Mowa, oczywiście, o "ustawie z dnia 22 grudnia 2000 r. o zmianie ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców oraz o zmianie niektórych ustaw i ustawy o zakładach opieki zdrowotnej".
Szanowni Pracodawcy! W myśl tej ustawy mamy znaleźć w tegorocznych budżetach spzozów nie mniej niż 203 zł miesięcznie na pracownika i jednocześnie nie dać się odwołać (gdybyśmy dali więcej, a z tego powodu pogorszyłaby się sytuacja finansowa zakładu – to właśnie nam grozi). Taki prezencik noworoczny wyokupowały nam (niechcący!) u rządu, parlamentarzystów i prezydenta pielęgniarki i położne. Bardzo im wszystkim za to dziękuję, bo wreszcie można będzie zamknąć wszystkie szpitale w Polsce – z powodu utraty przez nie płynności finansowej – i zwolnić wszystkich, nie popierających reformy pracowników. Zapanuje równość, każdy będzie miał tyle samo... zasiłku dla bezrobotnych.
Samodzielność do kąta
Samodzielność publicznych zakładów opieki zdrowotnej zagwarantowana ustawą o zozach legła w gruzach. Zoz może sobie mieć w nazwie literki "sp", ale niech nie myśli, że sam będzie decydował o tym, na co ma iść jego kasa wyżebrana w kasie chorych. O tym od 22 grudnia 2000 r. decyduje ponownie parlament: pracownikom samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej przysługuje od dnia 1 stycznia 2001 r. przyrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, nie niższy niż 203 zł miesięcznie, w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy łącznie ze skutkami wzrostu wszystkich składników wynagrodzeń, z zastrzeżeniem ust. 2 – głosi art. 1 ust. 1 ustawy "okupacyjnej".
Dyrektorzy myślą, że przyrost wynagrodzenia w 2001 r. powinien być liczony od jakiegoś "nieprzyrośniętego" punktu wyjścia. Może np. od średniego przeciętnego wynagrodzenia w całym roku 2000, albo tylko w ostatnim kwartale, albo wg stanu na dzień 31 grudnia ubiegłego roku? Od czego – nie wiadomo, bo zapomniano o tym napisać w ustawie. Już widzę, jak rumienią się dyrektorzy-bohaterowie świątecznych podwyżek w niektórych spzozach, którzy dali co mieli, już w grudniu u.br., a teraz muszą dać jeszcze raz w styczniu, zgodnie z ustawą. No, ale kto daje w grudniu i styczniu, ten dwa razy daje.
Najważniejsze i całkowicie wykładające reformę na łopatki jest w ustawie słówko "pracownicy". Oznacza ono, że "kontraktowcy", którzy zawierzyli reformie i poszli na swoje – jako tzw. podmioty cywilne, mogą się teraz... pocałować w pieczątkę. Im nie przysługuje ustawowe 203 zł, co najwyżej mogą liczyć na " co łaska". A jakaż może być ta łaska, jeżeli spzoz ledwie dyszy, nawet bez podwyżki?
W 2002 r., wg ustawy, będzie już łatwiej z wyliczaniem przyrostu wynagrodzeń w spzoz, bo na przyszły rok jest specjalny wzór:
Pł + (Pp – Pp/Wsk) x 1,14
- gdzie poszczególne symbole oznaczają:
Pł – przyrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia pracownika,
Pp – prognozowane na dany rok w ustawie budżetowej przeciętne wynagrodzenie miesięczne w gospodarce narodowej,
Wsk – średnioroczny procentowy wskaźnik przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, prognozowany na dany rok w ustawie budżetowej.
Ten wzór ma zapewnić kolejny przyrost wynagrodzeń w 2002 r. w "etatowej" służbie zdrowia do poziomu średniego wynagrodzenia w kraju.
Najlepszy będzie rok 2003, bo ustawa nic już o nim nie mówi w kwestii przyrostu wynagrodzeń w spzozach. Może myślano, że wejdziemy wtedy do Unii i wszyscy udamy się na winobranie albo wykopki szparagów, uzyskując tym sposobem kolejne, trzecie 203 zł?
Pracodawca won, czyli pogorszenie sytuacji finansowej spzoz
Jeżeli ktoś zrozumiał coś z tego, co napisałem wyżej, to niech mi teraz wytłumaczy "listem do redakcji", co znaczy art. 2 ustawy okupacyjnej, który mówi, że jeżeli przyrost wynagrodzeń będzie wyższy niż "nie niższy niż 203 zł" i spowoduje to "pogorszenie sytuacji finansowej zakładu", to dyrektora takiego spzozu organ założycielski może odwołać, rozwiązać z nim umowę o pracę lub umowę cywilnoprawną.
Rozumiem, że jak dam 203 zł i zoz wpadnie w długi, to odwołać mnie nie mogą, bo trzymałem się dolnej granicy ustawowego przyrostu wynagrodzeń. Jak dam każdemu 1000 zł podwyżki, to też nie mogą, bo 1 tys. to "nie niżej niż 203 zł", chyba że spowoduje to pogorszenie sytuacji zakładu. Ale jeśli dam 202 złote albo mniej – mogą (bo 202 zł to mniej niż "nie niżej niż 203 zł"). Ustawa chce ścigać tylko tych, którzy dali więcej niż "nie niżej niż 203". No, ale ile to jest? Tysiąc, dwa miliony, a może tylko 435 zł, które – jednocześnie – nie pogorszą sytuacji zakładu?
Wątpliwość budzi samo sformułowanie: "pogorszenie sytuacji finansowej zakładu". Co to znaczy, że sytuacja zakładu się pogorszyła? W stosunku do czego się pogorszyła? Do analogicznego okresu roku ubiegłego? Do wyniku finansowego w grudniu ub.r.? Do kondycji sąsiedniego spzozu? Zgodnie ze stopniowaniem przymiotnika zły, coś może być gorsze lub nawet jeszcze gorsze, czyli najgorsze. Z tego wynika, że "zwyczajne" pogorszenie sytuacji finansowej nie zawsze jest jeszcze złe! Bo jest wprawdzie gorsze niż "złe", ale lepsze niż "najgorsze". Najgorsze jest "najpogorszenie". Więc może słowo pogorszenie z ustawy należy rozumieć jako "najpogorszenie"?
Ogólny wniosek z art. 2 ustawy okupacyjnej jest taki, że jeżeli pogorszenie sytuacji zakładu w 2001 r. nastąpi z powodu przyrostu wynagrodzeń "nie niższego niż 203 zł miesięcznie", to dyrektor nie musi się bać odwołania, ale jak da więcej niż "nie niżej niż 203 zł", a kondycję firmy pogorszy, to może szukać sobie innej pracy. Wreszcie wiemy, za co nas mogą odwołać!
Ustawa okupacyjna w praktyce
Wylałem już całą swoją dyrektorską żółć, a teraz zastanawiam się, skąd wziąć środki na to "nie niżej niż 203 zł"? Bo żeby dać podwyżki, trzeba na to mieć! Kontrakty spzozów na rok 2001 są obecnie podpisywane lub już zostały podpisane. Zakontraktowane ceny i ilości świadczeń nie gwarantują nagłego wzrostu budżetów spzozów o kilka milionów niezbędnych na przyrost wynagrodzeń! Krótko mówiąc... mogiła.
Uprzedzam Koleżanki i Kolegów Pracodawców, że powtarza się śpiewka z poprzednich dwóch lat. Dziś brzmi tak:
1. Kwoty na podwyżki wynagrodzeń pracowników służby zdrowia są ujęte w cenach zakupu usług na rok 2001 (oklaski!).
2. Rząd RP i kasy chorych zrobiły w tej sprawie wszystko, co mogły (oklaski!).
3. Teraz tylko od pracodawców-dyrektorów spzozów (gwizdy i pomruki niezadowolenia!) zależy przyrost wynagrodzeń nie niższy niż 203 zł, zgodnie z ustawą uchwaloną 22 grudnia 2000 roku (pomruki zadowolenia!).
4. Są pytania? Nie ma? Wykonać! (oklaski!)
Z ostatniej chwili:
Zaprzyjaźnione pielęgniarki dały mi cynk, że Pan Minister Zdrowia jest pewny, że stawki oferowane przez kasy chorych na bieżący rok uwzględniają kwoty na podwyżki. Chwilę potem – w TV Lublin – usłyszałem od szefowej kasy, że w kontraktach na ten rok pieniędzy na podwyżki nie uwzględniono. No, to gdzie one są?
PS. Nic nie napiszę o naszych organach założycielskich, proszę tylko o łzy czytelników, wzruszonych niedolą i niemocą tych organów, rozdartych dylematem nauczycielsko-pielęgniarskim.