Gen. Andrzej Błasik

dowódca Sił Powietrznych RP

Pilot, dowódca Sił Powietrznych od kwietnia 2007 r. Ukończył Liceum Lotnicze przy Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, a następnie samą „Szkołę Orląt” i otrzymał promocję oficerską oraz stopień wojskowy podporucznika w grupie pilotów korpusu osobowego lotnictwa. Od 1993 do 1995 r. studiował w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, po jej ukończeniu uzyskał dyplom i tytuł oficera dyplomowanego. Absolwent Holenderskiej Akademii Obrony w Hadze (1998) i Szkoły Wojennej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Montgomery (2005).

Jako dowódca wymagał przede wszystkim od siebie. Mówił: „żołnierz ma prawo być dobrze dowodzony”. Zaczynał pracę najwcześniej ze wszystkich, a drzwi swojego gabinetu zamykał późno w nocy. Pośmiertnie awansowany ze stopnia generała broni na stopień generała i odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Miał 48 lat. Pozostawił żonę Ewę, która jest magistrem administracji samorządowej. Córka Joanna studiuje na UW, a syn Michał w Wyższej Szkole Informatyki, Zarządzania i Administracji w Warszawie.

Pilot klasy mistrzowskiej

Gen. Andrzej Błasik od 2007 r. był dowódcą Sił Powietrznych Rzeczypospolitej, najmłodszym w historii spośród pełniących tę służbę.

Od szesnastego roku życia latał na szybowcach, w Aeroklubie Łódzkim. Jego mistrzem w lataniu precyzyjnym był Ryszard Michalski. Miał licencję pilota sportowego.

Ukończył słynną „Szkołę Orląt” w Dęblinie, zawsze był wzorowym „piątkowym” uczniem i studentem. Służbę pełnił w Mirosławcu, Świdwinie, Poznaniu. Był rektorem Wyższej Oficerskiej Szkoły Wojsk Powietrznych.

Jako student ostatniego, IV roku wykonywał ćwiczebne loty w Białej Podlaskiej. Tam napisał pracę dyplomową. Musiała być przepisana na maszynie. Znajoma poleciła mu moją kuzynkę, Ewę Buczyło. Poznał ją wówczas, musiał asystować przy pisaniu mocno skomplikowanych, technicznych tekstów. W okolicach ostatniego rozdziału oświadczył się. Niebawem utworzyli nową rodzinę.

Sporo lat wcześniej byłem obecny na weselu rodziców Ewy… Pracowałem wówczas na Oddziale Chirurgii w Szpitalu Miejskim w Białej Podlaskiej, zbierając punkty przed próbą (udaną) dostania się na studia medyczne. Ewę poznałem na pogrzebie mojego stryja Józefa Chazana, który przez długie lata był lekarzem wojskowym na lotnisku w Białej Podlaskiej. Józek od czasu do czasu wspierał młodego pilota Andrzeja Błasika.

Andrzeja poznałem już jako generała, po powrocie jego rodziny ze Stanów Zjednoczonych, gdzie dowódca polskich sił powietrznych organizował szkolenie pilotów w obsłudze nowoczesnych maszyn F-16. Przygotowywał infrastrukturę i zaplecze dla tych samolotów w Krzesinach. Fachowcy twierdzą, że zmienił polskie lotnictwo wojskowe.

Duża grupa amerykańskich wojskowych przybyła do Polski w związku z tragiczną śmiercią Prezydenta RP, Jego Małżonki i 94 osobistości naszego kraju, w tym generała Błasika. Przed kamerami telewizyjnymi wspominali jego pobyt w USA i studia na Air War College.

Gen. Andrzej Błasik reprezentował nowe pokolenie dowódców polskiego wojska, wyszkolonych według wzorców przyjętych w NATO. Dla swoich podwładnych był prawdziwym autorytetem, dużo wymagał, ale cieszył się ich absolutnym zaufaniem i był przez nich kochany. Miał duże sukcesy we wprowadzaniu nowoczesnych metod szkolenia i organizacji służby. Był szanowany przez przełożonych, niezależnie od ich politycznych opcji. W sierpniu 2007 r. został awansowany na stopień generała broni.

Prywatnie – bardzo szczery, prawdomówny, dowcipny, otwarty. Lubił spotkania towarzyskie, rozmowy ze znajomymi. Bardzo kochał żonę Ewę, córkę Joannę i syna Michała.

Kilkakrotnie przeżył trudne chwile: katastrofę samolotu Casa, wypadki podczas dwóch kolejnych Air Show w Radomiu (grupy „Żelazny” i samolotu białoruskiego). Zawsze mówił, że pewniej się czuje, kiedy sam trzyma ster samolotu.

Był pilotem klasy mistrzowskiej, spędził w powietrzu ponad 1500 godzin. Przez cały czas był czynnym pilotem, latał na samolotach różnych typów. Minister Obrony Narodowej wyróżnił Go odznaką „Zasłużony pilot wojskowy”. Prezydent Stanów Zjednoczonych przyznał Legię Zasługi (Legion of Merit).

Interesuję się lotnictwem, więc wiadomość, że w rodzinie jest lotnik, i to generał, przyjąłem z radością. Może to dziwny zbieg okoliczności, ale też bardzo lubię latać. Andrzej obiecywał, że zabierze mnie kiedyś na samolotową „przejażdżkę”. Zgodziłem się, pod warunkiem że nie będzie to F-16. Nie zdążyliśmy zrealizować tych planów. Dyskutowaliśmy często o szczegółach nawigacji, meteorologii, o tym, dlaczego helikopter wznosi się do góry. (Podobno nikt nie potrafi tego dokładnie wytłumaczyć.)

Gen. Andrzej Błasik zginął śmiercią lotnika. Może wcześniej niż inni pasażerowie samolotu Tu-154 wiedział, że nie ma już szansy na ocalenie.

Dziękuję Ci, Andrzeju, że razem z innymi wspaniałymi obywatelami naszej Ojczyzny poniosłeś ofiarę życia podczas podróży do Ziemi Katyńskiej. Celem tej misji była prawda, pamięć i pojednanie. Wasza śmierć może przyczyni się do osiągnięcia tych celów.

Za trzy tygodnie czeka mnie podróż do Lourdes. Podczas sympozjum naukowego mam mówić o dyskutowanych nie tylko w Polsce, ale w całej Europie zagadnieniach bioetycznych. To dobre miejsce, by pomodlić się za duszę ś.p. Andrzeja.

Prof. Bogdan Chazan,
dyrektor Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. św. Rodziny w Warszawie

 Dodaj swoje wspomnienie:

Podpis:
(wspomnienie ukaże się po akceptacji przez moderatora)
Moonika. 2010-05-30, 15:06
Moja szkoła rok temu nadała imię Lotników Polskich. W święto tegoż dnia, miał ją odwiedzić sam gen. Andrzej Błasik. Jeszcze przed tą tragedią wraz z koleżanką tworzyłyśmy kartkę Wielkanocną aby Pani Dyrektor mogła mu ją podarować od całej szkoły. Kiedy ją ozdabiałyśmy nie wiedziałyśmy, że trafi w ręce tak wspaniałej i zasłużonej osoby. Dowiedziałyśmy się o tym tuż po śmierci gen. Błasika. Wiadomość o tragedii bardzo mną wstrząsnęła. Szczególnie to, że zginął w niej gen. Andrzej Błasik... Na szkolnym apelu trafiła do nas wiadomość, że Generał miał nas odwiedzić, nie zdążył... Nadal nie mogę uwierzyć, że ta tragedia miała miejsce. Jednak to dało dużo do zrozumienia.Wspominają się słowa Ks. Jana Twardowskiego aby spieszyć się kochać ludzi, gdyż tak szybko odchodzą. Generał Andrzej Błasik już na zawsze zostanie w naszych sercach.



bot