Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2017
z 12 października 2017 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Co z tą POZ?

Małgorzata Solecka

Ustawa o podstawowej opiece zdrowotnej zmieni oblicze służby zdrowia – zapowiada Prawo i Sprawiedliwość. Pod koniec września rozpoczął się parlamentarny etap prac nad ustawą, która w założeniach miała być fundamentem nie tylko POZ, ale całego systemu ochrony zdrowia. Wiele wskazuje, że tak jednak się nie stanie.

Nie tylko dlatego, że jak wytykała podczas pierwszego czytania projektu ustawy opozycja, bez zapewnienia znacząco wyższego finansowania i rozwiązania problemów kadrowych, wszystkie rządowe propozycje – choćby najsłuszniejsze – pozostaną tylko zestawem pobożnych życzeń. Również dlatego, że równolegle rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadza zmiany w systemie, które znaczącą część odpowiedzialności za zdrowie pacjentów przenoszą na szpitale. Sieć szpitali, system podstawowego zabezpieczenia szpitalnego, w którym są znacząco większe środki – a co za tym idzie i możliwości (również kadrowe) ma znacznie większe szanse stać się faktycznym fundamentem systemu. Nawet jeśli stanie się to wbrew intencjom ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.

Bo Ministerstwo Zdrowia podtrzymuje wcześniejsze założenia. Polacy mają – docelowo – leczyć się przede wszystkim, w przytłaczającej większości, u lekarzy POZ. Za osiem, dziesięć lat – w większości u lekarzy rodzinnych. – Doświadczenia innych krajów pokazują, że dobrze zorganizowana podstawowa opieka zdrowotna jest w stanie zaspokoić 90 proc. zdrowotnych potrzeb populacji. POZ może zapewnić nie tylko wynikającą z nazwy opiekę, ale ma także potencjał, aby realizować część konsultacji specjalistycznych i tym samym ograniczać liczbę często niepotrzebnych hospitalizacji i konsultacji – przekonywał podczas pierwszego czytania projektu wiceminister zdrowia Zbigniew Król. Ustawa o POZ ma, mówił, wzmocnić rolę POZ w systemie opieki zdrowotnej, zwiększyć jej efektywność.


Po pierwsze koordynacja, głupcze!

Projekt ustawy przewiduje, że koordynatorem opieki nad pacjentem będzie lekarz POZ. To on ma kierować zespołem POZ złożonym z pielęgniarki i położnej. Lekarz POZ będzie też współpracować z lekarzami innych specjalności, którzy opiekują się pacjentem np. podczas jego pobytu w szpitalu. – Idee, które w ostatnich latach przyświecały służbie zdrowia opierały się na zasadzie, że pieniądz idzie za pacjentem. Dzisiaj wiemy, że to nie do końca prawda, nie jest to metoda całkowicie skuteczna, aby system był efektywny, bo składa się on z szeregu autonomicznych jednostek, a każda leczy pacjenta na inną chorobę i na innych zasadach. Naczelną zasadą nowego systemu ma być koordynacja – podkreślał wiceminister.

Wprowadzenie opieki koordynowanej będzie poprzedzone pilotażem wdrażanym przez NFZ we współpracy z Bankiem Światowym w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014–2020 (potrwa do grudnia 2019 roku). Na podstawie wyników pilotażu zostaną opracowane warunki realizacji opieki koordynowanej (chodzi m.in. o szczegółowe mechanizmy jej finansowania), które będą zawarte w rozporządzeniach oraz zarządzeniach prezesa NFZ. Do momentu wejścia w życie nowych rozwiązań POZ będzie finansowana na dotychczasowych zasadach, czyli za pomocą stawki kapitacyjnej. Od 2020 roku w POZ ma się pojawić budżet powierzony, opłata zadaniowa oraz dodatek motywacyjny.


Pediatra do 18. roku życia

Podstawowa opieka zdrowotna w przyszłości ma się opierać przede wszystkim na lekarzach rodzinnych. Prawo do pracy w POZ zachowają jednak również interniści czy pediatrzy, którzy będą pracować w POZ do 31 grudnia 2024 roku oraz lekarze, którzy nabyli prawa na podstawie ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Powód jest oczywisty: lekarzy rodzinnych jest o wiele za mało w stosunku do potrzeb już w tej chwili, gdy zaś zwiększą się obowiązki POZ, niedostatek zasobów kadrowych stanie się jeszcze bardziej dotkliwy.

Ale to nie wszystko. Złożona przez rząd autopoprawka do projektu w sprawie zakresu uprawnień pediatrów pokazuje, jak politycznie ryzykownym pomysłem jest próba ograniczenia (nie mówiąc o eliminacji) tej specjalizacji w POZ. Początkowo rząd chciał, by pediatrzy zajmowali się dziećmi do 7. roku życia. Po spotkaniu z Polskim Towarzystwem Pediatrycznym premier Beata Szydło ogłosiła na Twitterze, że pediatrzy będą mogli leczyć pacjentów w POZ do uzyskania przez podopiecznych pełnoletności. I choć Zbigniew Król potwierdził tę autopoprawkę, posłowie opozycji (przede wszystkim PSL i Kukiz’15) i tak wypominali rządowi „zamach na dzieci”. Ta poprawka nie podoba się lekarzom rodzinnym. Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, choć jak podkreśla, sama jest pediatrą, ocenia tę zmianę krytycznie, jako wyłom w budowaniu silnej medycyny rodzinnej.

Wiodącą rolę tej specjalizacji ma zapewnić kolejna autopoprawka dotycząca odbywania kursów z dziedziny medycyny rodzinnej przez internistów i pediatrów. Obowiązkowo będą musieli je przejść wszyscy pracujący w POZ po 1 stycznia 2025 roku.


POZ: fundament systemu,
który zawodzi


Choć pacjenci oceniają podstawową opiekę zdrowotną lepiej niż pozostałe segmenty systemu, bez wątpienia jest w POZ wiele do naprawienia – jej mankamenty jak w lustrze odbijają się choćby w wielomiesięcznych kolejkach do specjalistów czy zatłoczonych szpitalnych oddziałach ratunkowych. Tomasz Latos (PiS) w czasie dyskusji towarzyszącej pierwszemu czytaniu podkreślał, że POZ jest fundamentem systemu ochrony zdrowia, który nie funkcjonuje tak, jakby tego oczekiwali pacjenci. – Lekarz, który dysponuje tylko stawką kapitacyjną, często odsyła pacjenta do specjalistów i tworzą się u nich duże kolejki. Ustawa o POZ, obok ustawy o sieci szpitali, ma zmienić oblicze służby zdrowia. Stwarza możliwość premiowania dobrej pracy lekarzy. Mam także nadzieję, że w ślad za proponowanymi w ustawie zmianami pójdzie także wzrost finansowania służby zdrowia i wynagradzania lekarzy – mówił.

Opozycja nie mówi ustawie „nie”. Lidia Gądek (PO), sama pracująca jako lekarz POZ, podkreślała, że największą wartością projektu ustawy jest to, że powstał. Jednak owoc pracy rządu oceniła krytycznie. – Projekt to tak naprawdę spisanie dotychczasowego status quo funkcjonującego w schemacie organizacji podstawowej opieki zdrowotnej. Zespoły POZ, o których mówi ustawa, już istnieją. Chodziło nam o stworzenie zespołów, które są w stanie faktycznie przejąć koordynację opieki na pacjentem, abyśmy mieli także w takim zespole dietetyka, fizjoterapeutę i psychologa. Wówczas moglibyśmy przejąć ogromną ilość świadczeń, szczególnie w opiece nad pacjentem przewlekle chorym – mówiła Gądek.

Przypominała również, że już dziś w systemie POZ brakuje około 10 tysięcy lekarzy. Gdyby zaś wszyscy seniorzy, ciągle pracujący w gabinetach i przychodniach, zdecydowali się odejść z pracy, luka pokoleniowa byłaby praktycznie nie do zasypania. – Średniej wieku lekarzy w POZ nikt nie chce policzyć, bo wynik stałby się impulsem do przedłużenia wieku emerytalnego do 95. roku życia – mówiła. W tym kontekście zwróciła uwagę, że nie ma żadnych przesłanek, które by pozwalały racjonalnie rozważać zawężanie kręgu lekarzy, którzy mogą pracować w POZ. Chyba że na starcie nowych rozwiązań rząd chciałby mieć niedobór kadr lekarskich dwa razy większy niż obecnie.

Lidia Gądek zwróciła uwagę, że choć samo założenie opieki koordynowanej jest pomysłem znakomitym, ustawa nie zawiera żadnego mechanizmu, który gwarantowałby, że koordynacja w POZ będzie rzeczywista, a nie tylko deklaratywna. Przypomniała też, że również w zabezpieczeniu szpitalnym jest mowa o koordynacji. – Nie ma żadnego połączenia pomiędzy tymi dwoma odrębnymi systemami koordynacji, skądinąd bardzo wskazanych dla systemu – powiedziała.

Kolejna rafa, o którą mogą się rozbić dobre intencje ustawodawcy, to brak konkretów dotyczących finansowania POZ. – Na ten temat w ustawie jest tylko jedno zdanie. Będzie ona miała sens tylko wówczas, kiedy zostanie zapisane, jak będą wzrastać nakłady na świadczenia w POZ – podkreślała posłanka opozycji.


Kto nas wyleczy?

Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) jako główne zagrożenie nie tylko dla realizacji ustawy, ale przede wszystkim dla funkcjonowania POZ, wskazywał braki kadrowe. – Czy jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednią liczbę kadr medycznych – lekarzy rodzinnych, pielęgniarek i położnych? Czy jest szansa na to, aby do 2024 roku pojawiła się odpowiednia liczba lekarzy rodzinnych? Aby sprostać wymaganiom tej ustawy, powinniśmy mieć co roku pięciuset nowych lekarzy ze specjalizacją medycyny rodzinnej – wyliczał, dodając, że obawia się scenariusza, który jak mantra powracał w procesie konsultacji dokumentu, że ostateczny termin wejścia w życie ustawy, będzie nieustannie przesuwany.

Problem kadr poruszała również Beata Małecka-Libera (PO), pytając, w jaki sposób Ministerstwo Zdrowia chce zachęcać, motywować młodych lekarzy, by wybierali medycynę rodzinną jako swoją specjalizację. Na ten problem podczas konsultacji publicznych zwracał też uwagę dr Jacek Krajewski, szef Federacji Porozumienie Zielonogórskie, który wielokrotnie powtarzał, że bez (nie tylko) wizji, ale rzeczywistych gwarancji budowy silnego POZ młodzi adepci medycyny nie będą zainteresowani podejmowaniem specjalizacji z medycyny rodzinnej.

Ale Małecka-Libera zwracała też uwagę na bardzo praktyczne, niebezpieczne i dla pacjentów, ale i dla systemu ochrony zdrowia, aspekty zmian wprowadzanych przez rząd PiS. – Dziś w systemie opieki zdrowotnej powstają dwa ośrodki „władzy”. Z jednej strony szpital, z drugiej – POZ. Pośrodku są lekarze specjaliści, którzy są jakby poza systemem – mówiła posłanka. Zwracała uwagę na panujący od pewnego czasu trend rezygnacji z pracy na kontraktach z NFZ przez specjalistów w AOS i przyjmowanie pacjentów w gabinetach i poradniach prywatnych. – Trzeba nad tym problemem się zastanowić. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób w ramach systemu nastąpi powiązanie lekarza rodzinnego ze specjalistą, aby jeden i drugi czuli się dowartościowani – wskazała, przypominając, że niedostatek kadr to problem całego systemu ochrony zdrowia, nie tylko POZ.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.




bot