Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2018
z 11 października 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Stać nas na takie marnotrawstwo?

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Podniesienie efektywności leczenia wymaga bardzo konkretnych działań, jednak politycy rozumieją to inaczej niż ekonomiści. Kiedy będziemy gotowi na to, by nie marnotrawić pieniędzy?

– Nie jesteśmy gotowi do płacenia za efekt leczenia, ponieważ wciąż nie mamy narzędzi, które pozwalają mierzyć ten efekt – przekonywał niedawno w Krynicy minister Szumowski. Konieczna jest informatyzacja, a tymczasem nie doszliśmy jeszcze do porozumienia w sprawie elektronicznej dokumentacji. Kiedy mówimy, że nie stać nas na efektywność, mówimy jednocześnie – stać nas na marnotrawstwo. Kiedy będziemy gotowi na zmiany? Jeśli politycy będą chcieli za wszelką cenę podtrzymać iluzję sprawnie zarządzanego systemu, bojąc się rozczarowywania wyborców – najprawdopodobniej nigdy.

Skuteczność to nie efektywność

Zgodnie z normą ISO 9000, skuteczność to stopień, w jakim planowane działania zostały wykonane, a wyniki osiągnięte. Efektywność z kolei to relacja pomiędzy wynikami a wykorzystanymi zasobami. Można wyleczyć pacjenta w jeden dzień, wykonując zabieg ambulatoryjnie lub w trzy dni, kładąc go do szpitala. Działanie może być równie skuteczne – pacjent wychodzi do domu bez woreczka żółciowego – ale niejednakowo efektywne. Kiedy przedstawimy wyniki, biorąc pod uwagę wyłącznie skuteczność działań, możemy co najwyżej robić sobie dobry PR. Podobnie kiedy obwieścimy, że zwiększamy nakłady na zdrowie, nie oznacza to, że obywatelowi cokolwiek się poprawi.

Zdrowie to wartość

Idealnym rozwiązaniem w sytuacji permanentnego niedofinansowania wydaje się tzw. szczupłe zarządzanie (lean management). Umożliwia wykorzystanie dostępnych zasobów: materiałów, pieniędzy, czasu i pracy ludzi maksymalnie efektywnie, bez marnotrawstwa (rozumianego jako czynności niedodające klientowi wartości). Lean wdrażano m.in. w brytyjskim NHS oraz na oddziałach ratunkowych w Szwecji. Filozofię tę zastosowano też w Polsce w koncepcji szybkiej ścieżki onkologicznej (w teorii), jej echa pobrzmiewają też w idei opieki koordynowanej. Pozostaje jednak rozdźwięk pomiędzy założeniami a ich realizacją.

Szczupłe zarządzanie polega na zidentyfikowaniu tzw. strumienia wartości. Każda z wykonywanych w organizacji czynności powinna służyć dodaniu wartości dla klienta/pacjenta. Po zidentyfikowaniu tych czynności zapewnia się im jak najsprawniejszy przepływ, eliminując zakłócenia i tzw. wąskie gardła. Ważnym celem jest dążenie do dostarczania wyłącznie tego, co jest klientowi potrzebne, czyli powiązanie procesu świadczenia usługi ze zgłaszanym popytem. Temu miały służyć m.in. mapy potrzeb zdrowotnych, wskazujące np., że szpital ma za dużo łóżek na oddziale położniczym, a za mało na geriatrycznym w okresie starzenia się społeczeństwa, więc wymaga reorganizacji. Wszystkie procesy muszą być regularnie weryfikowane i optymalizowane w dążeniu do doskonałości – to główne założenie filozofii kaizen (lean narodził się w japońskiej Toyocie).

Lean jako sposób na uszczelnianie i ograniczanie kosztów sprawdził się w sektorze prywatnym, choć nie w każdym obszarze. Jest oparty na schematach i algorytmach, więc trudno go zaimplementować w firmach innowacyjnych, eksperymentujących, stosujących niestandardowe, kreatywne rozwiązania.

Przy obecnych oczekiwaniach pacjentów, co do jakości usług, przy jednoczesnym sprzeciwie wobec podnoszenia składek, publiczna służba zdrowia może wdrażać zasady szczupłego zarządzania, mimo potencjalnych barier i konieczności modyfikacji pewnych założeń. Nawet politycy mówią wszak o wartości (jakości) i uszczelnianiu systemu. Dlaczego go nie wdrażamy? Pojedyncze placówki, zarządzane przez osoby o bardzo zróżnicowanych menedżerskich kompetencjach nie zawsze są w stanie zastosować rozwiązania szczupłego zarządzania, konieczna jest reorganizacja całego systemu, długofalowe myślenie i sprawienie, że oszczędności będą się opłacać.

Wdrażanie pozorne

Wiele z pomysłów na szczupłe zarządzanie realizuje się wyłącznie fasadowo. Zanim zdecydowano o kolejnym przyznaniu funduszy w ramach rozdania 2021–2027, Komisja Europejska skontrolowała wykorzystanie środków i zarzuciła Polsce brak przemyślanej organizacji systemu, sugerując, że działania powinny być skoordynowane, a potrzeby planowane zgodnie z mapami potrzeb zdrowotnych. Mapy potrzeb miały pomóc w efektywnym zarządzaniu, a okazało się, że zawierają nierzetelne lub nieaktualne dane. Aby je przygotować, pracownicy Ministerstwa Zdrowia w latach 2014–2017 przepracowali łącznie ponad 6 tys. nadgodzin. Płatnych. W 2018 roku mapy poprawiono, jednak konieczność poświęcania czasu i pieniędzy na czynność, która już raz kosztowała, jest wyjątkowym marnotrawstwem.

Inny „szczupły pomysł” to premiowanie specjalistów za skrócenie kolejek. Co prawda nie obniża to kosztów, bo NFZ planuje zwiększyć nakłady na AOS, ale zapewnia lepszy przepływ (flow). Skoro jednak premiowany będzie tylko pacjent, który przychodzi pierwszy raz, nie jest to pomysł na lepszy flow, tylko na większy korek za jakiś czas. Typowa krótkoterminowa fasada, dająca pozór działań w trosce o dobro pacjenta.

Polityka wyklucza długofalowość

O tym, że politycy i eksperci nieco inaczej rozumieją pojęcie efektywności, mogą świadczyć wypowiedzi, które padły na forum w Krynicy. Ze słów minister Rafalskiej wynika, że efektywność postrzega wyłącznie w kontekście oszczędności i uszczelniania wydatków, a e-zwolnienia to jedynie panaceum na obniżenie kosztów absencji chorobowej (kosztujące około 14 mld rocznie z budżetu pracodawcy i państwa). E-zwolnienia jawią się nie jako element systemu, poprawiającego jakość usług, lecz jako pomysł na eliminację „lewych” zwolnień z pracy, czyli narzędzie kontroli.

Małgorzata Gałązka-Sobotka, liderka debaty „Wspólnie dla zdrowia” mówi zupełnie innym językiem i podkreśla konieczność wdrażania rozwiązań, które zwiększą efektywność wykorzystania zasobów, mierzoną poprawą wyników zdrowotnych Polaków. Zaznacza, że wiąże się to ze zmianą kultury organizacyjnej całego systemu oraz pojedynczych placówek i zachęca do zidentyfikowania warunków, które trzeba spełnić, by stworzyć system nastawiony na wartość zdrowotną. To podwaliny pod konkretny plan. Minister Szumowski jednak doradza dystans, twierdząc, że mierniki jakości możemy wprowadzić dopiero wtedy, gdy będziemy mieć dane, a najpierw musimy zadać sobie podstawowe pytanie: czy jesteśmy gotowi zdecydować się na to, by stosować system oparty na jakości. „Jeśli na to się zdecydujemy, to już będzie bardzo dużo”. Minister stosuje też nośną metaforę transfuzji, mówiąc, że narządy wewnętrzne można zacząć naprawiać dopiero, kiedy dostarczy się więcej pieniędzy. To wyraźny sygnał – na razie nie działamy (poza pozornym zwiększaniem nakładów).

Nie możemy czuć się zaskoczeni, że ankiety pokazują, iż Polacy wolą płacić za leczenie prywatne, niż odprowadzać wyższą składkę zdrowotną. To wyraźny przejaw braku zaufania do rządzących. Wiemy przecież, że nie ma takich pieniędzy, których nie można zmarnować. Dopóki politycy będą przyjmować za horyzont dla swoich planów jedynie termin najbliższych wyborów, wszystkie koncepcje zwiększające efektywność możemy włożyć między bajki.

Osiem strat

Muda to japońskie słowo określające każdą czynność, która zużywa zasoby, lecz nie dodaje wartości. Tłumaczy się je jako straty. Doskonale znamy je z naszego medycznego podwórka i potwierdzają to rozmaite kontrole NIK czy NFZ.

Są to po pierwsze błędy i wady jakościowe, czyli np. niejednoznaczne przepisy, niegospodarność i konieczność powtarzania tej samej pracy. Taką stratą jest np. niezrozumiała ustawa o podwyżkach dla lekarzy, którzy wybiorą jednego pracodawcę.

Kolejna strata to oczekiwanie – kolejki, opóźnienia w dostosowywaniu się do prawa Unii Europejskiej, przedłużające się wdrożenia narzędzi informatycznych, czekanie na podpisy, skierowania itd. To także opóźnienia w opracowaniu rejestrów medycznych, problemy z e-zwolnieniami i e-receptami, powtórne przygotowanie map potrzeb zdrowotnych. Tą stratą są też, oczywiście, kolejki do specjalistów – niewybaczalne w kontekście często najważniejszej wartości dla „klienta” – jego życia.

Trzecią stratą jest nadmierne przetwarzanie – zbędne i drobiazgowe procedury, nadmierna sprawozdawczość, niepotrzebne zebrania, dublujące się czynności, zlecanie niepotrzebnych badań lekarskich. Do tej sfery możemy też zaliczyć niepotrzebne hospitalizacje.

Czwarta to zbędny transport, czyli np. przesyłanie dokumentów do kilku różnych działów, czas, jaki dana sprawa musi czekać i „procesować się” w różnych miejscach. Piątą stratą są zbędne zapasy, ale też zbyt duża liczba dokumentów na stanowisku pracy, niepotrzebnie angażujące ludzi i zabierające im czas. Szósta to zła ergonomia stanowiska pracy, zbędny ruch, układ pokoi i sal. Siódma to nadprodukcja, także w sferze zbędnych przepisów i materiałów prawnych. Niektórzy dodają jeszcze ósmą – niewykorzystany potencjał pracowników. Dotyczy to nie tylko personelu, ale także pacjentów. W dobie nowych technologii coraz częściej wspomina się o niewykorzystywaniu niezwykle cennych danych zbieranych przez samych pacjentów (i organizacje ich reprezentujące).




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot