Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 38–41/2002
z 16 maja 2002 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Obroniliśmy ministra!

18 kwietnia br. Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej przesłał do marszałka Sejmu wniosek 70 posłów PO i PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego. W ubiegły wtorek, 7 maja, wniosek rozpatrzyła i odrzuciła Sejmowa Komisja Zdrowia: w głosowaniu 8 posłów było za jego poparciem, 18 przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Dwa dni później wniosek trafił pod obrady plenarne Sejmu. W ponadpięciogodzinnej debacie wypowiedzieli się przedstawiciele wszystkich klubów i kół poselskich. Uzasadnienie wniosku przez posłankę Elżbietę Radziszewską (PO) trwało godzinę – posłowie przerywali je często, także w sposób nieparlamentarny: niech nie pierdoli. Odpowiadając na postawione mu zarzuty, minister Łapiński zapowiedział, że skieruje sprawę z powództwa cywilnego oraz wystąpi do komisji etyki poselskiej przeciw posłance Radziszewskiej. "Nie pozwolę sobie na to, żeby pani zarzucała mi kłamstwo w taki sposób, w jaki pani to zrobiła". (Może jeszcze UOP naślesz? – ripostował jeden z posłów.) Koalicja większością głosów obroniła swojego ministra: na 410 posłów uczestniczących w głosowaniu wniosek poparło 125 (PO, PiS i LPR), przeciw było 235, a wstrzymało się 50 (głównie z Samoobrony i koła SKL).

Lekceważenie podstaw ustrojowych III RP

a tym samym – brak elementarnych kwalifikacji do sprawowania urzędu ministra – to pierwszy i zasadniczy zarzut, jaki opozycja postawiła Mariuszowi Łapińskiemu. – Zgodnie z art. 68 Konstytucji RP to władze publiczne (a nie jednoosobowo minister zdrowia czy rząd) zapewniają obywatelom równy dostęp do świadczeń finansowanych ze środków publicznych – argumentowała przedstawicielka wnioskodawców, posłanka Elżbieta Radziszewska. Program Narodowa Ochrona Zdrowia eliminuje część władzy publicznej, jaką są samorządy, z konstytucyjnych powinności i uprawnień w zakresie ochrony zdrowia – uzasadniała.

E. Radziszewska zarzuciła ministrowi "głęboką nieznajomość ustroju państwa polskiego" oraz ignorowanie podmiotów władzy publicznej, jakimi są jednostki samorządu terytorialnego. – Czyżby w Polsce nie było decentralizacji władzy publicznej i rząd nadal – tak jak przez pół wieku trwania poprzedniego, przodującego ustroju, samowładnie i wszechobecnie zamierzał troszczyć się o wszystko? Posłanka przypomniała, że w ostatniej wersji programu ministra Łapińskiego nie przewiduje się w "dziele naprawy" roli dla samorządu gminnego i powiatowego; plany zdrowotne sporządzać będą samorządy wojewódzkie, plany zapewnienia świadczeń – fundusz, a wojewodowie mają przygotować raporty na temat stanu zdrowia społeczeństwa. Kiedy to będzie wykonane i ile to będzie kosztowało? Spodziewam się usłyszeć, że do 30 czerwca i oczywiście nic nie będzie kosztowało, a wręcz przyniesie oszczędności. (...) Wszędzie czytamy – kontynuowała – minister zatwierdzi, minister zaplanuje, minister opracuje, minister oceni, minister przydzieli pieniądze, minister sprawdzi. To znaczy, że ponownie, po 12 latach, jedynie słuszna władza, ta na górze, wie wszystko najlepiej i wszystko zrobi najlepiej. Wszędzie na świecie właśnie władza lokalna, ta najbliżej obywateli, wie lepiej, co potrzebują ludzie na dole, bo wśród nich działa, żyje i od nich zależy. Tylko u nas w Polsce centrala jest najmądrzejsza, a na dole są sami głupcy. (...) Ministerstwo nie potrafi wywiązać się ze swoich normalnych obowiązków, a co dopiero się stanie, gdy minister w polskiej ochronie zdrowia będzie robił prawie wszystko za prawie wszystkich.

Radziszewska zarzuciła kłamstwo twierdzeniu ministra, jakoby wymyślony przezeń fundusz był realizacją programów wyborczych PO, PiS czy Ligi Polskich Rodzin, które podczas kampanii wyborczej również opowiadały się za likwidacją kas chorych. – Tak nie jest. Po raz kolejny (minister – przyp. red.) nie tylko kłamie, ale wykazuje się zupełnym brakiem wiedzy na temat koncepcji państwa demokratycznego i obywatelskiego, za jakim my właśnie jesteśmy. Chcemy państwa sprawnego, ale zdecentralizowanego.

Nieodpowiedzialna polityka lekowa

W imieniu wnioskodawców posłanka zarzuciła ministrowi, że nowe listy leków refundowanych doprowadziły do destabilizacji lekowej państwa, poczucia bezpieczeństwa obywateli i środowisk farmaceutyczno-medycznych. Manipulacjami w limitach dopłat do leków doprowadzono do podrożenia wielu specyfików, wbrew publicznym deklaracjom składanym przez ministra. Pacjentów się po prostu oszukuje. Wzrosło współpłacenie ludzi chorych za ich leki. (...) Wyciąganie średnich z cen wszystkich leków jest kolejnym matactwem: pacjent ma konkretną chorobę, używa odpowiednich do niej leków i te konkretne lekarstwa, często takie, których nie da się zamienić na inne, zdrożały.

E. Radziszewska zarzuciła też ministrowi, że dostarczona Komisji Zdrowia 2 dni wcześniej informacja na temat zmian cen leków jest kłamliwa i nierzetelna. Podała przykłady: za lek Ziprexa na schizofrenię (tab. 10 mg, w opak. 28 tab.) pacjent do 10 kwietnia płacił w aptece 52,49, obecnie – 166,70 zł, ale w dokumencie MZ podaje się, że jego cena przed kwietniem wynosiła 203 zł, aby pokazać, że lek staniał. Albo Zocor, bardzo często używany w schorzeniach kardiologicznych (tab. 20 mg, 14 tab. w opak.) – przed 10 kwietnia pacjent płacił 21,29 zł, obecnie – 23,23 zł. Ale w tabeli MZ staniał z 30 zł. I w przypadku bardzo wielu leków dokonano takiej manipulacji (...). Leki dla pacjentów zdrożały, a ministerstwo kłamiąc i fałszując dane, za wszelką cenę próbuje udowadniać, że staniały.

Rząd oszczędności w wydatkach na leki oszacował na ok. 900 mln zł – przypominała. Sposób wyliczenia tej kwoty podał dyrektor gabinetu politycznego ministra i okazało się, że wynika ona z myślenia życzeniowego. Skoro ministerstwo chce zaoszczędzić 20 proc. wydatków na leki refundowane, to 20 proc. z kwoty 5 mld wydawanych rocznie – daje 1 mld. To żenujący sposób przeprowadzenia wyliczeń. Tak nie robi nawet gospodyni domowa planując budżet rodziny.

Posłanka przedstawiła też wyniki opracowania "Analiza konsekwencji zmian na wykazach leków refundowanych", sporządzonego na podstawie oceny wszystkich transakcji sprzedaży leków w 1500 aptekach na terenie całego kraju w ciągu ostatnich 15 miesięcy (przed i po 10 kwietnia br.). Wynika z niego, że spadek limitów dopłat do leków jest dwukrotnie wyższy niż spadek cen urzędowych leków, a różnice musi pokryć pacjent, m.in. wskutek wprowadzenia limitów dla leków dotąd nielimitowanych. Spośród 2528 pozycji na listach leków refundowanych wzrost ceny dotyczy ponad 40 proc. W wielu przypadkach nie istnieje zaś tańszy odpowiednik, a przy zmianie odpłatności z 30 na 50 proc. – wzrost ceny dotyczy na ogół całej grupy leków.

W pierwszych miesiącach br., w związku z zamieszaniem wywołanym przez ministra wokół cen leków i masowym ich wykupem przez chorych na zapas – kasy chorych wydały na refundację 200 mln zł więcej niż w analogicznych miesiącach ub.r. Posłanka zarzuciła też ministrowi brak przejrzystych procedur tworzenia list leków refundowanych. Mimo wielokrotnych monitów nie uzyskałam dotąd odpowiedzi, dlaczego leki jednych firm są na liście, innych – nie, dlaczego jedne są wyżej refundowane, a inne – niżej, dlaczego niektóre zniknęły z listy, mimo że są tanie, skuteczne, polskie, zarejestrowane?

Brak woli i zdolności do prowadzenia dialogu społecznego

Opozycja zarzuciła ministrowi czystkę kadrową. Miały być oszczędności, a powstały nowe departamenty z nowymi dyrektorami. Minister wymienił ponad 20 konsultantów krajowych, przez telefon informując profesorów, że "już nie są konsultantami", a treść rozporządzenia dotyczącego tej kwestii zmienił po ponad 2 tygodniach (...). W ustawie jest zapis, że minister w rozporządzeniu określi procedurę wyłaniania konsultantów. I co zrobił minister? Wydał rozporządzenie mówiące, że nie ma żadnych procedur. Minister kiedy chce i kogo chce sam powołuje i sam odwołuje, bo konsultant to nie jest człowiek o najwyższym autorytecie medycznym, lecz po prostu osobisty doradca ministra, a najlepiej – jeśli ma identyczne zdanie jak minister i pracuje w szpitalu przy ul. Banacha w Warszawie.

E. Radziszewska przypomniała też, jak minister Łapiński powołał zespół ds. nowelizacji Prawa farmaceutycznego (co pozwoliło przesunąć wejście ustawy w życie najpierw na 1 kwietnia, potem na 1 października br.). – W tym zespole nie znaleźli się przedstawiciele izby aptekarskiej, samorządu reprezentującego wszystkich farmaceutów. (...) Prawo dotyczy spraw farmaceutycznych, a minister mówi krótko: nie ma potrzeby, aby w zespole znaleźli się farmaceuci z samorządu. Natomiast zaprosił do udziału w pracach legislacyjnych panią z prywatnej spółki, która zajmuje się handlem i produkcją odzieży oraz handlem rybkami i skorupiakami. Znalazł się też inny specjalista, pan z drugiej prywatnej firmy, która też nie ma nic wspólnego ani z farmacją, ani z lekami.

Środowiska zainteresowane opieką zdrowotną i zmianami w niej minister postanowił ignorować – kontynuowała. Przypomniała dwie tury społecznych konsultacji, w tym spotkanie z "opozycją", w którym ministra wyręczał premier. Minister jako osoba piastująca urząd publiczny nie jest osobą prywatną i ma obowiązek spotykać się i konsultować z różnymi środowiskami i organizacjami. Do porozumienia dochodzi się w dialogu, a nie na drodze konfrontacji, obrażania innych ludzi, bezzasadnych pomówień i ostentacyjnego dyskredytowania. Minister Łapiński zdolność do prowadzenia społecznego dialogu utracił całkowicie.

Przypominając, że Polska kandyduje do UE, pos. Radziszewska przywołała zalecenia ministrów Rady Europy z 2000 r., by rządy krajów członkowskich zapewniały uczestnictwo obywateli we wszystkich rodzajach działania systemu ochrony zdrowia na narodowym, regionalnym i lokalnym poziomie, by tworzyły struktury i prowadziły politykę, która promować będzie udział obywateli i prawa pacjentów. Akty prawne powinny odzwierciedlać wskazówki z tego unijnego dokumentu, który zaleca, by podejmowanie decyzji i tworzenie prawa odbywało się przy wpływie zainteresowanych grup. Powszechny dostęp do debat poświęconych tematyce ochrony zdrowia, prawo obywateli i pacjentów do wpływu na decyzje dotyczące ochrony zdrowia – muszą być uznane za fundamentalną i integralną część każdej demokratycznej społeczności. (...) Rządy powinny kłaść nacisk na politykę i strategię promującą prawa obywateli i pacjentów w podejmowaniu decyzji dotyczących ochrony zdrowia, a ich uczestnictwo powinno być koniecznym elementem współczesnych reform systemowych.

Jak mamy zostać członkami Wspólnoty, mając ministra niezdolnego do społecznego dialogu? Jak minister chce reformować naszą służbę zdrowia bez udziału lekarzy, pielęgniarek, pacjentów, będąc w konfrontacji z tymi środowiskami? – pytała. Apelowała do premiera, by zastanowił się nad słusznością wyboru Mariusza Łapińskiego na stanowisko ministra zdrowia. Minister nie udziela odpowiedzi na żadne z najbardziej niepokojących pytań, nie potrafi nawet zrozumieć stawianych mu zarzutów. I konkludowała: ponieważ w zaistniałej sytuacji proces wprowadzania niezbędnych zmian w systemie opieki zdrowotnej w Polsce może się przerodzić (...) w chaos i dezorganizację, których ofiarami staną się miliony pacjentów, musimy złożyć wniosek o wyrażenie wotum nieufności ministrowi Łapińskiemu. To nie jest wniosek polityczny, to jest wniosek merytoryczny. Rzeczypospolitej nie stać na takiego ministra – kończyła.

Koalicja broni ministra

Posłowie koalicji rządowej udowodniali, że zarzuty wobec ministra są bezzasadne.

W imieniu Komisji Zdrowia posłanka Maria Gajecka-Bożek stanowczo oponowała przeciw wnioskowi. Dzisiaj politykę zdrowotną kreują dyrektorzy kas chorych, którzy są panami życia i śmierci. Każdy z nich prowadzi inną politykę zdrowotną i jest nierówny dostęp obywateli do świadczeń. I właśnie w tym miejscu jest łamany art. 68 Konstytucji RP. Zdaniem posłanki – krytyka działań ministra i jego osoby jest zdecydowanie przedwczesna, a wnioskodawcy odwołania posłużyli się słabo uzasadnionymi i nieracjonalnymi argumentami. Nieprawdą jest, że Ministerstwo Zdrowia nie konsultuje swych decyzji: OPZZ już od chwili zainicjowania zarysu programu SLD brało czynny udział w dyskusjach i tworzeniu zmian na każdym etapie – mówiła. Nie wszystkie też środowiska medyczne są nastawione negatywnie do "Strategii". Przypomniała, że Przewodnicząca Izby Pielęgniarek i Położnych stwierdziła, że środowisko to widzi dużą szansę dla siebie, a przede wszystkim dla pacjentów i popiera ministra zdrowia. Także ZG Związku Zawodowego Anestezjologów uznaje strategiczne kierunki za obiecujące.

Zdaniem posłanki, minister Łapiński nie tylko że nie zdejmuje obowiązków z samorządów, ale ich dokłada – poprzez budowanie wojewódzkich i powiatowych planów zabezpieczenia zdrowotnego oraz kształtowanie sieci publicznych szpitali.

Poseł Andrzej Pęczak w imieniu klubu SLD stwierdził, że trudno podjąć polemikę z tak iluzorycznym i politycznym uzasadnieniem. Wirtualność wniosku spowodowała, że pomiędzy jego autorami i jego przeciwnikami może się odbyć tylko polityczna wymiana poglądów. Zarzut o naruszenie zasad konstytucji przez program wyciągnięto jak królika z kapelusza. Program nie jest obowiązującym prawem, a więc zarzut ten to najwyżej z gruntu fałszywe domniemanie, bo zasadniczą rolę w kształtowaniu ochrony zdrowia będą odgrywały władze publiczne, a więc rząd i samorząd. (...) Sejmiki wojewódzkie będą miały znaczący udział w podejmowaniu decyzji finansowych i organizacyjnych.

Aby prawidłowo ocenić efekty realizowanej polityki lekowej, musimy poczekać na zmiany w przyzwyczajeniach lekarzy, muszą też się zmienić przyzwyczajenia lekowe pacjentów – mówił poseł. (...) Pierwsze prawdziwe, rynkowe informacje będą po kilku miesiącach, może we wrześniu. Dzisiejsze wyliczenia i ekspertyzy to tylko symulacja i domniemanie. Nawet jeżeli pochodzą z 1,5 tys. aptek, to są tylko czasowo realne.

Poseł Józef Szczepańczyk w imieniu klubu PSL oświadczył, że jest rozczarowany uzasadnieniem wniosku: zarzuty zmieściły się na jednej stronie maszynopisu, w 4 punktach. Pracowitością jego autorzy się nie wykazali, zarzuty są ogólnikowe i hasłowe. Jeżeli na 1 ubezpieczonego w śląskiej kasie przypada 752 zł, a w kasie lubuskiej tylko 610, to jak tu mówić o równych szansach na leczenie? Wszyscy na Śląsk się nie przeniesiemy. (...) Widzimy pilną potrzebę zreformowania tej niewydarzonej reformy. Rząd i parlament mają konstytucyjny obowiązek ten stan rzeczy zmienić. Mają obowiązek realizować to, co jest może w kręgach liberalnych niepopularne, ale w Konstytucji zapisane i zgodne z odczuciami społecznymi – zasadę sprawiedliwości społecznej.

Zdaniem posła ta debata to polityczne igrzyska, a nie rzetelna dyskusja, jak zmienić obecny, fatalny stan opieki zdrowotnej. Ponieważ z obecnego systemu opieki zdrowotnej nikt w Polsce nie jest zadowolony, a program ministra może naprawić tę sytuację, klub PSL głosował za odrzuceniem wniosku.

Posłanka Barbara Błońska-Fajfrowska, występująca w imieniu klubu Unii Pracy, aż w 3 z 4 punktów uzasadnienia nie dostrzegła treści o charakterze merytorycznym, a tylko klepanie populistycznej piany. Wnioskodawcom zarzuciła próbę manipulacji faktami (nierozróżnianie preparatów handlowych od cząsteczek aktywnych). Medialna wrzawa czyniona wokół ministra Łapińskiego – mówiła – jest jątrzącym podważaniem autorytetu, tak potrzebnego przy realizacji programu przemian. Dziwiła się także nagłemu powrotowi wielkiej sympatii do kas chorych. Powinniśmy zaprzestać bezproduktywnego krytykanctwa i raczej dążyć do konstruktywnej krytyki. A jeżeli jest to tak bardzo trudne, to spróbujmy przez jakiś czas nie przeszkadzać. Dajmy szansę zdrowiu, pozwólmy działać ministrowi.

Minister kontratakuje

Złożenie wniosku o odwołanie mnie nie budzi mojego zdziwienia. To działanie niekonstruktywne, na szkodę nie rządu, tylko Polski. Dlaczego tak uważam? W tych ugrupowaniach jest wielu byłych działaczy AWS i UW, którzy, uciekając przed klęską wyborczą, po 4 latach ich światłych rządów, stworzyli właśnie te ugrupowania. Pan Płażyński, pan marszałek Tusk... to oni są odpowiedzialni za obecne ponad 3-milionowe bezrobocie, za załamanie finansów publicznych państwa, za dramatyczny stan gospodarki, za wiele nadużyć w spółkach skarbu państwa. Odpowiadacie także, panie i panowie, za rozłożenie systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Chcecie o tym zapomnieć? Chcecie na nas zwalać odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce? Nie uda się. Mamy mądre społeczeństwo, które nie zapomni tego, co zrobiliście ludziom, wprowadzając 1 stycznia 1999 r. reformę. Dziś, gdy chcemy posprzątać po was bałagan, jaki zrobiliście w ochronie zdrowia, krzyczycie, protestujecie, ujmujecie się za chorymi, wy, którzy doprowadziliście do nieszczęść wielu chorych w Polsce. Pokory, panie i panowie z Platformy Obywatelskiej, z Prawa i Sprawiedliwości, pokory, chrześcijańskiej pokory – pouczał minister opozycję.

To wy doprowadziliście do braku polityki zdrowotnej państwa, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest usunięcie stomatologów, lekarzy i pielęgniarek ze szkół – kontynuował. Już są wyniki waszej szkodliwej działalności. Wiele dzieci nie jest szczepionych i niebawem będziemy mieli zachorowania na choroby zakaźne, nie obserwowane w Polsce od lat. My dziś przywracamy medycynę szkolną do szkół. To wam się nie podoba?

Zarzucacie mi łamanie Konstytucji, nie mając zresztą do tego żadnych podstaw. To ja wam zarzucam łamanie art. 68. Przecież to dzięki wam mamy dzisiaj taką niekonstytucyjną nierówność w dostępie do świadczeń, uzależnioną od miejsca zamieszkania. Dziś mamy 17 polityk realizowanych przez udzielne księstwa, które trudno nazwać zdrowotnymi (...). Za to nierówne traktowanie chorych, robienie z niektórych z nich obywateli drugiej kategorii – to właśnie wy odpowiadacie, jak tutaj siedzicie. Cieszycie się z tego teraz? (Słowom ministra towarzyszyła wesołość na sali i oklaski) Wasi ludzie do tego doprowadzili, że np. jedna z kas trzyma na kontach w bankach prawie 500 mln zł, a 100 km dalej brakuje pieniędzy na ratowanie życia i zdrowia ludzi. Broniąc kas chorych – akceptujecie takie rozwiązania, patologie stworzonego przez was systemu opieki zdrowotnej.

Po 3 latach reformy wiemy, jaki zamysł przyświecał reformatorom z AWS i Unii Wolności – demaskował intencje poprzedniej koalicji rządowej minister Łapiński. Realizowano 2 cele: przerzucenie kosztów opieki zdrowotnej na kieszeń obywateli oraz doprowadzenie do dzikiej prywatyzacji szpitali w Polsce. Czy można bowiem inaczej odczytać ciąg zdarzeń: doprowadzenie do znacznego ograniczenia finansowania ochrony zdrowia ze środków publicznych, do zadłużania się szpitali (to wy odpowiadacie za dług 5 mld zł od wejścia reformy, to wasza wina), wreszcie – osoby związane z AWS, działające w firmach skupujących wierzytelności szpitali, następnie – wprowadzenie ustawy o prywatyzacji i komercjalizacji zozów (nb. nie przyjętej przez Sejm poprzedniej kadencji – przyp. red.) stwarzającej możliwość upadku zadłużonych szpitali. Miało to doprowadzić do przejęcia za długi naszego publicznego majątku, za kilka milionów zł przejmowano by szpitale warte kilkadziesiąt milionów zł – wyjaśniał posłom. – Taki był cel, który chcieliście zrealizować. Budowano nam liberalny model ochrony zdrowia. Koncepcja polegała na wypuszczeniu systemu spod wszelkiej kontroli i wolny rynek miał rozwiązać wszystkie problemy polskiej służby zdrowia. Chcieliście sprywatyzować system opieki zdrowotnej w Polsce. Efektem byłoby zbudowanie ochrony zdrowia kierującej się zasadą: masz pieniądze – żyjesz, nie masz – umierasz, co już zresztą częściowo się wam udało.

My odwracamy filozofię – mówił minister – najpierw poznajmy potrzeby zdrowotne obywateli, a dopiero do tego dopasujemy finansowanie. (...) Ponieważ wyście, nie znając tych potrzeb, zdecydowanie zmniejszyli finansowanie ochrony zdrowia w Polsce, doprowadzając do takiej sytuacji, jaką mamy dzisiaj.

Minister uznał uzasadnienie wniosku o wotum nieufności za żenująco nieprofesjonalne, oparte na nieprawdzie i pustosłowiu. Nie wiem, jaki artykuł Konstytucji złamałem i w jaki sposób?

Łapiński przypomniał, że partie opozycyjne w swych programach wyborczych też zapowiadały likwidację kas chorych, a także zwiększenie odpowiedzialności władz publicznych za system, tworzenie sieci szpitali itp. To właśnie dziś realizujemy – podkreślał. Mam wrażenie, że nie chodzi tu o realizację tych programów, tylko o awanturę polityczną. Pani poseł Radziszewska i PO zarzucają mi brak elementarnych kwalifikacji do sprawowania urzędu ministra zdrowia. Ja wam zarzucam, po tym, co zrobiliście z Polską przez 4 lata waszych rządów, po tym, co zrobiliście z systemem opieki zdrowotnej – brak elementarnych kwalifikacji do zajmowania się czymś tak odpowiedzialnym, jak polityka.

Pada zarzut o centralizację – kontynuował. Ale w badaniach Pentora z 5 marca br. aż 50 proc. społeczeństwa chce centralizacji. Jak to wytłumaczyć? Tak złego, pejoratywnie odbieranego centralizowania systemu? My nie chcemy zresztą wprowadzać centralizacji, tylko rozwiązania zdroworozsądkowe. Fundusz będzie funkcjonował jak bank z centralą i 16 oddziałami, z dużą autonomią w województwach – wyjaśniał. Pozwoli to narzucić jednakowe zasady funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Dziś mamy 17 małych, źle zarządzanych banków, wprowadzających dowolne zasady funkcjonowania, pozostające poza jakimkolwiek nadzorem.

Nasze rozwiązania budzą nadzieje środowisk samorządowych, prawniczych, medycznych i ekonomicznych, są oparte na analizach WHO, OECD i BŚ – podkreślał. (Posłanka Radziszewska od dawna bezskutecznie apelowała do ministra zdrowia o udostępnienie opinii publicznej pozytywnych opinii WHO, OECD i BŚ o projekcie zmian centralizujących polską opiekę zdrowotną: – Przypuszczam, że tych opinii po prostu nie ma, po co więc kłamać – mówiła.)

Nieprawdą jest, że zignorowaliśmy wszelkie krytyczne opinie pochodzące od wszystkich zainteresowanych środowisk. Jestem pierwszym ministrem, który powołał Radę Społeczno-Zawodową przy Ministrze Zdrowia. Minister przypomniał, gdzie, kiedy, ile razy przedstawiciele resortu spotkali się celem zaprezentowania programu. Ze zgłoszonych 154 uwag systemowych w trakcie tych konsultacji uwzględniono 116. Odrzucam więc w całości zarzut, że nie konsultowaliśmy programu. Niezaproszenie szefów NRL, OZZL i OZZPiP wynikało z prostej przyczyny. Szefowie tych organizacji mieli już swój program i dlatego uznaliśmy, że nie są zainteresowani naszym.

Obrona kas chorych – mówił minister – to krzyk lobby finansowo-politycznego kas chorych, tracącego swoje cacka z pieniędzmi, nie zawsze wydawanymi na leczenie chorych, krzyk, który przekłada się także na wybrane media.

Autorzy wniosku napisali, że doprowadziłem do destabilizacji polityki lekowej państwa. Za poprzedniego rządu nie było żadnej polityki lekowej, więc jak mogłem zdestabilizować coś, czego nie było? Ponosicie odpowiedzialność za coroczny wzrost wydatków na refundację leków o prawie 20 proc. (Refundacja wzrastała w ostatnich 3 latach o ok. 2% rocznie, co zostało już udowodnione – przyp. red.) Występujecie we własnym interesie, lobby importerów leków do Polski, bo nie w interesie polskiego przemysłu farmaceutycznego. Występujecie w interesie aptekarzy i części lekarzy powiązanych z firmami farmaceutycznymi, a nie – ludzi chorych w Polsce.

To, co się udało osiągnąć z obniżeniem cen leków importowanych do Polski – jest sukcesem znanym w Europie. Dzwonią do nas z innych krajów, pytają, jak to osiągnęliśmy, ponieważ oni mają te same problemy ze wzrostem wydatków na leki. Oni bardziej doceniają to, co zrobiliśmy niż opozycja i niektóre nasze media, które zawsze pokazują to, co robimy, w sposób wypaczony i tendencyjny. Dzięki naszym działaniom w kraju pozostanie ok. 900 mln zł, które wydamy na leczenie chorych w szpitalach, a które wypłynęłyby jako zyski koncernów farmaceutycznych. Jednocześnie we wszystkich grupach terapeutycznych wydatki chorych na leki importowane – nigdy nie mówiłem, że obniżę współpłacenie pacjenta za wszystkie leki, mówiłem zawsze o lekach importowanych – spadły. Jest to wykazane w naszych dokumentach przekazanych Komisji Zdrowia.

Minister przyznał jednak, że w pojedynczych przypadkach za niektóre leki pacjent zapłaci drożej – gdy firma farmaceutyczna nie zachowała się odpowiedzialnie i nie obniżyła cen. Ja nie mogę tolerować sytuacji, kiedy firma nie chce obniżyć cen leków. Nie mam innej możliwości obniżenia ceny niż taka, że powiem, że usunę dany lek z listy refundacyjnej albo przesunę jego odpłatność. I co się dzieje? Firmy proponują obniżkę ceny swoich leków. Minister zapowiedział wprowadzenie aneksu do list refundacyjnych, bo wiele firm proponuje już niższe ceny. Oświadczył również, że zmniejszając liczbę chorób przewlekłych – ministerstwo otworzyło i zwiększyło dostępność chorych do leków. Obecnie resort pracuje nad rozwiązaniem wprowadzającym wybrane leki jako bezpłatne i za niewielką opłatą dla emerytów i rencistów. Wspiera też krajowych producentów leków. – I co? I to wam nie odpowiada, panowie z Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej, z Ligi Polskich Rodzin? Że chronimy firmy, które inwestują w Polsce, tworzą miejsca pracy dla naszych obywateli? Jeśli ktoś jest niewiarygodny, to nie ja, lecz właśnie wy. Dziś bronicie firm importujących leki, aptekarzy. Natomiast rząd i minister zdrowia jest obrońcą ludzi chorych. I to wywołuje u was niepokój, ponieważ narusza interesy polityczno-finansowe.

Zastanówcie się, czy wasz interes jest zbieżny z interesem kraju? Czy filozofia: im gorzej tym lepiej, którą uprawiacie, nie zaszkodzi wam, tak jak zaszkodziła waszym przodkom politycznym – AWS i Unii Wolności? – gromił posłów opozycji.

Wniosek o wotum nieufności minister uznał za akcję realizowaną na zamówienie firm farmaceutycznych importujących leki do Polski. Na dowód przytaczał fakt, że w specjalistycznym magazynie zajmującym się marketingiem w Polsce wydrukowany został artykuł pokazujący, jakie firmy marketingowe wynajęte przez jakie firmy farmaceutyczne (...) organizowały atak medialny na ministra zdrowia za przywrócenie polityki lekowej państwa. (...) Jeżeli prezes Stowarzyszenia Diabetyków występuje do mnie, by prezydent odznaczył dyrektora firmy farmaceutycznej za przekazanie glukometrów – to pokazuje, z jakimi powiązaniami mamy tu do czynienia. Stowarzyszenia pacjentów czy lekarzy są tylko po to, aby zwiększyć sprzedaż leków – wyjaśniał posłom. Zarzucił też aptekarzom, że ich opinie o wzroście cen leków dla chorych wynikają stąd, że leczą swoją frustrację, bo stracili ok. 1/4 – 1/5 swoich dochodów.

Minister nie zostawił suchej nitki na posłance Radziszewskiej. Słuchając pani poseł, to ja wiem dokładnie, kto pani napisał to wystąpienie w części dotyczącej leków (okrzyk z sali: Tego jeszcze w Sejmie nie było!). Napisało to Stowarzyszenie "Farmacja Polska" pani Rejowej i pan Pachocki. (...) Są stenogramy sejmowe na to, pani się szczególnie o tę firmę dopominała – mówił. Poseł Radziszewskiej oraz innym posłom opozycji minister zarzucił również, że występują w imieniu firm ubezpieczeniowych. – Ja się spotykam z szefami PZU i Warty, oni popierają ten wniosek (o finansowanie kosztów leczenia ofiar wypadków ze składki OC – przyp. red.) i nie przewidują dramatycznego wzrostu składki. I ustawa pewnie będzie przyjęta przez ten Sejm niedługo.

Staramy się pomóc zadłużonym szpitalom – mówił minister. Szczególnie dramatyczna sytuacja jest na Śląsku – informował. – Codziennie dostaję faksy, że za chwilę zostanie zamknięty jeden, drugi, trzeci szpital. (...) Trzeba szukać rozwiązań. Już są prowadzone rozmowy z bankami, które mogą wykupić obligacje, z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju, który może na to przeznaczyć 200 mln dolarów. (...) Chcemy też pomóc samorządowym szpitalom poprzez ustalanie cen leków szpitalnych, co pozwoli poprawić ich sytuację finansową. Dotyczy to także preparatów krwi, które są dzisiaj za drogie.

Informował również posłów, że 6 maja podpisał rozporządzenie dotyczące rejestrowania nowych leków – za chwilę będzie obowiązywać, gdy zostanie wydrukowane.

Nasze zmiany nie są rewolucyjne, są przemyślane, ewolucyjne, z myślą przede wszystkim o ludziach chorych, czego w przeszłości nie było (...). Jeżeli ja mam dyskutować w sposób merytoryczny – to pokażcie coś w zamian. Nie ma nic. Pustka intelektualna. Nawet nie ma z kim rozmawiać na ten temat.

Premier prosi o odrzucenie wniosku

Leszek Miller stwierdził, że szansa rozwiązywania spraw ochrony zdrowia ponad politycznymi podziałami jest dzisiaj znacznie mniejsza niż podczas kampanii wyborczej, gdy większość partii krytykowała przeprowadzoną reformę ochrony zdrowia. Wydawało się, że będzie można osiągnąć porozumienie szersze niż tylko wynikające z układu koalicyjnego – mówił.

Najbardziej spektakularnym dowodem klęski tej reformy było zdaniem premiera zdymisjonowanie ministra Maksymowicza, twórcy tej reformy. Gdyby w opinii ówczesnego premiera ta reforma się powiodła, minister Maksymowicz byłby nagradzany, a nie zdymisjonowany. I to jest najlepsza ocena tego, co zostało wdrożone.

W programach wyborczych partii opozycyjnych premier dostrzegł racjonalne jądro i próby konstruktywnego podejścia do złego stanu reformy ochrony zdrowia. Dlaczego teraz jest inaczej? – pytał. – Dlaczego nie ma próby porozumienia się, aby naprawić to, co wszyscy uznajemy za niewłaściwe i niestosowne? Czy państwo po prostu nie pospieszyliście się – w takim sensie – że nawet nie chcieliście się zapoznać z programem Narodowej Ochrony Zdrowia w sposób kompetentny i dostateczny?

Ponieważ tak się nie stało, nasuwa się tylko jedna racjonalna opinia – kontynuował. Chodzi o powody polityczne. Chodzi o politykę, zamiast konstruktywnej pracy doskonalącej to, co można udoskonalić i zmieniającej to, czego nie da się kontynuować. I zdaje się, że szansa porozumienia się została utracona – konkludował.

Zdaniem L. Millera posłowie wnioskodawcy mają zupełnie inną ocenę rzeczywistości niż obywatele, od dłuższego już czasu oceniający rzeczywistość bardzo krytycznie. Podstawowym celem programu rządu jest przywrócenie poczucia bezpieczeństwa zdrowotnego – podkreślił. Środowisko w odniesieniu do reformy ministra Łapińskiego jest głęboko podzielone i głęboko spolaryzowane. I można znaleźć wśród pielęgniarek, lekarzy i aptekarzy entuzjastycznych zwolenników tej reformy i zdeklarowanych przeciwników. Co w tej sytuacji ma czynić rząd? – pytał retorycznie. Rząd nie może czekać w nieskończoność, aż wymiar polaryzacji się zmniejszy. Trzeba działać, bo nie ma czasu. Program, który rząd przyjął na wniosek ministra Łapińskiego, leży w interesie obywateli Rzeczypospolitej i będzie realizowany (posłowie koalicji przyjęli te słowa burzliwymi oklaskami). Program musi teraz zostać przetłumaczony na język ustaw. Posłowie będą o tych ustawach decydowali w Sejmie. Premier poprosił posłów o odrzucenie wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra Mariusza Łapińskiego, twórcy programu aprobowanego przez Radę Ministrów.

Przeciwnicy ministra

Pan minister zamierza leczyć ludzi iluzją, wmawianiem, że wszystko dla wszystkich może być bezpłatne. Potęga ambicji pana ministra jest tak wielka, że proklamował swój sukces przed zrobieniem czegokolwiek konkretnego czy pożytecznego. Poczucie misji w stężeniu po prostu szkodliwym, arogancja, nieumiejętność komunikowania się z otoczeniem (czego najlepszym przykładem jest dzisiejsze wystąpienie pana ministra – z gęsią skórką oczekuję, że po "wy" padnie słowo "towarzyszko") – tak charakteryzowała M. Łapińskiego posłanka Ewa Kopacz występująca w imieniu klubu PO.

Wdrożenie centralistycznego zarządzania zdrowiem publicznym to pociąg, który pojedzie bez rozkładu jazdy, zderzając się ze wszystkimi elementami demokratycznego społeczeństwa i zdecentralizowanego państwa, których budowa stanowiła sedno III RP. (...) Niczego w ochronie zdrowia nie da się naprawić bez uprzedniego określenia świadczeń finansowanych ze środków publicznych. Ale akurat tego wyzwania minister Łapiński nie zamierza podjąć – mimo delegacji konstytucyjnej i wbrew zwykłemu rozsądkowi – mówiła posłanka Kopacz.

Wiedzy i pracy nie zastąpi propagandowa hucpa. Najwyższy czas, aby powstrzymać ten spektakl pogardy dla rzeczywistości – kończyła wnioskując o przyjęcie veta.

Poseł Bolesław Piecha w imieniu klubu PiS zarzucił ministrowi Łapińskiemu, że myli władzę publiczną z władzą ludową, i to w szczególnym rozumieniu władzy partyjno-rządowej. Na tej sali nie brakuje pogrobowców tow. Siemaszki, twórcy systemu, który charakteryzował się finansowaniem zasobów, a nie celów – czyli usług zdrowotnych – mówił. Program przedstawiony przez premiera Millera nazwał wielką, kolejną utopią, potęgowaną przez szereg obietnic bez pokrycia o bezwarunkowej poprawie dostępności i bezpłatności usług medycznych. Za realizowanie tej utopii, przygotowywanej pospiesznie, bez odpowiedniego wsparcia eksperckiego, zarówno menedżerskiego, jak i przede wszystkim finansowego – po raz kolejny rządzący wystawiają rachunek obywatelom – mówił.

Poseł Piecha zarzucił ministrowi wszechpotężną arogancję, ujawniającą się w pomijaniu ocen i opinii pochodzących ze środowisk żywotnie zainteresowanych prawidłowym działaniem systemu, a które niekoniecznie są zgodne z zamierzeniami reformatorskimi ministra. A przecież bez przekonania do proponowanych rozwiązań usługodawców – lekarzy, pielęgniarek, pracowników medycznych, żadna reforma nie może zakończyć się powodzeniem. Przypomniał, że poprzednia ekipa rządowa również nie brała pod uwagę środowiska i jego opinii, realizatorów projektowanych zmian. Z całą mocą protestujemy przeciwko kolejnym nieodpowiedzialnym reformatorom, zwłaszcza w tak drażliwej społecznie materii, jaką jest nasze zdrowie i życie. Przygotowana przez ministra zdrowia reforma jest – zdaniem PiS – zbiorem banalnych i populistycznych haseł, których istotą jest odzyskanie przez rząd konstytucyjnej kontroli na systemem ochrony zdrowia. Czy odzyskanie kontroli – samo w sobie – w zasadniczy sposób zmieni niewydolność systemu ochrony zdrowia? Czy tworzenie nowego funduszu celowego, jakim ma być narodowy fundusz ochrony zdrowia, nie jest zaprzeczeniem przedwyborczych zapowiedzi SLD? – pytał. Doświadczenie polskiej transformacji ustrojowej dowodzi, że skala nadużyć, korupcji, malwersacji, czy wreszcie zwykłego złodziejstwa była największa właśnie w stworzonych do realizacji zadań państwa agencjach i funduszach celowych. Jakie są gwarancje, że tego typu choroba nie dotknie również Narodowego Funduszu Zdrowia? Realizacja zapowiedzi absolutnej centralizacji zarządczej, finansowej i kontrolnej systemu przez ministra zdrowia byłaby czymś, co nie istnieje w Europie ani nawet na świecie, być może poza Kubą i Koreą.

Dokonując wstępnego bilansu działań ministra Łapińskiego poseł przypomniał, że narodowy program ochrony zdrowia doczekał się już trzeciej wersji, a do dokumentu liczącego ok. 40 stron naniesiono już 150 poprawek. W szkole podstawowej za takie wypracowanie dostaje się ocenę niedostateczną – mówił. W ciągu minionego półrocza z zasobów legislacyjnych ministerstwa do laski marszałkowskiej trafiły zaledwie 2 projekty ustaw związanych z zapowiadanymi reformami – wypomniał ministrowi, i to materiał raczej żałosny, zwłaszcza pierwszy z nich, tj. dotyczący dodatkowych 600 mln zł z OC posiadaczy samochodów i rolników. Od kilkunastu tygodni trwają nad nim prace w podkomisji – przypominał.

W związku z nieudolnością Ministerstwa Zdrowia – kontynuował – w sposób nieodwracalny straciliśmy z systemu 1,6 mld zł (w wyniku zamrożenia składki i obniżenia wpływów budżetowych za bezrobotnych), chociaż mieliśmy zyskać 600 mln. Potrzeba dzisiaj przemyślanych, a nie pozornych działań Ministerstwa Zdrowia w celu zapobieżenia nadchodzącej katastrofie finansowej systemu. Potrzeba wiarygodnego, ale i doświadczonego kierownika ministerstwa.

Posłanka Urszula Krupa w imieniu Ligi Polskich Rodzin również poparła wniosek. Hasła w projekcie Narodowa Ochrona Zdrowia mają charakter obietnic, bo jak do tej pory żaden kraj świata nie zapewnił pełnej, równej opieki zdrowotnej o każdej porze dnia i nocy, jak to przewiduje ministerstwo. W projekcie nie ma oszacowanych skutków finansowych planowanej reformy.

Powstanie wielkiego, państwowego koncernu zdrowotnego, zarządzanego w sposób scentralizowany jest najkosztowniejszym pomysłem na zarządzanie – mówiła. Burzy to kierunek dotychczasowych przemian w Polsce, podważa ideę budowy społeczeństwa obywatelskiego.

Poseł Andrzej Wojtyła w imieniu Koła Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego wyraził niepokój związany z funkcjonowaniem Ministerstwa Zdrowia i polityką rządu w stosunku do ochrony zdrowia w Polsce. Ochrona zdrowia z powodu cięć budżetowych i przyjęcia ustaw okołobudżetowych straciła w tym roku ogromne środki. Do pana ministra mamy pretensję, że nie potrafił walczyć o to, aby spadek nakładów na ochronę zdrowia nie był aż tak drastyczny. Uważamy, że wykazał pan zbyt mało determinacji w tym względzie. Uważamy ten fakt za brak kwalifikacji i umiejętności do kierowania ministerstwem.

Poseł za kuriozalną uznał propozycję nowelizacji ustawy o puz, zakładającą finansowanie kosztów leczenia ofiar wypadków z OC. Pomysł ten okazał się niekonstytucyjny, co potwierdzili również eksperci sejmowi.

Tworzenie narodowego funduszu zdrowia to zapowiedź psucia systemu – mówił – m.in. wskutek uznaniowości w wyrównaniach finansowych między oddziałami wojewódzkimi.

Nieprawdą jest, przypomniał, że negocjacje z producentami zagranicznych leków w Polsce są nowością. Były one prowadzone od początku lat 90., ale od grudnia ub.r. rząd ma narzędzie w postaci ustawy o cenach, uchwalonej przez poprzedni parlament, dzięki czemu minister może dyktować warunki firmom zagranicznym. Dlaczego jednak pan minister nie wydał rozporządzenia do tej ustawy, które by regulowało zasady i reguły negocjacji i wpisywania na listę leków refundowanych? Przecież to pański obowiązek.

Minął już termin wydania 70 aktów wykonawczych do ustaw farmaceutycznych, co planowano na marzec 2002 r. – przypominał. W marcu miały być też gotowe przepisy finansowe pozwalające poprawić zdolności płatnicze zakładów opieki zdrowotnej.

Poseł Wojtyła podkreślił, że SKL nie podpisało wniosku o wotum nieufności. Uważaliśmy, że jest to przedwczesne. Ale dzisiejsze wystąpienie pana ministra, buńczuczne i miejscami chamskie, spowodowało, że nasze stanowisko się zmieniło i będziemy głosowali za wotum nieufności dla pana.


Wypowiedzi – na podstawie stenogramów sejmowych.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot