Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 97–100/2003
z 18 grudnia 2003 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Socjalizm albo kapitalizm, albo chaos

Krzysztof Bukiel

Socjalizm albo śmierć! Takie hasło wykrzykuje przy każdej okazji ukochany przywódca Kubańczyków. Być może w jego ustach ma ono sens, bo w państwie kapitalistycznym, które z natury rzeczy jest (powinno być) państwem prawa, zostałby rychło ukarany śmiercią za swoje dotychczasowe dokonania. Na szczęście, alternatywą socjalizmu może być kapitalizm. Kiedy jednak nie chce się kapitalizmu, a jednocześnie rezygnuje z socjalizmu, pozostaje wyłącznie "trzecia droga", a tak naprawdę – chaos. Dowodzą tego dobitnie ostatnie "doświadczenia" polskiej służby zdrowia.

Dwa zjawiska stały się ostatnio szczególnie głośne: powszechne wyczerpywanie limitów świadczeń zdrowotnych przyznanych przez NFZ szpitalom i przychodniom na rok 2003 i pobieranie przez te zakłady opłat od pacjentów "ponadlimitowych" oraz – nieprzystąpienie do tzw. konkursu ofert na 2004 r. przez licznych lekarzy rodzinnych, specjalistów w opiece ambulatoryjnej i zakłady opieki zdrowotnej, zwłaszcza niepubliczne. To ostatnie wydarzenie niesie w sobie szczególnie dużo dramatyzmu, bo pozwala niektórym na rozwijanie – budzących grozę – wizji pacjentów "porzuconych przez lekarzy". Daje również wielu osobom okazję do wykazania się szczególną troską o los pacjentów, lekarzy i służby zdrowia w ogóle. Stąd namnożyło się w ostatnim czasie apeli, uchwał, listów, ofert mediacji itp. oraz działań mających na celu "osiągnięcie kompromisu" między Narodowym Funduszem Zdrowia a lekarzami, którzy nie przystąpili do "konkursu". Aktywni na tym polu byli nawet ci posłowie, którzy ostatni raz zajmowali się sprawami służby zdrowia przy okazji odbioru w Kancelarii Sejmu Karty Pacjenta VIP dla siebie i rodziny.

Działania te – oczywiście – niewiele mają praktycznego znaczenia i niewiele sensu. Konflikt, z jakim mamy do czynienia w tym przypadku, nie jest bowiem konfliktem "złego" Panasa z "dobrymi" lekarzami albo "dobrego" Panasa ze "złymi" lekarzami. Jest to konflikt o bardziej fundamentalnym charakterze – między "socjalistycznym" sposobem finansowania świadczeń zdrowotnych w Polsce a "kapitalistycznym" sposobem organizacji tych świadczeń. Zupełnie zresztą identyczne podłoże ma pierwsze ze wspomnianych przeze mnie zjawisk: limitowanie świadczeń, wyczerpywanie limitów i konieczność płacenia za leczenie przez pacjentów "ponadlimitowych". Powiem nawet więcej: konflikt ten nie pojawił się wraz z likwidacją kas chorych i powołaniem Narodowego Funduszu Zdrowia. Ta ostatnia zmiana jedynie przyspieszyła jego ujawnienie.

Rację ma prezes Panas i wiceprezes Mazur, gdy stwierdzają, że nie mogą ustąpić lekarzom rodzinnym, zwiększając wysokość stawki kapitacyjnej albo zmniejszając ich obciążenie obowiązkami. Narodowy Fundusz Zdrowia zachowuje się racjonalnie w warunkach, jakie mu stworzono. Ma bowiem do dyspozycji z góry określoną i ograniczoną ilość pieniędzy i musi się w niej zmieścić, obojętnie co by się działo z pacjentami albo świadczeniodawcami. (Ciekawe, co o etyce takiej postawy myślą zwolennicy publicznego finansowania służby zdrowia?) Fundusz musi planować swoje wydatki w sposób sztywny, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy określi maksymalne "budżety" roczne dla poszczególnych grup świadczeniodawców. Takie budżetowe finansowanie lecznictwa pasowało "jak ulał" do sytuacji sprzed reformy, gdy ambulatoryjna specjalistyka i podstawowa opieka zdrowotna tworzyły razem ze szpitalami zespoły opieki zdrowotnej, otrzymujące roczne budżety. Ich liczba była znana i niezmienna, dlatego rozdział pieniędzy był i naturalny, i łatwy.

Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Nie ma już formalnie budżetowania placówek medycznych, ale wynagradza się je w zależności od liczby udzielonych świadczeń. Zadeklarowano również, że wszystkie podmioty mogą ze sobą swobodnie konkurować, a ich dochody zależeć będą wyłącznie od tego, jak wielu pacjentów wybierze. Lekarze, niepubliczne zozy, a nawet publiczni świadczeniodawcy uwierzyli w te deklaracje i zaczęli się zachowywać jak normalne podmioty rynkowe. Zredukowali koszty, dopasowali swoje oferty do zapotrzebowania pacjentów, poszerzyli zakres świadczeń, podnieśli ich jakość. Pojawiło się też wiele nowych podmiotów, które chciały świadczyć usługi zdrowotne ubezpieczonym. Zwiększyła się zatem podaż świadczeń i liczba osób z nich korzystających, a świadczeniodawcy – jak to rynkowe podmioty – zaczęli oczekiwać, że wraz ze wzrostem "produkcji" zacznie wzrastać ilość trafiających do nich pieniędzy. Oczywiście – srodze się zawiedli. Zderzyli się bowiem z zupełnie nieelastycznym, "budżetowym" płatnikiem, który – aby zmieścić się w przyznanej kwocie – musiał sięgnąć do tych narzędzi, jakimi go obdarzono, czyli do limitowania ilości świadczeń i określania górnej wartości ceny za poszczególne świadczenia. Mnożąc te dwie wartości, Fundusz czyni to samo, co wcześniej czynił budżet państwa, którym dysponowali wojewodowie: określa roczne budżety poszczególnych podmiotów. Różnica jest tylko taka, że ze względu na zwiększającą się liczbę świadczeniodawców i świadczeń – budżety poszczególnych jednostek są coraz mniejsze.

Konflikt między "socjalistycznym" sposobem finansowania świadczeń zdrowotnych a "kapitalistyczną" ich organizacją jest nie do przełamania. Żaden kompromis nie jest tutaj możliwy. Możliwe jest tylko bezwarunkowe zwycięstwo jednej ze stron. Albo wygra socjalistyczny sposób finansowania – wówczas należy wrócić do zintegrowanych struktur, funkcjonujących na określonym terenie w oparciu o roczne budżety, albo wygra kapitalistyczny sposób organizacji świadczeń – wówczas trzeba zdemonopolizować płatnika, uelastycznić i zasilić prywatnymi pieniędzmi system powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Ja opowiadam się za tym drugim rozwiązaniem. Oczywiście, decyzji w tej sprawie nie podejmie jednak ani prezes Panas, ani lekarze Porozumienia Zielonogórskiego. Należy ona do parlamentu.

O, przepraszam, możliwe jest jeszcze trzecie wyjście: pogłębiający się z roku na rok chaos.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.




bot