Polska niepodległa powinna mieć, jak każdy kraj, swój instytut radowy – powiedziała wielka polska uczona i noblistka Maria Skłodowska-Curie do Polaków w Chicago w czerwcu 1921 r., kiedy zabiegała o pieniądze na utworzenie instytutu radowego w Polsce. Pomysł ten narodził się już wcześniej, w 1912 r., kiedy z planem powołania Zakładu do Badań nad Rakiem wystąpił dr Józef Jaworski. Wybuch wojny uniemożliwił zrealizowanie tej idei. Powrócono do niej już w wolnej Polsce.
W 1921 r. powstało w Warszawie Towarzystwo Instytutu Radowego. Jego przewodniczącym został prof. Franciszek Czubalski. Celem było powołanie placówki nie tylko o charakterze leczniczym, ale i – co niezwykle ważne! – naukowym.
W 1923 r. we Francji obchodzono 25. rocznicę odkrycia radu. Z tej okazji w Polsce inicjatorzy idei instytutu zwrócili się do społeczeństwa z apelem, by uhonorować „genialną Córkę w sposób godny wielkiego Narodu” i powołać Instytut Radowy imienia Marii Skłodowskiej-Curie. By zebrać pieniądze, rozprowadzono niewielkie znaczki o nominale 10 groszy, co umożliwiło udział w przedsięwzięciu także osobom niezamożnym.
W marcu 1924 r. powołano Polski Komitet Daru Narodowego, na którego czele stanął marszałek senatu Wojciech Trąmpczyński. Honorowym prezesem został Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Stanisław Wojciechowski.
Już 7 czerwca 1925 r. został wmurowany kamień węgielny pod budowę Instytutu. Budowa trwała sześć lat, aż wreszcie nastał ten niezwykły dzień.
W niedzielę, 29 maja 1932 r., przy ul. Wawelskiej w Warszawie został otwarty pierwszy w Polsce, a piąty na świecie, Instytut Radowy. W uroczystości uczestniczyła M. Skłodowska-Curie, która powiedziała:
Obywatele kraju mego rodzinnego zrobili mi wielki zaszczyt, dając imię moje nowej placówce. Jednakowoż zupełnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie o imię tu głównie chodzi, lecz o owocną pracę, której się od Instytutu spodziewamy. Komitet takowego słusznie, jak sądzę, postanowił otworzyć naprzód część leczniczą, aby spełnić względem społeczeństwa polskiego obowiązek postawienia na wysokiej stopie nowej i trudnej terapii, od której wiele się można spodziewać dla złagodzenia cierpień. Jednakowoż, terapia ta powinna być w łączności nieustannej z pracą naukową, bez której postępów czynić nie może.
Przekazała także Instytutowi pierwszy gram radu, wart pół miliona złotych, zakupiony dzięki zbiórce funduszy wśród Polonii amerykańskiej. Pierwszym szefem Instytutu został dr Franciszek Łukaszczyk.
– 85 lat od powstania Instytutu Radowego, to jest historia polskiej onkologii – mówi dziś prof. Jacek Fijuth – która tak naprawdę wtedy się zaczęła. Kadra lekarska, która była wyselekcjonowana przez Marię Skłodowską-Curie i innych znamienitych naukowców, głównie francuskich, to byli lekarze o olbrzymiej wiedzy. To byli rasowi klinicyści i naukowcy, którzy reprezentowali zarówno dyscypliny kliniczne, przede wszystkim radioterapię, ale też fizykę medyczną. Instytut Radowy był jednym z najnowocześniejszych wówczas szpitali i unikatową placówką tego typu w Polsce oraz najbardziej nowoczesną w Europie. Praca w Instytucie była wyróżnieniem. To była elitarna grupa ludzi, którzy nie tylko mieli wiedzę, ale również specjalną motywację do tego, żeby pomagać do niedawna nieuleczalnie chorym pacjentom. I dzięki odkryciom przede wszystkim Marii Skłodowskiej-Curie, ale również dzięki gigantycznemu postępowi w zakresie fizyki medycznej i techniki udało się bardzo wielu wyleczyć.
Różne były dzieje polskiej onkologii przez 85 lat, jakie upłynęły od jej początków. – Dzisiejszy Instytut Onkologii to spadkobierca Instytutu Radowego i największa instytucja onkologiczna w Polsce – wyjaśnia prof. J. Fijuth. – Co prawda przez pewien czas rola lidera należała do innych, mniejszych, ale prężnie rozwijających się placówek, ale myślę, że Instytut ją odzyskuje. Nawiązujemy tu do koncepcji prof. Koszarowskiego, ojca polskiej onkologii i inicjatora polskiej sieci onkologicznej. Chcielibyśmy tę sieć odtworzyć.
Jak wyjaśnia też prof. J. Fijuth, są dwa kierunki działań w polskiej onkologii. – Jeden wiąże się z uchwaleniem ustawy o leczeniu onkologicznym i przyjęciem strategii walki z rakiem. Drugi obejmuje działania lokalne – są to starania obecnej dyrekcji Instytutu Onkologii, aby odzyskał on rolę lidera.
Polska onkologia może i dziś pochwalić się osiągnięciami, zarówno w zakresie nauk podstawowych, jak i klinicznych. – Polscy naukowcy są zapraszani na międzynarodowe konferencje i kongresy o najwyższej renomie naukowej – wyjaśnia prof. Fijuth. – To, co staramy się eksponować, to profilaktyka. Zarówno pierwotna, czyli nakłanianie do działań, które zmniejszą ryzyko nowotworu, jak i wtórna, czyli badania przesiewowe. Trzy programy: mammografia w raku piersi, cytologia w raku szyjki macicy i kolonoskopia w raku jelita grubego, to są podstawowe działania, które mają zmniejszyć śmiertelność z powodu tych trzech nowotworów, a przede wszystkim zdiagnozować je w najwcześniejszym stadium. I tutaj mamy wciąż bardzo dużo do zrobienia.