyjście, bo to jednak różnicowanie podmiotów ze względu na formę własności?

J.P.: Mam nadzieję, że jednak nie będzie w tym względzie zasadniczej zmiany. Ogromna liczba podmiotów świadczących usługi zdrowotne jest prywatna i pacjent wchodząc do takiej placówki nie ma o tym pojęcia. Wychodzi z niej zadowolony, że zastał odpowiedni standard. Nie ma nic wspanialszego niż inwestycja rodzimego kapitału w polską medycynę. Nie ma się co tego bać! Samorząd nie musi organizować opieki zdrowotnej. On może doprowadzić do sytuacji, żeby nie przeszkadzać i by prywatny podmiot wypełnił lukę, jeżeli taka istnieje, swoimi świadczeniami. Tak się obecnie dzieje. Sukcesy w opiece zdrowotnej są bardzo często związane z powstaniem konkurencji podmiotów prywatnych z publicznymi, i oczywiście odpowiedniej ilości środków. Ale gdybyśmy bardzo pryncypialnie podeszli do tematu i zbadali dlaczego tak się dzieje, dlaczego są sukcesy np. w polskiej kardiologii, to odpowiedź jest jednoznaczna – podmioty pokazały jak zarządzać, że można inwestować niepubliczne pieniądze, a zarazem dobrze wydawać pieniądze publiczne z NFZ. Nie wyobrażam sobie, żeby na rynku polskim nie istniała zrównoważona konkurencja podmiotów publicznych i prywatnych. Jedne i drugie są potrzebne. Myślę, że wreszcie dojdzie do sytuacji, w której resort zdrowia zbuduje taki sposób kupowania świadczeń zdrowotnych, żeby głównym determinantem nie była cena, a jakość i efekt uzyskany ze świadczenia zdrowotnego. W obecnej sytuacji demograficznej należy przestać bać się mówić o tym, że istnieje biznes medyczny. I nie ma nic pejoratywnego w określeniu biznes medyczny, szczególnie w odniesieniu do tego nakierowanego na srebrną gospodarkę. Tego już chyba tłumaczyć nie trzeba, bo sprawa wydaje się zupełnie jednoznaczna. Im więcej zielonego światła dla podmiotów prywatnych i dobrze rozumianej inicjatywy w tym kierunku, im więcej dobrego, mądrego prawa dającego perspektywy szansy inwestycji, tym będziemy mieli lepszą opiekę zdrowotną.

R.F.: Srebrna gospodarka to działania, których odbiorcami są osoby starsze, to nowoczesne spojrzenie na ich potrzeby, dedykowane im rozwiązania technologiczne, organizacyjne. Ale zgodzi się Pan chyba, że nie ma to nic wspólnego z rozdawnictwem, jakie proponuje PiS, mówiąc o darmowych lekach dla osób powyżej 75 roku życia. Srebrna gospodarka to zupełnie inna oferta dla seniorów. Jaka?

J.P.: To tworzenie miejsc, gdzie mogą spotykać się i aktywizować ludzie starsi. To również sieć zakładów leczniczych i opiekuńczych, placówek dobrze zaopatrzonych medycznie, w których starsi ludzie mogliby mieszkać, zajmując się swoimi sprawami, ale przy jednoczesnym dużym poczuciu bezpieczeństwa zdrowotnego. Ta oferta może być bardzo szeroka. Natomiast ideą bezpłatnych leków dla seniorów nie jest rozdawnictwo, lecz troska o najstarszych i jednocześnie często najbiedniejszych pacjentów. Darmowe leki dla seniorów funkcjonują w wielu krajach.

R.F.: Czy propozycja PiS dodatkowych ubezpieczeń pielęgnacyjnych dla seniorów ma szansę realizacji? Na to potrzebne są pieniądze...

J.P.: Dodatkowe ubezpieczenia pielęgnacyjne sprawdzają się na całym świecie. To była misja prof. Religi, która nie została dokończona, ponieważ zbyt szybko przestał być ministrem zdrowia. Istnieją gotowe projekty, do których trzeba wrócić. To ubezpieczenie nie musi być kosztowne. Jestem w posiadaniu tego projektu, zachowałem cały dorobek pana prof. Religi. Wierzę, że można by go w nieskomplikowany sposób dopasować do obecnych realiów i wdrożyć.

R.F.: A wierzy Pan w powrót medycyny do szkół, czyli gabinetów lekarskich i pielęgniarskich?

J.P.: Ja wierzę w racjonalny rozwój medycyny rodzinnej opartej na instytucji lekarza rodzinnego. Ta instytucja musi mieć otwarty dostęp do szkół. Wiele rzeczy w szkołach lekarz może i powinien zrobić. Do tego nie jest potrzebne otwieranie gabinetu. Natomiast potrzebny jest racjonalny program edukacyjny, w którym jest dostęp lekarza do edukacji oraz kontakt z nauczycielami. Ale najważniejsza rzecz, jeśli chodzi o dzieci i ich zdrowie, odbywa się w domu i rodzinie. I od tego jest lekarz rodzinny. Musimy natychmiast odbudować instytucję lekarza rodzinnego, która została w ciągu ostatnich ośmiu lat niezwykle zdewastowana.

R.F.: Mówimy o szeroko pojętym systemie ochrony zdrowia. Czy da się nim zarządzać bez elektronicznego rejestru świadczeń zdrowotnych?

J.P.: W tej chwili już nie. Nie da się zarządzać bez zinformatyzowanej praktyki, bez umiejętności agregacji danych i wyciągania wniosków oraz podejmowania na tej podstawie działań legislacyjnych albo zarządczych.

R.F.: Kto miałby sfinansować zinformatyzowanie systemu? Czy spoczęłoby to na barkach
świadczeniodawców?

J.P.: Wydaje mi się, że program powinien być w dużej mierze sfinansowany przez budżet państwa, ale oczywiście jakiś udział świadczeniodawców także powinien zaistnieć.

R.F.: Zmiany postulowane i te, o których rozmawialiśmy, dotyczą materii finansów, organizacji itd. Czy gdy będą wprowadzone, wpłyną na proces odzyskania humanizmu w polskiej służbie zdrowia?

J.P.: To nadzwyczaj skomplikowane pytanie. Humanizm jest przecież związany z czymś metafizycznym. Ale minister zdrowia, który działa na rzecz lekarzy i pacjentów, stara się zrozumieć ich racje, bronić ich interesów, wytwarza dobrą aurę i jest profesjonalistą, może zrobić dużo dobrego na rzecz odzyskania, czy też wzmocnienia ducha humanizmu, który jest immanentnie związany z medycyną.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot