Na początku sierpnia minister Marian Zembala ogłosił, że rząd znów przełoży wprowadzenie obligatoryjności polis od zdarzeń medycznych. Tym razem o rok – do początku 2017 r. Ostatecznie zmiana znalazła się w projekcie poselskim. Polisy w tym roku miało tylko 7 szpitali. Większość pozostałych otrzymało oferty
z zaporowymi cenami.
Oczywiście stwierdzenie „zaporowe” może wzbudzić sprzeciwy. Roczne składki, jak relacjonują szefowie placówek, wahały się od ok. 300 tys. zł składki rocznie do ponad miliona na szpital. I, jak na razie, niewiele miały wspólnego ze szkodowością. Ta, w okresie trzyletnim, nie przekroczyła kwoty 60 tys. zł na szpital, jak wynika z danych zebranych z ok. 100 placówek przez Pracodawców RP.
– Roczna składka, jaką nam wyliczono wynosiła 4 mln zł, podczas gdy w latach 2012 – 2014 mieliśmy szkód na 105 tys. zł – mówi nam Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital. Ofertę złożyło tylko jedno towarzystwo. Bo konkurencji nie ma. PZU posiada niemal 100 proc. rynku. Inne firmy raczkują lub nie są zainteresowane, próby ściągnięcia dużych konkurentów z zagranicy spełzły na razie na niczym. Nie powiodły się też próby założenia przez szpitale TUW, czyli towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. Teraz o powołaniu TUW mówi PZU. Twierdzi, że dzięki temu składki od szpitali będą mogły być niższe. Ale trzeba również pamiętać, że wezmą na siebie też ryzyko. Projekt nie wystartowałby pewnie przed nowym rokiem, TUW czeka na zgodę KNF.
Szukanie rozwiązania
MZ twierdzi, że rozmawia z firmami i potrzebuje na to więcej czasu.
– Nie ma zbyt wielu chętnych do ubezpieczeń szpitali. Żeby przygotować dobre prawo w tym zakresie musi być także chęć podmiotów, które ubezpieczają. A część podmiotów chce gwałtownie podnieść ceny – mówił minister Marian Zembala. I dodał: – Im więcej budujemy zaufania do pacjentów, ciągle moim zdaniem za mało, i do polskiej medycyny, to tym mniej będzie roszczeń.
To ostatnie jest raczej mało prawdopodobne. Świadomość prawna Polaków rośnie, coraz aktywniej działają firmy odszkodowawcze, ponadto liczba i wartość roszczeń rośnie też w innych państwach.
Jeśli MZ uda się zmienić przepisy, to placówki – za brak polisy od zdarzeń medycznych – będą wykreślane z rejestru podmiotów medycznych dopiero od 2017 r.
Czy za rok sytuacja się zmieni? Czy szpitale będą miały „na zbyciu” kilkaset tysięcy złotych? Czy będą mogły je wydać, ale nie kosztem zakupu niezbędnego sprzętu, leków, cięć etatów lub bez zadłużania? Wątpliwe. Ale nie będzie to już pewnie problem tego rządu. Obowiązek miał wejść w życie 1 lipca 2012 r., ale w połowie czerwca przesunięto go do 2014 r. Powód: większość placówek polis nie kupiła. Na koniec lipca 2012 r. miało je 278 na ok. 1070 wpisanych do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą szpitalną. Te, co kupiły, po przesunięciu terminu polisy wymówiły, gdy tylko mogły. Ich szefowie publicznie mówią o tym, że „wyjście przed szereg” było błędem. Na koniec 2012 r. zawartych było 257 umów, a 30 lipca 2013 r. – 20. Na początku 2014 r. liczba placówek z polisami spadła do 14, w dalszej części roku do 12, a w tym roku ma je zaledwie 7 placówek. 6 z nich to samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej (3 – dla których podmiotem tworzącym jest samorząd wojewódzki, 1 – dla którego podmiotem tworzącym jest samorząd gminny, 2 – dla których podmiotem tworzącym jest uczelnia medyczna) oraz 1 instytut badawczy.
Bez tych ubezpieczeń wojewódzkie komisje orzekające o zdarzeniach medycznych mają marginalną rolę. Szpitale przed komisjami proponują zwykle bardzo niskie kwoty, by poszkodowany złożył pozew do sądu. Sprawa ciągnie się wtedy latami, a w razie przegranej odszkodowanie można pokryć z obowiązkowego OC.
Budynki zwolnione z dostosowania
Kolejna tykająca bomba to dostosowanie budynków. Tu nieoficjalnie mówiono przed wakacjami, że można spodziewać się taryfy ulgowej np. dla tych, którzy mają projekt lub zaczęli prace. Zwłaszcza, że wiele placówek liczyło na unijne fundusze z nowej perspektywy, a z powodu braku map potrzeb zdrowotnych, mamy opóźnienia. Ale żadnych kroków w kierunku oceny postępów modernizacji nie poczyniono. Za to w sierpniu w sejmie pojawił się projekt autorstwa PO opóźniający o rok wejście w życie obowiązku spełnienia przez nich wymogów opisanych w Rozporządzeniu ministra zdrowia z 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą. Związek Powiatów Polskich szacował, że na koniec 2016 r. problemy ze spełnieniem nowych wymogów mógłby mieć co trzeci szpital powiatowy. To oznaczałoby, że z początkiem 2017 r. mogłyby zostać wykreślone z rejestru usług medycznych. Posłowie chcą dać placówkom dodatkowy rok.
To niezbyt dobry pomysł, ponieważ wyższe standardy to też wyższe bezpieczeństwo. A jeśli są zbyt wygórowane, to może w niektórych zakresach lepiej je zmienić, zamiast na kolejne lata z nich rezygnować.