Ministerstwo Zdrowia i NFZ chcą już w tym roku zacząć wdrażać w wybranych dziedzinach skoordynowaną opiekę nad pacjentami.
W marcu mamy poznać szczegóły dotyczące pierwszych łączonych świadczeń medycznych. Mają one ułatwić życie pacjentom, ale i wygenerować oszczędności w ponadresortowo rozumianym systemie ubezpieczeń. Chory po ważnych operacjach, zamiast samemu szukać specjalistycznej rehabilitacji i pomocy innych specjalistów, ma mieć je zapewnione przez operatora.
Na początek połączone zostanie leczenie ostrych zespołów wieńcowych z rehabilitacją kardiologiczną. Szpital, aby mieć kontrakt z NFZ, będzie musiał zapewnić własną rehabilitację lub dogadać się z inną placówką, która oferuje takie świadczenia. Nowe rozwiązanie wychodzi naprzeciw uwagom ekspertów, którzy od lat alarmują, że z powodu braku rehabilitacji wytracamy efekty operacji.
Ale dodatkowym, nie poruszanym aspektem może być to, że kardiologia inwazyjna jest najczęściej wymienianym przykładem na to, że w wycenach świadczeń panuje chaos. A o najlepiej wyceniane procedury walczą prywatni inwestorzy. Choć coraz częściej i publiczne, podkupując sobie wzajemnie personel i wydając miliony złotych za wyposażenie. Pewnie wielu czytelników słyszało z ust profesorów i szefów placówek żart, że są w Polsce miejsca, gdzie strach zdrzemnąć się na ławce, bo człowiek obudzi się np. z by-passem.
Rehabilitacja wyceniana jest za to relatywnie słabiej. Więc zamiast ścinać jedną wycenę – co na pewno spowodowałoby wiele protestów angażujących pacjentów i opinię publiczną, MZ zrobi mix wyrównujący poziom. A pacjenci zyskają. Połączone mają być też wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego z rehabilitacją następową.
– Przy rozliczaniu pojedynczych zabiegów, świadczeniodawcę przestaje interesować dalsza terapia pacjenta – twierdzi wiceminister Krzysztof Łanda, odpowiedzialny m.in. za koszyk świadczeń, i trudno nie przyznać mu racji. Radziwiłł uważa, że odchodzenie od systemu opartego na wynagradzaniu za pojedyncze procedury medyczne do modelu opieki skoordynowanej przyniesie korzyści pacjentom, ale też lekarzom. Może m.in. oznaczać, że nacisk na raportowanie każdego niemal ruchu, który został wykonany, będzie mniejszy.
NFZ zadba o ciężarne
Na bardziej zaawansowanym poziomie są prace nad kompleksową opieką dotyczącą kobiet w ciąży fizjologicznej. Na wiosnę ma ruszyć pilotaż skoordynowanej opieki okołoporodowej. Od potwierdzenia ciąży do szóstego tygodnia po porodzie ciężarną będzie się opiekował jeden zespół lekarzy i położnych, którzy będą ze sobą w kontakcie. Współpracę ma zapewnić jeden kontrakt. Wyższy niż gdyby każdy element opieki realizowano osobno. Umowę będzie zawierał szpital. Żeby podpisać umowę z Funduszem na połączoną opiekę lekarzy i położnych, będzie musiał mieć sam poradnię ginekologiczno-położniczą oraz położne albo podpisać umowy z zewnętrznymi poradniami i specjalistami. Musi oferować m.in. znieczulenia, zatrudniać sześciu lekarzy i współpracować z ośrodkami o III stopniu referencyjności, umożliwiać pacjentce kontakt z lekarzami przez całą dobę. Przy okazji boczną furtką wprowadzane są zalecenia m.in. WHO dotyczące bezpieczeństwa. Umowę na opiekę skoordynowaną będzie mógł podpisać tylko szpital mający przynajmniej 600 porodów rocznie. Część szpitali powiatowych ma znacznie mniej i można spodziewać się, że kolejne kobiety, chcąc skorzystać z nowej oferty NFZ, będą się z nich przenosić.
Zapłata za świadczenie będzie uwzględniać m.in. liczbę cesarskich cięć i liczbę przedwczesnych porodów. Dodatkowo fundusz będzie zbierał opinie kobiet na temat opieki w czasie ciąży, porodu oraz połogu. Obejmą m.in. kwestie porad laktacyjnych, szacunku do pacjenta, walki z bólem.