Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–66/2017
z 13 lipca 2017 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


W SM najważniejszy jest czas

Bogumiła Kempińska-Mirosławska

Sytuacja pacjentów ze stwardnieniem rozsianym (SM) poprawia się, jednak wciąż jest wiele do zrobienia. W tej chorobie szczególnie liczy się czas, stąd tak ważny jest dostęp do leczenia i skrócenie okresu oczekiwania, jaki upływa od diagnozy do rozpoczęcia terapii, poprawa organizacji leczenia oraz wzrost poziomu wiedzy pacjentów i lekarzy na temat tego schorzenia.



Zagadnieniom tym poświęcona była debata pt. „Kompleksowa opieka medyczna nad pacjentami chorymi na stwardnienie rozsiane ‒ sytuacja województwa łódzkiego”, zorganizowana w czerwcu 2017 r. na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi przez Instytut Ochrony Zdrowia i Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego. Wzięli w niej udział lekarze specjaliści, przedstawiciele instytucji publicznych i organizacji pacjenckich oraz pacjenci.

Naturalny przebieg SM charakteryzuje się okresowo pojawiającymi się zaostrzeniami (rzutami). Między nimi, choć objawy mogą ustępować, stopień niesprawności powoli się kumuluje. – Nasilający się stopień nieprawności to jest to, co determinuje los chorego w przebiegu choroby – tłumaczył prof. Krzysztof Selmaj, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii UM w Łodzi. – Klasyczne zmiany patologiczne w rozwiniętej postaci, to demielinizacja, czyli uszkodzenie istoty białej w układzie nerwowym, ale dziś już wiemy – tłumaczył prof. K. Selmaj – że na początku choroby mamy do czynienia z procesem zapalnym, który poprzez demielinizację prowadzi do neurodegeneracji, czyli uszkodzenia neuronów. A te zmiany są nieodwracalne. Istotne jest, aby leczenie rozpocząć jak najszybciej, już w fazie zapalnej.


Leczenie SM wczoraj i dziś

– Wszystko zaczęło się w latach 90. XX w. – mówił prof. K. Selmaj. – W 1995 r. w Europie miała miejsce pierwsza rejestracja interferonu beta1 do leczenia SM. Następnie wprowadzono inne jego postaci. Potem był glatiramer. Przełom nastąpił, gdy pojawił się natalizumab – przeciwciało monoklonalne – a potem kolejne, coraz bardziej skuteczne leki.

Obecnie do leczenia SM zarejestrowanych jest kilkanaście preparatów, w tym leki podstawowe oraz tzw. leki wysokiej skuteczności.

Jak wyjaśnił prof. K. Selmaj, leki podstawowe zmniejszają aktywność rzutową w ok. 20–30 proc. przypadków, zdecydowanie mniejszy jest ich wpływ na hamowanie tempa rozwoju niesprawności. Leki wysokiej skuteczności hamują aktywność rzutową w ok. 50–70 proc. przypadków, a tempo rozwoju niesprawności u ok. 30 proc. chorych. Mimo pojawiania się nowych leków, cele terapeutyczne nadal są te same: zmniejszenie aktywności rzutowej choroby, gdyż to ona ma związek ze zmianami neurodegeneracyjnymi, oraz prewencja postępu trwałej niesprawności.


Strategie terapeutyczne

Podstawową strategią jest terapia eskalacyjna, która, jak wyjaśnił prof. K. Selmaj, zaczyna się od leczenia „spokojnego i delikatnego”, czyli leków tzw. I linii. – Jeśli po lekach I linii nie ma efektu terapeutycznego, to trzeba przejść do leków II linii. Tutaj także dokonuje się oceny skuteczności leczenia wybranym lekiem – tłumaczył prof. K. Selmaj. – Jeśli nie przynosi on efektów, to zmienia się go na inny z tej samej grupy, czyli dokonuje się tzw. obracania lekami w danej grupie preparatów. W terapii eskalacyjnej lek zmienia się wtedy, kiedy okazuje się nieskuteczny.

Drugą jest tzw. terapia indukcyjna. W tym przypadku od początku podaje się leki bardzo mocno działające, które powodują silne zahamowanie układu immunologicznego. Celem jest tzw. rekonstytucja układu immunologicznego. Po zahamowaniu układ odpornościowy regeneruje się i, jak wyjaśnił prof. K. Selmaj, „liczmy na to, że będzie się regenerował w sposób właściwy”. Typowym przykładem jest przeszczep komórek hematopoetycznych. – Ta metoda przeżywała swoje wzloty i upadki – mówił prof. K. Selmaj – ale w ostatnim czasie ukazała się praca wskazująca, że terapia ta może być skuteczna.

Procedura przeszczepu jest jednak skomplikowana i niesie ze sobą ryzyko powikłań. Czy można zastosować prostsze, ale równie skuteczne jak terapia indukcyjna, leczenie? – Prostszą metodą jest wykorzystanie tych najbardziej skutecznych leków, które spełniają kryteria terapii indukcyjnej, np. alemtuzumabu – tłumaczył prof. K. Selmaj. – Podanie go powoduje, że poziom limfocytów B i T gwałtownie spada, ale potem ich populacje stopniowo się odbudowują i następuje rekonstytucja układu immunologicznego; w tak odtworzonym, skaza autoimmunologiczna jest mniej nasilona.

Znany jest też nowszy rodzaj terapii indukcyjnej – leczenie przeciwciałami monoklonalnymi, które niszczą limfocyty B. Daje ono prawie 50-proc. zahamowanie aktywności rzutowej w stosunku do leczenia interferonem beta, ma też pozytywny wpływ na progresję choroby. Niestety, wiążą się z nim poważne objawy uboczne. Optymalna byłaby terapia skuteczna i bezpieczna. Jedną z nich może się okazać tzw. indukcja tolerancji immunologicznej, do której prowadzi podanie jednego, konkretnego antygenu, np. mielinowego. – To tylko z pozoru jest paradoks – wyjaśniał prof. K. Selmaj. – Stosując antygen, można wywołać SM, ale jeśli jest on podany w odpowiedniej dawce i we właściwy sposób, może dać oczekiwaną tolerancję immunologiczną.


Programy lekowe w SM

Jak podkreśliła w wystąpieniu pt. „Sytuacja chorych na SM w województwie łódzkim” dr n. med. Bożena Adamkiewicz, konsultant wojewódzki ds. neurologii, liczba pacjentów objętych skuteczną terapią jest w Polsce zdecydowanie niższa niż w innych krajach i wynosi ok. 13 proc. chorych. – Wydaje się, że jest to efekt bardziej restrykcyjnych kryteriów kwalifikacji do programów lekowych. Mimo że wyniki badań wskazują, iż mamy do czynienia z chorym na SM, to wg kryteriów nie możemy włączyć leczenia, tylko czekamy na kolejny rzut albo aktywność rezonansową.

Jak wynika z danych NFZ, w 2015 r. programem lekowym było objętych 9370 pacjentów, najwięcej w województwach: mazowieckim – 1541 osób, wielkopolskim – 1979, małopolskim – 1717 oraz na Śląsku – 955 osób. W Polsce dostępne są dwa programy lekowe. Pierwszy, to program leczenia stwardnienia rozsianego – tzw. I linia leczenia. Drugi to leczenie SM po niepowodzeniu terapii lekiem pierwszego rzutu lub szybko rozwijającej się ciężkiej postaci stwardnienia rozsianego, czyli tzw. II linia leczenia.

Leczenie w ramach programów wymaga uwzględnienia kryteriów kwalifikacji do leczenia, przeciwwskazań, kryteriów wyłączenia i charakterystyki produktu leczniczego. – W tym roku odbyła się konferencja, na której sformułowane zostały postulaty zmian w programach lekowych SM, zmniejszające obostrzenia – tłumaczyła dr B. Adamkiewicz. – Między innymi zaproponowano wykreślenie ciąży, jako przeciwwskazania do stosowania niektórych leków, czy umożliwienie wejścia do programu lekowego pacjentom z badań klinicznych. Inne, postulowane w ramach programu lekowego II linii zmiany, to wydłużenie ważności badania rezonansowego MR z 30 do 60 dni, czy umożliwienie kobietom powrotu do leczenia po ciąży, bez konieczności ponownej kwalifikacji. I co najważniejsze – zniesienie ograniczenia czasu leczenia, wynoszącego 5 lat.


Dostępność terapii

Na SM choruje ok. 2,5 mln osób na świecie; w Europie ok. 0,8 mln, w USA – ok. 0,5 tys. Dane na temat liczby chorych w Polsce są szacunkowe, gdyż brakuje rzetelnego rejestru chorych. Różne źródła wskazują, że na SM może chorować od 45 tys. do ponad 70 tys.

Choroba jest najbardziej agresywna na początku, gdy proces zapalny przebiega najintensywniej. W związku z tym leczenie trzeba wdrożyć jak najwcześniej, by nie dopuścić do utraty funkcji motorycznych pacjenta. A z tym bywa różnie. Według WHC, w 2016 r. średni czas oczekiwania pacjenta z SM na włączenie leczenia w ramach programu lekowego wynosił ok. 0,9 miesiąca, a na świadczenie w poradni neurologicznej ok. 3,5 miesiąca. Badaniem, które ocenia dostęp do leczenia w poszczególnych krajach jest tzw. Barometr SM. – W 2008 r. Polska była na przedostatnim miejscu, gorzej było tylko w Bośni i Hercegowinie – mówiła Dominika Czarnota z Rady Głównej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. – W Polsce występowały wówczas ograniczenia w dostępie do leczenia m.in. ze względu na wiek i czas prowadzenia leczenia.

W tym samym badaniu w 2013 r. Polska była na ostatnim miejscu, w 2015 r. na 17. Jak wynika z Barometru SM, niezwykle ważna jest poprawa dostępu do wczesnej diagnostyki i spersonalizowanego leczenia oraz opieki multidyscyplinarnej i wprowadzenie rejestru chorych na SM.

Bariery w dostępie do diagnostyki i leczenia występują już na poziomie współpracy POZ i poradni specjalistycznych. – Wyobraźmy sobie pacjenta, u którego wystąpiły objawy sugerujące SM i który dostał skierowanie od lekarza POZ do poradni specjalistycznej, i dowiaduje się, że szansy na spotkanie z neurologiem w najbliższym czasie nie ma – mówiła dr B. Adamkiewicz. – Co robi? Po prostu szuka alternatywnych ścieżek i traci czas. Chyba że wcześniej trafi do szpitala z powodu ostrego rzutu pod postacią zaniewidzenia lub niedowładu – dodała.

Mimo że z roku na rok kontrakty na leczenie SM rosną, to nadal występują kolejki. Ich długość jest różna. Zwykle są dłuższe do tych ośrodków, które cieszą się dużą renomą. W niektórych ośrodkach wąskim gardłem jest też długi czas oczekiwania na badanie MRI. – Nie do końca jednak wiadomo, czy kolejki to problem finansowy, czy organizacyjno-sprawozdawczy, gdyż dane na ich temat potrafią się zmieniać dość szybko, łącznie z przesunięciami z przypadków pilnych na stabilne – tłumaczyła dr B. Adamkiewicz. – Jednakże każde oczekiwanie na leczenie to strata czasu, którego chory nie ma.

Ze względu na nierówny dostęp do programów występuje zjawisko tzw. turystyki lekowej. – Np. w woj. łódzkim aż 15 proc. pacjentów włączonych do programu lekowego jest spoza tego województwa – wyjaśniła dr B. Adamkiewicz. I dodała: – Dobrym rozwiązaniem, porządkującym system opieki nad chorym z SM, byłoby stworzenie opartych na istniejących klinikach ośrodków referencyjnych, które zapewniłyby kompleksową opiekę, w tym prowadziły pogłębioną diagnostykę i właściwą, zindywidualizowaną terapię, oraz sieci poradni leczenia SM, współpracujących z takimi ośrodkami. Należy też rozważyć, czy wszystkie ośrodki prowadzące terapię I-liniową powinny prowadzić terapię II-liniową. Z pewnością konieczne jest jednak zapewnienie chorym z SM dostępu do programów rehabilitacyjnych, opartych na pracy wielodyscyplinarnego zespołu, np. fizjoterapeuta, urolog, neuropsycholog itd.

Ponieważ w leczeniu SM bardzo ważny jest czas, niezwykle istotne jest, by pacjent miał dostęp do systemu informacji, gdzie może się leczyć oraz że może leczyć się w innym ośrodku, niż ten, do którego się zgłosił, a w którym jest długi czas oczekiwania na wejście do programu lekowego. System ten może mieć charakter odgórny, np. takie informacje można znaleźć na stronie NFZ, ale ważne są też działania oddolne, podejmowane przez PTSR.

W poprawie dostępności i efektywności leczenia ważna jest koordynacja opieki nad chorymi z SM, czyli zarządzanie przepływem pacjentów w systemie i wymiana informacji pomiędzy lekarzami różnych specjalności i ośrodkami.


Pacjent w procesie leczenia

Jak podkreśliła dr B. Adamkiewicz, „czas to mózg”, konieczna jest więc stała edukacja lekarzy POZ i specjalistów, np. okulistów, w celu zwiększenia świadomości o potrzebie pilnej diagnostyki i leczenia SM. Ale ważne są też aktywność środowiska pacjentów i dialog pomiędzy pacjentem i lekarzem.

Na potrzebę zwiększania zaangażowania organizacji pacjenckich w podejmowanie decyzji lokalnych oraz krajowych (tzw. empowerment) i wpływania na politykę lekową dotyczącą SM wskazuje m.in. wspomniane badanie Barometr SM.

Interesujące wyniki badań na temat relacji i współpracy pacjenta z lekarzem przedstawiła Malina Wieczorek z Fundacji SM Walcz o Siebie. W badaniu internetowym przeprowadzonym wśród chorych na SM, aż 57 proc. respondentów przyznało, że opieka lekarska jest „raczej dobra” lub „bardzo dobra”. Na pozytywną ocenę współpracy pomiędzy pacjentem a lekarzem wpływ ma przede wszystkim osobisty kontakt i dostęp do lekarza. Niestety, co trzeci badany nie ma zaufania do lekarza, co ma duże znacznie np. w przerywaniu terapii. Zdarza się ono częściej, gdy zaufania brakuje. Buduje je natomiast rzetelna informacja udzielana pacjentowi przez lekarza, np. na temat terapii oraz zadawanie mu właściwych pytań, np. dotyczących trybu życia czy planów, co pomaga w nawiązaniu dialogu oraz poprawia stosowanie się pacjentów do leczenia, czyli tzw. compliance. Im ono lepsze, tym niższe jest ryzyko rzutu, mniej hospitalizacji, większa satysfakcja z leczenia, mniejsze koszty leczenia, lepsza jakość życia.

Pozytywne znaczenie dla efektywności terapii ma także świadomy i oparty na wiedzy udział pacjenta w podejmowaniu decyzji terapeutycznych. Zmniejsza się wówczas ryzyko leczenia, lęk, a nawet liczba hospitalizacji. Jak wynika z badań, gdy choremu towarzyszy lęk, komunikacja staje się chaotyczna. – Osoby będące w programach lekowych, mówią nam o tym, że wielokrotnie nie udaje im się w czasie wizyty porozmawiać ze specjalistą o rzeczach ważnych, a później znaleźć potrzebnych informacji – stwierdziła M. Wieczorek. I dodała: – Od kiedy pojawiły się nowe refundowane leki, pacjenci zaczęli dopytywać lekarzy o zmianę terapii. I, niestety, zdarza się, że nie dostają informacji na ten temat.
Pacjenci mający ograniczony dostęp do lekarza, szukają informacji w Internecie, co może nieść negatywne skutki, np. ze względu na ich niepewne źródła. Najczęściej szukają wiedzy o objawach SM, szczególnie, gdy nie są jeszcze zdiagnozowani i czekają na wizytę, np. do neurologa, i metodach diagnostycznych. Pytają też o inwalidztwo, wpływ choroby na tryb i jakość życia. Często zwracają się do internautów o pomoc w interpretacji wyników badań, szczególnie, gdy lekarz tego nie uczynił. A to właśnie on powinien być głównym źródłem rzetelnej informacji.

O co pacjenci nie pytają? – Rzadkością są pytania o plany rodzicielskie, wsparcie rodziny, możliwości zawodowe. A to są sprawy, których w terapii SM nie można pomijać. Zarówno lekarz, jak i pacjent powinni być świadomi, że o tym powinno się rozmawiać – podsumowała M. Wieczorek.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Ukraińcy zwyciężają też w… szpitalach

Placówki zdrowia w Ukrainie przez 10 miesięcy wojny były atakowane ponad 700 razy. Wiele z nich zniszczono doszczętnie. Mimo to oraz faktu, że codziennie przybywają setki nowych rannych, poza linią frontu służba zdrowia daje sobie radę zaskakująco dobrze.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Terapia schizofrenii. Skuteczność w okowach dostępności

Pod koniec marca w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej odbyła się debata ekspercka pt.: „W parze ze schizofrenią. Jak zwiększyć w Polsce dostęp do efektywnych terapii?”. Spotkanie moderowane przez red. Renatę Furman zostało zrealizowane przez organizatorów Kongresu Zdrowia Psychicznego oraz Fundację eFkropka.

Chorzy na nienawiść

To, co tak łagodnie nazywamy hejtem, to zniewagi, groźby i zniesławianie. Mowa nienawiści powinna być jednoznacznie piętnowana, usuwana z przestrzeni publicznej, a sprawcy świadomi kary. Walka o dobre imię medyków to nie jest zadanie młodych lekarzy.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot