Przeżyliśmy właśnie kolejną aferę związaną z dyskusją wokół szczepień. Oto do Polski w pierwszych dniach kwietnia na zaproszenie Jerzego Zięby przyjechał słynny w środowisku antyszczepionkowym dr Andrew Wakefield, a kanał TVN 7 miał w tym samym czasie wyemitować film autorstwa Wakefielda pt. „Zaszczepieni”. Film jest nowy – powstał w zeszłym roku; autor zarzuca w nim amerykańskiemu Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) tuszowanie dowodów, które miałyby potwierdzać domniemane powiązania szczepionki z autyzmem. W 1998 r. prestiżowe czasopismo „The Lancet” opublikowało jego wyniki badań, które sugerowały powiązanie stosowania szczepionki MMR z autyzmem. Po kilku latach okazało się, że wyniki badań zostały sfałszowane, a dr Wakefield został w Wielkiej Brytanii pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Odebranie prawa wykonywania zawodu Wakefieldowi to drastyczna reakcja obronna środowiska – uzasadniona: to taki wentyl bezpieczeństwa założony przez brytyjską General Medical Council. Nie chcemy mieć z tym panem nic wspólnego, więc odbieramy mu prawo wykonywania zawodu. W Polsce też zakładamy lub myślimy o zakładaniu takich wentyli/filtrów bezpieczeństwa. W zeszłym roku dziennikarze medyczni napisali list do rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, aby zrezygnował z udostępnienia sali UKSW na wykład wspomnianego Jerzego Zięby, zwolennika, delikatnie mówiąc, medycyny pozaakademickej. Został przy tym wysunięty słuszny argument; żeby nie angażować autorytetu uczelni w uwiarygodnienie kontrowersyjnych tez. To stosowanie filtrów bezpieczeństwa, odcinanie się, ograniczanie wpływu szkodliwych poglądów jest normalnym, zdrowym mechanizmem funkcjonującym w życiu społecznym. Chciałbym jednak zauważyć, że dotykamy tu materii bardzo delikatnej. Niedaleko jest bowiem od troski o prawdę do cenzury. To mocne słowo, ale nie przychodzi mi do głowy lepsze. Warto walczyć o prawdę, trzeba bronić prawdy, ale poprzez konfrontowanie argumentów, a nie chęć zamknięcia ust interlokutorowi. Piszę o tym, bo często w pracy reporterskiej stykam się w środowisku medycznym z postawą oczekującą cenzury prewencyjnej. „Dla dobra pacjenta”. Kiedy przed kilkunastu laty rodził się w Polsce ruch antyszczepionkowy, zdarzało mi się na ten temat przygotowywać materiały do Faktów. Przez epidemiologów były one odbierane bardzo negatywnie, a ja byłem postrzegany, przez sam fakt nieprzemilczania problemu, zupełnie niesłusznie jako zwolennik albo kryptozwolennik antyszczepionkowców. Cień takiej postawy zauważam też, niestety, w liście Naczelnej Rady Lekarskiej do prezesa TVN. Pada tam propozycja, aby zrezygnować z emisji „Zaszczepionych”. Na szczęście w kolejnym zdaniu jest również sugestia, że może warto zorganizować dyskusję poprzedzającą emisję, jeżeli miałoby do niej dojść. Stacja przesunęła emisję na maj. Zdecydowanie uważam, że film powinien być wyemitowany – piszę to wyłącznie w swoim imieniu. Chciałbym po prostu zobaczyć ten film, chciałbym sobie wyrobić na jego temat zdanie; mam do tego prawo, podobnie jak każdy obywatel, pacjent i rodzic w tym kraju.