Czy konferencja „Wspólnie dla zdrowia” zakończy się – jak zapowiadano rok temu – przyjęciem strategii dla ministra zdrowia? Raczej nie. W tej chwili mowa już o „założeniach do strategii”, które zresztą będą przedstawione z pewnym opóźnieniem, bo zaplanowana na 8 czerwca konferencja podsumowująca została przesunięta na 25 czerwca. Szczegół? Raczej symbol. Zakrojoną z rozmachem narodową debatę, co do której sensowności wielu interesariuszy systemu i ekspertów zgłaszało zasadnicze wątpliwości, zakończy przedstawienie dokumentu, który ma się stać punktem wyjścia do dalszych planistycznych prac. Strategia dla zdrowia miała być opracowana ponad podziałami – politycznymi, środowiskowymi, zawodowymi. Okazuje się, że rok to za mało.
Szczegół? Raczej symbol. Zakrojoną z rozmachem narodową debatę, co do której sensowności wielu interesariuszy systemu i ekspertów zgłaszało zasadnicze wątpliwości, zakończy przedstawienie dokumentu, który ma się stać punktem wyjścia do dalszych planistycznych prac. Strategia dla zdrowia miała być opracowana ponad podziałami – politycznymi, środowiskowymi, zawodowymi. Okazuje się, że rok to za mało. Lub – co bardziej prawdopodobne – że formuła oderwanych od siebie konferencji, podczas których pod różnym kątem, z różnymi punktami wyjścia, omawia się te same problemy – niekoniecznie odpowiada wyzwaniu.
Oczywiście, zawsze możliwe jest pozytywne zaskoczenie. Być może 25 czerwca minister zdrowia otrzyma tak precyzyjnie sformułowane założenia do strategii, że pozostanie mu jedynie wypełnienie tych ram treścią… I co dalej?
Niezależnie od Ministerstwa Zdrowia, niezależnie od debaty „Wspólnie dla zdrowia” w maju raport na temat systemu ochrony zdrowia i pożądanych kierunków zmian przedstawiła Najwyższa Izba Kontroli. Prezentacji raportu towarzyszyła dyskusja, w której wzięli udział, obok wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego również byli ministrowie Marek Balicki i Konstanty Radziwiłł oraz wiceminister zdrowia Adam Fronczak.
Raport NIK po części jest fotografią obecnej sytuacji systemu, wykazem kluczowych problemów, z jakimi się zmaga nie tyle system, co instytucje i ludzie go tworzący, po części – rekomendacją zmian. W trakcie dyskusji w NIK pojawiały się wręcz opinie, że dokument sam w sobie jest już gotową strategią, którą minister zdrowia mógłby – a nawet powinien! – przyjąć i się pod nią podpisać. Autorzy raportu zachowują jednak powściągliwość – jedną z głównych rekomendacji Izby jest właśnie „przygotowanie długookresowej strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia, która powinna określać cele systemu z uwzględnieniem wyzwań demograficznych i epidemiologicznych oraz priorytetowe kierunki jego rozwoju”. NIK zwraca również uwagę, że strategia musi również określać wzrost finansowania ochrony zdrowia. Ustawa 6 proc. PKB na zdrowie nie wyczerpuje, jak widać, tematu.
Najnowszy raport powstał na podstawie analizy raportów NIK z ostatnich lat, w których Izba dogłębnie analizowała kluczowe obszary systemu ochrony zdrowia. Teraz eksperci, na tej podstawie, zdefiniowali i podzielili na grupy problemy gnębiące system.
Najważniejsze rekomendacje Izby – jest ich w sumie ponad trzydzieści, a cały raport liczy niemal dwieście stron – dotyczą:
• wprowadzenia skutecznych mechanizmów koordynacji polityki zdrowotnej na szczeblu województw i koordynacji polityki i działań na szczeblu centralnym,
• określenia relacji pomiędzy publicznym systemem ochrony zdrowia a sektorem prywatnym,
• poprawy wykorzystania zasobów systemu, w tym zasobów kadrowych,
• koordynowania opieki nad pacjentem i poprawy jej jakości.
Zmiany powinny też nastąpić m.in. w obszarze finansowania systemu ochrony zdrowia. NIK zaleca m.in.:
• wprowadzenie jednolitego standardu rachunku kosztów dla podmiotów leczniczych korzystających ze środków publicznych,
• urealnienie wyceny świadczeń zdrowotnych i uzależnienie jej od poziomu referencyjnego podmiotu leczniczego,
• wprowadzenie zasady odpłatności za jakość leczenia i jego efekt, a nie za samo wykonanie procedury medycznej.
Izba podpowiada też szereg konkretnych rozwiązań. Choć wiele się mówi o perspektywie przekształcenia części obecnych szpitali (przede wszystkim powiatowych) w zakłady opiekuńczo-lecznicze, raport NIK kładzie nacisk na inny kierunek – opieki ambulatoryjnej. Zadaniem takich zespołów opieki ambulatoryjnej powinno być „udzielanie kompleksowych świadczeń z zakresu diagnostyki, opieki specjalistycznej, a także świadczeń rehabilitacyjnych”. – Nadmierna liczba hospitalizacji jest przyczyną powstawania nieuzasadnionych kosztów, a nawet stanowi zagrożenie dla pacjentów, z uwagi na występowanie lekoopornych szczepów bakterii w środowisku szpitalnym. Wiele procedur medycznych – wykonywanych obecnie w lecznictwie szpitalnym – można dziś wykonywać również w warunkach ambulatoryjnych – czytamy w raporcie NIK. Izba zwraca uwagę, że koszt świadczeń ambulatoryjnych jest niższy w porównaniu do takich samych usług medycznych wykonywanych w lecznictwie zamkniętym.
Warto podkreślić, że zdecydowana większość rekomendacji Izby w mniejszym lub większym stopniu przewijała się również podczas konferencji z cyklu „Wspólnie dla zdrowia”. Nic dziwnego: raport NIK (podobnie jak debata „Wspólnie dla zdrowia”) nie otwiera nowych horyzontów. Nie ma efektu zaskoczenia, bo zarówno w wymiarze problemów, jak i w sposobach ich rozwiązania w ciągu ostatnich dziesięciu, kilkunastu lat powiedziano (napisano) już chyba wszystko. Problemem jest to, że diagnozy i rekomendacje ekspertów nie przekładają się – lub przekładają się w tempie zbyt wolnym do potrzeb – na decyzje polityków i działania urzędników.
Czy są podstawy sądzić, że teraz będzie inaczej?