Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wydało pozytywną opinię w sprawie pobierania i deponowania komórek macierzystych krwi pępowinowej w bankach komercyjnych. Krajowy konsultant w dziedzinie hematologii prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak nie ma wątpliwości: bankowanie to naciąganie rodziców.
Na prośbę komercyjnego Polskiego Banku Komórek Macierzystych (PBKM) w listopadzie 2010 r. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wydało opinię, w której mówi o dobrodziejstwie wykorzystania krwi pępowinowej do przeszczepów autologicznych w leczeniu chorób nowotworowych. Prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych WUM ma na ten temat odmienne, znane zresztą od lat, zdanie. Ale nikt go o nie nie pytał. W zespole przygotowującym opinię pracowali sami ginekolodzy. Dwóch z nich jest członkami rad naukowych innych komercyjnych banków krwi pępowinowej.
O białaczce z ginekologiem
O genezie tej opinii można przeczytać w komunikacie PBKM. Prezes PTG prof. Ryszard Poręba mówi, że kiedy w trakcie prowadzenia ciąży ginekolodzy są pytani przez pacjentki o ich opinię na temat deponowania krwi pępowinowej, powinni im udzielić jasnej, wiarygodnej odpowiedzi. Dlatego Towarzystwo powołało grupę ekspertów – ginekologów, by wydała wiążącą opinię. „Ponieważ obecnie nie ma żadnych wątpliwości, że krew pępowinowa jest wartościowym źródłem komórek macierzystych, a poród jest jedynym momentem, kiedy można je pobrać – zdecydowaliśmy się poprzeć ideę deponowania krwi pępowinowej” – stwierdza prof. Poręba.
Prof. Jędrzejczak docenia możliwości wykorzystania krwi pępowinowej, ale uważa, że oferta komercyjnych banków to obiecywanie gruszek na wierzbie, a pobieranie za to pieniędzy – sprzedawanie marzeń. O tym, że prof. Jędrzejczak nie jest wrogiem krwi pępowinowej, można się było przekonać już 3 lata temu, kiedy oskarżano go, że wykonał eksperymentalny przeszczep krwi pępowinowej 21-letniemu choremu na białaczkę. Pacjent umarł 103 dni po przeszczepieniu, mimo że, jak stwierdzili eksperci, przeszczep się powiódł. Chory zmarł z powodu ciężkiego powikłania infekcyjnego, wywołanego długotrwałą chorobą nowotworową.
Prof. Jędrzejczak przyznaje: krew pępowinowa ratuje życie chorym, dla których nie można znaleźć dawców szpiku. Wykonano już kilka tysięcy takich przeszczepień i połowa z nich się powiodła. Chodzi jednak o krew innego dziecka niż sam chory. W 1/4 przypadków bowiem we krwi pępowinowej już znajdują się komórki nowotworowe, mimo że nie ma klinicznych objawów białaczki. Poza tym, wskutek reakcji przeszczepu przeciw nowotworowi, obca krew daje lepszy efekt terapeutyczny. – Prowadzi się wiele prac badawczych dotyczących wykorzystania komórek macierzystych do odbudowy uszkodzonych tkanek. Nie są to jednak nawet badania kliniczne, nie mówiąc o wykorzystywaniu tej technologii jako metody leczenia. Wyniki wykonanych dotąd pojedynczych przeszczepów autologicznych krwi pępowinowej nie zostały udokumentowane w czasopismach naukowych. Opisane zostało w 2007 r. tylko 1 udane przeszczepienie autologiczne, ale w przypadku ostrej białaczki limfoblastycznej, co oznacza, że może nastąpić jej nawrót – mówi prof. Jędrzejczak.
Rekomendacje American Academy of Pediatrics
American Academy of Pediatrics w 2007 r. opublikowała rekomendacje, w których czytamy, że rodzicom zainteresowanym skorzystaniem z oferty banków krwi pępowinowej należy odradzać pobieranie i przechowywanie krwi pępowinowej, jeżeli dominującą intencją ma być ewentualne, późniejsze wykorzystanie materiału wyłącznie przez osobę, od której pobrano komórki macierzyste. Wiele zaburzeń prowadzących do chorób wymagających przeszczepu komórek macierzystych to bowiem zaburzenia wrodzone i uwarunkowane genetycznie. Przykładem – ostre białaczki wieku dziecięcego.
Przechowywanie krwi pępowinowej ukierunkowane na konkretnego biorcę zaleca się wyłącznie w przypadku istnienia w danej rodzinie starszego rodzeństwa, obciążonego chorobą mogącą wymagać leczenia z użyciem komórek macierzystych. Zdaniem American Academy of Pediatrics, należy propagować pobieranie krwi pępowinowej oraz przechowywanie jej w publicznych (niekomercyjnych) bankach komórek macierzystych i udostępniać ją innym chorym.
Lekarze prowadzący ciążę lub poród nie powinni być uwikłani w konflikt interesów finansowych, polegający np. na otrzymywaniu prowizji lub innej formy wynagrodzenia od komercyjnych banków krwi pępowinowej.
To tylko marketing
W Polsce działa 8 komercyjnych banków krwi pępowinowej. Na ich stronach internetowych można przeczytać, że koszty deponowania komórek macierzystych z krwi pępowinowej są znacznie niższe niż ponoszone w sytuacji, kiedy zachodzi konieczność poszukiwania niespokrewnionego dawcy. Nie wspomina się, że tych ostatnich kosztów nie ponosi ubezpieczony. Banki przekonują, że przeszczep własnej krwi pępowinowej nie zagraża wystąpieniem tak ciężkich powikłań, jak po przeszczepieniu komórek macierzystych od niespokrewnionego dawcy.
„W przypadku zastosowania komórek macierzystych z krwi pępowinowej do przeszczepu autologicznego eliminuje się ryzyko wystąpienia choroby przeszczep przeciwko gospodarzowi (GvHD), jak i reakcji odrzucenia przeszczepu przez dawcę” – czytamy na stronach internetowych tych placówek.
Niektóre banki wymieniają długą listę chorób, w których jedynym ratunkiem może się okazać zdeponowana krew pępowinowa. Nie wspominają jednak, że dotyczy to krwi pobranej od innego dziecka ani o tym, że ryzyko, iż dziecko zachoruje na białaczkę, wynosi jak 1 do 10 tys., co oznacza, że statystycznie tylko 1 dziecko na 10 tys., którym rodzice zdeponowali krew, ją wykorzysta.
Wszystkie banki podkreślają, że komórki macierzyste z krwi pępowinowej można pozyskać tylko raz w życiu, w momencie narodzin. Kobiety ciężarne informacje o możliwościach zdeponowania krwi otrzymują najczęściej od lekarzy prowadzących lub w szkole rodzenia. Na każdej książeczce zdrowia ciężarnej jest reklama banku krwi pępowinowej.
Marketing tak strasząc przyszłych rodziców różnymi chorobami – umożliwia znalezienie klientów, chociaż koszty usług banków są wysokie. Jednorazowy koszt pobrania i zdeponowania to koło 2 tys. zł, potem płaci się za każdy rok przechowywania krwi, za 5 lat z góry – 1600 zł, za 10 lat z góry – 2900 zł, a za 25 lat z góry – 6000 zł lub ok. 430 zł corocznie.
Jak pracowali eksperci
Pierwsza wersja opinii PTG nie została zaakceptowana przez wszystkich członków grupy ekspertów. Podobno zbyt entuzjastycznie odnosiła się do pobierania i przechowywania komórek macierzystych. Kiedy kolejna, po poprawkach, ukazała się w czasopiśmie „Ginekologia Polska” i została rozesłana dziennikarzom przez Polski Bank Komórek Macierzystych – jeden z członków grupy ekspertów, prof. Jan Wilczyński z Klinki Medycyny Matczyno-Płodowej i Ginekologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi przyznał, że nie wiedział, iż opinia będzie wykorzystywana przez komercyjne banki. Dodał też, że bliżej mu jednak do stanowiska prof. Jędrzejczaka. Inny ekspert, prof. Krzysztof Czajkowski, kierownik II Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM potwierdza, że brał udział w posiedzeniu Towarzystwa poświęconemu przygotowaniu opinii. – Uważam, że pobieranie i deponowanie komórek macierzystych krwi pępowinowej jest pewnym rodzajem polisy ubezpieczeniowej dla dziecka. Stwarza możliwość leczenia białaczki dziecięcej i daje nadzieję na wykorzystanie w innych technologiach medycznych ratujących życie, które dziś jeszcze są dopiero opracowywane w laboratoriach. Oczywiście, należy poinformować matkę dziecka, że szansa zachorowania na białaczkę wynosi jak 1 na 10 tys. Gdyby w Polsce istniał państwowy bank komórek macierzystych i można byłoby tam ofiarować krew pępowinową, która służyłaby wszystkim chorym, to warto by się zastanawiać, czy deponowanie krwi w bankach komercyjnych ma sens. Ale póki co, to jedyna możliwość – tłumaczy prof. Czajkowski.
Prof. Jan Oleszczuk, również członek grupy ekspertów, wojewódzki konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii z Katedry i Kliniki Położnictwa i Perinatologii UM w Lublinie dodaje, że jeśli istnieje jakaś technologia medyczna mogąca uratować życie, a nawet jeżeli byłaby dopiero w przyszłości, to warto dać ludziom możliwość skorzystania z takiej szansy. Prof. Krzysztof Czajka, kierownik Katedry i Kliniki Położnictwa i Perimatologii Pomorskiej AM w Szczecinie oraz członek Rady Naukowej Banku Komórek Macierzystych Longa Vita zapewnia, że nie otrzymuje z tego ostatniego tytułu żadnego wynagrodzenia. Prof. Krzysztof Drews, kierownik Kliniki Perinatologii i Chorób Kobiecych AM w Poznaniu, też będący członkiem rady naukowej Zachodniego Banku Komórek Macierzystych, nie chciał rozmawiać z nami przez telefon. W zespole ekspertów pracowali również prof. Ryszard Poręba, prezes PTG oraz prof. Mirosław Wielgoś, dziekan Wydziału Lekarskiego WUM.
Piękno krwi pępowinowej
Wszyscy eksperci zgadzają się co do jednego: krew pępowinowa w przeszczepach allogenicznych może uratować życie pacjentom, dla których nie można znaleźć odpowiedniego dawcy szpiku. Dotyczy to około 40% chorych.
– Piękno krwi pępowinowej polega na tym, że zgodność cech musi wynosić 4 na 6, gdy tymczasem w przypadku szpiku konieczne jest 9 na 10. Poza tym, jest ona dostępna natychmiast, natomiast dawcy trzeba szukać i musi on być w danym momencie gotów do oddania szpiku – tłumaczy prof. Jędrzejczak. W żadnym kraju nie deponuje się krwi pępowinowej do własnego użytku za pieniądze publiczne, ponieważ każda analiza typu koszt–efekt terapeutyczny byłaby piorunująco negatywna. – Amerykanie wyliczyli, że uratowanie życia pacjenta przy użyciu własnej krwi pępowinowej kosztowałby powyżej 1,3 mln dolarów – mówi prof. Jędrzejczak.
Na całym świecie działają jednak państwowe banki krwi pępowinowej. Obecnie jej zasoby przeznaczone do ogólnego wykorzystania wynoszą w świecie 435 tysięcy jednostek i umożliwiają dobranie materiału transplantacyjnego dla każdego potencjalnego biorcy. Polska na tle Europy prezentuje się żenująco. Mamy zdeponowanych, w przeliczeniu na 10 mln ludności, 86 jednostek. Czesi mają 3150, Niemcy 2577. Liderami są Hiszpanie, których zasoby wynoszą 10 000. W Polsce w 3 państwowych bankach zdeponowano w sumie 325 jednostek krwi pępowinowej. Otrzymują one 200 zł za przechowywanie jednej jednostki przez rok. To, twierdzi prof. Jędrzejczak, połowa kosztów. Poza tym banki nie mają żadnych innych źródeł finansowania, dlatego nie pobierają krwi pępowinowej. Tymczasem w przypadku konieczności leczenia białaczki, jeśli dawca szpiku zostanie znaleziony w Niemczech, koszt, jaki ponosi ośrodek transplantacyjny za uzyskanie szpiku, wynosi 35 tys. zł, jeśli natomiast w Finlandii – 95 tys. zł.