Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.
Wypalenie zawodowe jest zjawiskiem powszechnym, ale w świetle obowiązujących przepisów nie jest uznawane za chorobę, pomimo że jest przyczyną różnych dolegliwości fizycznych i psychicznych.
A.J.: Jak należy definiować wypalenie zawodowe?
L.G.: Pierwsze próby zdefiniowania pojęcia „wypalenie zawodowe” podjęto wiele lat temu, niezależnie od siebie, równocześnie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Ogólnie rzecz ujmując można przyjąć, że wypalenie zawodowe to młodsze rodzeństwo stresu. Rzeczą dyskusyjną, co widać w wielu badaniach, jest to czy wypalenie zawodowe jest konsekwencją długotrwałego stresu, który staje się wielkim ciężarem i manifestuje się jako wypalenie zawodowe, czy jest to zjawisko niezależne od stresu i przejawia się jako obniżenie nastroju, drażliwość, niechęć do wykonywania obowiązków. Jeśli z różnych powodów żyjemy w stresie, to wchodząc do pracy nie zostawiamy swoich problemów przed drzwiami szpitala czy przychodni. I odwrotnie, stres wywołany obowiązkami służbowymi przenosimy do domu. Zdarza się, że niechęć do obowiązków służbowych może dotyczyć tylko miejsca pracy, a w innych sferach naszego życia funkcjonujemy dobrze. Obecnie za podstawowy sposób zdefiniowania wypalenia zawodowego przyjmuje się teorię sformułowaną przez Christinę Maslach, psychologa społecznego, która zwraca uwagę, że dla wypalenia zawodowego charakterystyczne są trzy rzeczy. Pierwsza z nich to zmęczenie emocjonalne, co należy rozumieć jako nawarstwiające się wyczerpanie, które może prowadzić do rozchwiania emocjonalnego. Aby lepiej zrozumieć – wchodzę do pracy, nic złego się nie wydarzyło, ale we mnie narastają emocje, że zaraz coś nieprzyjemnego się stanie. Drugi element tej układanki to depersonalizacja. Pojawia się przekonanie, że praca byłaby wspaniała, gdyby nie ludzie z którymi muszę pracować. Osoba dotknięta depersonalizacją w ludziach, z którymi się pracuje lub dla których się pracuje (np. dla pacjentów) widzi źródło swoich problemów. Trzeci element to brak poczucia osiągnięć. Chodzi o to, że pomimo wkładanego wysiłku, silnego zaangażowania w pracę nie widzę efektów swoich starań. Staram się, ale nic dobrego z tego nie wynika. Pierwotnie myślano, że wypalenie zawodowe musi się składać z trzech wymienionych etapów. Zaczyna się od nawarstwienia zmęczenia i rozchwiania emocjonalnego i z tego powodu psują się moje relacje z innymi ludźmi, bo wszyscy rzucają mi kłody pod nogi. Konkluzją przyjęcia takiej postawy jest przekonanie, że nie warto się starać, bo i tak nic z tego nie wynika. W latach 90. zrewidowano to podejście. Uznano, że ponieważ każdy z nas jest inny, proces wypalenia zawodowego nie musi przebiegać według wspomnianego scenariusza. Każdy z nas może inaczej przechodzić ten proces.
A.J.: Czy przy wypaleniu zawodowym pojawia się poczucie bezsensowności sytuacji, w jakiej się znajdujemy?
L.G.: Nie ma oczywistej, jednoznacznej odpowiedzi. Opisywanie wypalenia zawodowego rozpoczęło się od obserwacji ludzi, którzy w Wielkiej Brytanii pracowali jako opiekunowie osób uzależnionych od narkotyków. Te same obserwacje poczyniono w stosunku do pracowników opieki społecznej i pracowników służby zdrowia. Uznano, że ludzie pracujący na rzecz innych, starający się im pomóc i żyjący w nawarstwiającym się stresie mają charakterystyczne objawy – wyczerpanie emocjonalne, zanik uczuciowości, negatywne postrzeganie rzeczywistości, czasem niewłaściwe zachowania wobec pacjentów. W zawodach, które polegają na pomaganiu innym pojawia się także kryzys kompetencji zawodowych, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że nie każdego można wyleczyć, uratować, przywrócić do sprawności. To mocno stresujące. Warto pamiętać, że problem wypalenia zawodowego nie jest efektem wymyślania kolejnych teorii psychologicznych czy akademickich rozważań, ale wynika z obserwacji zachowań i działań ludzi pracujących w silnie stresujących warunkach.
A.J.: Jaka jest skala tego zjawiska?
L.G.: W dostępnych badaniach skala zjawiska jest różnie przedstawiana. Wiele zależy od wieku badanych, miejsca ich pracy. Są badania, w których dowodzi się, że wypalenie zawodowe wśród zawodów medycznych waha się w granicach 70–80%. Ale są i takie, które mówią, że problem dotyczy 30–40% pracowników medycznych. Dla oceny skali zjawiska niezwykle ważne jest to, jakie pytania zadajemy. Gdy pytamy o chęć zmiany pracy czy wprost – jak często myślisz o zmianie pracy to dowiadujemy się, że w zawodach medycznych 50 do 70% osób myśli o zmianie pracy.
A.J.: Jakie sytuacje zawodowe sprzyjają wypaleniu? Czy jest to zdarzenie gwałtowne czy narastające w czasie?
L.G.: Zdarza się, że jedno wydarzenie, jedna sytuacja sprawia, że odchodzimy od zawodu. Zwykle jednak jest to proces długotrwały, który nawarstwia się latami. Przyjmujemy na swoje barki kolejne trudne doświadczenia, niepowodzenia terapeutyczne, aż dochodzimy do ściany i zdajemy sobie sprawę, że więcej już nie udźwigniemy.
A.J.: Czy lekarze i pielęgniarki pracujący w oddziałach onkologicznych, oddziałach intensywnej opieki medycznej czy medycyny ratunkowej są bardziej narażeni na wypalenie zawodowe?
L.G.: Zgłębiałem ten temat. Intuicyjnie sądziłem, że tak może być. Jeśli założymy, że wypalenie zawodowe bierze się z przeświadczenia, iż nie jestem w stanie pomóc drugiej osobie, że moje starania niczego nie zmieniają, tak mogłoby być. To było błędne założenie. Po wielu rozmowach z osobami, które zajmują się medycyną paliatywną, długoterminową dowiedziałem się, że w tzw. trudnych oddziałach ogromne znaczenie ma to, jak pielęgniarka czy lekarz podchodzi do swojej pracy. Trzeba odpowiedzieć sobie, co – mając określone doświadczenie, wiedzę – uznam za swój sukces. Jeżeli za sukces uznam fakt, że pacjent będzie wyleczony, doznam rozczarowania, bo tak się nie stanie w wielu sytuacjach. Mogę tego nie udźwignąć. Gdy pracując z pacjentami w hospicjum, opiekując się chorymi ze schorzeniami neurodegeneracyjnymi skupię się nie na potocznie rozumianym wyzdrowieniu pacjenta, ale na poprawie jakości jego życia, na uwolnieniu go od bólu mogę odczuwać satysfakcję, że udało się to osiągnąć. To co dla osób postronnych może wydawać się niepowodzeniem, dla osób pracujących z danym pacjentem (i dla samego pacjenta) może być sukcesem, powodem do radości.
A.J.: Czy wypalenie zawodowe to tylko niechęć do wykonywania konkretnej pracy, czy także określone dolegliwości fizyczne i psychiczne?
L.G.: Granica między stresem a wypaleniem zawodowym jest dość płynna. Ale w obu przypadkach pojawiają się dolegliwości psychiczne i fizyczne. Negatywny wpływ stresu na organizm jest dobrze udokumentowany. Pojawiają się problemy z ciśnieniem tętniczym, skłonność do nadwagi, zaburzenia łaknienia, bezsenność, problemy gastryczne aż po różne stadia depresji. Stres nas wyniszcza. Dlatego należy holistycznie zadbać o zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. O tym, jak negatywnie działa stres na organizm przekonał się Hans Selye, austrowęgierski biochemik, endokrynolog uznawany za ojca pojęcia „stres”, który zdefiniował go jako nieswoistą reakcję organizmu na wszelkie stawiane mu wymagania. Prowadził badania nad pewnym lekiem. Miał dwie grupy myszy. Jednej podawał lek, a druga, kontrolna, była tylko regularnie mierzona i ważona. Po pewnym czasie zdrowe myszy zaczęły chorować. To zwróciło uwagę uczonego. Zastanawiał się, dlaczego tak się dzieje. Doszedł do wniosku, że codzienne badanie zdrowych osobników, dotykanie ich, wyjmowanie z klatek jest dla zwierząt silnym obciążeniem i przyczyną dolegliwości zdrowotnych. Tak narodziło się pojęcie stresu.
A.J.: Czy wypalenie zawodowe można dostrzec u siebie lub innych osób?
L.G.: Wypaleniu zawodowemu często towarzyszy pewien poziom depresji. Osoby dotknięte depresją często zaczynają się izolować, jakby oddalać od ludzi, z którymi do tej pory mieli dobre kontakty. Taki ktoś może potrzebować pomocy. Są też osoby, które uważają, że praca to praca i nie muszą tu szukać przyjaciół. Robię swoje i już. Okazuje się jednak, że takie osoby są bardziej narażone na wypalenie zawodowe, ponieważ bliskie relacje z ludźmi są tarczą, która może sprawić, że łatwiej dźwigać obciążenie emocjonalne, albo brak poczucia osiągnięć. Z badań dotyczących satysfakcji z wykonywanej pracy jasno wynika, że dla osiągnięcia satysfakcji zawodowej nie jest najważniejsza wysokość wynagrodzenia. Najważniejsze jest to, z kim się pracuje. A więc, gdy podchodzimy czysto instrumentalnie do pracy, pozbywamy się jednej z tarcz, która chroni nas przed wypaleniem zawodowym.
A.J.: Wypalenie zawodowe nie jest uznawane przez WHO za chorobę, a więc nie można z jego powodu uzyskać zwolnienia lekarskiego. Wypalenie nie zostało wpisane do katalogu Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD. Uznaje się, że wypalenie zawodowe to przewlekły stres związany z pracą.
L.G.: Nie jestem lekarzem, ale przewlekły stres może się objawiać różnymi zaburzeniami psychicznymi oraz depresją. A zatem lekarz pierwszego kontaktu czy psychiatra może wystawić L4 w związku z występowaniem objawów przewlekłego stresu. Długość zwolnienia lekarskiego może być różna i zależeć od tego, jak szybko się regenerujemy. Maksymalne zwolnienie opiewa na 182 dni.
A.J.: Czy sami możemy dojść do wniosku, że dopadło na wypalenie zawodowe?
L.G.: Tak, możemy. Jeśli stale odczuwamy zmęczenie, znużenie pracą, nie odczuwamy satysfakcji z pracy, jesteśmy przekonani, że stoimy w miejscu. Są też odpowiednie kwestionariusze, które pomagają dokonać takiego podsumowania.
A.J.: Jak się wychodzi z wypalenia zawodowego? Czy wystarczy odpoczynek od pracy, czy konieczna jest jakaś terapia wspierająca?
L.G.: Jest wiele rozwiązań, które można zaproponować. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie mają swoje wady i zalety. Pierwszą rzeczą, o której warto mówić jest odpoczynek. Odpoczynek jest bardzo ważny i niezbędny, ale może przeszkadzać wyjść z wypalenia zawodowego. Dlaczego? Gdy jestem przekonany, że nie radzę sobie z tym, co zrzuca na moje barki życie, że nie umiem wyjść z trudnej sytuacji, w której się znajduję, odpoczynek może szkodzić. Cóż z tego, że mam wolny dzień i mogę robić co chcę, jak w głowie kłębią się myśli, czego nie zrobiłem, co zawaliłem. W takich sytuacjach nie redukujemy stresu, a wręcz go podkręcamy. W obliczu wielu czekających mnie zadań czuję się winny, że odpoczywam. A zatem konieczne jest zachowanie równowagi między obowiązkami a odpoczynkiem. Ale panuje też przekonanie, że odpoczynek będzie efektywniejszy jeśli poprzedzi go wykonanie choćby jednego zadania z listy spraw do załatwienia. Rekomenduję swoim podopiecznym, aby nawet po bardzo ciężkim dniu w pracy, gdy marzymy tylko o tym, by ukryć się pod ciepłym kocem, zmobilizować resztkę sił i zrobić coś – odkurzyć mieszkanie czy posprzątać w garażu. To ważne. Nie mamy wpływu na to, jaki jest nasz szef, co dzieje się na świecie, ale załatwiając własne, nawet drobne sprawy sprawiamy, że zmniejszamy swoje obciążenie. Lista spraw do załatwienia skraca się, a wtedy odpoczynek będzie dla nas budujący. Powiem więcej, wykonując różne prace, odzyskujemy poczucie własnej skuteczności, sprawczości. Im więcej zadań wykreślimy ze swojej mentalnej listy, tym lepiej będziemy dodawać sobie sił. Dołożenie sobie do dnia pracy jakiegoś zadania, które chcieliśmy odłożyć na sobotę czy niedzielę sprawi, że wolne dni będziemy mogli przeznaczyć tylko na wypoczynek dodający sił.
A.J.: Czy aktywność fizyczna będzie receptą na wyjście z wypalenia zawodowego?
L.G.: Aktywność fizyczna to dobre rozwiązanie na rozładowanie stresu, który leży u podstaw wypalenia zawodowego. Silny stres powoduje napięcie mięśni, zmiany w oddechu, odczuwanie gniecenia w gardle itp. Tak fizycznie odczuwamy silne emocje. Aktywność fizyczna pomoże złagodzić takie dolegliwości. Ważne jest, aby aktywność fizyczna była dostosowana do naszego temperamentu czy stanu zdrowia.
A.J.: Czy doświadczenie wypalenia zawodowego może się powtarzać?
L.G.: Może. Wypalenie zawodowe jest nawarstwieniem się trudności, jakie musimy pokonywać. Nie radzimy sobie z tym. Wyjście z wypalenia zawodowego nie oznacza, że nigdy więcej nie będziemy odczuwać wspomnianych na początku objawów wypalenia zawodowego. Ale też nie musi się tak stać.
A.J.: Jak się chronić przed wypaleniem zawodowym?
L.G.: Przeciwwagą do wypalenia zawodowego jest poszukiwanie dobrostanu. Definicja dobrostanu opisana w badaniach (jakich?) z 2016 roku zachęca nas do poszukiwania trzech rzeczy. Pierwszą jest poczucie, że nie stoję w miejscu, że uczę się nowych rzeczy. To ważne, bo wypaleniu zawodowemu sprzyja przekonanie, że od wielu lat robię to samo i tak będzie zawsze. I nie chodzi tu o to, aby zdecydować się na skok ze spadochronem. Chodzi o to, aby nabywać nowe umiejętności. W przypadku lekarzy i pielęgniarek to mogą być nowe specjalizację, kursy doszkalające, ale nie tylko, bo możemy się uczyć nowych rzeczy także w ramach swojego hobby. Jeśli stawiamy sobie wymagania, chronimy się przed wypaleniem. Drugim elementem poszukiwania dobrostanu jest poszukiwanie autonomii. Oznacza to, że każdy z nas potrzebuje w swoim życiu obszaru, w którym sam podejmujemy decyzje, gdzie nikt nas nie kontroluje. Inaczej szukamy miejsca, w którym robimy to, co chcemy i w sposób jaki wybieramy. Idealnie by było, gdybyśmy taką autonomię mogli osiągnąć w pracy, ale w wielu zawodach (w tym medycznych) nie jest to możliwe, a wręcz może być szkodliwe. Dlatego autonomię najczęściej zachowujemy w życiu prywatnym. Trzecim elementem w poszukiwaniu dobrostanu jest towarzystwo innych osób, przebywanie z nimi. Oczywiście, te trzy filary dobrostanu nie muszą występować jednocześnie. Jesteśmy różni i może się znaleźć ktoś, kto będzie potrzebował np. niewielkiej grupy znajomych. Wykonywanie zawodu lekarza czy pielęgniarki jest obwarowane wieloma procedurami, przepisami i tu nie można mówić o autonomii. Jednak warto o niej pamiętać i korzystać z niej poza pracą. I jeszcze jedno, co chroni nas przed wypaleniem zawodowym to rozmowa. Warto mówić o swoich problemach i rozterkach. Jeśli ktoś się przed nami otwiera, nie dawajmy mu „dobrych” rad – musisz zmienić pracę. To nie buduje, wręcz przeciwnie. Lepiej powiedzieć – nie wyobrażam sobie, jak to dla ciebie jest trudne. Jeśli mówimy o swoich problemach nie oczekujemy rad, a jedynie zrozumienia.