Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2019
z 18 kwietnia 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Anty- antyszczepionkowy hazard

Małgorzata Solecka

14 minut. Tyle potrzebowali twórcy gry karcianej Antyszczepionkowcy.biz
na zebranie 10 tysięcy złotych, kwoty umożliwiającej wydanie gry.

Na miesiąc przed zakończeniem zbiórki na ich koncie było już ponad sto
tysięcy złotych. Kampania crowdfundingowa stała się pretekstem do dyskusji nie tylko o szczepieniach, ale i o komunikacji na temat szczepień.


Antyszczepionkowcy.biz to satyryczna gra karciana, która w przewrotny sposób uświadamia wartość szczepień ochronnych. Od kilku miesięcy ze strony internetowej można ściągnąć testową wersję gry – cieszy się ona dobrymi i bardzo dobrymi opiniami, zarówno od strony merytorycznej, jak i formalnej. Zapewnia, jak twierdzą blogerzy testujący tego typu produkty, dużą grywalność. Czyli – nie jest nudna.

Zbiórka, której patronują m.in. Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny, MSWiA oraz Dolnośląska Okręgowa Izba Lekarska, na portalu Polakpotrafi.pl trwa do końca kwietnia. Im więcej egzemplarzy gry zostanie wykupionych (trafią one do wspierających w drugiej połowie roku), tym więcej szczepionek na cele charytatywne ufundują organizatorzy. To jeszcze jeden – choć może nie najważniejszy – powód, by zainteresować się przedsięwzięciem młodego wrocławskiego małżeństwa.

Czy można się naśmiewać z przeciwników szczepień? Czy wypada ironicznie przedstawiać autentycznie przerażonych widmem niepożądanych odczynów poszczepiennych rodziców? Antyszczepionkowcy – tym razem ci prawdziwi – zarzucają twórcom gry, i tu nie ma mowy o żadnej niespodziance, powiązania z koncernami farmaceutycznymi. Ba, liderka antyszczepionkowców, Justyna Socha, posunęła się do stwierdzenia, że gra została opracowana w agencji PR wynajętej przez Big Pharmę.

Jednak choćby pobieżny rzut oka na testową wersję gry pozwala stwierdzić, że w grze nie chodzi o naśmiewanie się z tych, którzy boją się ewentualnych negatywnych skutków szczepień (albo raczej z tych, którzy ulegli propagandzie wymierzonej w bezpieczeństwo szczepień). Nie. Negatywnymi bohaterami karcianki są tuzy altmedu. Ci, którzy na ludzkiej naiwności i emocjach zbijają całkiem realne majątki, handlując tabletkami z kiszonej kapusty i urządzeniami do strukturyzowania pamięci wody, cokolwiek miałoby to znaczyć. I bynajmniej nie chodzi o ich wyśmiewanie. Raczej o możliwość głośnego stwierdzenia: – Jesteście oszustami. Niebezpiecznymi oszustami.

Ruchy antyszczepionkowe są współodpowiedzialne za rosnącą liczbę odmów szczepień. W 2018 roku było ich już ponad 40 tysięcy, o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej, i to mimo dużej liczby zgłoszeń do punktów szczepień rodziców z niezaszczepionymi dziećmi w samej końcówce roku, z powodu rosnącej liczby zachorowań na odrę. Późną jesienią 2018 roku Ministerstwo Zdrowia deklarowało, że jednym z celów w zakresie zdrowia publicznego jest wyhamowanie przybierającego na sile trendu rezygnacji ze szczepień ochronnych dzieci i młodzieży – statystyki pokazują jednak, że od realizacji tego celu jesteśmy bardzo daleko.

Jeszcze dobitniej pokazują to dane dotyczące zachorowań na odrę. Na początku kwietnia Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego poinformował, że w pierwszych trzech miesiącach roku odnotowaliśmy 554 przypadki tej zakaźnej choroby. W zeszłym roku w analogicznym okresie zachorowały tylko 32 osoby. Ba, w całym ubiegłym roku mieliśmy 339 przypadków odry. W 2017 – zaledwie 63 przypadki. Odra od kilku lat przypomina o sobie w całej Europie. Krajowe epidemie przetoczyły się przez Rumunię i Włochy, z problemem mierzą się Grecja, Francja i Niemcy. W 2018 roku na Starym Kontynencie odnotowano 82 596 zachorowań – trzykrotnie więcej w porównaniu z 2017 rokiem, kiedy odnotowano 25 863 zachorowania i piętnastokrotnie więcej w porównaniu z 2016 rokiem, kiedy odnotowano 5273 zachorowania, i kiedy już – ze względu na sytuację w Rumunii i Włoszech – mówiono o epidemii.

We Francji i Włoszech już zapadły decyzje – wprowadzenie i rozszerzenie kalendarza szczepień obowiązkowych, z wysokimi karami finansowymi za nieszczepienie i, co ważniejsze, z zamknięciem placówek wychowawczo-opiekuńczych dla dzieci nieszczepionych. Na początku marca ostatecznie niezaszczepione (ze względów pozamedycznych) dzieci we Włoszech straciły możliwość uczęszczania do żłobków i przedszkoli. Jak na ironię, prawo egzekwuje minister zdrowia z partii, która do ostatnich wyborów szła w ścisłym sojuszu z ruchami antyszczepionkowymi.

Nad wprowadzeniem obowiązkowych szczepień debatują Niemcy. Rząd chce przeprowadzić decyzję o obowiązkowym szczepieniu przeciw odrze, ze względu na duże (i wszystko na to wskazuje – rosnące) zagrożenie wirusem. Pojawiają się jednak również pomysły, głównie ze strony partii liberalnych, by w ogóle szczepienia do 14. roku życia stały się obowiązkowe.

Czy jest możliwość, by w dającej się przewidzieć przyszłości Unia Europejska wypracowała wspólne podejście do szczepień, wspólny kalendarz szczepień obowiązkowych? Andrzej Ryś, dyrektor ds. systemów ochrony zdrowia, produktów medycznych i innowacji w Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności Komisji Europejskiej, podczas spotkania z dziennikarzami zorganizowanego z okazji piętnastolecia obecności Polski w Unii Europejskiej podkreślał, że takie wspólne podejście widać zarówno na poziomie deklaracji, jak i we współpracy, jaką podejmują ze sobą ministrowie zdrowia, którzy wzajemnie wspierają się w podejmowanych decyzjach, na przykład dotyczących wprowadzenia obowiązkowych szczepień. Wypracowanie jednego kalendarza podstawowych szczepień byłoby, zdaniem Andrzeja Rysia, przydatne i na pewno ułatwiłoby życie wielu obywatelom UE, szczególnie tym, którzy zmieniają kraj zamieszkania razem z rodzinami, ale jest w praktyce niezwykle trudne, zaś wprowadzenie w całej UE szczepień obowiązkowych – niemal niemożliwe, przynajmniej w tej chwili.

Sytuacja oczywiście może się zmienić. Unia Europejska z niepokojem spogląda zwłaszcza w kierunku Ukrainy, która od zeszłego roku zmaga się z epidemią odry. Wirus, wbrew nadziejom, nie odpuszcza. Ukraina otrzymała pomoc – w postaci zakupionych szczepionek przeciw odrze – i rozpoczęła w lutym zaplanowaną akcję szczepień, jednak liczba zachorowań nie maleje. Od początku roku do końca marca odnotowano tam ponad 35 tys. przypadków odry (wobec 54 tys. w całym 2018 r.) i czternaście zgonów. Nie ma wątpliwości, że polski problem z odrą bierze się z dużej liczby imigrantów z Ukrainy. Ale wirus się rozprzestrzenia, Polacy zaczynają chorować, również dlatego, że obniża się poziom odporności stadnej. Nie mówimy, na razie, nawet o lokalnych epidemiach, zaledwie o ogniskach odry. Jak długo, skoro balansujemy na granicy bezpieczeństwa, z wyszczepialnością na poziomie 95 proc.?

Antyszczepionkowa propaganda pojawia się w przestrzeni publicznej w coraz to nowych miejscach. W sejmie parlamentarny Zespół ds. bezpieczeństwa szczepień, w którym głównym ekspertem jest liderka antyszczepionkowców Justyna Socha, co kilka tygodni spotyka się na posiedzeniach z udziałem zagranicznych antyszczepionkowych celebrytów, których wystąpienia – nie do końca zresztą zrozumiałe przez barierę językową – mają dowodzić tezy o szkodliwości szczepień. Lub przynajmniej zasiać ziarno wątpliwości co do ich bezpieczeństwa. W Internecie treści wymierzone w szczepienia – jako świetnie się sprzedające i klikalne – pojawiają się przy okazji innych, budzących zainteresowanie spraw. W głośnym reportażu Superwizjera „Farma trolli”, w którym dziennikarze TVN obnażyli mechanizmy rządzące kilkoma sympatyzującymi z prawicą portali i stron w mediach społecznościowych, pojawił się również wątek szczepionek. Jeden z redaktorów przyznał, że gdy cały świat śledził losy Alfiego Evansa, którego sąd w Wielkiej Brytanii pozwolił lekarzom odłączyć od aparatury podtrzymującej życie, publikował artykuły i komentarze, w których pisał o tym, że stan chłopca spowodowały szczepienia.

Nie potrzeba zresztą sięgać daleko. W warszawskim szpitalu dziecięcym od lutego przebywa kilkumiesięczny Szymon. Gdy chłopiec trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia mózgu, jego najbliżsi twierdzili, że stan chłopca jest spowodowany szczepieniem przeciw pneumokokom, które otrzymał kilka dni przed zachorowaniem. Na „pomoc” rodzicom ruszyło stowarzyszenie antyszczepionkowców, w Internecie i w prawicowych mediach zaroiło się od materiałów oskarżających szczepienia jako takie, lekarzy, urzędników, koncerny farmaceutyczne. Po dwóch miesiącach wiadomo znacznie więcej, choć jeszcze nie wszystko. Ciężka choroba genetyczna, zaostrzenie stanu prawdopodobnie wywołane infekcją wirusową. Rodzina odżegnuje się, już od dłuższego czasu, od oskarżeń pod adresem szczepień, co – jak można się było spodziewać – nie przeszkadza w tworzeniu kolejnych teorii spiskowych. Na przykład o próbach „uciszania” czy „zastraszania” rodziców.

Gdzie, w tym wszystkim, są siły wczesnego reagowania na antywiedzę i dezinformację, nie wiadomo. Wiadomo, że byłyby one potrzebne – stąd wszystkie oddolne próby przeciwstawienia się ruchom antyszczepionkowym. Na przykład, obywatelska inicjatywa „Szczepimy, bo myślimy”, zakładająca, że wzorem Włoch do przedszkoli i żłobków będą przyjmowane wyłącznie dzieci zaszczepione (i te, które szczepione być nie mogą ze względu na przeciwskazania medyczne). Pod koniec kwietnia skończy się zbiórka podpisów.

Czy uda się zebrać 100 tysięcy? Czy rząd wykorzysta szansę i poprze projekt? Nawet jeśli, czasu na uchwalenie ustawy przed wyborami będzie bardzo niewiele. A przecież kampania wyborcza to nie jest czas na trudne decyzje. Politycy, jak bohaterka „Przeminęło z wiatrem”, mogą powiedzieć: – Pomyślimy o tym jutro. Za pół roku. Za dwa lata. Po następnych wyborach.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot