SZ nr 85–92/2019
z 21 listopada 2019 r.
Smartfon przyjacielem lekarza i pacjenta
Krzysztof Boczek
Amerykanie wolą lekarzy korzystających z telefonów z aplikacjami, które można wykorzystać w gabinecie.
Fot. Thinkstock
◦ Aż 57 proc. Amerykanów dostaje od swoich lekarzy wskazówki, jaką aplikację mogą stosować, by umawiać się na wizyty, uzyskiwać informację na temat swojego stanu zdrowia czy sprawdzać wyniki badań laboratoryjnych. Dokładnie tyle samo pytanych woli się komunikować z lekarzem/placówką poprzez aplikację;
◦ 3/4 biorących udział w sondażu przyznało, że medycy używający smartfonów działają szybciej i są bardziej przekonujący, a 54 proc., że skraca to czas oczekiwania na wizytę;
◦ Jedynym minusem w stosowaniu smartfonów w gabinetach jest kwestia bezpieczeństwa danych – 4 na 10 pytanych martwi się ewentualnym wyciekiem informacji;
◦ 67 proc. pytanych Amerykanów nadal woli wizyty fizyczne w gabinecie niż konsultacje przez wideofon.
Ryan Webber, wiceprezes SOTI – firmy, która m.in. placówkom opieki zdrowotnej udostępnia platformę z narzędziami do zdalnej pracy – podkreśla, że liczba sposobów na usprawnienie pracy lekarzy za pomocą smartfonów jest nieskończona. – Ten sondaż dowodzi, że mobilność modernizuje doświadczenia pacjenta i otwiera przyszłość opieki zdrowotnej – dodaje Webber.
Nic dziwnego więc, że placówki zdrowotne w USA coraz częściej oferują pacjentom dostęp do swoich platform. W maju br. np. Community Health System ogłosił, że ich pacjenci oraz 100 współpracujących z nimi placówek już stosują Apple Health Records.
Providence St. Joseph Healthcare udostępniło pacjentom platformę, która umożliwia kontakty z placówką, umawianie wizyt, opiekę przed i po zabiegach. Pomaga też zaangażować pacjenta w leczenie oraz minimalizuje sytuacje, w których chory nie pojawia się na wizycie. Efekty? Aż 94 proc. pacjentów uznało aplikację za pomocną. Także dlatego, że tworzy społeczność i buduje zaufanie między pacjentami i instytucją.
WebMD to najpopularniejszy w USA tzw. sprawdzacz symptomów – aplikacja, która prowadząc wywiad z pacjentem, ustala z jakim problemem zdrowotnym mamy do czynienia. Platforma przypomina o zażywaniu leków, śledzi zwyczaje i aktywności użytkownika, edukuje go, np. podpowiada, jak udzielić pierwszej pomocy.
ADA – ten „lekarz” ze sztuczną inteligencją (AI) jest przygotowany i udoskonalany w Berlinie i Londynie od 8 lat. System zadaje całą gamę pytań nt. symptomów, by na koniec określić prawdopodobieństwo, z jakim problemem zdrowotnym mamy do czynienia. Sugeruje, co należy zrobić. ADA chwali się 6 mln użytkowników, działa w 130 krajach świata, w 5 językach.
BABYLON HEALTH – wirtualny doktor AI rozwijany m.in. przez fundusze brytyjskiego NHS oraz fundację Melindy i Billa Gatesów; jest popularny w centralnej Afryce, zwłaszcza w Rwandzie. Zasada działania – jak wyżej.
K Health – relatywna nowość wśród sprawdzaczy symptomów z AI, powstała w Nowym Jorku i bazuje na ponad 2 mld zapisów klinicznych, gromadzonych przez ostatnie 20 lat. Według osób rozwijających ten projekt, aplikacja ma już pół miliona użytkowników dziennie.
Your.md – z tym asystentem zdrowotnym AI można rozmawiać na stronie, poprzez aplikację, na Skypie, Messengerze, w aplikacjach chatowych. Według twórców, Your.md ma wypełniać lukę na rynku – opiekę przedpodstawową – pomagać ludziom, którzy nie mają potrzeby iść do lekarza.
Najpopularniejsze artykuły
10 000 kroków dziennie? To mit!
Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?