Roman Indrzejczyk
Kapelan Prezydenta RP
W latach 2005–2010 kapelan Prezydenta RP i rektor kaplic prezydenckich.
Święcenia kapłańskie z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego przyjął 8 grudnia 1956 r. Pracował w duszpasterstwie w Drwalewie, Grodzisku Mazowieckim, w warszawskich kościołach św. Aleksandra i Nawiedzenia NMP.
Przez 20 lat był kapelanem Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach i proboszczem tamtejszej parafii św. Edwarda. Pełnił te funkcje „nielegalnie”, bo bez zgody władz państwowych. Następne 18 lat, do przejścia na emeryturę w czerwcu 2004 r., był proboszczem parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu. Powszechnie lubiany i ceniony jako spowiednik.
W latach 1981–1989 kolportował pisma podziemne i książki wydawnictw podziemnych i emigracyjnych, pomagał działaczom opozycji.
Ks. Indrzejczyk dwukrotnie był krajowym duszpasterzem służby zdrowia: w latach 1961–1976, a następnie 1989–1994. W latach 1987–1989 był duszpasterzem warszawskiej służby zdrowia. Miał 79 lat.
Sms z drogi do Smoleńska
Księdza Romana znałam bardzo długo. Był krajowym duszpasterzem służby zdrowia i kapelanem szpitala psychiatrycznego w Tworkach, kiedy byłam lekarzem wojewódzkim w Warszawie. Cieszył się poważaniem ludzi z wielu środowisk. Charakteryzowała Go szczególna umiejętność akceptacji każdego człowieka: pogubionego, cierpiącego, z nieuporządkowanym życiem i myśleniem. Nikogo nie odrzucał; tłumaczył, prostował i zwyczajnie pomagał: zarówno w sprawach wielkich, jak te w stanie wojennym, jak i zupełnie codziennych.
Szczególnym autorytetem cieszył się u swoich uczniów ze szkoły muzycznej. Wielu z nich jeszcze długo po opuszczeniu jej murów dzieliło się z Nim swoimi radościami i smutkami, opowiadało o porażkach i sukcesach.
Moja bratanica, dziś studentka Uniwersytetu Muzycznego, 10 kwietnia, tuż po godzinie siódmej rano, odebrała od ks. Romana smsa z pozdrowieniami
„z drogi do Smoleńska”…
Anna Gręziak,
doradca prezydenta RP ds. zdrowia była wiceminister zdrowia
Jak nikt inny posługiwał chorym psychicznie
Wspaniały, tolerancyjny i bardzo otwarty kapłan. Mało kto wie, że był kapelanem szpitala w Tworkach, bardzo zaangażowanym w niesieniu posługi osobom chorym psychicznie.
Kieruję Warszawskim Towarzystwem Pomocy Lekarskiej i Opieki nad Psychicznie i Nerwowo Chorymi, które prowadzi dzienny ośrodek oparcia społecznego na Grochowskiej. Zawsze w ośrodkach tego typu przy okazji Świąt Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia są wspólne spotkania. Ci, którzy biorą w nich udział, oczekują, że pojawi się również ksiądz, bo to przecież święta religijne.
Ksiądz Roman Indrzejczyk był księdzem, prawdziwym kapłanem, który nigdy nie odmówił, gdy pojawiało się od nas zaproszenie na Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Jeśli nie było naprawdę jakichś nadzwyczajnych przeszkód, to zawsze 2 razy w roku odwiedzał nasz ośrodek. Dopiero gdy został kapelanem prezydenta, stało się to niemożliwe.
Przy okazji ostatnich Świąt Wielkiej Nocy długo rozmawialiśmy o księdzu Indrzejczyku. Innych księży nie tak łatwo namówić, żeby do nas przyszli. Wiele osób mówiło: „Już czas, żeby ksiądz Roman do nas wrócił, bo On jest naszym najlepszym kapelanem”.
Niezwykle ceniłem jego otwarte, wyrozumiałe i tolerancyjne podejście nawet do osób niereligijnych. W przeszłości – wspierał przecież działania i ludzi opozycji. To był kapłan, który nigdy nie odmawiał, gdy była potrzebna jego obecność.
Marek Balicki,
były minister zdrowia poseł na Sejm I, II i VI kadencji, senator V kadencji
Duszpasterz służby zdrowia
Kiedy dzieją się rzeczy nieodwracalne – ktoś nagle odchodzi – uświadamiamy sobie, że planowane spotkania i rozmowy nigdy już się nie odbędą.
Od lat wybierałam się do księdza Romana na pogawędkę. Nie doszłam… Chciałam Mu powiedzieć, że byłam wdzięczna, gdy w czasie kampanii wyborczej w 1989 r. wspierał mnie, i łagodnie, między wierszami, wychowywał. Pracowałam wtedy na warszawskim Żoliborzu, w poradni przy ul. Kochowskiego 4, blisko Jego parafii, i bywałam gościem na pięterku, gdzie przychodzili młodzi ludzie, czujący się tam jak u siebie.
Kiedy udzielałam się w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie, znów miałam częstszy kontakt z księdzem Romanem, pełniącym w owym czasie obowiązki duszpasterza służby zdrowia. Ceniłam Jego wiedzę w wielu dziedzinach, lubiłam słuchać ciepłych, życzliwych opinii o wydarzeniach i ludziach.
Wyrazem Jego pojmowania miłości bliźniego i służby kapłańskiej było odprawienie pięknej Mszy św. po śmierci Jacka Kuronia.
Znajomość z Księdzem Romanem spowodowała, że „zmiękłam”, stałam się mniej rygorystyczna w ocenie postępowania innych. Zaowocowała też poprawieniem mojego „wnętrza” – to Jego sukces jako duszpasterza.
Nie zdążyłam Mu tego powiedzieć. W moim odczuciu był księdzem wzorcowym, nadzwyczajnym, najlepszym, godnym naśladowania.
Maria Sielicka-Gracka,
posłanka na Sejm X kadencji (1989–1991)
Kapłan-poeta
Ksiądz Indrzejczyk to cudowny człowiek. Przed każdymi świętami obdarowywał nas takimi małymi książeczkami, które objaśniały sens tych świąt. Pisał wiersze. Bardzo się angażował w organizację ekumenicznych spotkań z udziałem Prezydenta Kaczyńskiego.
Był człowiekiem niezwykle skromnym
– kiedy pojechałem do jego parafii, zobaczyłem maluteńki pokoik, żeby nie powiedzieć klitkę, w której mieszkał. Żył w tak prostych warunkach. Był bardzo bliski Parze Prezydenckiej.
Dr Tomasz Zdrojewski,
doradca prezydenta ds. zdrowia
bot