Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–92/2015
z 5 listopada 2015 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Trójkąt bermudzki

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Ktoś choruje, ktoś leczy, ktoś za to płaci i ktoś organizuje system. Choć role się zmieniają, w gmatwaninie gubi się główny bohater systemowych działań – pacjent. Znika z pola widzenia i ukrywa się za maską świadczeniobiorcy. Równie często za zasłoną świadczeń, wskaźników i paragrafów znika lekarz.

System opieki zdrowotnej to układ wzajemnie powiązanych elementów. Służy ochronie zdrowia obywateli. Kiedy jednak śledzimy dyskusję, która toczy się wokół leczenia, trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie sami pacjenci, którym od czasu do czasu udaje się zabrać głos, to o chorych mówiłoby się niewiele. Najczęściej pacjent ginie z oczu w publicznej dyskusji z dwóch powodów: przesłaniają go pieniądze i polityka.


Uboczny produkt systemu

Problem przedmiotowego traktowania pacjenta bywa pretekstem do autorefleksji środowiska medycznego. Sporo mówi się o znaczeniu relacji pacjent – lekarz, wskazując na rolę właściwej komunikacji i braki w kształceniu. Podobnej autorefleksji brakuje jednak tym uczestnikom systemu, którzy decydują o jego kształcie i organizacji. Może dlatego, że są studia, które uczą jak być lekarzem, ale nie ma studiów, które uczą jak być politykiem? Albo dlatego, że lekarzem jest się przeważnie przez całe życie, a politykiem bywa od kadencji do kadencji?

Autorzy opracowania poświęconego tzw. dehumanizacji pacjenta, psycholog z Harvardu Omar Sultan Haque i Adam Waytz z Kellogg School of Management, przyjrzeli się relacji pomiędzy pacjentem a lekarzem. Wyodrębnili sześć podstawowych przyczyn dehumanizacji i uznali, że część z nich jest niezamierzonym „produktem ubocznym” systemu opieki zdrowotnej, a część to celowo uruchamiane mechanizmy, ułatwiające lekarzom wykonywanie ich pracy. W pierwszej grupie znalazły się: odindywidualizowanie, upośledzona aktywność i odmienność. Druga grupa to: mechanizacja, redukcja empatii i brak zaangażowania moralnego.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że zjawiska te dotyczą nie tylko relacji lekarz – pacjent, ale także innych elementów systemu – autorów ustaw i rozporządzeń oraz ich wykonawców, czyli polityków i środowisk medycznych.


Mniej indywidualny to mniej ludzki

Na czym polegają „uboczne efekty” sposobu organizacji systemu? Odindywidualizowanie to pozbawienie pacjenta jednostkowych cech charakterystycznych, odarcie go z tożsamości. W systemie opieki zdrowotnej tych cech pozbawiony jest nie tylko pacjent, ale także personel medyczny. W rozporządzeniach istotne są wskaźniki, cyfry i „potrzeby zdrowotne świadczeniobiorców”. Czas mierzony jest cyklem posiedzeń sejmowych komisji. W debatach i dyskusjach, o których obywatel dowiaduje się zazwyczaj z mediów, o lekarzach mówi się jeszcze mniej niż o pacjentach. Przykładem może być relacjonowany przez kilka miesięcy przez dziennikarkę TOK FM temat poprawki art. 37 Prawa farmaceutycznego, dotyczący m. in. refundacji eksperymentalnych terapii. Prace nad poprawką ustawy zamierzał we wrześniu zablokować przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, tłumacząc, że „PO miała na to osiem lat”. Pod naciskiem mediów włączył ostatecznie prace nad ustawą do porządku obrad. „Nie o politykę tu chodzi. To sprawa życia i śmierci” przekonuje dziennikarka, Małgorzata Waszkiewicz, która sprawę opisywała z punktu widzenia rodziców dzieci chorych na neuroblastomę. Trudno jednak się oprzeć wrażeniu, że czas pacjenta i lekarza, i czas polityka biegną w zupełnie innym tempie, a to co dla chorego jest ciągłością, dla polityka jest czteroletnim cyklem.

Media nadały tej sprawie indywidualny wymiar. Nie mówiły o abstrakcyjnym dla większości artykule ustawy, lecz o chorych dzieciach. Cierpiący pacjent bywa dla mediów interesującym bohaterem, ale lekarz, który nie może wdrożyć terapii, ponieważ przez kilka lat nie ustalono, kto ma ją finansować, już takim tematem nie jest. Jest bierny, uzależniony od decyzji, które zagwarantują finansowanie dla wdrożonej przez niego terapii. Podobnie jak u pacjenta – jego aktywność jest upośledzona.


Upośledzona aktywność

Wynika z niemożności decydowania o sobie. Pacjent nie potrafi się sam zdiagnozować i wyleczyć, czasem jest nieprzytomny lub niezdolny do działania. Amerykańscy badacze o tym nie wspominają, jednak obserwując proces tworzenia uchwał i współpracę środowiska ustawodawców ze środowiskiem medycznym, trudno się oprzeć wrażeniu, że zjawisko nazwane „upośledzoną aktywnością” dotyczy także lekarzy. Środowiska decydujące o kształcie przepisów nie zawsze reagują na ich uwagi i zastrzeżenia. Pokazują to prace nad pakietem onkologicznym. Część uwag zignorowano – czasowo lub trwale. Wielu lekarzy twierdzi, że pakiet jest w istocie pilotażem, choć nikt w ministerstwie tak tego nie nazywa. Wręcz przeciwnie, dr Paweł Pawłowicz, szef ekspertów oceniających pakiet, przekonuje, że „zmiana została wprowadzona z marszu, niektórzy dopominali się pilotażu, częściowego odłożenia, ale dobrze, że została ona wprowadzona z marszu, ponieważ wykazała jedną wspaniałą rzecz – mamy naprawdę dobrze zorganizowaną ochronę zdrowia (…) I nawet jeśli okazało się po pół roku, że znaleźliśmy wiele rzeczy, które chcielibyśmy poprawić, to nie znaczy, że założenia na początku były złe” – czytamy na blogu ministra Mariana Zembali. Kolejne zmiany w pakiecie zostaną ogłoszone i wprowadzone dopiero w listopadzie, po wyborach. Znowu trudno oprzeć się wrażeniu specyficznego cyklu „czasu politycznego”.


Pacjent nie jest lekarzem,
lekarz nie jest politykiem


A przynajmniej nie w tym samym czasie. Trzeci „uboczny efekt” działania systemu, odmienność, polega właśnie na nieutożsamianiu się lekarza z pacjentem. Z badań wynika, że ludzie mają tendencję do przedmiotowego traktowania ludzi „innych”, mniej podobnych do siebie. „W mniejszym stopniu podobny” to „w mniejszym stopniu człowiek”. Widać to doskonale w toczącej się dziś debacie o uchodźcach. W kontekście medycznej praktyki ta odmienność polega na tym, że lekarz znajduje się w pewnym sensie na przeciwległym biegunie niż pacjent, który znajduje się w sytuacji dyskomfortu – jest zdrowy i pracuje w warunkach w miarę komfortowych. Amerykańscy badacze sugerują, że zmienić tę sytuację można przez podkreślanie podobieństw pomiędzy pacjentem i lekarzem, a przede wszystkim dzięki świadomości, że pacjent jest człowiekiem.

A co z relacją: lekarz i przedstawiciele płatnika i ustawodawcy? Nawet jeśli nastąpiła czasowa wymiana ról i lekarz stał się ministrem, posłem czy senatorem, podobieństwa zaczynają się zacierać. Pojawia się ta sama dwubiegunowość co w relacji lekarza z pacjentem. Wyłania się dodatkowa kategoria – interes. O ile interes pacjenta i lekarza jest zbieżny – to wyleczenie lub ulżenie w cierpieniu – o tyle interes polityki i lekarzy już się tożsamy nie wydaje. Posłużmy się znowu przykładem pakietu onkologicznego. Z infografiki i ładnie zrealizowanych filmów na stronie MZ wynika, że pakiet sprawdził się doskonale. Przekonują o tym liczby – 99,5 proc. zrealizowanych w terminie konsyliów, 91,5 proc. diagnostyk wstępnych itd. Tymczasem w tej samej „drużynie” – w sejmowej Komisji Zdrowia, padają słowa jej przewodniczącego: W pakiecie onkologicznym jest pełno niedoróbek, a pacjenci chorujący na raka nie są leczeni w sposób optymalny oraz państwo odwróciło się do części chorych plecami. Widocznie problem raka piersi jest dla rządzących za mało polityczny, żeby się nim zająć. Zarówno minister, jak i przewodniczący komisji są lekarzami. Mówią zupełnie co innego. Co ma o tym myśleć pacjent, także ten potencjalny?


Mechanizacja, redukcja empatii
i brak zaangażowania moralnego


Trzy kolejne mechanizmy powodujące dehumanizację to: mechanizacja, redukcja empatii i brak zaangażowania moralnego. Haque i Waytz twierdzą, że dzięki ich wdrożeniu łatwiej lekarzowi pracować. To zatem efekty uboczne pracy lekarza.

Podobnie jest z politykami. Im także łatwiej się pracuje, kiedy ograniczą moralne zaangażowanie i empatię, a na społeczeństwo spojrzą przez pryzmat ustaw i pieniędzy. Spojrzenie na medycynę jak na biznes bez wątpienia pomaga nim zarządzać. Lekarz dokonuje mechanizacji pacjenta przez traktowanie go jako zbiór organów i przypadłości. Polityk podchodzi do systemu nie jako całości, lecz do poszczególnych paragrafów ustawy. O ile skupienie się na wycinku ciała pacjenta nie wyklucza skuteczności, o tyle praca nad jednym podpunktem ustawy, bez szerszego horyzontu, może być zwodnicza.

Drugi czynnik, redukcja empatii wynika u lekarza z przyzwyczajenia. Badania wykazały, że u lekarza, który obserwuje pacjenta ukłutego igłą, te części mózgu, które odpowiadają za współczucie są mniej aktywne niż u innych osób. Podobnie jest w przypadku systemu, który wymaga przestrzegania choćby takich wskaźników, jak QALY używany przy ocenianiu użyteczności procedur medycznych. Trzeci element – brak moralnego zaangażowania także wynika ze specyfiki pracy. Ból, jaki towarzyszy niektórym zabiegom, jest nieunikniony. Podobnie w podejmowaniu decyzji politycznych. Może to częściowo usprawiedliwiać brak zaangażowania polityków, z tą różnicą, że rządzenie krajem nikogo boleć nie powinno, więc wyłączenie zaangażowania, brak empatii i mechanizacja – choć ułatwiają pracę – nie są niezbędne do jej wykonywania we względnym komforcie.


Proste lekarstwo

Amerykańscy badacze proponują lekarzom rozwiązania, które małymi krokami, bez żadnych kosztów pozwolą podkreślić „człowieczeństwo” pacjenta. To m.in. podawanie informacji o jego życiu lub pracy podczas obchodu czy uważność i wyczulenie na potrzebę okazywania empatii przy zabiegach. Niestety w obszarze rozwiązań problemu podobieństwa relacji lekarz – pacjent oraz lekarz – polityk kończą się. Otwarte pozostaje pytanie, kto lub co ma przypominać politykom o człowieczeństwie zarówno pacjentów, jak i lekarzy.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot