Europejskie Centrum Profilaktyki i Kontroli Zakażeń (ECDC) odpowiada na niepokojące pytania dotyczące dzisiejszej „wędrówki ludów”. Co powinna zrobić Unia, by wraz z falą emigrantów nie docierały do nas groźne choroby?
Autorzy raportu opisali, jakie działania prozdrowotne powinny zostać podjęte w punktach wejścia migrantów do Unii – i nie tylko tam – tak, by jak najskuteczniej pomóc fali ludzi płynącej z Bliskiego Wschodu i Afryki, oraz by nie stanowiła ona zagrożenia dla zdrowia mieszkańców Europy. W przygotowaniu raportu, stworzonego na wniosek Komisji Europejskiej, oprócz urzędników i naukowców z kilkunastu krajów (głównie UE) brali udział także przedstawiciele Lekarzy Bez Granic – organizacji, która ma chyba największe doświadczenie w opiece zdrowotnej nad uchodźcami na świecie.
Nihil novi sub sole
W swoich głównych wnioskach ECDC stwierdza kwestie dość oczywiste:
- stan zdrowia migrantów powinien być sprawdzany już przy wjeździe do Unii;
- uchodźcom należy stworzyć odpowiednie warunki do czasowego pobytu – dach nad głową, sanitariaty, żywność;
- konieczne jest prowadzenie edukacji prozdrowotnej i szczepień;
ECDC zaleca także badania przesiewowe pod kątem chorób zakaźnych, w połączeniu z informacją, skąd pochodzą chorzy migranci oraz jaką przebyli drogę – by odnaleźć ewentualne źródła zakażeń.
Prawdopodobnie po to, by raportu nie wykorzystywano do szerzenia strachu przed uchodźcami, ECDC cytuje w nim słowa dr Zsuzsanny Jakab, dyrektor WHO na Europę: „Pomimo powszechnego mniemania o powiązaniu pomiędzy uchodźcami i migracją chorób zakaźnych, nie stwierdzono takiego przypadku”. Ryzyko, iż uchodźcy przywloką do Europy ebolę, czy MERS--CoV jest ekstremalnie niskie. Znacznie bardziej prawdopodobne, że na nasz kontynent tego typu choroby zostaną przywleczone przez turystów, czy wracających z egzotycznych krajów pracowników. I tak się też dzieje.
Monitoring
ECDC zaleca, żeby już w Grecji, Włoszech i innych krajach UE – które są pierwszym miejscem przyjęcia uchodźców – monitorować szczególnie uważnie syndromy wielu chorób. Ich lista obejmuje kilkadziesiąt pozycji. Chodzi m.in. o: choroby dróg oddechowych, gruźlicę, biegunki, gorączki, wysypki, zapalenia opon mózgowych itp. Jesienią ECDC już wprowadziło w życie projekt, który tworzy procedury ułatwiające monitorowanie syndromów kilkudziesięciu rodzajów chorób.
Do początku września badania przesiewowe wśród migrantów wykonywało się głównie pod kątem gruźlicy. W różnych punktach migracji – na wejściu do UE, podczas podróży przez Bałkany czy po dotarciu do kraju docelowego. Niektóre państwa Unii także weryfikowały zdrowie uchodźców pod kątem: wirusowego zapalenia wątroby typu B i C, HIV, chorób przenoszonych drogą płciową, cholery, malarii, pierwotniaków jelitowych, robaków pasożytniczych czy choroby Chagasa. Według ECDC w miejscach przyjęć uchodźców szczególnie łatwo powinien być dostępny szybki test na malarię oraz środki potrzebne do leczenia tej choroby. Dlaczego, skoro malaria nie występuje na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, skąd pochodzi przygniatająca większość uchodźców? Ponieważ choroba ta, przywleczona z dalszych części Afryki i Azji, może przebiegać bezobjawowo, a pasożyt może się inkubować w ludzkim organizmie aż do 28 miesięcy od zarażenia. W przypadku dzieci malaria często jest też mylona z innymi, typowymi dla najmłodszych schorzeniami. Z danych ECDC wynika, że migranci odpowiadają za 3 do 35 proc. przypadków malarii wykrytych w UE. Do niedawna migranci nie byli też sprawdzani pod kątem obecności wszy. A to zaleca ECDC, by zniwelować ryzyko przenoszenia chorób przez te pasożyty. ECDC rekomenduje w raporcie także stworzenie czegoś na kształt mobilnych klinik, które – podążając za grupami migrantów – będą ułatwiały doglądanie ich stanu zdrowia. ECDC rekomenduje dość oczywistą rzecz – ochrona zdrowia dla wędrujących ludzi powinna być darmowa. I taka też jest.
Odra i inne szczepienia
Większość migrantów przybywa z krajów, w których – czy to z powodu wojny, czy też sytuacji polityczno-gospodarczej – przeciwdziałanie chorobom zakaźnym stoi na niskim poziomie lub wręcz nie jest prowadzone. Dlatego w Europie przybysze łatwiej mogą zarazić się od siebie nawzajem, czy też od innych mieszkańców kontynentu. Stąd też tak istotne są szczepienia dzieci i dorosłych z grup ryzyka. Zalecane są zwłaszcza szczepienia przeciwko odrze, polio i meningokokom. Bo na te choroby wycieńczone organizmy uchodźców są szczególnie podatne. Zwłaszcza w przeludnionych obozach.
Z doświadczeń WHO z uchodźcami w innych regionach świata wynika, że – wśród chorób, którym można zapobiec szczepieniami – epidemie odry, polio i meningokoków zdarzają się najczęściej. Najbardziej prawdopodobne jest szybkie rozprzestrzenianie się odry, dlatego ECDC zaleca, by szczepienia przeciwko tej chorobie, były powszechne dla dzieci poniżej 15. roku życia i wykonywane na samym początku ich pobytu w UE. Przeciwko polio miałyby być szczepione tylko osoby z krajów, w których ta choroba obecnie występuje: Afganistanu, Pakistanu, Nigerii i Somalii. Badacze do priorytetów dołączają także szczepienia przeciwko różyczce.
Im mniej, tym lepiej
W raporcie ECDC silny nacisk położono także na zapewnienie migrantom odpowiednich warunków sanitarnych i higienicznych. Jeszcze istotniejsze jest, aby nie stłaczać uchodźców w olbrzymich grupach – to mogłoby sprzyjać rozprzestrzenianiu się ewentualnych chorób. Zwłaszcza w miejscach, do których uchodźcy trafiają najpierw – na wyspach greckich, czy we Włoszech. W dużych grupach ludzi wszy i pchły dość łatwo mogą przenosić: dur powrotny (LBRF), endemiczne przypadki tyfusu czy gorączkę okopową. Te trzy choroby w UE odnotowywane są ostatnio prawie wyłącznie wśród bezdomnych. W lipcu 2015 dwa przypadki LBRF wśród azylantów zostały stwierdzone w Holandii, a jeden w Szwajcarii. W pierwszym z tych krajów wykryto także 2 osoby cierpiące na gorączkę okopową.
Przetrzymywanie uchodźców w dużych grupach czy obozach ułatwia zarażanie się świerzbem, meningokokami, błonicą, krztuścem, ospą wietrzną, grypą i innymi zakażeniami dróg oddechowych. Projekty ECDC, które wystartowały we wrześniu, już realizują rekomendacje z tego raportu.
Analfabetyzm zdrowotny
Niektóre grupy migrantów, zwłaszcza z Afryki, mają bardzo niewielką lub żadną wiedzę na temat właściwych prozdrowotnych nawyków, higieny, działań ograniczających ryzyko infekcji itp. Dlatego ECDC podkreśla, że konieczne jest także edukowanie uchodźców na temat zdrowia, szczególnie uświadamianie im, jak potrzebne są badania przesiewowe, szczepienia, szybkie ujawnianie syndromów i leczenie chorób zakaźnych. To zadanie jest o tyle trudne, że uchodźcy pochodzą z kilkunastu różnych krajów, używają nawet kilkudziesięciu różnych języków oraz reprezentują odmienne kultury. Skuteczne przekazanie skomplikowanych dla odbiorców informacji w takiej wieży Babel będzie nie lada wyzwaniem.
Bardziej naturalnie
ECDC pokusiło się także o przeanalizowanie kwestii niektórych chorób występujących wśród imigrantów przebywających w Europie od dłuższego czasu. Wnioski są interesujące. Mimo iż 13,8 proc. przypadków HIV – wykrywanych w regionach Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – stwierdzane jest u osób pochodzących z tego ostatniego regionu (głównie wśród homoseksualnych mężczyzn), to jednak najczęściej zarażali się oni wirusem w Europie. Dane z 2011 r. z Wielkiej Brytanii wskazują, że aż 48 proc. mężczyzn z HIV, którzy byli urodzeni za granicą, zaraziła się tą chorobą już po przyjeździe na Wyspy.Naukowcy doszli do wniosku, że niebezpieczne choroby między imigrantami przenoszą się w bardziej naturalny sposób niż wśród mieszkańców Europy. Na przykład kiła w grupach obcokrajowców żyjących w Europie, w latach 2010 – 2011 migrowała głównie (57 proc.) przez kontakty heteroseksualne. Tymczasem wśród Europejczyków – przez homoseksualne. Stosunki osób tej samej płci oraz używanie narkotyków są wśród mieszkańców UE głównym powodem zakażeń żółtaczką typu B. Zaś wśród imigrantów najczęściej (72,7 proc) chorobę przekazują matki swoim dzieciom.
W niektórych lokalnych społecznościach Niemiec pojawiły się obawy, że przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki podnoszą ryzyko wybuchu epidemii gruźlicy. Brak jednak jakichkolwiek dowodów na poparcie tych tez. Są za to odwrotne – np. w Danii gruźlica pojawiała się wśród nieimigrantów aż 2,5 razy częściej niż u przybyszów z innych krajów.