Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2015
z 12 marca 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Uznany za winnego

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Mechanizm jest zazwyczaj podobny. Rozżalony pacjent lub jego rodzina podejrzewa popełnienie przestępstwa i zgłasza to w prokuraturze. Sprawa wycieka do mediów. Wypowiada się (emocjonalnie) strona poszkodowana, a dyrekcja placówki oświadcza (racjonalnie), że odniesie się do sprawy po jej wyjaśnieniu. Wyrok zapada jednak, zanim ktokolwiek kompetentny zapozna się z faktami: winny jest zawsze personel medyczny.


Fot. Thinkstock

Walka o sprawiedliwość z rozżalonym pacjentem bywa nierówna, zwłaszcza gdy nagłośnią ją media. Nawet gdy lekarz zostanie uznany za niewinnego, ryzykuje utratą zaufania pacjentów i dalszą karierą, bo piętno „konowała” czy łapówkarza często pozostaje. Proces rzadko toczy się publicznie, więc społeczeństwo tkwi w przeświadczeniu, że lekarze są winni i niekompetentni. Ponieważ temat oczyszczenia lekarza z zarzutów jest mało spektakularny, media zajmują się nim w sposób nieproporcjonalny do zaangażowania, jakie okazywały na początku sprawy. Nikt później nie pamięta, który zarzut był prawdziwy, pamięta tylko, że zarzut się pojawił.

Dlaczego? Kluczem są emocje, które wyjątkowo dobrze się sprzedają w mediach. – Lekarz, który popełnia błąd, w wyniku którego ktoś, np. traci życie, jest zawsze tematem – wyjaśnia jeden z dziennikarzy Gazety Wyborczej.

– Dziennikarzy nie interesuje tak bardzo późniejsze, żmudne dochodzenie do prawdy. Ważna jest emocja. A tą gra zwykle oburzona rodzina, przeświadczona o tym, że jeśli pacjent, np. zmarł, to zapewne stało się tak z winy lekarza, bo przecież do szpitala trafił żywy.

„Czynnik ludzki” po obu stronach barykady
– Nie zdarza się, aby media zaprosiły oskarżanych przez pacjentów lekarzy do wypowiedzenia się na ten temat. Dziennikarze przeprowadzają wywiady wyłącznie z osobami poszkodowanymi. Są to więc nierzadko osądy jednostronne, niepełne, przedwczesne – potwierdza Rzecznik Praw Lekarza Śląskiej Izby lekarskiej, prof. Katarzyna Ziora i dodaje: – Często lekarze są oskarżani zupełnie niesłusznie, i to w środkach masowego przekazu, które docierają do wielu milionów. Po ukazaniu się artykułu w prasie czy programu TV szkalowani lekarze nie mają często możliwości publicznego ustosunkowania się do zarzutów, ponieważ albo nie są wcale zapraszani do dyskusji, albo – nierzadko celowo – wręcz niedopuszczani do rozmowy. Nie mają możliwości konfrontacji, wytłumaczenia w tychże samych mediach, które o nich niechlubnie mówiły.

Możliwość sprostowania istnieje – jak wyjaśnia dziennikarz GW. – Jeśli dziennikarz napisze nieprawdę lub pospieszy się zanadto w swoich ocenach, lekarzowi, który czuje się tekstem urażony, zawsze pozostaje instytucja sprostowania, a jeśli to nie pomoże, również dochodzenie swoich praw na drodze pozwu cywilnego.

Sprostowanie jednak ma o wiele mniejszą siłę oddziaływania niż tekst, który wzbudził tyle negatywnych emocji. Wystarczy policzyć liczbę komentarzy pod artykułem i pod sprostowaniem (którego się zresztą zazwyczaj w wersji internetowej nie publikuje).

Gdy oskarżony staje się oskarżycielem
Lekarz narażony na utratę czci może wkroczyć na drogę sądową zarówno przeciwko pacjentowi, jak i mediom, jednak wymaga to czasu i pieniędzy. O zniesławienie może oskarżać wyłącznie osoba prywatna i to ona (lekarz, a nie jego pracodawca) musi udowodnić dziennikarzowi winę. Nie jest to łatwe, dlatego coraz więcej towarzystw ubezpieczeniowych oferuje pakiety, zawierające ochronę prawną. Od kilku lat działają też w OIL Rzecznicy Praw Lekarzy, których zadaniem jest obrona kolegów niesłusznie oskarżonych lub pomówionych. Współpracują oni z prawnikami, wychodząc z założenia, że przytłoczony obowiązkami lekarz sam nie ma czasu na procesy. Wygrany proces to nie tylko odszkodowanie za utracony dochód czy uszczerbek na zdrowiu. Można też domagać się publicznych przeprosin ze strony gazety lub telewizji.

Media a interes społeczny
Broniąc się przed zniesławieniem warto wiedzieć, że zgodnie z prawem prasowym dziennikarz jest odpowiedzialny za treść swojej wypowiedzi i jej społeczny oddźwięk. Ma obowiązek rzetelnego gromadzenia i weryfikacji faktów i nie może bazować na przypuszczeniach. Media są przekonane, że działają w interesie społecznym. W tym interesie leży, by lekarze wykonywali swoją pracę poprawnie i bez błędów. W wyroku Sądu Najwyższego w sprawie przeciwko jednej z dziennikarek (IV KKN 165/97) możemy jednak przeczytać, że „sam fakt przeświadczenia o prawdziwości zarzutu stawianego publicznie (...) nie może jeszcze przemawiać za społeczną opłacalnością poświęcania czci drugiej osoby”. Wręcz przeciwnie – artykuły epatujące czytelnika sensacyjnymi informacjami, oparte na pogłoskach i plotkach, nie mogą powodować frustracji społeczeństwa, wynikającej z wywoływania u jego przedstawicieli przekonania o złej woli lekarzy. Prawo dziennikarzy do krytyki nie jest nieograniczone i nie może być rozumiane jako prawo stawiania gołosłownych bądź niedostatecznie sprawdzonych zarzutów.

Ryzykowna samoobrona
Skoro sprostowania są nieskuteczne, a wygrane procesy czasami nie pomogą zrujnowanej karierze, może trzeba bronić się tam, gdzie pojawiają się ataki?

– My, lekarze, nie potrafimy się bronić przed fałszywymi oskarżeniami, pomówieniami, zarzutami itp. Nie jesteśmy przygotowani do natychmiastowego odpierania często nieuzasadnionych ataków ze strony rozgoryczonych pacjentów (którzy działają w sposób bardzo emocjonalny – co może być oczywiście zrozumiałe) czy mediów – twierdzi profesor Katarzyna Ziora. Z kolei Monika Kowalska – rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu odradza lekarzom próby samodzielnej obrony w mediach i zaleca, by lekarz poradził się fachowca, czyli osoby odpowiedzialnej za komunikację, która rozumie specyfikę mediów. Błędnie prowadzona komunikacja może lekarzowi bardzo zaszkodzić – ostrzega rzeczniczka USK. – Lekarzom się wydaje, że skoro tyle razy udzielali informacji pacjentom, to potrafią jej też udzielać mediom. Niekoniecznie. Komunikacją w placówkach medycznych powinny się zajmować osoby, które się w tym specjalizują. Wiedzą, kiedy należy wysłać oświadczenie, a kiedy zwoływać konferencję prasową. To kwestia organizacji całego procesu komunikacji. Zdaniem Moniki Kowalskiej osoby podejrzane o popełnienie błędu nie powinny same bronić się przed mediami, występować na konferencjach prasowych, udzielać wywiadów. Lepiej, żeby wypowiadał się przygotowany do tego przedstawiciel placówki. Lekarz nie powinien być sędzią w swojej sprawie. Odsunięcie go od komunikacji to także ochrona przed linczem. Udzielenie urlopu czy zawieszenie w wykonywaniu obowiązków nie musi oznaczać, że kierownictwo nie ufa pracownikowi. Po prostu odsuwa go z pierwszej linii na czas wyjaśnienia sprawy. Co ma zrobić lekarz, który nie jest zatrudniony w placówce na podstawie umowy o pracę (tylko w takich sytuacjach za ewentualny błąd odpowiada pracodawca)? Może zgłosić się o pomoc do specjalisty – prawnika lub agencji public relations, która podpowie kierunek działania. Może też zainicjować spotkanie z dziennikarzem, ale nie w momencie, gdy dziennikarz domaga się wyjaśnień, tylko wcześniej – gdy sprawa nie nabrała jeszcze rozgłosu. Daje mu to szansę na przedstawienie swojej wersji wydarzeń.

Profilaktyka – media
– Z mediami jeszcze nikt nie wygrał – mówi Monika Kowalska. – Dziennikarz – niezależnie od tego, czy się wypowiemy czy nie – i tak zrelacjonuje sprawę. Dlatego placówka powinna przyznać się do zaistnienia niepożądanego zdarzenia. Ma szanse na obronę i przedstawienie sprawy z własnej perspektywy. Kluczowe jest to, co się dzieje w pierwszej dobie po zajściu kryzysu. Ważne są również wcześniej zbudowane relacje i zaufanie. Warto być pomocnym: odbierać telefony, oddzwaniać, informować, gdy dzieje się coś ciekawego, umawiać ekspertów. Dziennikarz, który nas zna, wie, czym się zajmujemy, nie będzie nas pochopnie oskarżał, zadzwoni, żeby wyjaśnić sprawę.

Profilaktyka – pacjenci
W niektórych placówkach funkcjonuje Pełnomocnik do Spraw Pacjenta – to najczęściej prawnik, który wie, jak rozmawiać z rozżalonym pacjentem lub jego rodziną. Warto informować o istnieniu takiej instytucji, by poszkodowani trafili tam, zanim pójdą do sądu czy mediów. Warto też wyrazić ubolewanie i okazać empatię – nawet jeśli nie czujemy się winni. Badania prowadzone w USA wykazują, że pozwala to uniknąć wielu procesów sądowych. Dobrą inicjatywą jest też prowadzenie kampanii informacyjnej dla pacjentów. Z inicjatywy prof. Ziory Śląska Izba Lekarska opracowała specjalne ulotki, w których wyjaśnia w przystępny i przyjazny sposób najbardziej palące kwestie, powodujące zagubienie pacjentów w systemie. Niezrozumienie owocuje brakiem akceptacji, a  zatem w ulotce pojawiły się kwestie oczekiwania na przyjęcie do szpitala, kolejek do specjalistów i na SOR oraz specyfiki pracy lekarza, przytłoczonego biurokracją i brakiem pieniędzy oraz systemowymi rozwiązaniami. Spełnia to podobną rolę, jak regularne kontaktowanie się z mediami – pozwala liczyć na to, że poinformowany pacjent nie będzie pochopnie oceniał lekarza i placówki, w której jest leczony.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Ukraińcy zwyciężają też w… szpitalach

Placówki zdrowia w Ukrainie przez 10 miesięcy wojny były atakowane ponad 700 razy. Wiele z nich zniszczono doszczętnie. Mimo to oraz faktu, że codziennie przybywają setki nowych rannych, poza linią frontu służba zdrowia daje sobie radę zaskakująco dobrze.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Terapia schizofrenii. Skuteczność w okowach dostępności

Pod koniec marca w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej odbyła się debata ekspercka pt.: „W parze ze schizofrenią. Jak zwiększyć w Polsce dostęp do efektywnych terapii?”. Spotkanie moderowane przez red. Renatę Furman zostało zrealizowane przez organizatorów Kongresu Zdrowia Psychicznego oraz Fundację eFkropka.

Chorzy na nienawiść

To, co tak łagodnie nazywamy hejtem, to zniewagi, groźby i zniesławianie. Mowa nienawiści powinna być jednoznacznie piętnowana, usuwana z przestrzeni publicznej, a sprawcy świadomi kary. Walka o dobre imię medyków to nie jest zadanie młodych lekarzy.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Doktor AI

Platformy ze sztuczną inteligencją (AI) dokonujące wstępnych diagnoz są już tak zaawansowane, że testowali je londyńczycy, a brytyjski NHS rozważa ich szersze użycie. W Afryce takie aplikacje na smartfona stosują już miliony.




bot