Kolejny konflikt polityczno-społeczny, rozpętany wobec sytuacji osób niepełnosprawnych, pokazał, jak łatwo jest konflikt stworzyć, a jak trudno go rozwiązać, kiedy strony nie analizują jego przyczyn i kontekstu. Pokazuje też, jak szybko można proponować (oby nie realizować) rozwiązania oparte na najprostszych, często wręcz populistycznych rozwiązaniach. A przecież można wykorzystać szansę, którą jest sam konflikt, aby zaproponować rozwiązania systemowe, na które wcześniej nikt by się nie odważył.
Okupacja sejmowych korytarzy przez niepełnosprawnych wraz z ich opiekunami po raz kolejny pokazała, jak słabo rozwinięta jest w Polsce sfera opieki nad osobami wymagającymi pomocy społecznej. Można oczywiście przypominać, że ostatnie blisko już 30 lat było przesiąknięte ideologią neoliberalną, w myśl której każdy miał sobie radzić sam, a państwo miało sprawować funkcje wyłącznie pomocnicze. Efekty takiej ideologii widać zresztą na każdym kroku, choćby poprzez bunt przeciwko jakimkolwiek propozycjom wprowadzania solidaryzmu społecznego, zwłaszcza jeżeli dotyczy on sfery podatkowej. Z drugiej strony – próba odkupienia takiego postępowania przez wprowadzanie podatków celowanych od bogatszej części społeczeństwa, jak to zaproponował ostatnio premier, także wydaje się mało sensowna, zwłaszcza że istnieją inne, powszechnie stosowane gdzie indziej rozwiązania.
Przechodząc do rzeczy – wśród postulatów protestujących niepełnosprawnych znajdował się, obok zrównania tzw. renty społecznej z najniższą emeryturą, co zostało spełnione niezwłocznie, postulat wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł/mies. Ten drugi postulat był o tyle trudny, że miał być bonusem wypłacanym w gotówce osobom o różnym stopniu niepełnosprawności, co mogło generować olbrzymie koszty dla budżetu państwa. Stąd dość nerwowe reakcje rządzących, mające dodatkowe podłoże w wiązaniu protestu z działaniami partii opozycyjnych.
Stąd propozycje rozwiązań, które nie wydają się nadmiernie przemyślane. Pierwszą była propozycja premiera Morawieckiego obłożenia solidarnościową daniną ludzi najbogatszych, tzn. zarabiających według różnych wersji powyżej 20–25 tys. zł. brutto/mies. Propozycja ta wzbudziła duże wzburzenie, gdyż miała w dużej mierze uderzyć w przedstawicieli klasy średniej, która także nie jest nadmiernie rozpieszczana. Wystarczy przypomnieć, że ostatnia rewaloryzacja progów podatkowych miała miejsce w 2009 roku. Drugą propozycją jest grant rzeczowy, poprzez zniesienie limitów na zaopatrzenie w wyroby medyczne dla niepełnosprawnych, czy nadanie im praw podobnych jak np. kombatantom, czy honorowym dawcom krwi do uzyskiwania świadczeń zdrowotnych bez kolejek. Według wyliczeń minister Rafalskiej miała to być równowartość właśnie tych 500 zł miesięcznie. Ten pomysł, który ma zostać obleczony w szaty ustawy sejmowej, wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjny z jednej prostej przyczyny. Po prostu postulat niepełnosprawnych zostanie zrealizowany całkowicie bez udziału budżetu państwa, a przez narzucenie nowych zadań systemowi opieki zdrowotnej, dla którego nie przewiduje się dofinansowania równoważącego te dodatkowe zadania. Po prostu trzeba będzie zmienić Plan Finansowy NFZ i zwiększyć w nim nakłady na rehabilitację leczniczą i zaopatrzenie w wyroby medyczne. Przy całej dozie zrozumienia dla niepełnosprawnych, pomysł mi się podoba jeszcze mniej od pierwszego.
A przecież można byłoby wykorzystać zaistniałą sytuację, aby przeprowadzić trzy zmiany, które zupełnie na nowo zdefiniowałyby nasz system opieki zdrowotnej, poszerzając jego zakres działalności.
Pierwszą strukturalną zmianą, która była już wcześniej sygnalizowana chociażby przez prezesa Andrzeja Jacynę, mogłoby być przejęcie całości finansowania procesu leczenia i usprawniania, a także finansowania niezdolności do pracy przez NFZ. W chwili obecnej leczenie jest finansowane przez NFZ, usprawnianie przez NFZ, ZUS, KRUS, ale i PFRON, zwolnienia i renty przez ZUS i KRUS. Każdy wykonuje swoją robotę, ale w żaden sposób nie jest ona koordynowana pomiędzy zainteresowanymi podmiotami. Efektem tego jest chociażby fakt, że na renty i zwolnienia lekarskie z przyczyn chorób psychicznych ZUS wydaje ok. trzy razy więcej niż NFZ na leczenie. Przeniesienie wszystkich zadań do jednej instytucji w sposób naturalny wywołałoby lepsze gospodarowanie środkami, chociażby w ramach opieki koordynowanej, w której skład wchodziłoby przywracanie aktywności zawodowej.
Drugą byłoby upowszechnienie składki zdrowotnej na wszystkie grupy społeczne. Obecnie dyskutuje się wprowadzenie jej proporcjonalności dla osób zarabiających w ramach działalności gospodarczej poniżej średniej krajowej. Należałoby jednak także wprowadzić jej proporcjonalność dla osób zarabiających powyżej. Przy wprowadzeniu identycznych zasad, jak przy pracy na etacie, obciążenie daninami zmieni się tylko o 1,25% wynikające ze składki nieodliczanej od podatku. Zapłacą oni większą składkę zdrowotną, ale jednocześnie równoważnie mniejszy podatek. Zmianom w zasadach opłacania składki zdrowotnej – odzwierciedlającym tak podnoszoną przez obecnie rządzących zasadę solidaryzmu społecznego – powinny także podlegać składki opłacane przez rolników, których koszt leczenia według danych samego NFZ przekracza trzykrotnie uzyskiwane z ich składki wpływy. Podobnie należałoby urealnić składki w tych grupach społecznych, za które opłaca je państwo. No i oczywiście włączyć do opłacania składki zdrowotnej pracodawców, tak jak jest to przyjęte w znakomitej większości krajów UE.
Trzecią zmianą jest wprowadzenie postulowanego przez prof. Zbigniewa Religę przed ponad 10 laty ubezpieczenia pielęgnacyjnego. Ani starość, ani niepełnosprawność nie są chorobą, aczkolwiek w tym drugim przypadku bywają jej następstwem. W obu jednak przypadkach wymagają pomocy systemu opieki zdrowotnej – leczenia długoterminowego, opieki psychiatrycznej, rehabilitacji. W związku z protestem osób niepełnosprawnych, a także w związku ze starzeniem się społeczeństwa, które będzie silnie obciążać system opieki zdrowotnej, należy rozważyć powszechną dodatkową celowaną składkę w wysokości 1–2% mającą zapewnić środki na taką właśnie działalność. To także powszechnie przyjęta praktyka w innych krajach.
Może więc dyskutujmy, jak zaimplementować strukturalne rozwiązania stosowane w innych krajach do rozwiązania wsparcia leczenia osób niepełnosprawnych i w wieku podeszłym. Nie są najlepszym rozwiązaniem ani rozwiązania w stylu Janosika – zabrać bogatym, rozdać biednym, ani metody imć pana Zagłoby – darowania Niderlandów poprzez zwiększenie oferty dla niepełnosprawnych kosztem niedofinansowanego systemu opieki zdrowotnej.