W pierwszej połowie września sejm uchwalił ustawę o zdrowiu publicznym. Od lat oczekiwaną, dla której utworzono nawet w 2014 r. stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. projektu ustawy o zdrowiu publicznym i powołano na nie Beatę Małecką-Liberę. To duży krok naprzód. Zamiast koncentrować się na leczeniu chorób, musimy stawiać na profilaktykę i prewencję.
Wszyscy, także opozycja oraz nowy prezydent, zgodnie twierdzą, że ustawa jest potrzebna. Chciałoby się z radości otworzyć szampana, jednak to co przyjęto daleko odbiega od tego, czego oczekiwano, biorąc pod uwagę poświęcony ustawie czas i grono zaangażowanych ekspertów.
3,7 zł na obywatela
Właściwie od początku ewentualnym malkontentom zamykano usta, twierdząc, że w ustawie chodzi o otwarcie wrót, a rozwinięciem będzie Narodowy Program Zdrowia. Ale to w ustawie zawarto ramy finansowe, skromne, biorąc pod uwagę cele, jak m.in. prewencja i profilaktyka, w tym wspieranie wczesnej diagnostyki chorób i rozwój badań naukowych. Na początku mówiono o ponad 2 mld zł rocznie. W czerwcu w projekcie była kwota 274,8 mln zł, wkrótce stopniała do 140 mln zł rocznie. To oznacza, że w przeliczeniu na liczbę obywateli na badania profilaktyczne, akcje promujące zdrowie, administrację i rozwój nauki trafi mniej niż 3,7 zł rocznie.
Na dodatek w poczet ów 140 mln częściowo zaliczone będą środki już teraz wydawane na profilaktykę. Maksymalny limit wydatków budżetu państwa wyniesie: w 2016 r. – 70,7 mln zł, a w latach 2017 – 2025 po 80,7 mln zł. Z funduszów: Rozwiązywania Problemów Hazardowych, Rozwoju Kultury Fizycznej i Zajęć Sportowych dla Uczniów pochodzić będzie do 70 mln zł w 2016 r., a w kolejnych latach po 60 mln zł.
Budżet na zdrowie publiczne nie będzie w gestii Pełnomocnika Rządu ds. zdrowia publicznego, jak planowano, a u ministra zdrowia. Nie wiadomo nawet, czy fukcja pełnomocnika przetrwa – usunięto zapis o jego obligatoryjnym powoływaniu. Ustawa przewiduje m.in. utworzenie Rady do Spraw Zdrowia Publicznego, ale czy jej opinie będą mieć wpływ na politykę zdrowotną, będzie zależało od woli ministra.
Psychiatrzy zawarli szyki
W czasie ostatnich prac w komisji wprowadzono poprawki umożliwiające utrzymanie obok NPZ, także Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Wcześniej zakładano, że ten ostatni zostanie zlikwidowany po przyjęciu NPR. Po fali protestów lekarzy i pacjentów uznano, że tylko część dotycząca profilaktyki i edukacji przeniesiona zostanie do NPR.
To trochę rozbija NPZ, ale jak wiadomo, kto ma własny narodowy program, ten ma większe szanse, że jego argumenty będą słyszalne i „wyszarpie” pieniądze dla swoich pacjentów. Stąd zabiegi lekarzy i organizacji pacjenckich o kolejne programy m.in. dla cukrzycy.