Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2017
z 13 kwietnia 2017 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Zdrowie publiczne: w tym roku bez opóźnień

Aleksandra Kurowska

Z wiceministrem, dr. n. med. Zbigniewem J. Królem, pediatrą, specjalistą w dziedzinie zdrowia publicznego i medycyny rodzinnej rozmawia Aleksandra Kurowska.

Aleksandra Kurowska: W Ministerstwie Zdrowia przejął Pan m.in. kwestie związane ze zdrowiem publicznym. Zeszły rok w tej dziedzinie był w dużej mierze stracony. Bardzo opóźnione wejście w życie Narodowego Programu Zdrowia, pospiesznie zwoływane konkursy na realizację zadań. Co Pan zrobi, by było lepiej?

Zbigniew Król: Ubiegły rok rzeczywiście był trudny, ale powodów tej sytuacji było przynajmniej kilka. Najważniejszy to opóźnione przyjęcie NPZ i wynikające z tego opóźnienia w uruchomieniu finansowania.

A.K.: Znacznej części nie wykorzystano.

Z.K.: Ważne jest jednak, że wreszcie mamy ustawę o zdrowiu publicznym i Narodowy Program posiadający środki finansowe na realizację. To super. Choć trochę obróciło się to na naszą niekorzyść. Ciężko było na tak dużą skalę przeprowadzić szybko przetargi. Teraz porządkujemy zapisy i organizację, uzgadniamy jak poprawić działania, rozpisujemy bardziej szczegółowo poszczególne punkty NPZ na konkretne aktywności. W tym roku wszystkie zaplanowane konkursy, jakie miało ogłosić ministerstwo już ogłosiliśmy, a część nawet jest już zakończonych i trwa ocena ofert. Część – w przypadku których konkursy ogłaszają inne instytucje – niedługo będzie opublikowana.

A.K.: Do wydania co roku jest 140 mln zł. A w tym jeszcze część kwoty, której nie wykorzystano w zeszłym roku, a nie przepadła. Nie będzie kolejnego falstartu?

Z.K.: Nie sadzę, by był jakikolwiek problem z zagospodarowaniem pieniędzy. Ważne są jednak także efekty tych przedsięwzięć. Na pewno wymagać to będzie dodatkowej rewizji. Na szczęście umiemy już i będziemy oceniać te realizowane programy pod kątem wpływu na realizację zakładanych z NPZ celów.

A.K.: Czyli będą już po pierwszym roku ewaluacje przynajmniej części programów? Przekazywano duże pieniądze, dając np. trzy tygodnie na realizację. Nawet osoby, które były zaangażowane w takie projekty przyznawały, że wpływało to znacząco na efekty.

Z.K.: Kompleksowa ewaluacja będzie po dwóch latach, a niektóre cząstkowe projekty rzeczywiście mają też taką po pierwszym roku. Chcemy doskonalić formułę przygotowywania dokumentacji konkursowej na kolejne lata. Możemy to wspólnie z ekspertami i realizatorami poprawić długookresowo. Jeśli zaś chodzi o konkursy z krótkim terminem na realizację zadań, z tych, które przeglądałem, realizowały je instytucje mające wystarczające zaplecze, by nawet w kilka tygodni wykonać zlecane zadania.

A.K.: Jakie obszary zdrowia publicznego chciałby Pan rozwijać m.in. w NPZ? Które uznaje Pan za szczególnie ważne, nie tylko jak minister, ale przede wszystkim ekspert?

Z.K.: Bardzo zależy mi na promocji szczepień ochronnych, modyfikacji zachowań świadczeniodawców i rodziców w kontekście tej formy profilaktyki. To, co ważnego jest przed nami, to też szeroko rozumiana edukacja zdrowotna. Dla mnie ewidentnym problemem jest otyłość dzieci i młodzieży. Należy zdecydowanie kłaść mocniejszy nacisk na zwiększenie ruchu fizycznego, na edukację w zakresie zdrowego odżywiania. To są kluczowe kwestie.

A.K.: Jakie mogą być „punkty zapalne”? Teoretycznie zdrowie publiczne to spokojna dziedzina, ale bywa różnie. Ostatnio było kilka burzliwych posiedzeń komisji czy zespołów parlamentarnych.

Z.K.: Rzeczywiście. Zdrowie publiczne bywa też tematem bardzo politycznym. Przykładem tu jest zanieczyszczenie powietrza. Smog jest problemem, ale budowanie histerii na taką skalę nie znajduje moim zdaniem uzasadnienia. Ważne są roczne wskaźniki przekroczeń norm, a nie wybieranie dziennych, wtedy gdy akurat np. w kotlinie nie wieje wiatr i jakość powietrza jest czasowo gorsza. Musimy mieć świadomość szerszego kontekstu. Oczywiście potrzebne są działania na rzecz poprawy jakości powietrza i rząd się tym zajmuje. Przy czym nie ma jednej recepty na rozwiązanie tego problemu. W Zakopanem przez inwestycję geotermalną w ciągu dekady poprawiła się jakość powietrza. Ale nie wszędzie geotermia będzie możliwa do wykorzystania. W innych regionach trzeba opracować inne rozwiązania wypierające ogrzewanie drewnem i węglem niskiej jakości.

A.K.: A co ze zdrowiem psychicznym? Półtora roku zmarnowano. Nie zapadły nawet kierunkowe decyzje, na które bardzo czekają i chorzy, i lekarze.

Z.K.: Przychylam się do opinii psychiatrów, że leczenie szpitalne musimy zastąpić opieką środowiskową. Lecznictwo zamknięte to psychiatria XIX wieku. Do tego jednak musimy przygotować nowe rozwiązania – centra zdrowia psychicznego, które będą świadczyć pomoc w trybie ambulatoryjnym lub w razie potrzeby hospitalizacji 1-, 2-dniowych. Teraz potrafimy leczyć też przewlekle osoby z problemami psychicznymi, utrzymać je w ich środowisku zamieszkania, a nawet pracy. By wdrożyć te nowe rozwiązania, musimy jednak znaleźć nowe sposoby finansowania opieki psychiatrycznej.

A.K.: Na stawkę kapitacyjną?

Z.K.: Moim zdaniem to dobre rozwiązanie. Powinna to być stawka obejmująca mieszkańców wybranego terenu.

A.K.: NFZ bliższe jest chyba rozwiązanie z kapitacją na chorych?

Z.K.: Takie rozwiązanie – moim zdaniem – mogłoby prowadzić do nadużyć. To, ile pieniędzy dostałaby placówka zależałoby od liczby chorych, więc w pesymistycznym scenariuszu mogłoby się okazać, że nie 5 proc. mieszkańców potrzebuje i korzysta z opieki psychiatrycznej, ale szybko odsetek ten wzrosnąć mógłby do 10 czy nawet 15 procent.

A.K.: Jakiej wielkości obszary mogłyby mieć pod opieką takie centra?

Z.K.:v Uważam, że nie mniej niż 70 tys. osób, bliżej 150 tys. – ale ustalenie optymalnych wskaźników w polskich warunkach wymagałoby pilotażu. Podobne środowiskowe rozwiązania działają we Francji, Niemczech. Ale nawet jeśli w pilotażu stworzymy mechanizm dla osób chorych psychicznie, to musi też być przygotowana inna opieka dla osób uzależnionych. Chciałbym, żebyśmy w tym celu skuteczniej i w większym zakresie wykorzystywali fundusz hazardowy – na takie interwencje i programy, które faktycznie przynoszą efekt.

A.K.: Wśród instytucji, które pan nadzoruje są m.in. instytuty medycyny pracy. Jeden z nich pracuje nad nowym modelem dla tej dziedziny medycyny. Teraz wykorzystujemy w bardzo niewielkim stopniu kompetencje i możliwości lekarzy medycyny pracy. Są szanse na zmiany?

Z.K.: Medycyna pracy powinna zostać na nowo gruntownie przemyślana. To bardzo ważna kwestia, ale niestety jest tak wiele pilnych spraw do załatwienia, że akurat ta była dotychczas traktowana nieco po macoszemu. Zmiany powinny objąć na pewno zakres orzecznictwa, ale też pozycję lekarza medycyny pracy. Ustawa wprowadzająca tzw. sieć szpitali czeka na podpis Prezydenta, kończymy prace nad ustawą o POZ, a medycyna pracy to jedna z dziedzin do nich uzupełniających. Czynniki szkodliwe przeniosły się trochę z miejsc pracy na miejsca, gdzie mieszkamy. Stało się to mniej wyraziste, bo rzadko dochodzi już do poważnych wypadków, ale za to czynniki cywilizacyjne determinują zapadanie na choroby. Jeżeli utrzymamy obecną organizację i system to zostaniemy z medycyną pracy w XIX/XX wieku.

A.K.: Odpowiada Pan też za projekt ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, nad którym pracował wcześniej Piotr Warczyński. Na jakim jest etapie?

Z.K.: Pod koniec marca zorganizowaliśmy międzyresortową konferencję uzgodnieniową oraz debatę z organizacjami, które zgłosiły poprawki do projektu ustawy przedstawionego pod koniec ubiegłego roku. Ta ustawa jest bardzo potrzebna, choć oczywiście budzi wiele emocji. POZ miała być filarem ochrony zdrowia, ale od 2004 r. zakres kompetencji lekarzy rodzinnych malał. Poza tym jest bardzo niejednolity. W dużych miastach – zwłaszcza w Warszawie – nadal mamy wielkie przychodnie publiczne, w których pacjent trafia zwykle do różnych lekarzy, pielęgniarek czy położnych.

A.K.: To prawda. A po podwyżkach stawek dla POZ coraz chętniej zapisy przyjmują też prywatne sieci, które równocześnie leczą komercyjnie w ramach abonamentów czy ubezpieczeń.

Z.K.: Według mnie, to nie jest prawdziwa kompleksowa medycyna rodzinna, ponieważ opieki nad chorym nie pełni dobrze znający go lekarz.

A.K.: W ważnej kwestii POZ jako zespołu już na wcześniejszym etapie prac ministerstwo ustąpiło. Trudno nazwać zespołem kilka osób mających osobne listy pacjentów, siedziby, odrębne finansowanie.

Z.K.: Ten „konflikt” na linii lekarze, pielęgniarki i położne był moim zdaniem rozdmuchany. Uważam, że lepszym rozwiązaniem byłby faktycznie zespół. Ale ta ustawa niesie ze sobą szereg ważnych zmian, przede wszystkim określa rolę POZ w systemie. Ma wspierać prawdziwą medycynę rodzinną, w której chory może zaspokoić wiele potrzeb zdrowotnych. Teraz bywa różnie, niektórzy lekarze nawet przy mniej poważnych sprawach odsyłają chorych do specjalistów. W efekcie mamy kolejki do kardiologów, którzy leczą nadciśnienie – mimo że często wystarczyłaby pomoc lekarza rodzinnego. Podobnie jest z diabetologami czy endokrynologami. W kolejkach jest wielu chorych, którym zlecić badania czy przedłużyć receptę mógłby lekarz POZ.

A.K.: Co z pediatrami? Zostaną w podstawowej opiece zdrowotnej? Za jakim rozwiązaniem się Pan opowiada? Rodzice często czują się jednak pewniej z pediatrą w poradni.

Z.K.: Pediatrów brakuje w systemie – przede wszystkim w szpitalach. Czy natomiast w POZ są niezbędni? Tu już stanowiska są różne.

A.K.: Ale są lepiej przygotowani do leczenia dzieci, także w POZ.

Z.K.: Oczywiście, ale pamiętajmy też, że jeśli w POZ mamy pediatrów, to lekarz rodzinny nie nabędzie wprawy w samodzielnym leczeniu dzieci. Zmiany będą przez co najmniej rok sprawdzane w pilotażu i ostateczne decyzje zapadną dopiero po tym czasie. A nawet jeśli pediatrzy mieliby zniknąć z poradni POZ, to nastąpiłoby to pewnie dopiero w 2025 roku. To wiele lat, by wszystko przygotować – jeśli byłoby to potrzebne, to doszkolić niektórych lekarzy rodzinnych, a także np. uzupełnić system kształcenia nowych kadr. Na razie kształcenie lekarzy rodzinnych uległo zapaści. Studenci nie wybierają kursów z tego zakresu i nie myślą o wyborze medycyny rodzinnej jako ścieżki kariery zawodowej. Z tego powodu na rezydentury jest niespecjalnie wielu chętnych. Ustalenie nowych warunków w zakresie obowiązków, ale też zasad wynagradzania, powinno to zmienić.




Najpopularniejsze artykuły

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

2024 rok: od A do Z

Czym ochrona zdrowia będzie żyć do końca roku? Kto i co wywrze na system ochrony zdrowia największy – pozytywny i negatywny – wpływ? Do pełnej prognozy potrzeba byłoby zapewne stu, jeśli nie więcej, haseł. Przedstawiamy więc wersję, z konieczności – i dla dobra Czytelnika – skróconą.

Demencja i choroba Alzheimera – jak się przygotować do opieki?

Demencja i choroba Alzheimera to schorzenia, które dotykają coraz większą liczbę seniorów, a opieka nad osobą cierpiącą na te choroby wymaga nie tylko ogromnej empatii, ale także odpowiednich przygotowań i wiedzy. Choroby te powodują zmiany w funkcjonowaniu mózgu, co przekłada się na stopniową utratę pamięci, umiejętności komunikacji, a także zdolności do samodzielnego funkcjonowania. Dla rodziny i bliskich opiekunów staje się to wielkim wyzwaniem, gdyż codzienność wymaga przystosowania się do zmieniających się potrzeb osoby z demencją. Jak skutecznie przygotować się do opieki nad seniorem i jakie działania podjąć, by zapewnić mu maksymalne wsparcie oraz godność?

Wygrać z sepsą

W Polsce wciąż nie ma powszechnej świadomości, co to jest sepsa. Brakuje jednolitych standardów jej diagnostyki i leczenia. Wiele do życzenia pozostawia dostęp do badań mikrobiologicznych, umożliwiających szybkie rozpoznnanie sespy i wdrożenie celowanej terapii. – Polska potrzebuje pilnie krajowego programu walki z sepsą. Jednym z jej kluczowych elementów powinien być elektroniczny rejestr, bo bez tego nie wiemy nawet, ile tak naprawdę osób w naszym kraju choruje i umiera na sepsę – alarmują specjaliści.

Jak cyfrowe bliźniaki wywrócą medycynę do góry nogami

Podobnie jak model pogody, który powstaje za pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować prognozy zdrowotne dotyczące tego, jak organizm za-reaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant, czy operacja. Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytanie szukamy odpowiedzi.

Budowanie marki pracodawcy w ochronie zdrowia

Z Anną Macnar – dyrektorem generalnym HRM Institute, ekspertką w obszarze employer brandingu, kształtowania i optymalizacji środowiska pracy, budowania strategii i komunikacji marki oraz zarządzania talentami HR – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Kongres Zdrowia Seniorów 2024

Zdrowy, sprawny – jak najdłużej – senior, to kwestia interesu społecznego, narodowego – mówili eksperci podczas I Kongresu Zdrowia Seniorów, który odbył się 1 lutego w Warszawie.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.




bot