SZ nr 81–100/2022
z 24 listopada 2022 r.
Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną
Anna Jarosz
Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.
Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem złośliwym wśród kobiet. Szacuje się, że na świecie co roku raka piersi rozpoznaje się u 1,7 mln kobiet. Ponad 500 tys. osób umiera z jego powodu.
W Polsce raka piersi rocznie diagnozuje się u 25 tys. kobiet. Liczba nowych zachorowań w całej Europie rośnie, ale śmiertelność maleje. W Polsce, przy większej liczbie chorych na nowotwór piersi, zwiększa się także śmiertelność. Niestety, prognozy na kolejne lata nie są optymistyczne. Według specjalistów śmiertelność będzie nadal rosła. Ten negatywny trend ma wiele przyczyn. Od niskiej świadomości kobiet i niedoceniania badań profilaktycznych, po słabą organizację opieki nad chorymi i ograniczony dostęp do nowoczesnych terapii.
Wczesne wykrycie
– 90% przypadków raka piersi, które wykrywamy u naszych pacjentek, to wczesne stadium choroby – mówi dr n. med. Katarzyna Pogoda z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Słodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy (NIO-PIB). – W 70% przypadków są to nowotwory hormonozależne, charakteryzujące się wysokim ryzykiem nawrotów, również w długim, bo sięgającym nawet 15 czy 20 lat okresie.
– Coraz więcej kobiet, u których występuje duże ryzyko wznowy, jest leczonych przedoperacyjnie. Zaczynamy od chemioterapii, która ma zmniejszyć nowotwór i pozwolić, żeby chirurg zoperował pacjentkę z dobrym marginesem. Później, na podstawie wyniku histopatologii jest stosowana hormonoterapia. To długie, trwające nawet 10 lat leczenie, jest dla pacjentek dużym wyzwaniem – wyjaśniła dr Katarzyna Pogoda.
Nowe rejestracje
Kolejne badania naukowe przynoszą nowe możliwości terapeutyczne, takie jak na przykład inhibitory CDK4/6. To nowe leki, które dają dużą skuteczność w skojarzeniu ze standardową hormonoterapią, a także inhibitory PARP, przeznaczone dla pacjentek będących nosicielkami mutacji BRCA.
Przełomowe było badanie, które doprowadziło w kwietniu 2022 roku do rejestracji abemacyklibu, stosowanego w połączeniu ze standardową hormonoterapią. Terapia abemacyklibem trwa dwa lata. Pacjentka przyjmuje tabletki.
– Z dotychczasowych obserwacji wynika, że przyjmowanie nowego leku przez pacjentki o bardzo dużym ryzyku wznowy, nawrotów choroby jest zdecydowanie mniej – mówi dr Pogoda. – To względna redukcja ryzyka nawrotu choroby o ponad 30% po 3 latach. Oczekujemy dalszych obserwacji, ale już te wstępne informacje były na tyle interesujące, że w USA i Europie terapia ta jest zarejestrowana dla pań, które mają wysokie ryzyko nawrotu choroby. Nowy lek jest przeznaczony przede wszystkim dla kobiet, u których nowotwór miał wielkość powyżej 5 cm, miały przerzuty do węzłów chłonnych i guz cechował wysoki stopień złośliwości. Obecnie trwa proces, mający prowadzić do objęcia abemacyklibu refundacją w tym wskazaniu.
Wychodząc ze strefy komfortu, trzeba powiedzieć, że nowy lek nie jest jeszcze stosowany u polskich kobiet, bo trwają procedury refundacyjne. Zarejestrowanie leku w Stanach Zjednoczonych i Europie nie wpływa na przyspieszenie procesów refundacji w kraju.
– Niecierpliwie czekamy na możliwość stosowania u naszych pacjentek nowego leku – przyznaje dr Pogoda. – Na razie możemy oferować tylko to, co jest refundowane.
Pozwól sobie pomóc
Pierwsza reakcja na informację o rozpoznaniu choroby nowotworowej u każdego pacjenta jest trudna do przewidzenia. Każdy z nas jest inny, każdy reaguje inaczej i inny bagaż doświadczeń lub zasobów wnosi do choroby. Dla wielu kobiet diagnoza rak piersi brzmi jak wyrok. Diagnoza i świadomość konieczności zmierzenia się z chorobą to dla kobiet często niewyobrażalna trauma. Niezwykle istotne jest więc dla nich wsparcie psychologiczne, zwłaszcza że na początkowym etapie leczenia pacjentki są nierzadko bardzo mocno zdezorientowane.
– Pacjentki są czasem w takim stanie psychicznym, że nie do końca rozumieją, co się do nich mówi – zauważyła dr n. med. Mariola Kosowicz, kierownik Poradni Psychoonkologii, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy. – To chyba największy problem. Wiedza przekazywana przez lekarzy w sposób zbyt medyczny bywa bardzo trudna do przyswojenia. Ogromny niepokój towarzyszy oczekiwaniu na określenie, z jakim rodzajem raka pacjentka będzie walczyła i jakie leczenie będzie jej zaproponowane. Niektóre z kobiet, dowiadując się o skutkach ubocznych terapii, nie chcą na przykład, by obejmować je leczeniem hormonalnym.
Im bardziej agresywne jest leczenie, tym mocniej zaburza ono funkcjonowanie na różnych polach codziennego życia. Wiele pacjentek to młode kobiety, które nie godzą się z takimi sytuacjami, jak chociażby przedwczesna menopauza. Wpływa to na ich samoocenę, percepcję siebie jako kobiety i partnerki. Niektóre z nich nigdy nie będą miały dzieci. Jest więc bardzo dużo pozamedycznych problemów, jakie zgłaszają pacjentki – wyjaśniała dr Kosowicz. Rozmowy z pacjentkami bywają trudne, ale większość z nich, po kilku spotkaniach, zaczyna żyć tu i teraz. Nierzadko dochodzi do przewartościowania całego dotychczasowego życia i poszukiwania sensu w nowej, trudnej sytuacji.
Choroba onkologiczna zabiera poczucie wpływu na swoje życie, zwłaszcza na początku pojawia się poczucie kompletnej bezradności, zagubienia. Ale jeżeli jest poprawna komunikacja między lekarzem a pacjentką, ona otrzymuje informację, co jest dla niej najwłaściwsze, jaki ma wybór, może zastanowić się sama czy z rodziną, lekarzem, co może zrobić. Wiedza przekłada się na komfort psychiczny. Dzięki temu kobieta podchodzi do wybranego leczenia inaczej, ma więcej siły, ma poczucie sprawczości. Nie jest rzadkością, że niektóre kobiety na wieść o chorobie nowotworowej zamykają się w sobie, wycofują się, rezygnują z siebie i dalszego życia. Choć można zrozumieć taką postawę, to warto dać sobie szansę i skorzystać z pomocy psychologa lub psychoonkologa.
– Do mojego gabinetu trafiają bardzo różne pacjentki – mówi Mariola Kosowicz. – Niektóre nie chcą rozmawiać o swojej chorobie i trzeba je długo przekonywać, że powinny walczyć o siebie. Bywa i tak, że po chwili rozmowy rak schodzi na drugi plan. Na wierzch wychodzą wszystkie problemy, które wynikają z samej choroby i procesu leczenia (ile jest strat, ile jest lęku, ile nieprawdziwych informacji o chorobie ma zakodowanych, często pada pytanie, jak będę teraz żyła), ale i te, które dotychczas definiowały życie, np. nieudane, nieszczere związki, brak przyjaciół. Niektóre kobiety obawiają się, że jak rozpoczną leczenie, to skończy im się życie, że nie będą mogły już realizować najprostszych ról społecznych. To nie jest prawdą. Po raku można normalnie żyć, można cieszyć się rodziną, spełniać marzenia.
W całym procesie terapeutycznym ważne jest i to, ile wsparcia otrzymujemy od najbliższego otoczenia, od rodziny, znajomych, przyjaciół. W opiece psychologicznej nad pacjentem zmagającym się z chorobą nowotworową nie chodzi o to, aby naiwnie pocieszać chorego, mówiąc mu, że będzie dobrze. Albo będzie, albo nie będzie, bo przeciwnik jest podstępny. Prawdziwe wsparcie to przede wszystkim dostarczenie choremu wiedzy o możliwościach leczenia, kolejnych krokach terapeutycznych, ale także akceptacja jego lęków i słabości wynikających z choroby, rozumienie obaw. Warto skupić się na budowaniu z pacjentką motywacji do walki z chorobą. Choroba onkologiczna często pokazuje, jakie było nasze dotychczasowe życie, jakie relacje łączyły nas z innymi ludźmi. Uświadomienie sobie prawdy bywa bardzo bolesne, ale może też wyzwolić pragnienie zmian, które korzystnie wpłyną na nasze dalsze życie.
Potrzeba wsparcia
Pacjentki przed 30. rokiem życia stanowią niewielki odsetek chorych na raka piersi, ale w ich przypadku często nowotwór jest bardziej agresywny. Kobiety te potrzebują szczególnego wsparcia, bo często nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji. Takie wsparcie mogą otrzymać w różnych fundacjach, gdzie mogą szczerze porozmawiać z kobietami, które mają za sobą walkę z rakiem piersi.
– W ramach Fundacji OmeaLife tworzymy bazę wiedzy o raku piersi – mówi Ewelina Puszkin, wiceprezeska Fundacji. – Mogą się do nas zgłaszać kobiety w każdym wieku. Udzielamy wsparcia edukacyjnego z zakresu nowoczesnych metod leczenia raka piersi. W ciągu sześciu lat działania Fundacji przekonałyśmy się, że pacjenci chcą wiedzieć o wszystkich metodach leczenia, niezależnie od tego, czy są one refundowane w kraju, czy też nie. Pacjent ma prawo wiedzieć, jakie są w świecie opcje leczenia jego choroby. Co zrobi z tą wiedzą? Decyzja należy do niego. Może zechce sprzedać dom i zapłacić za swoje leczenie? Możliwości jest wiele, tylko trzeba wiedzieć, że one istnieją. Uważam, że mówienie o zaletach nowych leków, które nie są jeszcze w Polsce refundowane, jest jak najbardziej uprawnione. Z jednej strony daje to chorym nadzieję na nowoczesne terapie, a z drugiej pokazuje, czego w naszym lecznictwie brakuje. W swoich działaniach edukacyjnych opieramy się na najnowszych doniesieniach naukowych dotyczących leczenia raka piersi. Co więcej, zachęcamy także do przeanalizowania planu leczenia, jaki im zaproponowano. Robimy to, ponieważ w różnych regionach Polski dostęp do nowoczesnego leczenia jest różny, a naszym zdaniem, każda kobieta ma prawo do najlepszej terapii, niezależnie od tego, gdzie mieszka.
Za niezwykle cenną działalność Fundacji trzeba uznać organizowanie spotkań z chorymi kobietami, w których uczestniczą byłe pacjentki onkologiczne. Te ostatnie opowiadają o swoich doświadczeniach, pokazują, że w trakcie leczenia – jeśli się tylko chce – można być aktywnym, uczestniczyć w życiu społecznym, rodzinnym. Pokazujemy, że nie trzeba rezygnować ze swoich planów, że można uprawiać sport.
Robimy to, ponieważ badania dowodzą, że pacjentka, która jest aktywna w czasie choroby, łatwiej wraca do dawnego życia. Ma mniej obaw, lęków, łatwiej też znosi trudy terapii. Mamy też w Fundacji rehamenadżerów, którzy zarządzają wiedzą potrzebną pacjentce, dbają o kontakt z psychologiem, dietetykiem. Krótko mówiąc, organizują opiekę społeczną, ekonomiczną, psychologiczną i dietetyczną. Zależy nam na tym, aby kobiety, które do nas trafiają, czuły się bezpiecznie. Poświęcamy im tyle czasu, ile potrzebują. Słuchamy, o co często trudno jest w placówkach medycznych. Rozmawiamy nie tylko o sprawach medycznych, ale także o tych, które dotyczą codziennego życia. Nasze własne doświadczenia i przeżycia związane z leczeniem raka piersi i czas poświęcony pacjentkom pozwala kobietom poukładać sobie na nowo życie.
Najpopularniejsze artykuły
10 000 kroków dziennie? To mit!
Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?