Z dr hab. n. med. Anetą Nitsch-Osuch, kierownikiem Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, pediatrą, epidemiologiem i specjalistą zdrowia publicznego, członkiem Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy rozmawia Ewa Szarkowska.
Ewa Szarkowska: Od wielu lat epidemiolodzy alarmują, że poziom wyszczepialności personelu medycznego przeciwko grypie w Polsce pozostawia wiele do życzenia.
Aneta Nitsch-Osuch: Rzeczywiście. Szczepienia przeciw grypie są mało popularne wśród przedstawicieli zawodów medycznych w naszym kraju. Najczęściej powtarzana w piśmiennictwie wartość to 6 proc. zaszczepionego personelu medycznego w Polsce, choć w jednym z badań, przeprowadzonym w ramach działań Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy (OPZG), 23 proc. respondentów zadeklarowało, że wykonało u siebie to szczepienie. W badaniu telefonicznym brało udział ponad 1700 osób.
E.S.: Kto najchętniej korzysta z tej formy prewencji przeciwgrypowej?
A.N.O.: Ze wspomnianego badania wynikało, że częściej szczepią się lekarze niż pielęgniarki oraz osoby pracujące w lecznictwie otwartym w porównaniu do lecznictwa szpitalnego, a więc dokładnie odwrotnie niż w wielu innych krajach europejskich. Występują też różnice geograficzne. Najwyższy odsetek szczepiących się lekarzy i pielęgniarek to Opolszczyzna, najniższy – Podlasie. Najchętniej szczepią się lekarze pediatrzy i lekarze rodzinni, a więc przedstawiciele tych specjalizacji, które najczęściej zlecają szczepienia u swoich pacjentów. Personel medyczny deklaruje, że szczepi się przede wszystkim w celu zapewnienia ochrony sobie i swoim bliskim, a w drugiej kolejności – w celu ochrony swoich pacjentów. Pytany o powody wykonywania u siebie szczepienia, personel na całym świecie odpowiada podobnie, tym niemniej w literaturze fachowej bardzo podkreśla się aspekt moralno-etyczny szczepień przeciw grypie personelu medycznego.
E.S.: Jakie korzyści płyną z powszechności szczepienia pracowników ochrony zdrowia przeciwko grypie?
A.N.O.: Wyniki opublikowanych badań wskazują na fakt, że szczepienie personelu placówek opieki zdrowotnej przeciwko grypie zapewnia istotne zmniejszenie umieralności ogólnej oraz zapadalności na choroby grypopodobne wśród pacjentów wymagających długoterminowej opieki. Uzyskując stan zaszczepienia personelu w domu opieki dla osób starszych na poziomie 50 proc., zapewnia się redukcję śmiertelności wśród pensjonariuszy o 40 proc. Indywidualne korzyści dla personelu płynące ze szczepienia przeciwko grypie są mniej udokumentowane, choć odnotowano m.in. zmniejszenie liczby dni nieobecności w pracy z powodu zakażeń układu oddechowego, stwierdzono także zmniejszenie ryzyka zakażenia wirusem grypy (średnio o 88–89 proc.). W populacji szczepionych osób zdrowych w wieku produkcyjnym wykazano niewielkie zmniejszenie liczby dni absencji chorobowej w pracy (o około 0,5 dnia). Z kolei w grupie pracowników medycznych szczepionych przeciwko grypie udokumentowano zmniejszenie liczby potwierdzonych laboratoryjnie zachorowań na grypę z 42 proc. do 9 proc., a także zmniejszenie odsetka zakażeń szpitalnych w postaci infekcji dróg oddechowych z 32 proc. do 3 proc.
E.S.: Dlaczego placówki ochrony zdrowia powinny być bardziej zainteresowane wyszczepieniem pracowników przeciwko grypie?
A.N.O.: Po pierwsze grypa może być zakażeniem szpitalnym, czyli pacjent może zarazić się od pracownika, ale i pracownik może zarazić się od pacjenta. A jak doskonale zdajemy sobie sprawę, konsekwencje zakażeń szpitalnych są wielorakie: wizerunkowe (utrata zaufania pacjentów, ograniczenie możliwości odwiedzin), prawne (pozwy i odszkodowania) oraz finansowe związane z koniecznością izolacji pacjentów i wdrożenia leczenia przeciwwirusowego, kosztami czasowego zawieszenia świadczenia usług medycznych z powodu wstrzymania przyjęć, kosztami zatrudnienia personelu przeznaczonego jedynie do opieki nad wybranymi chorymi na grypę pacjentami.
W naszym kraju ogniska grypy w szpitalach raportowane są skrajnie rzadko, ale na przykład w Nowym Jorku szacuje się, że jest ich od kilkudziesięciu do kilkuset w ciągu sezonu, co wynika z definicji ogniska epidemicznego, które rozpoznawane jest w momencie wystąpienia co najmniej dwóch zachorowań powiązanych ze sobą przyczynowo-skutkowo. Ponadto odsetek zaszczepionego personelu medycznego uważany jest za jeden ze wskaźników jakości opieki nad pacjentami. I to właśnie dlatego, również w Polsce, w trakcie procesu akredytacji szpitale udzielają odpowiedzi na pytania o wyszczepialność personelu przeciw grypie, zapewnianie personelowi bezpłatnych szczepień przeciw grypie, a także realizowanie akcji edukacyjno-informacyjnych promujących szczepienia. To nic innego, jak element dbania o bezpieczeństwo pacjentów.
E.S.: Opisy ognisk epidemicznych w oddziałach szpitalnych, które można znaleźć w literaturze światowej, są dramatyczne.
A.N.O.: Zgadza się. Opisano na przykład ogniska grypy w oddziale hematoonkologii, u pacjentów po przeszczepie szpiku kostnego oraz… w oddziale intensywnej terapii dla noworodków. To, co łączy te opisy, to zgony pacjentów zakażonych wirusem grypy, niski stan zaszczepienia przeciw grypie personelu zajmującego się tymi pacjentami oraz fakt, iż lekarze i pielęgniarki przyznawali się do wykonywania obowiązków służbowych mimo objawów grypopodobnych. Wykazano, że nawet 75 proc. lekarzy kontaktowało się z pacjentami, mając objawy chorobowe świadczące o aktualnej infekcji dróg oddechowych.
E.S.: Dlaczego biały personel – mimo zaleceń wielu towarzystw naukowych i gremiów eksperckich – tak niechętnie szczepi się przeciw grypie?
A.N.O.: Przyczyny niskiego wykonawstwa szczepień wśród personelu medycznego w krajach, w których prowadzono badania na ten temat są podobne: bagatelizowanie choroby (zarówno w zakresie częstości jej występowania, jak i ciężkości), oraz brak przekonania co do skuteczności i/lub bezpieczeństwa szczepionki przeciw grypie. Lista tych najczęstszych wymówek, z powodu których nie wykonujemy u siebie szczepienia przeciw grypie, jest więc dokładnie taka sama, jaką przedstawiają nam niechętni wobec szczepień pacjenci. Jednym z powodów zniechęcających do szczepień jest także brak refundacji szczepionki, czyli konieczność jej zakupu na własny koszt, a w sytuacji gdy szczepionka jest oferowana bezpłatnie przez pracodawcę – czynniki organizacyjne utrudniające wykonanie szczepienia, np. ograniczone godziny pracy punktu szczepień w miejscu pracy. Takim właśnie „brakiem czasu” na wykonanie szczepienia oraz obawą przed niepożądanymi odczynami poszczepiennymi tłumaczymy się najczęściej. Tymczasem, co trzeba podkreślić, inaktywowana szczepionka przeciw grypie – zgodnie z danymi WHO – jest jedną z najlepiej tolerowanych i najbezpieczniejszych, o czym świadczy chociażby fakt, iż zaleca się jej podawanie kobietom w ciąży i to niezależnie od trymestru.
Nie wiem, czy to jest jakieś pocieszenie, ale lekarze i pielęgniarki wykonują u siebie częściej szczepienia przeciw grypie niż dzieje się to w populacji ogólnej Polaków. Z aktualnych danych wynika, że tylko niecałe 4 proc. naszych rodaków decyduje się na to szczepienie.
E.S.: W takim razie może szczepienia przeciwko grypie powinny być obowiązkowe i finansowane przez MZ lub NFZ?
A.N.O.: Zawsze najlepiej zadać sobie pytanie „co mogę zrobić dla siebie?” zamiast pytania „co inni mogą zrobić dla mnie?”. Osobiście uważam, że szczepienia przeciw grypie powinny być refundowane przez pracodawcę. W wielu znanych mi miejscach już tak się dzieje, że dyrektorzy szpitali lub kierownicy przychodni podejmują decyzję o zakupie szczepionek dla swojego personelu. Uczestnicząc w wielu spotkaniach, z przyjemnością obserwuję lekarzy, najczęściej prowadzących nieduże praktyki lekarza rodzinnego, którzy opowiadają o tym, że w ich ośrodkach nie do pomyślenia jest niewykonanie szczepienia przeciw grypie. Niestety, słyszę również głosy niezadowolonych dyrektorów dużych szpitali, skarżących się na to, że ponieśli koszty dwa razy – najpierw na zakup szczepionek, a potem na ich utylizację. Podoba mi się także pomysł refundacji kosztów szczepionki przez NFZ, zarówno dla pracowników medycznych, jak i dla pacjentów z grup ryzyka. Proponowałabym limit refundacji 50–100 proc. W naszych obecnych realiach prawnych szczepienie obowiązkowe w zasadzie oznacza to, że jest to szczepienie refundowane ze środków budżetowych, tak jak na przykład szczepienie przeciw WZW B.
Ja postrzegam szczepienia raczej jako nasz przywilej i obowiązek etyczny, a nie przymus i konieczność.