O propozycjach nowych zapisów w ustawie o zdrowiu publicznym, zdrowotnej edukacji społeczeństwa i o programach profilaktycznych z Beatą Małecką-Liberą, wiceminister zdrowia i pełnomocnik rządu ds. projektu ustawy o zdrowiu publicznym rozmawia Aleksandra Kurowska.
Fot. Thinkstock
A.K.: Konsultacje ustawy o zdrowiu publicznym już się zakończyły. Kiedy zostanie uchwalona?
B.M.-L.: Harmonogram legislacyjny przewiduje pierwsze czytanie projektu ustawy w sejmie jeszcze w tej kadencji.
A.K.: Czego generalnie dotyczą uwagi zgłaszane w konsultacjach?
B.M.-L.: Są to bardziej pytania i komentarze niż szczegółowe uwagi, np. jednostki samorządu terytorialnego często pytają o projekt Narodowego Programu Zdrowia, to najważniejsze narzędzie ustawy. Program będzie zawierał cele strategiczne, operacyjne, będzie pokazywał realizatorów i źródła finansowania.
A.K.: Kiedy więc go poznamy? Kto nad nim pracuje?
B.M.-L.: Projekt NPZ jest przygotowywany przez Departament Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia, przy współpracy z wiodącymi ekspertami zdrowia publicznego w poszczególnych obszarach, jak np. profilaktyka uzależnień czy prawidłowe żywienie.
A.K.: Czy jest szansa na przyjęcie NPZ jeszcze w tej kadencji?
B.M.-L.: Wszystko robimy, aby tak właśnie było.
A.K.: Mówiła pani, że NPZ koncentruje się bardziej na czynnikach ryzyka, a nie chorobach. Ze strony pacjentów, lekarzy są oczekiwania, że każde ze schorzeń znajdzie się w tym dokumencie, obawiają się, że inaczej będzie zmarginalizowane. Jak pogodzić te dwa podejścia do sprawy?
B.M.-L.: Jestem przekonana, że wszystkie choroby cywilizacyjne, trapiące największą część społeczeństwa, związane z czynnikami ryzyka zostaną ujęte w programie. Jasno wskażemy, które czynniki ryzyka są dla Polaków najgroźniejsze, jakie grupy schorzeń generują, jakie kierunki działań będą strategiczne w zakresie profilaktyki, promocji zdrowia i edukacji. Poza tym, w tworzeniu NPZ bierzemy też pod uwagę zobowiązania międzynarodowe przyjmowane w ostatnich latach, dotyczące właśnie redukcji czynników ryzyka.
A.K.: Mówi się o uzupełnieniu kalendarza obowiązkowych szczepień. Jakie szczepienia wchodzą w grę? HPV, grypa, rotawirusy, pneumokoki? Czy zostaną one wymienione w NPZ albo nowelizowanej w sejmie ustawie pilotowanej przez posłankę Lidię Gądek? A może musimy zaczekać na kolejny kalendarz szczepień?
B.M.-L.: Wspieram projekt poselski, a szczepienia są jedną z pierwszych i zarazem najskuteczniejszych broni w walce o zdrowie populacji. Będziemy chcieli zwiększyć ich liczbę w obowiązkowym kalendarzu, ale żadne konkretne szczepienia nie będą wymieniane w NPZ. Najpierw muszą zakończyć się prace nad ustawą przesuwającą finansowanie szczepień z resortu zdrowia do NFZ. Dopiero później będzie możliwość dyskusji o poszerzeniu kalendarza. Konkretne szczepionki będą wymienione w komunikacie GIS dotyczącym Programu Szczepień Ochronnych.
A.K.: A pani zdaniem, które ze szczepień powinny trafić do kalendarza dla wszystkich dzieci?
B.M.-L.: Uważam, że wszystkie dzieci powinny być szczepione przeciwko pneumokokom. To szczepienie jest już w kalendarzu, ale obejmuje tylko część populacji. Trwają też dyskusje o szczepieniu przeciwko HPV. Moim zdaniem jest ono ważne nie tylko ze względu na raka szyjki macicy, ale także dlatego, że obserwujemy znaczący wzrost zachorowań na nowotwory występujące w okolicach szyi i głowy spowodowane zakażeniem wirusem HPV. Rak głowy i szyi dotyczy takich typów nowotworów jak: rak jamy ustnej, rak warg, rak ślinianek, rak gardła czy krtani. Do tej pory sądzono, że to alkohol i tytoń wpływa na rozwój tych typów nowotworów, ale dziś już wiemy, że znaczącą rolę odgrywa w tym przypadku także zakażenie wirusem HPV.
A.K.: Trudno mówić o efekcie populacyjnym, gdy szczepi się tylko w wybranych powiatach czy gminach.
B.M.-L.: To prawda. Na dodatek proszę zwrócić uwagę, że samorządy szczepią zwykle jeden czy dwa roczniki dzieci, a to nie są długotrwałe i konsekwentne działania. Aby populacyjne działania profilaktyczne miały sens i przynosiły rzeczywiste korzyści, muszą być systematycznie i konsekwentnie realizowane przez lata. Takie doświadczenia pochodzą z państw skandynawskich, gdzie działania z zakresu zdrowia publicznego realizowane są już od lat 70. ze znakomitymi efektami, właśnie dlatego, że są wynikiem długofalowych strategii działań profilaktycznych.
A.K.: Czy poza pneumokokami i HPV jakieś inne szczepienia mają, pani zdaniem, szansę szybko trafić do PSO? Z drogich szczepień wybieranych przez rodziców są m.in. szczepienia przeciwko rotawirusom.
B.M.-L.: Moim zdaniem należy rozważyć wprowadzenie szczepionek poliwalentnych, dzięki którym liczba wkłuć podczas wizyty zmniejsza się np. z trzech do jednego.
A.K.: Czy w NPZ będą zapisy dotyczące napojów i żywności? Jakich rozwiązań jest pani zwolenniczką? Edukacja, zakazy czy rozwiązania finansowe, np. wyższe podatki?
B.M.-L.: Jestem zdecydowanie za edukacją, profilaktyką, zmianą świadomości i za przemodelowaniem naszego podejścia do dbania o zdrowie. Największym naszym wyzwaniem jest problem otyłości. Wywołuje ona cukrzycę, nadciśnienie, sprzyja rozwojowi nowotworów, udarom, zawałom. Program walki z otyłością i zastopowanie jej wzrostu do 2020 r. będzie jednym z najważniejszych naszych priorytetów w NPZ. To będzie duży program przeciwko nadwadze i otyłości, skierowany do dzieci, obejmujący i żywienie, i aktywność fizyczną.
A.K.: Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholo-wych zaproponowała wprowadzenie urzędowej ceny 2 zł za 10 g czystego alkoholu, czyli minimum ok. 32 zł za pół litra wódki. MZ podejmie ten temat? Prywatnie nie sądzę, żeby jeszcze wyższe ceny zmieniły alkoholików w abstynentów lub uratowały kogoś przed wpadnięciem w nałóg.
B.M.-L.: MZ nie prowadzi żadnych prac nad tą propozycją. Jeżeli w tej sprawie zostanie przyjęta unijna dyrektywa, to wtedy będziemy ją implementować i zastanowimy się nad konkretnymi rozwiązaniami, jednak z tego, co wiem Komisja Europejska też nie prowadzi obecnie żadnych prac w tym zakresie. Natomiast na temat alkoholu i uzależnień będziemy również mówić w Narodowym Programie Zdrowia.
A.K.: Finansowanie realizacji ustawy o zdrowiu publicznym na poziomie centralnym częściowo z akcyzy na alkohol, budzi obawy. Czy to nie osłabi możliwości samorządów i działania Gminnych Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych?
B.M.-L.: Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie zabierzemy żadnych pieniędzy, które mają samorządy na programy profilaktyczne. Chcemy natomiast, by samorządy wykorzystywały te pieniądze świadomie, jak najbardziej skutecznie, zgodnie z celami określonymi w NPZ i żeby te działania przynosiły jak największe korzyści, a wtedy do samorządów trafi jeszcze więcej środków finansowych.
A.K.: W tym roku zniknąć mają niezdrowe produkty ze szkolnych sklepików i automatów. Ale procedowane są też propozycje ograniczenia reklam niezdrowej żywności przed, w trakcie i po programach dla dzieci i młodzieży do 12 lat. Padła też propozycja, by ten zakaz rozszerzyć do 16 roku życia. Co pani o tym sądzi?
B.M.-L.: Nawyki żywieniowe kształtują się głównie w dzieciństwie, dlatego uważam, że reklamy dla dzieci w wieku do lat 12. absolutnie powinny zniknąć, zarówno reklamy przed, po, jak i tzw. lokowanie produktu w trakcie programu. Producenci żywności i napojów wiedząc, że planowane są zmiany przepisów, od roku dyskutują o samoregulacji. Moim zdaniem to byłoby najlepsze rozwiązanie.
A.K.: Samoregulacje mają to do siebie, że trudno liczyć na 100-proc. udział wszystkich firm.Producenci żywności nie mają odpowiednika np. Polskiej Izby Ubezpieczeń, gdzie byliby wszyscy. Jedni się dostosują, inni nie muszą. Podobnie z nadawcami telewizyjnymi.
B.M.-L.: Tak jak powiedziałam, moim zdaniem warunkiem jest właśnie spójne i jednomyślne podejście wszystkich w branży, wspólna deklaracja. Jeśli tej jednomyślności nie będzie, trzeba uregulować kwestie ustawowo.
A.K.: A papierosy? To nadal duży problem zarówno jeśli chodzi o młodzież, jak i dorosłych, nawet chorych na POChP czy po zawale.
B.M.-L.: Tu także nastąpią zmiany. Na razie trwają prace nad implementacją unijnej dyrektywy dotyczącej palenia, projekt jest już przygotowany i myślę, że w najbliższym czasie trafi do konsultacji. Ponadto duże zmiany planujemy w zakresie e-papierosów. Jest w naszym projekcie m.in. zakaz ich sprzedaży osobom niepełnoletnim, zakaz reklamy e-papierosów, całkowity zakaz sprzedaży internetowej.
A.K.: Eksperci zastanawiają się czy 10 etatów w MZ wystarczy do realizacji celów z zakresu zdrowia publicznego. Kto będzie przetwarzał np. dane zbierane z gmin?
B.M.-L.: 10 osób to nie będzie jedyna kadra, która będzie zajmować się zdrowiem publicznym. Obecnie te zadania spoczywają już częściowo na kilku departamentach, w realizacji zadań uczestniczy również Główny Inspektorat Sanitarny, współpracujemy merytorycznie z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego – Państwowym Zakładem Higieny, Komitetem Zdrowia Publicznego Polskiej Akademii Nauk, Instytutem Żywności i Żywienia i wieloma innymi podmiotami. Dane o programach zdrowotnych realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego gromadzone są już obecnie przez Ministerstwo Zdrowia i szczegółowo analizowane. Ustawa pozwoli na ujednolicenie i ułatwienie wywiązywania się z obowiązków sprawozdawczych przez samorządy.