Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–66/2016
z 7 lipca 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Protesty i podwyżki

Małgorzata Solecka

– Doceniam rolę lekarzy. Muszą oni być wysoko nagradzani. Doceniam pracę pielęgniarek, ratowników i innych pracowników, których dochody są za niskie mówiła w exposé premier Beata Szydło. „Wysoko” to pojęcie względne, ale na pewno nie odnoszące się do zarobków oscylujących wokół średniej krajowej. A taką właśnie propozycję dla specjalistów przedstawił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Projekt, wprowadzający siatkę płac minimalnych w ochronie zdrowia, może stać się zarzewiem nowej fali protestów. Byłoby nieuczciwością twierdzić, że będą to protesty skierowane przeciw obecnej ekipie, urzędującej w Ministerstwie Zdrowia. Raczej – wyraz zniechęcenia i frustracji brakiem odczuwalnej „dobrej zmiany” w zdrowiu. Choć, jeśli przyjrzeć się tylko ostatnim kilkunastu tygodniom, trudno uwierzyć, ile razy Konstanty Radziwiłł i jego współpracownicy zdołali popełnić niezręczności, gaf. I, przede wszystkim, błędów. I może właśnie one powodują z jednej strony niewyobrażalną konfuzję części środowisk medycznych, z drugiej – rozgoryczenie, nawet wściekłość szeregowych pracowników.


Odsłona pierwsza.
Protest pielęgniarek


Początek czerwca nie był dla Ministerstwa Zdrowia łatwym czasem. Protest ogłosiły pielęgniarki z placówki, której nazwa mocno rezonuje w sercach Polaków. Centrum Zdrowia Dziecka – szpital ostatniej, ciągle czasem jedynej szansy dla najciężej chorych dzieci. Trafiają tu z nowotworami, ze skomplikowanymi wadami serca, z chorobami genetycznymi, które ciężko nawet znaleźć w podręcznikach medycyny – bo zdarzają się raz na kilka milionów urodzeń. Przeszczepy narządów, innowacyjne terapie… I długi. Ogromne, jak ogromny jest szpital. Kilkanaście lat temu dyrektor innego instytutu, w którym również leczone są dzieci, mówił mi: „Leczę, więc mam długi”. Identycznie jak Centrum Zdrowia Dziecka.

Choć nie zawsze tak było. Warto pamiętać, że dziesięć lat temu CZD praktycznie pozbyło się garbu zadłużenia, a ówczesny dyrektor szpitala dr Maciej Piróg, jako menedżer, który zrestrukturyzował placówkę i wyprowadził ją w ciągu kilku lat z wielo-
milionowych długów, był stawiany za wzór innym menedżerom. Sukces trwał około dwóch lat – do momentu wprowadzenia przez Narodowy Fundusz Zdrowia rozliczeń opartych na Jednorodnych Grupach Pacjentów. Na próżno dyrektorzy wysokospecjalistycznych placówek pediatrycznych – instytutów i szpitali klinicznych – przedstawiali wyliczenia i symulacje, z których jasno wynikało, że JGP, bez żadnego wskaźnika korygującego, wpędzi ich placówki w olbrzymie problemy finansowe. Dokładnie pamiętam wartość wskaźnika sprzed 7–8 lat: 1,2. Podwyższenie stawek, w jakich NFZ rozliczał świadczenia szpitali takich jak Centrum Zdrowia Dziecka, o 20 proc. uchroniłoby je przed niekontrolowanym narastaniem długów. Leczenie dzieci, co wiadomo nie od dziś, jest generalnie droższe niż leczenie dorosłych. Leczenie najciężej chorych dzieci jest jeszcze droższe. Niekontrolowane narastanie zadłużenia przyspieszył wymuszony z jednej strony przez protesty, z drugiej – przez realny deficyt specjalistów – wzrost wynagrodzeń lekarzy.

Nie da się mówić o tym, co działo się przez kilkanaście dni w Centrum Zdrowia Dziecka i wokół protestu pielęgniarek bez przywołania kwestii długów. A raczej – kwestii permanentnego niedoszacowania kontraktu dla CZD. Przyznał to zresztą, w czerwcu, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, zapowiadając wprowadzenie wskaźnika korygującego – na postulowanym osiem lat temu poziomie 1,2 – dla wysokospecjalistycznych szpitali pediatrycznych. Ta decyzja każe jednak postawić pytanie, czy niezawinione długi tych placówek powinny być dla nich obciążeniem, blokującym możliwość nie tyle rozwoju, co bieżącego funkcjonowania? Czy za złe decyzje poprzednich ministrów zdrowia i byłych prezesów NFZ powinni płacić pracownicy szpitali? I – czy w ostatecznym rachunku – te złe decyzje (a raczej brak decyzji, ich odkładanie i niezrozumienie wagi problemu) może się odbijać na pacjentach?

– Protestującym chodzi tylko o kasę – mówił podczas strajku pielęgniarek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Trudno o gorsze sformułowanie w kontekście pasków wypłat, które protestujące pokazały. Pensje brutto ze wszystkimi dodatkami podawane przez ministra zdrowia z trybuny sejmowej ciągle nie porażały wysokością, biorąc pod uwagę specyfikę szpitala i liczbę pracujących. A wśród protestujących nie brakowało głosów, że kiedy lekarze rodzinni walczyli o wyższe kontrakty i zamknęli przychodnie, Radziwiłł ich wspierał. I nikomu nie wypominał, że walczy o kasę.

Protest w CZD udało się ugasić. Jednak w innych szpitalach – niekoniecznie specjalistycznych – napięcie rośnie. Również dlatego, że dyrektorzy nie mają rezerw finansowych na pełną realizację rozporządzenia o podwyżkach, obiecanych jeszcze przez poprzedni rząd.


Odsłona druga.
Rezydenci manifestują


Pielęgniarki nie są jedyną grupą zawodową, która zgłasza roszczenia. W kolejce stoją rezydenci, domagający się radykalnej poprawy warunków pracy, w tym podwyżki. Dwie średnie krajowe dla lekarza bez specjalizacji? – Lekarze w randze podsekretarza stanu mają niższe wynagrodzenie zasadnicze, niż dla siebie żądają rezydenci – komentował postulat Porozumienia Rezydentów OZZL minister Konstanty Radziwiłł. Jednak dziesięć lat temu, jako prezes NRL Radziwiłł domagał się od ówczesnego ministra zdrowia prof. Zbigniewa Religi, płacy minimalnej dla lekarza (każdego lekarza) na poziomie 5 tys. zł brutto. Wówczas średnia krajowa wynosiła niespełna… 2,5 tys. zł brutto. Prezes samorządu lekarskiego argumentował, że tylko takie wynagrodzenie przekona lekarzy do pozostania w Polsce.

Rezydenci przedstawili swoje postulaty chyba wszystkim instancjom. Byli u posłów (akcja „adoptuj posła”), słali recepty z rekomendacjami dotyczącymi uzdrowienia systemu opieki zdrowotnej. Spotkali się z przedstawicielami ministerstwa i z prezydentem Andrzejem Dudą. Po drodze zorganizowali kilkutysięczną manifestację w Warszawie.

Teraz zapowiadają kolejne protesty. Być może to będzie akcja „urlop na żądanie” w określonym dniu. Być może ustawią się w kolejkach przed stacjami krwiodawstwa, by pokazać, że choć walczą o podwyżki, zależy im na pacjentach.
Nie można nie zauważyć, że po czerwcowej manifestacji protesty młodych lekarzy mogły przycichnąć – złożyli w ministerstwie petycję, zyskali obietnicę realizacji niektórych postulatów, spotkali się z prezydentem… Dość nieoczekiwanie paliwa do rozniecenia niezadowolenia dostarczył osobiście minister zdrowia.


Odsłona trzecia.
Płaca minimalna


Zespół Trójstronny ds. Ochrony Zdrowia ministerialnym projektem dotyczącym siatki płac minimalnych zajął się już w kwietniu. Jednak wtedy, ku konsternacji strony społecznej, okazało się – że między resortami zdrowia i finansów istnieje zasadnicza rozbieżność: dla Ministerstwa Zdrowia jest to projekt kluczowy, o którym Konstanty Radziwiłł mówi od miesięcy. Dla Ministerstwa Finansów tematu nie ma. – W Polsce istnieją już przepisy dotyczące płacy minimalnej – stwierdziła wiceminister finansów Hanna Majszczyk. Związki zawodowe zażądały od przedstawicieli rządu uzgodnienia stanowiska. W połowie czerwca związkowcy zażądali zwołania posiedzenia Zespołu, na którym byliby obecni ministrowie zdrowia i finansów – tak, by możliwe było uzyskanie jednoznacznej informacji, że resort finansów nie zablokuje projektu o płacach minimalnych w ochronie zdrowia.

Wbrew zapowiedziom minister finansów na spotkaniu 21 czerwca się nie pojawił. Nie było też żadnego z wiceministrów ani nawet dyrektora departamentu. Resort finansów reprezentował urzędnik niższego szczebla, który – jak wynika z relacji uczestników spotkania – ani raz nie zabrał głosu. Nadal więc nie wiadomo, czy projekt Konstantego Radziwiłła zyska poparcie w rządzie. – I chyba przede wszystkim dlatego zdecydowana większość uczestników opowiedziała się za tym, by minister skierował projekt ustawy do formalnego procedowania. To jedyna droga, by uzyskać stanowisko ministra finansów – ocenia jeden z uczestników spotkania.

Co zaproponował Konstanty Radziwiłł? Podwyżki mają być przede wszystkim rozłożone na pięć lat. Płaca minimalna dla poszczególnych grup zawodowych ma być oparta na kwocie bazowej (zamrożonej na pięć lat na poziomie obecnej „średniej krajowej”), pomnożonej przez zaproponowany przez resort zdrowia wskaźnik – od 0,51 (pracownicy z wykształceniem podstawowym, bez żadnych kwalifikacji) do 1,23 (lekarz specjalista). Od 2017 roku wynagrodzenia pracowników miałyby być podnoszone o 20 proc. różnicy między kwotą docelową a obecnymi zarobkami.


Na jakie zarobki minimalne (zasadnicze) mogliby liczyć pracownicy ochrony zdrowia (w 2021 roku)?

• Lekarz specjalista – 4800 zł

• Lekarz bez specjalizacji – 3980 zł

• Pielęgniarki i położne z tytułem magistra ze specjalizacją – 3216 zł

• Pielęgniarki i położne bez specjalizacji – 2400 zł

• Technicy medyczni i inne zawody wymagające wykształcenia medycznego – 2400 zł

Ponieważ pochodną podwyżki wynagrodzenia zasadniczego jest też wzrost dodatków (w tym dodatku za dyżury medyczne), płace lekarzy i pielęgniarek docelowo miałyby wzrosnąć od kilkuset złotych (pielęgniarki bez specjalizacji) do niemal 1,5 tys. zł (lekarze specjaliści).

„Zaproponowane rozwiązania mają na celu zapewnienie corocznego wzrostu wynagrodzeń tych pracowników, których zarobki od lat kształtują się na zbyt niskim poziomie, a w perspektywie długofalowej – zapewnienie pacjentom właściwej opieki medycznej” – twierdzi resort zdrowia, ale po stronie społecznej trudno znaleźć kogoś, kto podzieliłby ten optymistyczny pogląd.

Pracodawcy zwracają uwagę, że jest to kolejny projekt, generujący obciążenia finansowe bez wskazania źródła ich pokrycia. Skutki finansowe zaś na pierwszych pięć lat obliczone zostały przez ministerstwo na ponad 6 mld zł. Niedużo, jeśli chodzi o oczekiwania pracowników. Bardzo dużo, jeśli brać pod uwagę kondycję finansową placówek ochrony zdrowia. Oraz – to najważniejsze – spodziewane zahamowanie wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, przynajmniej w pierwszym okresie po zmianie systemu finansowania ze składkowego na budżetowy.

Związki zawodowe są podzielone. Ministra wspiera NSZZ „Solidarność” Ochrony Zdrowia, której przewodnicząca Maria Ochman podkreśla, że choć wysokość podwyżek satysfakcjonować nie może, jest to pierwsze rozwiązanie systemowe, które obejmuje sprawiedliwie wszystkich pracowników systemu, nie zaś wybrane, najsilniejsze grupy (w domyśle – lekarzy i pielęgniarki). Związki zawodowe tych dwóch grup nie kryją frustracji i oburzenia. Pielęgniarki i położne zapowiadają pikiety i protesty, OZZL w niezwykle ostrym liście otwartym skierowanym do premier Beaty Szydło pisze: „Pracownicy służby zdrowia długo czekali na ten projekt, bo problem niskich płac personelu medycznego pozostaje nierozwiązany od wielu lat. Jednak to, co przedstawił minister zdrowia spowodowało u pracowników niedowierzanie i poczucie głębokiego upokorzenia”.
Zarówno OZZL, jak i samorząd lekarski od lat walczą o to, by minimalne wynagrodzenie lekarza specjalisty wynosiło trzykrotność średniego wynagrodzenia. Propozycja ministra, by wyznaczyć poziom minimalny na 1,23 średniej krajowej rzeczywiście zaszokowała lekarzy. Zaledwie cztery dni przed tym, jak minister ogłosił swoje propozycje, swoje minimalne oczekiwania przedstawił samorząd lekarski:

• średnia krajowa dla lekarza stażysty;

• dwie średnie krajowe dla lekarza bez specjalizacji;

• 2,5 średniej krajowej dla lekarza z „jedynką”;

• trzy średnie krajowe dla specjalisty.

Projekt ustawy o płacy minimalnej może być dla ministra zdrowia puszką Pandory. Trudno znaleźć racjonalną odpowiedź na pytanie, dlaczego w ogóle podjął taki temat – wiedząc, że jego propozycje nie tylko nie zaspokoją oczekiwań, ale dwie kluczowe dla ochrony zdrowia grupy zawodowe – lekarze i pielęgniarki – poczują się wręcz znieważone projektem. W dodatku – prezentowana przez Ministerstwo Finansów postawa może wskazywać, że projekt na długo utknie na etapie prac rządowych – sprzeciw resortu finansów wobec braku politycznych korzyści, jakie mogą płynąć z projektu skutecznie zablokuje procedowanie.

Nie jest jednak wykluczone, że projekt jest częścią politycznej gry wokół ochrony zdrowia i jej finansów. Wiadomo, że obiecanego poziomu 6 proc. PKB – o którym przed wyborami Prawo i Sprawiedliwość mówiło jako o poziomie minimalnym – Polska nie osiągnie jeszcze przynajmniej przez kilka lat. Może, mobilizując niezadowolonych pracowników ochrony zdrowia, Radziwiłł chce udowodnić kolegom z partii i rządu, że zdrowie musi się zmieścić wśród politycznych priorytetów? Na razie można powiedzieć, że prominentni politycy PiS zdają sobie sprawę z napięć i oczekiwań pracowników sektora zdrowotnego. Podczas konferencji Szczyt Zdrowie 2016 poseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Latos, w kontekście zapowiadanej przez ministra Konstantego Radziwiłła „mapy drogowej” dojścia do poziomu 6–6,5 proc. PKB stwierdził: – Nie stać nas na to, by zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia jednorazowo, skokowo, bo mam wrażenie, że by to nie służyło reorganizacji systemu. Abstrahuję od faktu, czy jest to słuszne czy niesłuszne, ale szłoby to (dodatkowe pieniądze – red.) w znakomitej większości na wynagrodzenia. Wprost na wynagrodzenia, a nie na przykład przez zwiększanie liczby procedur, przez poprawę wyceny. Tylko wprost, w jakiś sposób wynegocjowaną podwyżką.
Gdyby rzeczywiście była to gra, kto powie w tej rozgrywce: „sprawdzam”?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot