Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 45–48/2003
z 12 czerwca 2003 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Z pamiętnika lekarza poz

Janina Banachowska

Poniedziałek

Dzień zapowiadał się spokojny. Z nieba leciał solidny deszcz, co prawdopodobnie zniechęci do przyjścia tych, którym natychmiastowa pomoc lekarska nie jest potrzebna.

Jak zwykle, optymistyczne przewidywania się nie sprawdziły. Przyjechał mąż pacjentki, która przed paroma dniami urodziła, w sobotę wyszła ze szpitala, a teraz skarży się na ból piersi. Chwilę patrzyłam przez okno, ważąc decyzję, czy brać parasolkę, czy nie. Nie wzięłam. Skutkiem tego już do samochodu wsiadałam dokładnie zmoczona.

Chora leżała rozpalona, miała 38,4° C gorączki, pierś była twarda, czerwona, bardzo bolesna przy dotyku. Okazało się, że nie było komu zatelefonować po poradę wtedy, gdy dolegliwości się zaczynały.

Nie bacząc na opór pacjentki, wymasowałam jej dokładnie pierś, "zdojając" dużą ilość mleka ściętego już przez stan zapalny. Pokazałam mężowi, jak się to robi, zostawiłam silną, bo weterynaryjną maść kamforową, którą po "dojeniu" należało natrzeć dokładnie chory gruczoł, wypisałam receptę na Augmentin. Będzie mogła karmić zdrową piersią. Jutro przyjadę zobaczyć, czy skutkuje – zdojanie, rzecz jasna, a nie antybiotyk, bo tu na ocenę czas jest za krótki.

W gabinecie czekali wytrwale pacjenci, głównie z zapaleniem gardła. Wiadomo, upał, lody i piwko z lodówki. Tak jest co roku o tej porze.

Wtorek

Kończą mi się recepty. Zatelefonowałam do kasy chorych, czyli obecnie NFZ, czy muszę osobiście przyjechać po recepty. Nie, nie muszę. Mogę przyjechać po druk upoważniający inną osobę do pobrania i wtedy sprzedadzą bez problemu. A ja myślałam, że głupie pomysły już się skończyły! Gdy dojadę, to sama kupię, też problem. Telefonowałam jednak za późno, by obrócić w tym samym dniu.

Chora z mastitem wyraźnie lepsza, narzeka tylko na męża, który traktuje ją z równą delikatnością jak dojną owcę, a przecież ona jest jednak człowiekiem. Ściągane mleko ma już konsystencję niemal prawidłową. Umawiamy się na czwartek, muszę jednak jechać po te recepty. Pamiętam jeszcze czasy, gdy lek można było zapisać nawet na gazecie, byle był podpis i pieczątka lekarza. A teraz już każdy lekarz ma receptariusz wystawiony imiennie na niego. Istna paranoja.

Środa

Wsiadłam beztrosko do mojego garbuska i omijając koszmarne dziury w jezdni, skierowałam się w kierunku Nowego Sącza – z nadzieją, że limanowska droga będzie przejezdna. Nie była. Demontowano właśnie spróchniały na amen most. I tak już miejsca było na nim tyle co dla malucha, a mój samochód jest jednak szerszy. Ocierając się o wsadzone w dziury gałęzie, z duszą na ramieniu, udało mi się przejechać. Dalej poszło jak po maśle.

W Sączu okazało się, że kasa chorych zmieniła nie tylko szyld, ale i miejsce pobytu. Miast ciasnego i niewygodnego pomieszczenia, wybudowała sobie istny pałac: marmurowe płytki, skórzane (chyba) fotele, słowem – wiem już, na co idą nasze składki, tak nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do zarobków.

Jedno, co okazało się potrzebne i udane, to komputery. Nie musiałam jak przedtem mieć ze sobą wszystkich papierków: że mam prawo do wypisywania refundowanych recept itp. Wystarczyło podać nazwisko i miejsce zamieszkania, a natychmiast wszelkie dane pokazały się na ekranie monitora.

Z zakupionym receptami ruszyłam w drogę powrotną. Niestety, na samym początku Jurkowa drogę zagradzał szlaban, a strzałka wskazywała objazd. Najpierw był mostek, chyba dla pieszych, bo mój samochód ledwo się tam mieścił, dalej prowadziła dróżka z obu stron ograniczona płotami. Mniej więcej w połowie objazdu spotkałam się pysk w pysk, a może raczej maska w maskę z samochodem jadącym w przeciwnym kierunku. Za nim, aż do zakrętu, widać było kolejne auta. Za sobą miałam również długi sznur pojazdów. Wyglądało to jak w bajce o dwóch baranach na kładce: sytuacja praktycznie nierozwiązywalna, bo tył zatkany, a do przodu też jechać się nie da.

Staliśmy tak, aż wreszcie, gdzieś przede mną zaczął się ruch. Pomysłowi kierowcy... rozebrali płot otaczający sad i wjeżdżali między drzewa, opróżniając dróżkę. Wreszcie dojechałam do domu.

Czwartek

Dzień zaczął się spokojnie, ale już o dziewiątej, wozem zaprzężonym w pożyczonego konia, przyjechał chłop – prawie oskalpowany. Od granicy między czołem a włosami miał przeciętą skórę, część odcięta z włosami była odwinięta aż do czubka głowy. Rana niczym nie zabezpieczona, brudna. Okazało się, że oborywał ziemniaki, koń się czegoś spłoszył, pociągnął i... nieszczęsny woźnica znalazł się pod pługiem. I tak miał bardzo dużo szczęścia, że lemiesz nie przeciął mu czaszki.

Co było robić? Zaprowadziłam delikwenta do łazienki, tam z grubsza opłukałam bieżącą wodą, dopiero potem zmyłam dokładnie wodą utlenioną, nasunęłam skórę na swoje miejsce i założyłam 17 szwów.

Przed domem spokojnie stał koń zaprzężony do wozu, nie wyglądał na płochliwego. Poprosiłam sąsiada, by odprowadził konia do właściciela, a sama odwiozłam pacjenta do jego domu, dając mu uprzednio zastrzyk przeciwtężcowy.

Pacjentka z zapaleniem piersi już prawie zdrowa, ale poleciłam z chorej piersi dziecka jeszcze nie karmić, ściągać i wylewać przez co najmniej tydzień. Zresztą sama powiem, czy już można.

Piątek

O drugiej w nocy dzwonek do drzwi. Kilkunastoletni chłopak, nietutejszy, z obozu w górach, przyszedł zgłosić, że na Ćwilinie jego kolega skręcił nogę w kostce i nie może na niej stanąć, a o zejściu z góry nie ma w ogóle mowy. Czy mogłabym iść zobaczyć, co się stało? Bo może to nie tylko skręcenie, ale złamanie?

Nie, nie mogłabym. Niech unieruchomią kończynę, wynajmą wóz i zwiozą go do ośrodka, skąd pogotowie przewiezie go do szpitala.

Chłopak oświadczył, że on na Ćwilin po ciemku nie wraca, szukać chłopa z wozem nie ma zamiaru, a w ogóle to ma wszystkiego dosyć i wraca do domu pierwszym, rannym autobusem. Na moje pytanie, po co nocą do mnie przyszedł, nie umiał rozsądnie odpowiedzieć. Podałam mu telefon, niech dzwoni po pogotowie. Zadzwonił. Polecono mu znieść chorego do drogi i gdy już będzie na dole, zatelefonować jeszcze raz, to przyjadą zabrać.

Ledwo chłopak odszedł, przyjechał roztrzęsiony wczasowicz. Jego pies pogryzł oswojoną sarenkę gospodarzy. Nie było innego wyjścia, jak położyć zwierzątko na stół i pozeszywać rozdarte zębami mięśnie i skórę. No, a potem zacząć przyjmować normalnych pacjentów, z banalnymi schorzeniami.

Z ciekawości zadzwoniłam na pogotowie, by dowiedzieć się o turystę ze skręconą noga. Nikt już po karetkę nie dzwonił, widocznie było więcej strachu niż rzeczywistego uszkodzenia.

Sobota

Właśnie robiłam porządki w stajni, gdy przyjechał po mnie samochód. Kosiarza uczulonego na jad pszczeli użądliła pszczoła, puchnie, ma duszności. Nie przebierając się, wsiadłam do auta. Zawieziono mnie do ośrodka, gdzie tymczasem dostarczono pacjenta.

Nie wyglądało to dobrze. Mimo obrzęków jakoś udało mi się wkłuć do żyły, podałam 1000 mg Hydrocortisonu i wezwałam pogotowie. Czekałam na przyjazd karetki, nie chcąc zostawiać pacjenta bez opieki. Tyle razy już mu tłumaczyłam, że musi mieć zawsze ze sobą środki antyalergiczne, ale jak zwykle nie pomyślał, że natknie się na pszczoły.

Obiecał, że teraz już zawsze będzie miał ze sobą strzykawkę z cortisonem. Sprowadziłam specjalnie dla niego gotowe zastrzyki z Francji, wystarczyło otworzyć pudełeczko, wewnątrz była jałowa strzykawka z lekiem i igłą, tylko podać. Niestety, następnym razem znów zapomni je wziąć, choć wie doskonale, czym się to może skończyć.

Coraz więcej mam alergików, przed laty jakoś ludzie nie byli tak na wszystko uczuleni. Jakakolwiek jest tego przyczyna, nie pozostaje nic innego, jak się dostosować.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Jak magnez wspiera nasze zdrowie psychiczne i fizyczne?

W stresującym i pracowitym okresie mogą szybko pojawić się nieprzyjemne objawy fizyczne i psychiczne, ponieważ nasz organizm reaguje na presję zewnętrzną, z którą się spotykamy.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Jakie choroby przenoszą kleszcze?

Choroby odkleszczowe co roku zbierają spore żniwa, zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt towarzyszących. Niestety, wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy ze spektrum zagrożeń, jakie wiążą się z ukąszeniem przez tego pajęczaka. Jakie choroby przenosi kleszcz na ludzi i zwierzęta? Czym choroby odkleszczowe u ludzi różnią się od chorób dotykających psy?

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).




bot