Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2016
z 11 lutego 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Co z tymi szpitalami?

Małgorzata Solecka

Projekt założeń zmian w ustawie o działalności leczniczej nadaje się do całkowitej poprawy, bo skutki przyjęcia rozwiązań, proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia, będą dokładnie odwrotne do zamierzonych – przestrzegają organizacje pracodawców. Krytycznie o propozycjach Konstantego Radziwiłła wypowiada się samorząd lekarski i wielu ekspertów.

To, że Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało zatrzymać komercjalizację szpitali, było wiadome jeszcze przed wyborami. Projekt założeń do ustawy o działalności leczniczej – którego podstawą jest wykluczenie możliwości przekształcenia SPZOZ w spółkę prawa handlowego jako jednego z wariantów sanacji placówki przynoszącej straty – został przedstawiony do konsultacji publicznych jako jeden z pierwszych dokumentów nowego kierownictwa resortu. – Za to, że minister chce konsultować założenia do projektu ustawy, a nie sam projekt, należą się pochwały. To wyraźna poprawa jakości procesu stanowienia prawa – podkreślają Pracodawcy RP. Jednak meritum projektu oceniają jednoznacznie: zaszkodzi on szpitalom publicznym, jednostkom samorządu terytorialnego, pacjentom. Zaszkodzi również, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej, świadczeniodawcom prywatnym. Ale nie od dziś wiadomo, że im gorzej dzieje się w publicznej służbie zdrowia, tym lepsze wyniki osiąga sektor prywatny…
„Nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji szpitali. Z jednym zastrzeżeniem – instytuty naukowo-badawcze i szpitale kliniczne akademii medycznych powinny, moim zdaniem, pozostać własnością publiczną. Wszystkie inne placówki, które zresztą nie są już własnością państwa, tylko samorządów, mogłyby zostać sprywatyzowane” – mówił w sierpniu 2007 roku prof. Zbigniew Religa, ówczesny minister zdrowia. W projektach ustaw, przedstawianych sejmowi przez Religę, również było miejsce dla spółek prawa handlowego, który widział w nich szansę na lepsze zarządzanie szpitalami. A o sytuacji szpitali zadłużonych tak mówił, odnosząc się do przykładu najbardziej zadłużonej wówczas placówki w Gorzowie Wielkopolskim (300 mln zł długu): „Chętnie bym go sprywatyzował. Być może zresztą nie będzie innego wyjścia, bo dług szpitala przekracza budżet województwa, które jest jego właścicielem”. Jedną z recept na trudną sytuację finansową szpitali publicznych miało być wprowadzenie możliwości pobierania przez nie opłat za świadczenia medyczne.

Powołując się na dziedzictwo prof. Zbigniewa Religi z lat 2005 – 2007, obecny rząd PiS głosi jednak zupełnie inne hasła: komercjalizacja szpitali to zło, któremu trzeba zapobiec. Temu mają służyć zmiany w ustawie o działalności leczniczej.

– Nie zgadzamy się z założeniem, że budżet państwa stać de facto na nieograniczone finansowanie deficytu szpitali. Przyjęte w projekcie zapisy nie uwzględniają bowiem takich parametrów, jak jakość zarządzania czy miejsce szpitala na mapie potrzeb zdrowotnych. Uważamy, że takie podejście niesie ze sobą bardzo poważne ryzyko zapaści sektora – głosi opinia przygotowana pod koniec stycznia przez Pracodawców RP. Według organizacji pracodawców, projekt uderzy przede wszystkim w sektor publiczny: publiczne szpitale oraz jednostki samorządu terytorialnego. Sektor prywatny na rozwiązaniach proponowanych przez Radziwiłła poniesie wprawdzie straty, ale będą one krótkookresowe. „Zniesienie obowiązku przekształcania zadłużonych podmiotów w spółki prawa handlowego otworzy pole do kosztownej i ryzykownej gry deficytem finansów publicznych. JST, jak wiemy, już dzisiaj są w większości w trudnej sytuacji finansowej. Można się więc spodziewać zmniejszenia skali inwestycji, nieracjonalnych oszczędności w szpitalach pozostających w najtrudniejszej sytuacji finansowej i w efekcie pogorszenia jakości świadczeń” – czytamy.


Konfederacja Lewiatan zwraca z kolei uwagę na fakt, że propozycje ministerstwa abstrahują od rzeczywistości i realnych problemów szpitali. Zadłużenie SPZOZ-ów na koniec III kwartału 2015 roku wyniosło niemal 11 mld zł, z czego zobowiązania wymagalne – ponad 2 mld zł. To częściowo świadczy o tym, że recepta na zadłużanie się szpitali, jaką miała być ustawa o działalności leczniczej, okazała się nieskuteczna. Ale również (a może przede wszystkim), że cały system finansowania świadczeń zdrowotnych należy zaprojektować od początku, na przykład urealniając wycenę świadczeń, a także dokonując głębokiej restrukturyzacji w zasobach, na przykład – likwidując część szpitali.

Zarówno raporty unijne, jak i np. ostatni raport OECD „Health at a Glance 2015” wskazują, że Polska, przy niskim poziomie nakładów na system opieki zdrowotnej, ma jednocześnie jeden z najwyższych w krajach rozwiniętych wskaźnik dotyczący liczby łóżek szpitalnych w opiece doraźnej (4,3 na tysiąc mieszkańców, przy średniej dla krajów UE 3,5). Zbyt wiele środków płynie do opieki szpitalnej, kosztem przede wszystkim podstawowej opieki zdrowotnej. Dla pacjentów oznacza to również dłuższe kolejki do badań i do specjalistów. Choć na szpitale wydajemy za dużo, ponieważ jest ich za dużo – wycena świadczeń jest za niska i duża część z nich zadłuża się. Koło się zamyka. – Niestety projekt zmian zupełnie pomija kwestię długów szpitali i skupia się wyłącznie na zachowaniu zarządu właścicielskiego przez państwo. Nie wyjaśniono również co się będzie działo w sytuacji, gdy np. powiat sam jest zadłużony i nie będzie miał funduszy na pokrycie długu swojej placówki – podkreśla Konfederacja Lewiatan.


Na ten sam problem zwróciła wcześniej uwagę Naczelna Rada Lekarska, która również krytycznie odniosła się do propozycji resortu zdrowia. – Projekt założeń nie daje odpowiedzi na pytanie, co się stanie w sytuacji, gdy podmiot tworzący nie będzie miał wystarczających środków na przeprowadzenie procedury jego dokapitalizowania. Projektodawca nie przewidział jakichkolwiek sankcji za niewykonanie przez podmiot tworzący obowiązków wynikających z przepisu art. 59 ustawy o działalności leczniczej – podkreślił samorząd lekarski. Zwrócono jednocześnie uwagę na fakt, że proponowana zmiana – wyłączająca jedno z możliwych działań w przypadku, gdy SPZOZ nie może pokryć ujemnego wyniku finansowego – formy organizacyjno-prawnej powoduje, że cały ciężar związany z sytuacją finansową podmiotu leczniczego w takich warunkach przeniesiony zostanie na podmiot tworzący. „Taka zmiana, choć pozytywnie wpłynie na stabilność finansową SPZOZ-ów, to może prowadzić do przeniesienia kosztów utrzymania SPZOZ na podmiot tworzący, co w niektórych przypadkach stanowić może dla podmiotu tworzącego realne i duże zagrożenie finansowe” – czytamy w stanowisku NRL.


Elżbieta Hibner, która jako wiceminister zdrowia, a później finansów w rządzie Jerzego Buzka wspierała pierwsze przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego, nie kryje obaw. – Spółka to sposób organizacji pracy jednostki, który umożliwia racjonalne gospodarowanie środkami z punktu widzenia celu, w jakim została powołana – przypomina i dodaje, że wokół przekształceń szpitali wiele nieporozumień narosło przez używanie słowa „komercjalizacja”, która kojarzy się z działalnością dla zysku. – Spółki nie muszą pracować dla zysku, bo decydujące jest to, co jest wpisane w umowie spółki. Spółka jest wehikułem, narzędziem, które daje możliwość zarządzania w sposób wygodny i przejrzysty – tłumaczy. Ta przejrzystość może być zresztą jednym z powodów, dla których duża część polityków (nie jest to wyłącznie syndrom PiS) jest przeciwna spółkom szpitalnym. W ich bilansach i dokumentach trudno cokolwiek ukryć – na przykład niewygodną prawdę o zbyt niskiej wycenie części świadczeń. Znacznie trudniej też ukryć nieprawidłowości w zarządzaniu.


Zdaniem Elżbiety Hibner, propozycje ministerstwa, jeśli zostałyby uchwalone, doprowadzą do likwidacji szpitali – przede wszystkim powiatowych, poza największymi miastami. Dlaczego? Miasta mają majątek, mogą go sprzedać, by pokryć zobowiązania szpitala czy szpitali. Powiaty ziemskie nie mają takich zasobów i na pokrywanie ujemnego wyniku finansowego po prostu nie będą mieć pieniędzy, znacznie prościej będzie szpital zlikwidować. To jednak oznacza przejęcie całości jego zobowiązań – co będzie finansową katastrofą dla powiatów. I może stać się argumentem za ich likwidacją, co zresztą ma być częścią średniookresowej strategii Prawa i Sprawiedliwości. – PiS chce centralizacji państwa, konsolidacji finansów publicznych. Temu ma też służyć likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia – ocenia Hibner.

W opiniach dotyczących założeń do ustawy o działalności leczniczej sporo miejsca poświęcono też innej zasadniczej zmianie – samorządy mają otrzymać prawo kupowania świadczeń zdrowotnych w jednostkach, których są organami założycielskimi.

Pracodawcy RP nie kwestionują samej idei, ale to, że samorządy mają mieć prawo do kupowania świadczeń wyłącznie w swoich placówkach. – Dodatkowe środki powinny być dostępne w trybie konkursowym dla wszystkich podmiotów leczniczych. W przeciwnym razie samorządy będą mogły kupić tylko te świadczenia, które oferują ich podmioty lecznicze, a nie te, których potrzebują mieszkańcy – czytamy w opinii. Dr Dariusz Godlewski, specjalista zdrowia publicznego, zwraca uwagę, że na etapie założeń nie napisano nic o zasadach kupowania świadczeń. W tej chwili samorządy mogą kupować świadczenia z zakresu profilaktyki, jeśli program otrzyma pozytywną ocenę Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Samorządowcy są jeszcze bardziej sceptyczni i zwracają uwagę, że taki zapis może doprowadzić do ogromnych nierówności w dostępie do świadczeń medycznych, w sytuacji gdy kondycja finansowa poszczególnych samorządów jest diametralnie różna. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy bogata Warszawa „dokupuje” dla swoich mieszkańców zabiegi wstawiania endoprotez czy usuwania zaćmy, a mieszkańcy ościennych powiatów skazani są na wielomiesięczne czy wieloletnie kolejki.


Najbardziej radykalna w ocenie jest Elżbieta Hibner, która ma za sobą również doświadczenie pracy w samorządzie, jako wiceprezydent Łodzi, a później – członek zarządu województwa łódzkiego. – Łódź jeszcze przed reformą samorządową otrzymała, jako jedno z miast, zadania z zakresu ochrony zdrowia. Do dziś pamiętam nieustanny szantaż moralny, jakiemu byliśmy poddawani: „Jeśli nie dostanę 20 milionów złotych, umrze trzystu pacjentów” – wspomina. Jej zdaniem w ochronie zdrowia musi funkcjonować zasada „trzeciej ręki”, czyli oddzielenie płatnika od właściciela podmiotu leczniczego. Muszą też obowiązywać żelazne kryteria, według których finansuje się i kupuje świadczenia. – Wręcz powinien być zakaz finansowania świadczeń przez właścicieli placówek zdrowotnych, inaczej czeka nas fala wymuszeń – przewiduje.

Jest jeszcze jeden aspekt, związany zarówno z obowiązkiem pokrywania przez organy założycielskie ujemnego wyniku finansowego szpitali, jak i możliwością kupowania przez nie świadczeń – zwiększenie finansowania ochrony zdrowia ze środków publicznych, co obiecywało i obiecuje

Prawo i Sprawiedliwość (pożądany poziom – 6 proc. PKB). Gdyby udało się przeprowadzić zakładane zmiany, do sektora ochrony zdrowia mogłyby wpłynąć dodatkowe miliardy złotych pieniędzy publicznych, co znacząco poprawiłoby wskaźniki, plasujące Polskę na jednym z ostatnich miejsc w UE czy OECD. Na dodatkowe pieniądze z budżetu państwa – co obiecywało Prawo i Sprawiedliwość – przynajmniej w najbliższych dwóch latach nie ma co liczyć, czego zresztą resort zdrowia nie ukrywa. – Zanim się zwiększy nakłady na opiekę zdrowotną, co Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, z całą pewnością trzeba wziąć w karby koszyk, oczywiście koszyk szeroko rozumiany – mówił wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia.





Co z tą siecią?
Sieć szpitali powinna powstać, ale w tej chwili nie są prowadzone żadne prace koncepcyjne, bo resort zdrowia skupia się na pracach nad mapami potrzeb zdrowotnych. Wiceminister Krzysztof Łanda poinformował posłów Komisji Zdrowia, że ministerstwo wróci do koncepcji sieci szpitali, którą przedstawiał w latach 2005 – 2007 minister Zbigniew Religa. Sieć szpitali ma być tworzona i rozwijana na podstawie map potrzeb zdrowotnych. Łanda nie wykluczył, że w sieci znajdzie się miejsce zarówno dla szpitali publicznych, jak i prywatnych, priorytetem do kwalifikacji mają być potrzeby zdrowotne społeczności.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot