SZ nr 81–100/2022
z 24 listopada 2022 r.
Vaccine Forum 2022
Małgorzata Solecka
W jaki sposób budować w polskim społeczeństwie zaufanie do szczepień? Jak wzmacniać we współobywatelach poczucie odpowiedzialności nie tylko za zdrowie własne, ale też bliższych i dalszych członków społeczności? Jak duża jest w społeczeństwie grupa zdecydowanych przeciwników szczepień – i czy z nimi w ogóle warto podejmować dyskusję? To tylko niektóre zagadnienia Vaccine Forum.
Konferencja poświęcona szczepieniom ochronnym, zorganizowana przez Instytut Ochrony Zdrowia pod patronatem „Służby Zdrowia” i portalu Medexpress.pl odbyła się, już po raz drugi, w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. 21 października, w modelu hybrydowym, wybitni eksperci w kilku sesjach panelowych roztrząsali zagadnienia, którymi – na dobrą sprawę – duża część opinii publicznej, a przede wszystkim osób związanych zawodowo z ochroną zdrowia od ponad dwóch lat żyje niemal na co dzień. Bo nie ma żadnej wątpliwości – pandemia skoncentrowała uwagę świata ponownie na chorobach zakaźnych (nie zapominając o chorobach cywilizacyjnych), a więc również – na szczepieniach. Zresztą kampania szczepień przeciw COVID-19 najlepiej pokazała, w jakim miejscu, jako Polska i jako świat, jesteśmy.
Punktem wyjścia do dyskusji były wyniki badania „Budowanie zaufania do szczepień ochronnych z wykorzystaniem najnowszych narzędzi komunikacji i wpływu społecznego”, które przedstawiła dr n. o zdr. Aneta Tomaszewska z Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych, Alergologii i Immunologii WUM. Główna informacja, płynąca z badania: w całej populacji ok. 30 proc. ma w pełni pozytywne nastawienie do szczepień, do ich skuteczności i bezpieczeństwa. 10 proc. – to osoby nastawione negatywnie. Zdecydowana większość, 60 proc., ma niejednoznaczne nastawienie do szczepień ochronnych (w tym szczepień przeciw COVID-19) – i główny przekaz informacyjny, edukacyjny i perswazyjny powinien nie tylko być kierowany właśnie do nich, ale z myślą o nich tworzony. Grupa ta, jak podkreślała ekspertka, jest bardzo niejednorodna. Można w niej znaleźć, na przykład, osoby przekonane co do bezpieczeństwa i skuteczności szczepień ochronnych dzieci, ale przeciwne szczepieniom przeciw COVID-19 (albo wątpiące w ich bezpieczeństwo). Jest też grupa osób, które opowiadały się za szczepieniami dorosłych przeciw COVID-19, ale generalnie wyrażały wątpliwości co do szczepień dzieci (nie tylko covidowych). – Przekaz dotyczący szczepień musi skupić się na kwestii ich bezpieczeństwa, trzeba wzmocnić ten wątek – mówiła ekspertka. Przykładem jest kwestia NOP-ów, które budziły wśród badanych wiele emocji – 37 proc. osób o niejednoznacznych poglądach wobec szczepień uważa, że mogą one wywoływać poważne skutki i powikłania, choć w innym pytaniu udało się ustalić, że jedynie 16 proc. (i to w ogromnej większości w sposób mocno zapośredniczony) w ogóle miało styczność z niepożądanym odczynem poszczepiennym (w jego najszerszej definicji, włączając w to łagodne odczyny, będące de facto fizjologiczną reakcją organizmu). – Należy promować postawy proszczepienne jako pozytywne dla społeczeństwa, zachęcając do dzielenia się pozytywnymi doświadczeniami – konludowała dr Tomaszewska.
W dyskusji eksperci mocno podkreślali aspekt odpowiedzialności za dobro wspólne. – Zginęło nam gdzieś pozytywne znaczenie słowa: „obowiązek”. Obowiązek nie jest przeciwstawny wolności – przekonywał prof. Jarosław Pinkas, konsultant krajowy w dziedzinie zdrowia publicznego. W jego ocenie w tej chwili, w epoce zmierzchu autorytetów, wiele osób traci azymut i podejmuje decyzje opierając się na fałszywych informacjach, na przykład płynących z Internetu, w którym dosłownie każdy może zostać samozwańczym autorytetem, decydującym o tym, czym jest prawda. – Głos influencerów staje się prawdą – ubolewał, podkreślając, że chęć zwiększenia rozpoznawalności skłania również dziennikarzy mediów głównego nurtu do szerzenia treści kontrowersyjnych, nawet jeśli są one sprzeczne z ich wiedzą i poglądami.
Czy obowiązek szczepień narusza naszą wolność? Mecenas Katarzyna Czyżewska podkreślała, że w tej sprawie orzecznictwo sądów krajowych i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka brzmią jednoznacznie – wolność jednostki, ochrona prywatności i życia rodzinnego, na którą najczęściej powołują się aktywiści ruchów antyszczepionkowych – i w świetle konstytucji i europejskiego prawodawstwa stojącego na straży praw człowieka – podlegają ograniczeniom, gdy w grę wchodzi ochrona szczególnie ważnego interesu społecznego. – Niewątpliwie zdrowie publiczne spełnia kryteria ważnego interesu społecznego – mówiła. Mimo to, jak zauważali uczestnicy panelu, liczba odmów szczepień systematycznie rośnie, a w 2021 roku przekroczyła już 60 tysięcy.
Wiedzy na temat szczepień powinno się uczyć już w szkole. Wawrzyniec Roch Kowalski, zastępca dyrektora Departamentu Wychowania i Edukacji Włączającej w Ministerstwie Edukacji i Nauki podkreślał, że to szkoła jest miejscem, w którym oprócz prostej edukacji kształtuje się też w dzieciach i młodzieży zdolność do ufania autorytetom. Przyznał jednak, że i w szkołach są z tym problemy. Po pierwsze, ze strony rodziców. – Gdy w czasie pandemii szkoły angażowały się w akcje promujące, informujące o szczepieniach, wielu rodziców sygnalizowało, że nie życzą sobie takich treści. Jeszcze poważniejszym problemem, na co zwrócił uwagę prof. Bolesław Samoliński, kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego WUM, są nauczyciele, podzielający sprzeczne z wiedzą medyczną poglądy antyszczepionkowe. Przedstawiciel resortu edukacji podkreślał, że mogą oni być dyscyplinowani – przez dyrektorów oraz kuratorów – ale przyznał też, że „jak wszyscy dorośli”, mogą prezentować różne poglądy.
Miejscem edukacji prozdrowotnej, proszczepionkowej, według Elżbiety Piotrowskiej-Rutkowskiej, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, mogą i powinny być w coraz większym stopniu apteki. – Pacjenci chętnie się szczepią w aptekach, bo to ogromna oszczędność czasu, a wykonanie szczepienia jest w pełni profesjonalne – podkreślała, zwracając uwagę, że umożliwienie farmaceutom szczepień dorosłych nie tylko przeciw COVID-19 ale też przeciw grypie to ważny krok w kierunku europejskiej normy. – Mamy ponad 2 tysiące aptecznych punktów szczepień, ze szczepień przeciw COVID-19 skorzystało w nich ponad 2 mln osób. Wykonaliśmy 40 proc. szczepień dawką przypominającą – wyliczała szefowa aptekarskiego samorządu. Mniej spektakularne są statystyki dotyczące szczepień przeciw grypie, które farmaceuci mogą wykonywać od tego sezonu. We wrześniu, jak mówiła prezes Piotrowska-Rutkowska, wykonano ich 37 tysięcy. – Niestety zainteresowanie tymi szczepieniami maleje – podkreślała, uzasadniając ten fakt, między innymi, długą drogą pacjenta po szczepionkę (przed zakupem w aptece konieczne jest zdobycie recepty u lekarza).
Prof. Samoliński, ekspert Funduszu Kompensacyjnego Szczepień Ochronnych przy Rzeczniku Praw Pacjenta przedstawił informację na temat skali niepożądanych odczynów poszczepiennych, za które wypłacane są odszkodowania. Podkreślał, że na 57 milionów podanych Polakom dawek zaraportowano ok. 18 tysięcy działań niepożądanych, w ogromnej większości – łagodnych. – Ból ręki czy stan podgorączkowy to nie są NOP-y. To fizjologiczna odpowiedź organizmu – tłumaczył.
Do Funduszu Kompensacyjnego od marca 2022 roku, czyli od początku jego funkcjonowania, trafiło do tej pory 1278 wniosków. O odszkodowanie mogą się ubiegać osoby, u których po szczepieniu wystąpiło pogorszenie stanu zdrowia związane z minimum 14-dniową hospitalizacją lub wstrząs anafilaktyczny. – Połowa tych wniosków została odrzucona, bo nie spełniała warunków ustawowych – podkreślił ekspert. – Z pozostałych około sześciuset spraw jedna czwarta została uznana przez komisję za powiązaną ze szczepieniem – wyliczał. To oznacza stosunek 1 do 350 tysięcy wykonanych szczepień. – PIMS, czyli rzadkie powikłanie po przebyciu COVID-19 u dzieci, występuje raz na 50 tysięcy przypadków – mówił. Prof. Samoliński podkreślił też, że na 57 mln wykonanych szczepień nie zanotowano ani jednego zgonu, którego przyczynę można byłoby powiązać z wykonanym szczepieniem. Połowa zasadnych wniosków dotyczy wstrząsu anafilaktycznego, o łagodnym, jak mówił prof. Samoliński, przebiegu. Pozostałe to przede wszystkim przypadki zakrzepicy, małopłytkowości i zapalenia mięśnia sercowego, ale występujące znacząco rzadziej niż te same powikłania po przebytej chorobie.
Szczepienia, podobnie jak cały obszar ochrony zdrowia, należą do kompetencji państw członkowskich Unii Europejskiej – jednak pandemia COVID-19, nie mówiąc o wcześniejszych doświadczeniach, może stanowić prawdziwy akcelerator decyzji o zwiększeniu roli całej wspólnoty w kreowaniu polityki zdrowotnej, również w obszarze szczepień. Na razie, jak podkreślała Anna Viceré z Vaccines Europe, kluczowe jest, by znaleźć wspólny mianownik dla podejmowania decyzji w sprawie szczepień i w sprawie wprowadzania nowych szczepionek, rozszerzania i modyfikacji krajowych kalendarzy szczepień. Ten wspólny mianownik powinny wyznaczać, w jej ocenie, terminowość, spójność, integracja i przejrzystość. – Ważny jest dialog i przekazywanie dobrych praktyk między krajami – mówiła.
Dr hab. Ewa Augustynowicz, z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB, przewodnicząca Zespołu ds. Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia podkreślała, że pandemia wręcz zacieśniła współpracę między ekspertami skupionymi w zespołach pełniących kluczowe funkcje doradcze przy instytucjach podejmujących decyzje w sprawach szczepień. – Spotkania online ułatwiły bycie praktycznie w stałym kontakcie. W rozmowach, naradach uczestniczyli też przedstawiciele EMA – mówiła.
Polska w stosunku do większości krajów UE, a nawet niektórych pozostających poza wspólnotą, i to bynajmniej nie z Europy Zachodniej, ciągle ma sporo do zrobienia w zakresie kalendarza szczepień ochronnych dzieci i młodzieży. – Teraz kluczowe jest sfinalizowanie wprowadzenia szczepionki przeciw HPV. Mamy nadzieję, bo obietnice padały już wielokrotnie, że uda się to zrobić w 2023 roku. Na pewno nie od początku, ale być może w drugim lub trzecim kwartale – mówiła ekspertka. – Tego już nie można dalej odwlekać. Kwestia szczepień przeciw HPV była zresztą jednym z wiodących motywów kolejnego panelu, w którym eksperci zastanawiali się, jaka szczepionka zostanie wybrana do realizacji szczepień w ramach PSO. – Zespół ds. Szczepień Ochronnych nie był jeszcze pytany w tej sprawie o zdanie – zaznaczyła prof. Teresa Jackowska, konsultant krajowa w dziedzinie pediatrii, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, po tym, gdy dr hab. n. med. Ewa Kalinka, kierownik Kliniki Onkologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi stwierdziła, że prawdopodobnie będzie to szczepionka czterowalentna, choć ideałem byłaby dziewięciowalentna. Jednak podstawowe pytanie, poza rodzajem szczepionki, brzmi: – Czy rodzice będą zainteresowani szczepieniem swoich dzieci? Szczepienie przeciw HPV, w przeciwieństwie do innych szczepień w ramach PSO nie będzie obowiązkowe. – Trzeba zrobić wszystko, by tak się stało. Rodzice nie decydują w tej sprawie o sobie, tylko o przyszłości swojego dziecka – mówiła onkolożka, przypominając, że kraje, w których szczepienia przeciw HPV są obecne od dawna, są bliskie wyrugowania nowotworu szyjki macicy i mają ogromne postępy w walce z nowotworami HPV-zależnymi. Przykładem takiego sukcesu jest np. Australia.
Eksperci coraz głośniej mówią również o konieczności poszerzania kalendarza szczepień o grupy ryzyka, zarówno jeśli chodzi o dorosłych, jak i o dzieci. Dla tych grup PSO powinien mieć osobną pulę szczepień finansowanych ze środków publicznych – priorytetem są pneumokoki, grypa i krztusiec. Podkreślał to m.in. dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. W jego ocenie, jako państwo i jako społeczeństwo, w obliczu pandemii i toczącej się za naszą granicą wojny, powinniśmy zredefiniować cele polityki zdrowotnej, biorąc pod uwagę chociażby doświadczenia migracyjne.
Prof. Teresa Jackowska przypominała, że Zespół ds. Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia powstał krótko przed pandemią i jednym z jego pierwotnych priorytetów miało być – i jest nadal – przygotowanie programu szczepień ochronnych dla osób dorosłych oraz osobnego dla pracowników zatrudnionych w placówkach ochrony zdrowia. Dzieląc się doświadczeniami z własnej placówki, czyli Szpitala Bielańskiego w Warszawie mówiła, że o ile lekarze i pielęgniarki przeciw COVID-19 i przeciw grypie zaszczepieni są wzorowo lub co najmniej bardzo dobrze, poziom szczepień wśród pozostałego personelu – niekiedy mającego znacznie bliższy i dłuższy kontakt z pacjentami – pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Ekspertka przyznała, że niezależnie od planów wobec kalendarza szczepień dorosłych, nie wszystko w obszarze szczepień dzieci jest już dopięte na ostatni guzik. W jej ocenie choćby szczepienia przeciw grypie są takim obszarem, który należałoby przemyśleć na nowo. – W Wielkiej Brytanii dzieci do 11. roku życia mają szczepienie przeciw grypie za darmo – przypomniała. Z drugiej strony, by ułatwić dostęp do tych szczepień, prof. Jackowska opowiedziała się za możliwością wykonywania ich w aptekach już u dzieci od 12. roku życia, a nie tylko osób dorosłych. Przypomniała też, że ogromnym wyzwaniem pozostaje zastąpienie obecnie refundowanych szczepionek szczepionkami skojarzonymi. – 60 procent rodziców kupuje dzieciom szczepionki skojarzone! – przypomniała wnioski płynące z raportu NIK, stawiające pod znakiem zapytania „bezpłatność” szczepień ochronnych. W trakcie dyskusji mocno wybrzmiał zresztą postulat, by podobnie jak w przypadku leków, pacjent (czy też jego rodzic, opiekun) mógł dopłacić różnicę cenową między wybraną przez siebie szczepionką a preparatem, jaki jest stosowany w ramach PSO czy też refundowany (jak jest np. w przypadku grypy czy szczepionki przeciw HPV).
Eksperci zwracali też uwagę, że choć poziom zaszczepienia w Polsce schematem podstawowym szczepień przeciw COVID-19 jest o kilkanaście punktów procentowych niższy niż w Europie Zachodniej, warto potraktować to jako dobry punkt wyjścia do promocji innych szczepień wśród osób dorosłych. – Gdyby to udało się przełożyć na grypę! – mówili. Poziom 60 proc. zaszczepionych przeciw grypie w Europie nie jest niczym nadzwyczajnym, a w Polsce nawet grupy, które mają bezpłatną szczepionkę (seniorzy 75 plus, kobiety w ciąży) w zdecydowanej większości nie korzystają z tej formy profilaktyki.
– Drobnoustroje nie znają granicy wieku. Choć w kontekście niektórych chorób mówimy przede wszystkim o szczepieniach i zakażeniach wśród dzieci, zakażenia zdarzają się też wśród dorosłych, a ich przebieg jest niejednokrotnie ciężki – przypominał w czasie panelu poświęconego szczepieniom na różnych etapach życia prof. Adam Antczak z Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Przy czym, jak podkreślał ekspert, choć przyjęło się, że granica wieku senioralnego to 65 lat, już osoby powyżej 50. roku życia mają znacząco większe ryzyko cięższego przebiegu zakażenia tak „banalną” chorobą jak krztusiec, który wcale banalny nie jest, bo jak mówił ekspert, przed wprowadzeniem szczepień w Polsce umierało z powodu krztuśca 1,5 tysiąca dzieci rocznie. Krztusiec, obok grypy, jest kolejnym szczepieniem, które dorośli – zwłaszcza ci po 50. r.ż. – powinni wziąć sobie do serca, czyli wpisać do indywidualnego planu dbania o zdrowie, podobnie jak dietę, aktywność fizyczną i intelektualną. Trzecim szczepieniem, wskazywanym jednomyślnie przez ekspertów, jest szczepienie przeciw pneumokokom. – Są wszędobylskie i nie dają odporności po przechorowaniu. Osoba, która ma pecha lub upośledzoną odporność, może zakazić się i chorować nawet kilkadziesiąt razy – mówił prof. Antczak. Każde zakażenie i rozwinięta z niego choroba to w przypadku osób dojrzałych, często z występującą jedną lub więcej chorobami przewlekłymi, ryzyko dekompensacji organizmu i utraty kontroli – na przykład nad cukrzycą czy nadciśnieniem.
– Powtarzam i będę powtarzać: grupy ryzyka. Dorośli i dzieci. Szczepienia jak najszerszym spektrum, choćby dla osób bez śledziony. Ten organ można stracić nagle, w wyniku wypadku, ale również może być usunięty z powodu choroby. Szczepionki przeciw pneumokokom, meningokokom, HIB – to kwestia być albo nie być, bo zakażenie stanowi zagrożenie życia – wtórowała prof. Jackowska, przypominając, że w tej sprawie rekomendacje ekspertów są jednoznaczne i niezmienne od lat.
– Musimy wrócić do idei zdrowia publicznego. Zdrowie jest prawem każdego człowieka, tak samo jak czysta woda, czyste powietrze – mówił dr n. med. Jakub Gierczyński z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Przypominał, że w Polsce, na tle innych krajów Europy, problemem nie jest tylko średnia oczekiwana długość życia, która wynosi 76 lat (UE – 80), czy dysproporcje między mężczyznami i kobietami sięgające ośmiu lat, ale też – średnia długość życia w zdrowiu. – Statystyczny Polak w zdrowiu żyje 60 lat, a Szwed, Norweg czy Holender 76, 77 lat – przypominał. W tej sprawie, jak mówił, splatają się dwie perspektywy – po pierwsze, indywidualna, która każe dbać o własne zdrowie, ale też społeczna, gdzie zdrowie jednostki warunkuje również zdrowie pozostałych członków społeczności. W jego ocenie pandemia i COVID-19 jako choroba zakaźna, ale bardzo mocno oddziałująca negatywnie na osoby z grup ryzyka, niekoniecznie związanego z wiekiem, ale obciążone chorobami cywilizacyjnymi pokazała, że konieczna jest edukacja i unaocznienie tym osobom, że w sposób szczególny powinny zadbać również o profilaktykę chorób zakaźnych, chorób układu oddechowego, które w ich przypadku stanowić mogą większe niebezpieczeństwo: jak mantra wracały słowa – grypa, krztusiec, pneumokoki. Jednak by taka akcja miała szanse powodzenia, eksperci nie mają wątpliwości: szczepienia muszą być dostępne, a będą dostępne, jeśli będą bezpłatne.
Ostatnim merytorycznym akcentem Vaccine Forum 2022 był panel poświęcony budowie autorytetów w mediach. Dyskutowano o tym, na ile postawa idoli – na przykład sportowców – może pozytywnie przełożyć się na poziom zaszczepienia, przede wszystkim wśród młodych, ale też i o tym, co media – w tym przede wszystkim media społecznościowe – robią z naszą świadomością, zamykając nas w bańkach, uodparniających – o ironio – na treści odmienne od naszych przekonań (wyrażonych w szukanych czy „klikanych” treściach). – Z baniek informacyjnych bardzo trudno się wydostać. Ktoś, kto trafi do bańki o profilu antynaukowym, może być przez długi, bardzo długi czas przekonany, że to jest mainstream. Inne treści do niego po prostu nie docierają – mówili eksperci.
Zwracali też uwagę, że akcje edukacyjne, kampanie społeczne promujące szczepienia będą mieć sens o tyle, o ile szczepienia będą łatwo dostępne. W 2020 i 2021 roku na początku sezonu szczepień przeciw grypie, gdy zainteresowanie szczepionkami było największe – wystąpiły „przejściowe trudności z zaopatrzeniem”, przez co wiele osób mogło się trwale zniechęcić do szczepienia. Gorzko wybrzmiały też słowa o odpowiedzialności. Eksperci wprost mówili o zaniedbaniach w tym obszarze na przestrzeni ostatnich lat, co przekłada się na brak odpowiedzialności również za osoby najbliższe – na przykład dziadków czy starszych rodziców.
Vaccine Forum 2022 zakończyło się rozstrzygnięciem konkursu VACC AWARD. Nagrodę w kategorii Instytucja Publiczna otrzymała Naczelna Rada Aptekarska. W uzasadnieniu nie mogło zabraknąć przypomnienia, że apteki stanowią w tej chwili najłatwiej dostępny dla pacjentów element systemu ochrony zdrowia, który zapewnia szczepienia ochronne już przeciw dwóm chorobom – COVID-19 i grypie. Nie byłoby to możliwe bez wieloletnich starań samorządu aptekarskiego, których sukces pandemia tylko przypieczętowała. Farmaceuci zyskali nie tylko prawo do wykonywania szczepień, ale również do kwalifikowania do nich.
Nagrodę w kategorii Organizacja społeczna kapituła przyznała Ogólnopolskiemu Programowi Zwalczania Grypy – organizacji pozarządowej, od lat zaangażowanej w promowanie szczepień przeciw wirusowi grypy.
Nagrodę w kategorii Propagator Zdrowia / Twórca nowych mediów odebrał dr Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych, którego stała obecność w mediach głównego nurtu oraz mediach społecznościowych, zwłaszcza w ostatnich pandemicznych latach przybliżała i odbiorcom, i dziennikarzom złożoną tematykę szczepień. W kategorii „Firma” wyróżniona została firma Volkswagen Poznań. Nagrodę odebrała Magdalena Mielcarek, przedstawicielka jednostki organizacyjnej odpowiedzialnej za tematy profilaktyki oraz koordynację szczepień.
Najpopularniejsze artykuły
10 000 kroków dziennie? To mit!
Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?