PONIEDZIAŁEK
Wizyta domowa u 92-letniej pacjentki chorującej na niewydolność krążenia, z wszczepionym stymulatorem serca, która właśnie wróciła ze szpitala. Trafiła na oddział chorób wewnętrznych z powodu napadu migotania przedsionków. W karcie informacyjnej widnieje opis gastroskopii. Pytam jej córkę (pielęgniarkę zresztą), PO CO to wykonano. Ani pacjentka, ani córka nie wiedzą, a dodatkowo z ich relacji wynika, że w trakcie gastroskopii również wystąpiło migotanie przedsionków i zasłabnięcie (w karcie o tym ani słowa)... A gastroskopia – w opisie – bez patologii.
WTOREK
Jedenastoletni syn znajomej pielęgniarki jest na oddziale chirurgii dziecięcej z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Przyjęty wczoraj ok. 16. Dopiero dziś ma mieć wykonane USG i badanie krwi. W tym szpitalu gabinet USG czynny jest do 15.00, a na ocenę poziomu leukocytozy też widać można było poczekać do rana...
ŚRODA
Badanie bilansowe nowego pacjenta – 18-latka – wysoki, dobrze zbudowany. Ma trądzik, głos jak w czasie mutacji, RR 160/95. Wysłuchuję szmer nad sercem (skurczowy, dźwięczny, 3/6). Zapraszam go więc za 2 tygodnie, a w tym czasie proszę o mierzenie ciśnienia. Na koniec wizyty prosi o receptę na metandienone (anabolik). Mówię, że nie mam zamiaru bawić się w doping i wyjaśniam dlaczego. Po jego wyjściu przeglądam dostarczoną dokumentację. I tu szok – przez ostatnie 6-7 m-cy poprzedni lekarz przepisywał mu właśnie ten lek, wpisując lakoniczne rozpoznanie "zaburzenia apetytu". Chłopak zwiększył swą wagę o 6 kg w 3 miesiące...
CZWARTEK
Syn pielęgniarki nadal leży na chirurgii dziecięcej. Jak się okazało – bez żadnych dolegliwości, ale musiał odbębnić 72 godziny (za taki pobyt kasa chorych więcej płaci)...
PIĄTEK
Wizyta zszokowanego ojca i zapłakanej matki. Poprzedniego dnia odwiedzali na oddziale wcześniaków swego syna, urodzonego z masą 960 g, a obecnie ważącego 1120 g. Podczas ich pobytu dziecko przestało oddychać, zaczęło sinieć, pulsoksymetr pokazał saturację 0%, brak tętna i NIE ZABRZMIAŁ żaden alarm. Na krzyk rodziców zjawiła się pielęgniarka, klepnęła malucha, który zaczął oddychać i się zaróżowił, po czym stwierdziła, że chyba wymienią aparat na nowszy i z działającym alarmem... I wymieniono. Ale rodziców jakoś to nie uspokoiło.
SOBOTA
Kulejący i obolały pacjent. Mówi, że nie może chodzić. Przed 6 tygodniami spadł z drabiny z wysokości ok. 4 m i doznał urazu klatki piersiowej (złamane kilka żeber, odma i płyn w jamie opłucnej). W szpitalu i później też nie mógł dobrze chodzić, więc już ambulatoryjnie zleciliśmy mu zdjęcie rtg miednicy (na oddziale chirurgicznym, gdzie leżał, nie było wykonane). Na zdjęciu – nic. Wysłany do poradni ortopedycznej – ponowne zdjęcie miednicy – w opisie złamanie kości kulszowej i łonowej po tej samej stronie... Teraz zgłasza ból prawego nadbrzusza. Fizykalnie brzuch w tym miejscu tkliwy. Wysłałem go na usg (też nie było zrobione na chirurgii) – również trochę pod kątem odzyskania zaufania do medycyny...
Ech... Oby mniej takich tygodni...
Lek. med. Piotr Ksyster