Maria Kaczyńska

Małżonka Prezydenta RP

Królowa polskich serc

Była pierwszą damą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Kiedy do Warszawy przyjechała Madeleine Albright, obie panie natychmiast się zaprzyjaźniły. Każdy, kto poznał panią prezydentową, po chwili miał wrażenie, że zna ją od lat. W tej drobnej, kruchej kobiecie tkwiła wielka siła i potęga. Była królową polskich serc.

To była kobieta bardzo wykształcona, a jednocześnie niezwykle skromna. Zresztą oboje państwo Kaczyńscy byli skromni. Może dlatego tak dobrze do siebie pasowali? To było niezwykle kochające się małżeństwo. Na każdym kroku widać było ich czułość.

Pani prezydentowa była bardzo opiekuńcza w stosunku do męża. Niektórzy mówili, że nawet za bardzo i czasem się z niej podśmiewano. Ale nic sobie z tego nie robiła i postępowała nierzadko wbrew konwenansom. Potrafiła podejść do pana prezydenta i poprawić mu publicznie krawat. Bywało, że widząc, iż kolejne spotkanie się przedłuża, przypominała prezydentowi, żeby zjadł chociaż kanapkę, którą mu przygotowała. Wprowadzała tym w zdumienie wiele osób, ale taka właśnie była: szczera, naturalna, bardzo dbająca o człowieka, którego kochała.

I kochała muzykę poważną. Gdyby mogła, uczestniczyłaby we wszystkich koncertach, ale życie w Pałacu Prezydenckim na to nie pozwalało.

Pomagała ludziom. Pamiętam, że kiedy spotykała się z informacjami o nieszczęściach, a ludzie często do niej pisali z prośbą o wsparcie czy pomoc lub zapomogę, bardzo cierpiała,

że nie może wszystkim pomóc. Bardzo bliski był jej los chorych onkologicznie, wiele też robiła, by promować profilaktykę zdrowotną.

Jolanta Szczypińska,
posłanka PiS

Cudowna, ciepła, otwarta

Bardzo aktywnie niosła pomoc ludziom chorym na choroby przewlekłe i rzadkie – zwłaszcza dzieciom. Organizowała wiele akcji, ale jedną pamiętam szczególnie dobrze. Zaangażowała się w nią i dociskała, żeby sprawę rozwiązać.

Chodziło o pęcherzycę. Dzieci z tą chorobą jest w Polsce 100, może 150. Ona chciała, żeby stworzyć ośrodek leczący tę rzadką chorobę genetyczną. A choroba jest potworna, bo każde dotknięcie powoduje natychmiast pęcherz, blizny, deformacje w stawach.

Jej interwencje spowodowały, że udało się przyspieszyć prace nad tym, by zapewnić dzieciom z tą chorobą dostępne w wielu aptekach opatrunki, które ich nie kaleczyły. W potwornie przyspieszonym tempie specyfikowaliśmy te opatrunki. Później przekonałem panią prezydentową, żeby nie tworzyć specjalnego ośrodka, ale jedną czy dwie poradnie, natomiast leczenie chirurgiczne – bo dzieci wymagają korekt z powodów różnych przykurczów w stawach – żebyśmy prowadzili za granicą. Wynegocjowano dobrą umowę z ośrodkiem w Wiedniu. Wyszło i taniej, i lepiej, bo oni mieli już doświadczenie, które my musielibyśmy dopiero zdobywać.

Pani Maria zawsze była najbliżej najbiedniejszych i najsłabszych.

Bolesław Piecha,
poseł PiS

Oczywiście, pomogliśmy gruzińskiemu chłopcu

Znaczną część osób tragicznie zmarłych w katastrofie miałem okazję spotkać, kiedy zgłaszały się z różnymi potrzebami zdrowotnymi do Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą. W sposób szczególny zapadły mi jednak w pamięć kontakty z panią Marią Kaczyńską oraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Panią prezydentową poznałem osobiście, nie w Pałacu Prezydenckim, ale właśnie u nas, w Kajetanach. Dwukrotnie przyjeżdżała do nas ze swoimi gośćmi, pochwalić się polską służbą zdrowia. Do pierwszego spotkania doszło 12 maja 2006 r., gościliśmy wtedy panią Marię Kaczyńską i małżonkę prezydenta Ukrainy, panią Katerinę Juszczenko. Żona ówczesnego prezydenta Ukrainy wyraziła zainteresowanie nawiązaniem współpracy polsko-ukraińskiej w zakresie wprowadzania w jej kraju naszych osiągnięć w dziedzinie nowoczesnych metod diagnostyki i terapii wad słuchu i mowy.

Drugi raz gościliśmy panią Marię Kaczyńską 26 lutego 2008 r., przy okazji wizyty prezydenta Republiki Azerbejdżanu w Polsce – przyjechała do nas wraz z panią prezydentową Mehriban Alijewą.

Wiele osób wspomina, że prezydent Lech Kaczyński dbał o zwykłych ludzi. Nie tylko o obywateli swojego kraju, mogę dodać. W październiku 2008 r., na zaproszenie prezydenta Kaczyńskiego, do Polski na wakacje przyjechała grupa dzieci z Gruzji. W czasie pobytu okazało się, że jeden z chłopców, Temuri Machniaszwili, prawie nie słyszy. Trafił do nas, po badaniach okazało się, że kwalifikuje się do wszczepienia implantu słuchowego. Kancelaria Prezydenta w imieniu Lecha Kaczyńskiego poprosiła nas o pomoc. Oczywiście, pomogliśmy gruzińskiemu chłopcu.

W ubiegłym roku nasz Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu był gospodarzem 9. Europejskiej Konferencji Implantów Słuchowych. Przyjechała do nas grupa ponad 1,5 tysiąca naukowców i klinicystów zajmujących się problemami słuchu, mowy i głosu na całym świecie. Prezydent Lech Kaczyński objął tę imprezę swoim patronatem. W ostatnich dniach otrzymałem od kilkuset uczestników tego spotkania maile z kondolencjami dla rodzin ofiar katastrofy a także dla nas. Te wyrazy współczucia były niezwykle wzruszające.

Prof. Henryk Skarżyński,
dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu oraz Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach

List od Marii Kaczyńskiej

Marię Kaczyńską poznałem 18 lutego 2010 r. Razem z prof. Robertem Walley z trudem pokonywaliśmy zaspy śnieżne, by dostać się do Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu. Zostaliśmy tam zaproszeni na spotkanie z Panią Prezydentową, ponieważ wcześniej zwróciliśmy się do Niej z prośbą, by zgodziła się objąć patronatem – prowadzoną przez międzynarodową organizację katolickich lekarzy ginekologów Mater Care International (MCI) – budowę szpitala położniczego w miejscowości Isiolo w Kenii. (Prof. Robert Walley mieszka w St. Johns w Nowej Funlandii, północno-wschodniej prowincji Kanady, jest założycielem i dyrektorem wykonawczym MCI, ja natomiast wykonuję obowiązki przewodniczącego Rady.)

W liście przedstawiliśmy Pani Prezydentowej zadania, jakie obecnie podejmuje MCI pomagając w Kenii i na Haiti matkom w najtrudniejszej sytuacji. W tych krajach częstość zgonów matek podczas ciąży i porodu należy do największych.

Projekt w Isiolo (Kenia) ma na celu zapewnienie podstawowej opieki położniczej na dużym obszarze zamieszkałym przez plemiona pasterskie. Od ponad 5 lat na tych obszarach utrzymuje się susza, brakuje lekarzy, pielęgniarek i infrastruktury służącej opiece zdrowotnej, nie ma dróg i środków komunikacji. Projekt zakłada budowę dwudziestołóżkowego szpitala położniczo-noworodkowego, przeznaczonego dla porodów powikłanych, oraz 10 przychodni wiejskich, gdzie będą się odbywać porody w bezpiecznych warunkach. Przewiduje także budowę domów w miejscowym stylu, gdzie kobiety będą oczekiwały na poród, oraz systemu transportu sanitarnego. W planie mamy też szkolenie położnych i miejscowych kobiet, które tradycyjnie zajmują się opieką nad rodzącymi. Szpital będzie korzystał z energii słonecznej i biogazu dla ogrzewania wody i przygotowywania posiłków.

Projekt w Haiti prowadzony jest w oparciu o Szpital św. Damiana, zbudowany 3 lata temu, który przetrwał trzęsienie ziemi bez większych zniszczeń. Ale 6 innych szpitali zostało całkowicie zniszczonych, grzebiąc pod murami personel i pacjentów. Tysiące matek, pozbawionych domów, rodzi dzieci na terenach obozów przejściowych, w trudnych warunkach sanitarnych, pod namiotami nie zapewniającymi odpowiedniej ochrony w porze deszczowej, lub wprost na ulicy. W Szpitalu św. Damiana organizujemy referencyjny oddział położniczy dla porodów o wysokim ryzyku.

MCI razem z Kliniką Położnictwa i Ginekologii Uniwersytetu w Mediolanie wysyła na Haiti zespoły lekarzy i położnych z Polski, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Szkocji i Japonii na dwutygodniowe „dyżury”, do pracy z kolegami z Haiti. W obrębie pól namiotowych i slumsów organizowane są przychodnie i sale porodowe.

W Pałacu Prezydenckim serdecznie powitała nas kawą i ciasteczkami pani Izabela Tomaszewska, zajmująca się w Kancelarii sprawami protokolarnymi. Ona też zginęła w katastrofie samolotu.

Pani Prezydentowa pojawiła się za chwilę. W ciepły i bezpośredni sposób rozmawiała z nami przez kilkadziesiąt minut. Przedstawiliśmy Jej naszą działalność w Kenii i na Haiti. Pytała o cele organizacji. Duże zainteresowanie M. Kaczyńskiej budziły potrzeby zdrowotne kobiet i ich dzieci w tych krajach, warunki ich życia, problemy zdrowotne.

– Naszym obowiązkiem jest im pomóc – stwierdziła bez wahania. Odnieśliśmy wrażenie, że sprawy te żywo Ją obchodzą.

Była poruszona zwłaszcza tym, jak wiele kobiet umiera w związku z porodem, pytała o szczegóły związane z projektem, m.in. o przedstawiony przez nas sposób transportu matek po bezdrożach Kenii z pomocą motocykla z noszami umieszczonymi pod daszkiem na bocznym koszu.

Na zakończenie wizyty zostały wykonane pamiątkowe zdjęcia, Pani Maria Kaczyńska życzyła nam powodzenia. Powiedziała, że podjęła decyzję o swoim osobistym poparciu dla działalności MCI i patronacie dla projektu w Isiolo. Wyszliśmy z Pałacu Prezydenckiego pod wrażeniem Jej osobowości, szczęśliwi, że uzyskaliśmy uznanie i poparcie dla naszej trudnej pracy. Niebawem otrzymaliśmy list:

Szanowni Panowie Profesorowie, jestem pełna uznania dla Państwa aktywności oraz wielkiego zaangażowania na rzecz poprawy stanu życia i zdrowia matek oraz ich nowonarodzonych dzieci w różnych rejonach świata. Szczególnie wysoko oceniam Państwa działalność na Haiti po ostatnim, tragicznym w skutkach, trzęsieniu ziemi. Dzięki naszej rozmowie i przedstawionym podczas Panów wizyty w Pałacu Prezydenckim materiałom miałam możliwość zapoznać się bliżej z problematyką działalności międzynarodowej organizacji Mater Care, którą Panowie reprezentują. Projekt Kompleksowego Programu Opieki Położniczej w Isiolo uznaję za ważny i niezwykle potrzebny. Powstająca tam placówka wraz z infrastrukturą uwzględniającą specyfikę tego ogromnego, oddalonego od ośrodków miejskich obszaru wypełni lukę w opiece nad matką i dzieckiem, spowodowaną brakiem dostępu kobiet do usług medycznych, zwłaszcza że śmiertelność noworodków i matek w tej części Kenii należy do największych na świecie. Popieram ten projekt i z przekonaniem obejmę go honorowym protektoratem.

Z wyrazami szacunku

Maria Kaczyńska




Dziękujemy raz jeszcze, Prezydentowo! Pani honorowy protektorat uznajemy za nadal aktualny i dla nas zobowiązujący.

Prof. Robert L. Walley, dyrektor wykonawczy Mater Care International,
prof. Bogdan Chazan,przewodniczący Międzynarodowej Rady MCI, dyrektor Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. Świętej Rodziny w Warszawie

Ostatnie rozmowy

W Kancelarii Prezydenta odpowiadałem nie tylko za zdrowie, ale też sprawy sportu i kultury fizycznej. Jednym z moich ostatnich zadań było zorganizowanie spotkania i wręczenia medali medalistom olimpijskim. Panu Piotrowi Nurowskiemu z PKOl bardzo zależało, aby w tej uroczystości uczestniczyła para prezydencka.

Pani Maria Kaczyńska, mimo że tego samego dnia miała wyjechać w podróż zagraniczną, zgodziła się. Pan prezydent bardzo polubił wówczas Justynę Kowalczyk. Pamiętam, że już po tym spotkaniu ktoś przyszedł do Prezydenta z jakimiś informacjami politycznymi, a on po raz kolejny opowiedział o Kowalczyk: że jest asertywna, twarda i że widać, jaką ma osobowość. Był naprawdę pod wrażeniem.

Później, na kanwie tego spotkania, w głównym przemówieniu w PKOl-u, przed wręczeniem wysokich odznaczeń państwowych medalistom, prezydent powiedział, że Justyna Kowalczyk daje dobry przykład nie tylko sportowcom, ale i politykom, np. na czas rokowań. Bo ważne jest nie tylko to, by dzielnie walczyć, ale żeby – ostatecznie – o 5 cm wygrać. I by nie kończyło się tylko mężną walką, lecz zwycięstwem, bo żyjemy w świecie, który z natury jest konkurencyjny, i także konkurujemy. Pan Adam Małysz siedział wtedy z Panią Prezydentową, a obok były łyżwiarki szybkie. Łyżwiarki prezydent też doskonale znał, wiedział, która jak ma na imię, zresztą zapytał mnie przed przywitaniem, czy dobrze pamięta imiona. Później dowiedział się dokładnie, ile która ma lat. Pani Prezydentowa natomiast bardzo chwaliła Adama Małysza, że taki skromny, kulturalny i ciepły. To były moje ostatnie chwile i służbowe rozmowy z parą prezydencką.

Dr Tomasz Zdrojewski,
doradca Prezydenta RP ds. zdrowia i sportu

Pomagała oswajać strach

W kwietniu 2008 r. Maria Kaczyńska wraz z Madeleine Albright wzięła udział w konferencji poświęconej ochronie zdrowia kobiet. Jej uczestniczki podpisały zainicjowaną przez prezydentową Kaczyńską deklarację w sprawie działań na rzecz poprawy sytuacji zdrowotnej kobiet w Europie Środkowej.

„Powinniśmy wykorzystać nasz autorytet i możliwości działania, by przekonać kobiety, że najważniejsze jest zapobieganie chorobom poprzez wczesną diagnostykę. Wciąż, niestety, przypadki, w których ktoś podejmuje terapię zbyt późno, są bardzo częste. Podstawowe badania, takie jak: mammografia, cytologia, badania genetyczne, pomiary ciśnienia i EKG nie są już w naszym społeczeństwie nieznane. Martwi jednak, że ciągle niewiele kobiet z nich korzysta. Statystyki bezlitośnie pokazują nam prawdę: kobiety niechętnie poddają się badaniom profilaktycznym – mówiła Maria Kaczyńska.

Prezydentowa wspierała także walkę z rakiem szyjki macicy. W styczniu 2009 r. skierowała list do uczestników konferencji zorganizowanej przez „SZ”, podsumowującej IV edycję Tygodnia Walki z Rakiem Szyjki Macicy. „Dziś podsumowujemy działania podjęte w celu propagowania profilaktyki raka szyjki macicy – choroby podstępnej i wciąż codziennie zabierającej w Polsce życie aż pięciu kobietom. To przerażająca statystyka i trzeba walczyć, by ją zmienić. Wiedza o tym, że systematycznie wykonywane badania cytologiczne są gwarancją wykrycia raka szyjki macicy nawet w bardzo wczesnej postaci – powinna być powszechna. Jednak sama świadomość tego faktu nie wystarcza. Nie wystarczają także kampanie zachęcające do bezpłatnych badań. Imienne zaproszenia kierowane do kobiet nie skutkują. Wciąż zbyt mało pań z nich korzysta, a przyczyną tego jest nie tylko brak czasu czy zwyczajne lenistwo, a po prostu zwyczajny strach. Musimy to przełamać! Chciałabym bardzo, aby badania cytologiczne były nie tylko powszechnie dostępne, ale również znalazły się na liście badań obowiązkowych” – napisała Maria Kaczyńska.

17 października 2006 r. Pierwsza Dama wzięła udział w uroczystości rozstrzygnięcia III edycji Konkursu o Nagrodę im. Aliny Pienkowskiej, organizowanego przez naszą redakcję. Była na rozdaniu tej nagrody także rok wcześniej, zanim jeszcze została prezydentową.


 Dodaj swoje wspomnienie:

Podpis:
(wspomnienie ukaże się po akceptacji przez moderatora)



bot