Z wicemarszałkiem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, KRZYSZTOFEM PRĘDKIM, rozmawia Ewa Krupczyńska
– Podczas ostatniej sesji sejmiku dolnośląskiego radni SLD i PSL skrytykowali działalność podlegającego panu Departamentu Polityki Społecznej za brak programu restrukturyzacji lecznictwa zamkniętego. Czy ten brak wynika z opieszałości władz samorządowych?
– Program restrukturyzacji szpitali jest jednym z elementów regionalnej polityki zdrowotnej, nad którą cały czas pracujemy. Takim programem, z tego co mi wiadomo, nie dysponuje jeszcze żadne województwo. Regionalne programy restrukturyzacji szpitali dopiero powstają i zgodnie z założeniami resortu zdrowia mają być gotowe do końca kwietnia br. Co nie znaczy, że wcześniej nic w tym kierunku nie robiliśmy. Przecież spośród 280 uchwał podjętych przez sejmik dolnośląski w 1999 r., aż 160 dotyczyło ochrony zdrowia. W ub.r. w szpitalach dokonano kilkudziesięciu przekształceń, które polegały m.in. na likwidacji łóżek krótkoterminowych i tworzeniu długoterminowych. W sumie w ub.r. zlikwidowano w województwie dolnośląskim 1100 łóżek i 3,5 tys. etatów.
– Jednak nadal mamy na Dolnym Śląsku nadmiar bazy szpitalnej. Czy wiadomo już, ile i jakich łóżek jest za dużo?
– Mamy w regionie zdecydowany nadmiar łóżek ostrych: 71 na 10 tys. mieszkańców, podczas gdy norma wynosi 40. A dokładnie, za dużo jest łóżek: internistycznych o 500 (w tym we Wrocławiu 100), pediatrycznych o 427 (we Wrocławiu – 40), na chirurgii ogólnej o 600 (we Wrocławiu – 140), ginekologiczno-położniczych o 1000 (we Wrocławiu – 527) i psychiatrycznych o 1500. Tak więc we wszystkich dolnośląskich szpitalach (wojewódzkich, powiatowych, resortowych i klinicznych) trzeba będzie w 2000 roku zlikwidować ok. 3 tys. łóżek. W tym sporą liczbę w oddziałach podstawowych szpitali rejonowych w powiatach. Natomiast za mało jest w województwie dolnośląskim łóżek długoterminowych (4 na 10 tys. mieszkańców, norma – 12). Brakuje też łóżek kardiologicznych, onkologicznych, neurologicznych.
– Przy obliczaniu zapotrzebowania na szpitalne łóżka niezbędne są wiarygodne dane dotyczące stanu zdrowotnego mieszkańców regionu.
– Takich danych jeszcze nie mamy. Opieraliśmy się, na razie, na wskaźnikach ministerialnych, które podają liczbę łóżek na 10 tys. mieszkańców. Jednak docelowo w programie restrukturyzacji na następne lata musimy jednoznacznie wiedzieć, na podstawie badań epidemiologicznych, jakie jest zapotrzebowanie w regionie na poszczególne usługi medyczne. Tego rodzaju badania rozpoczęła w lutym br. wrocławska Akademia Medyczna. Uzyskaliśmy na nie środki (70 proc., pozostałą część sfinansuje Urząd Marszałkowski). Program badań przewidziany jest na trzy lata. Przez następne dwa lata, do 2005 roku, będziemy przystosowywać sieć szpitali w regionie do rzeczywistego, nie zaś przybliżonego, zapotrzebowania na usługi medyczne. Badania rozpoczynamy od punktów newralgicznych: kardiologii, onkologii, pediatrii i psychiatrii. Zapotrzebowanie na usługi z tych dziedzin medycyny będziemy znali pod koniec roku. Pozwoli to na dokonanie korekty w programie restrukturyzacji na 2001 rok.
– Jak zaawansowane są prace przy opracowaniu regionalnego programu restrukturyzacji szpitali?
– Mamy już opracowany program restrukturyzacji szpitali wojewódzkich. Wiemy też, jak powinna przebiegać restrukturyzacja w szpitalach powiatowych. Jesteśmy po wstępnych rozmowach na ten temat z przedstawicielami konwentu starostów z województwa dolnośląskiego. Nie są to łatwe rozmowy – szpitali powiatowych jest nadmiar i część z nich powinna być przekształcona w placówki pielęgnacyjno-opiekuńcze. Nie ułatwia sytuacji spadek po poprzednim systemie – zakończone niedawno nowe inwestycje szpitalne (duży szpital w Miliczu, szpital w Trzebnicy i dobiegająca końca budowa wielkiego Szpitala Chirurgii Plastycznej w Polanicy). Oczywiście można uważać, że wypełnienie szpitala w Miliczu, który zdecydowanie przerasta potrzeby powiatu, to problem tamtejszego starosty. Trzeba jednak pamiętać, że to, co się dzieje w jednym szpitalu, oddziałuje na inne szpitale w regionie. Uważam, że należy się spokojnie zastanowić, które placówki medyczne z pobliskich powiatów można będzie przenieść do milickiego szpitala, przy okazji poprawiając ich warunki lokalowe. Nie można jednak dokonywać zmian na siłę, trzeba do nich przekonać środowisko medyczne, samorząd i mieszkańców. Sądzę, że już pod koniec lutego uda się ustalić ze starostami, jakie funkcje zostawimy w szpitalach powiatowych, a jakie przejdą z tych szpitali do wojewódzkich. Niewykluczone, że będzie też odwrotnie: jeżeli szpital powiatowy zdecyduje się przejąć usługi w zakresie oddziałów podstawowych i będzie miał ku temu warunki, to my wycofamy tego rodzaju usługi z pobliskiego szpitala wojewódzkiego.
– Skoro jest opracowany program restrukturyzacji szpitali wojewódzkich, czy można już powiedzieć, jakie zmiany czekają te placówki?
– Sytuację naszych 63 jednostek, w tym 33 szpitali, mamy już dokładnie przeanalizowaną. Sejmik dolnośląski podjął uchwałę o likwidacji Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem we Wrocławiu. Oddziały szpitalne i poradnie specjalistyczne przejdą do Szpitala Miejskiego Chorób Dziecięcych im. Korczaka. Do tego szpitala przeniesiony też zostanie oddział laryngologii dziecięcej ze Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka. Dla potrzeb tego oddziału psychiatrii dziecięcej będzie wybudowany pawilon w „Korczaku”.
Z kolei Szpital Specjalistyczny im. Rydygiera we Wrocławiu (365 łóżek, mieszczący się w starych budynkach) zostanie zlikwidowany, a jego oddziały, pomniejszone o ok. 100 łóżek, będą przeniesione do nowych obiektów przy ul. Koszarowej. Placówka przy ul. Koszarowej zbudowana została niedawno dla Wojewódzkiego Szpitala Chorób Infekcyjnych, ale dopiero po fakcie okazało się, że jest za duża.
Umieszczone więc tu zostaną dwa oddziały wewnętrzne, dwa oddziały chirurgii ogólnej i ortopedyczny z „Rydygiera”. Z tym, że chirurgię i ortopedię przeniesiemy dopiero wówczas, gdy przy Koszarowej zostanie wybudowany pawilon operacyjny (powinien stanąć do końca br.). Natomiast w budynku po „Rydygierze” zorganizowana została placówka pielęgnacyjno-opiekuńcza i hospicjum. W tym roku planujemy również restrukturyzację SZOZ nad Matką i Dzieckiem w Wałbrzychu i przeniesienie funkcji tej placówki do Szpitala nr 2 w Wałbrzychu. Z kolei do budynku po tym ZOZ-ie zostanie przeniesiony Szpital Leczenia Odwykowego, który obecnie mieści się w kosztownym w eksploatacji starym zamku w Czarnym Borze.
W związku z nadmiarem łóżek psychiatrycznych (o 1500) konieczna jest likwidacja dwu szpitali psychiatrycznych w regionie. W sumie na styczniowej sesji sejmiku dolnośląskiego powzięto uchwały o przekształceniu 6 placówek. Na następnej sesji, pod koniec lutego, przedstawimy propozycję przekształcenia dalszych 11 placówek.
– Stawki, które proponuje DRKCH dla oddziałów długoterminowych, mogą raczej odstraszyć dyrektorów szpitali od tego rodzaju przekształceń.
– To prawda, że przy stawce dziennej 32 zł na osobę trudno jest prowadzić oddziały pielęgnacyjno-opiekuńcze. A jest duże zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi w naszym regionie. Rozpoczęliśmy więc rozmowy z DRKCH na temat zmian w finansowaniu oddziałów długoterminowych.
– Jaka jest, po roku od wprowadzenia reformy w służbie zdrowia, kondycja finansowa jednostek podległych Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Dolnośląskiego?
– Obecnie w większości placówek niezła – wszystkie uzyskują płynność finansową. Jednak do połowy ubiegłego roku sytuacja była niepokojąca – zadłużenie szpitali rosło. Przez cały czas przeprowadzano jednak restrukturyzację w placówkach, co zaowocowało: od lipca zadłużenie szpitali zaczęło spadać. Po jedenastu miesiącach 1999 r. wynosiło 116 mln zł, ale jednocześnie w tym okresie na kontach szpitali znajdowało się 110 mln zł. Czyli szpitale prawie się bilansowały. Obawiam się jednak, co będzie w tym roku, gdy budżet DRKCH uległ zmniejszeniu o 94 mln zł w porównaniu z rokiem ubiegłym.