Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2017
z 16 lutego 2017 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Czas niepewności

Małgorzata Solecka

W ostatnich tygodniach w mediach huczało o możliwej dymisji ministra zdrowia. Powód? Główne założenia reform, proponowanych przez Konstantego Radziwiłła, zakwestionował wicepremier Mateusz Morawiecki. Premier Beata Szydło zarządziła przegląd resortów… i Radziwiłł przeszedł przez tę próbę zwycięsko. Czy można więc mówić o sukcesie?

Nie do końca. Mocne wsparcie premier albo okazuje się medialną wydmuszką, humbugiem, albo – ktoś w Kancelarii Premiera zaczął jednak liczyć i słuchać krytycznych opinii. Dwa tygodnie później projekty ustaw o sieci szpitali i płacy minimalnej w ochronie zdrowia – obydwa, do których ministerstwa Finansów oraz Rozwoju zgłosiły poważne zastrzeżenia – nadal tkwią w rządowej poczekalni. Tkwią tam wbrew słowom nie tylko ministra, ale samej Beaty Szydło, która zdaje się nie pamiętać deklaracji, składanych choćby na styczniowym posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego.
Jeśli zostaną odmrożone, to dopiero w połowie lutego, ale projekt, który znajdzie się w porządku obrad rządu, wcale nie musi zostać przy pierwszym podejściu przyjęty. A wicepremier, odpowiedzialny za kwestie gospodarcze, ma coraz więcej powodów do weta wobec planów Radziwiłła.

W ostatnim dniu stycznia GUS podaje prognozowany wskaźnik wzrostu PKB za 2016 rok. Nie jest dobrze: 2,8 proc. to co prawda więcej niż przewidywała większość ekonomistów (2,7 proc.), jednak dużo mniej niż szacował rząd. PKB urosło wolniej mimo wpompowania w rynek wewnętrzny miliardów złotych z 500+. Konsumpcja wprawdzie wzrosła, ale nie zrównoważyła największego od ponad dekady spadku inwestycji (o 5,5 proc.). I właśnie spadek inwestycji, o którym Morawiecki wie od kilku miesięcy, może być koronnym argumentem przeciw części rozwiązań, proponowanych przez resort zdrowia.

Wicepremier wie, że w tej chwili dla rządu priorytetem jest nie tyle zachęcanie, co niezrażanie potencjalnych inwestorów. A Radziwiłł konsekwentnie dąży do konfrontacji z prywatnymi przedsiębiorcami, inwestującymi w sektor ochrony zdrowia: sieć szpitali, ratownictwo medyczne, ustawa o płacy minimalnej, wreszcie projekty dotyczące rynku farmaceutycznego. Nawet jeśli potrzebne – nikt przecież nie kwestionuje samego sensu poprawienia funkcjonowania aptek – wprowadzane w sposób, który grozi Polsce pozwami Komisji Europejskiej. I właśnie tych odłożonych w czasie skutków Morawiecki boi się najbardziej – dalszej utraty wiarygodności Polski jako bezpiecznego miejsca inwestycji. Nie tylko w sektor zdrowia. Morawiecki się boi, Morawiecki musi zapobiec.

Boleśnie przekonuje się o tym wiceminister Krzysztof Łanda, który zdecydowanie wspiera zgłoszony przez posłów PiS projekt „apteka dla aptekarza”. Jeszcze w połowie stycznia wydaje się, że protesty przedsiębiorców posiadających sieci aptek na nic się zdadzą, bo projekt miał mocne poparcie całego PiS i resortu zdrowia. Procedowany w trybie poselskim, a więc bez konsultacji, ma wejść szybko w życie, by zastopować zmiany na rynku farmaceutycznym.

Jednak zarówno rząd, jak i poszczególne ministerstwa i instytucje mogą zgłaszać uwagi do poselskich projektów. Uwagi Ministerstwa Rozwoju oraz UOKiK są takiego kalibru, że posłowie PiS zasiadający w komisji ds. deregulacji (to ona, nie Komisja Zdrowia, miała „przepchnąć” ustawę przez parlament) poddają się i rekomendują sejmowi skierowanie projektu… do resortu zdrowia, by włączył go do przygotowanej dużej nowelizacji Prawa farmaceutycznego.

Krzysztof Łanda rzuca w stronę posłów z nieukrywaną złością: – Ja oczywiście będę pamiętał, kto nie chciał status quo na rynku aptek. Potem zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

W starciu: „Morawiecki kontra Ministerstwo Zdrowia” wicepremier zdobywa pierwsze punkty, mimo iż wydawało się, że mecz poddał walkowerem. Gdy 19 stycznia obradowała Radia Dialogu Społecznego poświęcona w całości problemom reformy ochrony zdrowia, wicepremier przebywał w Davos. Beata Szydło tłumaczy przedstawicielom pracodawców i związkowców nieuchronną konieczność wprowadzenia reformy w kształcie proponowanym przez Konstantego Radziwiłła. – Reforma służby zdrowia jest oczekiwana przez wszystkich – mówi, wprawiając zebranych w zdumienie. Pracodawcy i większość związkowców spoglądają dookoła i zastanawiają się, kto to są „wszyscy”. Bo wśród partnerów społecznych ze świecą szukać tego, kto czeka na taką reformę. A minister zdrowia kreśli znane już plany: sieć szpitali, obywatelskie uprawnienie do ochrony zdrowia, likwidacja NFZ, mapa drogowa dochodzenia do 6 proc. PKB na zdrowie w 2025 roku…
Ktoś z uczestników posiedzenia zwraca uwagę, że brakuje głosu wicepremiera Morawieckiego. Jego współpracownicy – wiceministrowie rozwoju i finansów – uczestniczą w posiedzeniu RDS. Ale głosu nie zabierają. W kuluarach słychać, że otrzymali zakaz. Nie wiadomo tylko od kogo – czy od swojego szefa, który chce zademonstrować dystans wobec stanowiska premier Szydło, czy od samej szefowej rządu. Jakkolwiek by było, milczenie czasami więcej waży niż słowa.


Roszady w resorcie

Konstanty Radziwiłł po przeglądzie resortów zachowuje stanowisko – przynajmniej na chwilę. Ale traci dwóch dotychczasowych współpracowników. Wiceminister Piotr Warczyński odchodzi na własną prośbę – rzeczywiście zabiegał o możliwość pożegnania się z resortem zdrowia, w którym wiceministrem został jeszcze przy Bartoszu Arłukowiczu.
Odejście z resortu Pinkasa jest dużo większym zaskoczeniem. – Jarosław Pinkas odszedł na własną prośbę – zapewnia w mediach Konstanty Radziwiłł, komentując dymisję swojego pierwszego zastępcy.

Dymisja Pinkasa upraszcza sytuację w resorcie. Zwalnia się miejsce dla posłanki Prawa i Sprawiedliwości, Józefy Szczurek-Żelazko. Poseł może być wiceministrem jedynie w randze sekretarza stanu. Z naszych informacji wynika, że Jarosław Pinkas swoją dymisję przedstawił bezpośrednio premier Beacie Szydło. Nieoficjalnie mówi się, że były wiceminister zdrowia zostanie wkrótce szefem Urzędu Zdrowia Publicznego – gdyby tak miało rzeczywiście być, mogłoby to oznaczać nie dymisję, ale niemal awans.

Jednak decyzje, jakie na początku lutego ogłasza Konstanty Radziwiłł, dotyczące podziału kompetencji w resorcie zdrowia stawiają pod znakiem zapytania taki scenariusz. Nadzór nad zdrowiem publicznym otrzymuje Krzysztof Łanda, z którym Jarosław Pinkas toczył mniej lub bardziej otwarte spory niemal od początku urzędowania przy ul. Miodowej. W dodatku nadzór ten zostaje osłabiony, bo część instytucji z zakresu zdrowia publicznego – Krajowe Biuro do spraw Przeciwdziałania Narkomanii i Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – dość nieoczekiwanie ma nadzorować nowa sekretarz stanu. – Za zdrowie publiczne mają odpowiadać osoby, które się na tym kompletnie nie znają – dziwi się jeden z polityków PiS. Ale zaraz dodaje, że to wcale nie musi oznaczać, jak twierdzi opozycja, że zdrowie publiczne straciło dla rządu status priorytetu. – Możliwe, że ten podział kompetencji jest tylko chwilowy. W ministerstwie powinien być jeszcze jeden podsekretarz stanu, obowiązków w tej chwili wszyscy, zwłaszcza Krzysztof Łanda, mają za dużo – tłumaczy. Dlatego, jego zdaniem, minister rozparcelował kompetencje brakującego wiceministra, a gdy znajdzie odpowiednią osobę, odciąży dotychczasowych współpracowników. Być może nawet nowy wiceminister zostanie powołany w randze sekretarza stanu, jako pełnomocnik rządu ds. zdrowia publicznego? W rządzie Ewy Kopacz taki status miała Beata Małecka-Libera, odpowiedzialna za przygotowanie i uchwalenie ustawy o zdrowiu publicznym. Choć formalnie podporządkowana ministrowi zdrowia, miała duży zakres autonomii w stosunku do szefa resortu. Kto mógłby mieć taką pozycję w rządzie Prawa i Sprawiedliwości?


Zdrowie w rękach coraz mniej obcych

Kierunek zmian w resorcie zdrowia wydaje się jasny. Konstanty Radziwiłł wszedł w listopadzie 2015 roku do ministerstwa ze swoją autorską ekipą, wyróżniającą się m.in. doświadczeniem i kompetencjami, choć niekoniecznie wysokim współczynnikiem zgodności dotychczas prezentowanych poglądów z założeniami programowymi PiS w zakresie ochrony zdrowia. I choć przez ponad rok minister i wiceministrowie robią wszystko, by udowodnić, że daleko odeszli od prezentowanych wcześniej prorynkowych rozwiązań w ochronie zdrowia, nikt nie dziwi się, nie oburza i nie protestuje, gdy w połowie stycznia Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność” mówi w związkowym tygodniku: – Mam ogromny żal do kierownictwa partii, że odpuściło, oddało zdrowie w obce ręce. Ten skład, który jest na Miodowej nie gwarantuje realizacji programu PiS.

To nie pierwsza krytyka, jaką Radziwiłł słyszy z ust Marii Ochman. Kilka miesięcy temu, gdy Ochman z innymi działaczkami „S” przez jedną noc okupowały ministerstwo, po zakończonych rozmowach z premier Beatą Szydło szefowa „S” pozwoliła sobie nawet na stwierdzenie, że „S” nie ufa ministrowi zdrowia i będzie mu patrzeć na ręce. Ale po raz pierwszy padło tak jednoznaczne oskarżenie pod adresem PiS: oddanie zdrowia w „obce ręce” brzmi więcej niż poważnie. – To nie było powiedziane na żywo, na antenie. To autoryzowana wypowiedź dla „Tygodnika Solidarność”, który wspiera zarówno rząd, jak i Prawo i Sprawiedliwość. Nie wierzę, że Ochman powiedziała coś takiego przynajmniej bez konsultacji – uważa mój rozmówca. Konsultacji z kim? Być może nawet z Nowogrodzką. Może nawet z samym Jarosławem Kaczyńskim.
Bo choć nikt nie komentuje wypowiedzi Marii Ochman, nie można powiedzieć, by przeszła ona bez echa. Kilkanaście dni później pojawia się informacja, że resort zdrowia wzmocni Józefa Szczurek-Żelazko. Pierwsze komentarze wskazują, że nowa wiceminister zajmie się przede wszystkim problemami pielęgniarek – środowisko od dawna zwracało uwagę, że w resorcie zdrowia dramatycznie brakuje głosu tej grupy zawodowej. Ale szybko okazuje się, że Szczurek-Żelazko będzie reprezentować nie tylko pielęgniarki, ale po prostu – PiS, a jej zadaniem ma być... wspieranie ministra we wdrażaniu reform.

– Środek ciężkości w resorcie przesuwa się ze współpracowników Radziwiłła na ludzi PiS – mówi mi jeden z ekspertów. – Kluczowa będzie kolejna nominacja.

Na plotki nie warto zwracać uwagi, chyba że dochodzą z różnych stron i brzmią wyjątkowo zgodnie. Do takich należy właśnie plotka dotycząca nominacji ministerialnej dla prof. Bogdana Chazana. Najsłynniejszy w Polsce obrońca życia poczętego zdementował pogłoski, jakoby miał zastąpić Konstantego Radziwiłła na stanowisku ministra zdrowia. Bo rzeczywiście, takie plany, jeśli były, zostały szybko przez PiS zarzucone. Nominacja dla prof. Chazana zawsze będzie oznaczać otwarcie ideologicznego konfliktu. Ale nominacja na stanowisko ministra pozwalałaby na zarzuty dotyczące braku kompetencji. Bo Chazan wprawdzie był dyrektorem i – krótko – konsultantem krajowym, ale nie ma doświadczenia w sprawach systemowych. Ale dlaczego nie miałby być wiceministrem odpowiedzialnym za zdrowie publiczne (jednym z priorytetów jest przecież dopisane przez PiS zdrowie prokreacyjne!) i naukę? To nie są obszary, w których wymagane jest doświadczenie polityczne czy systemowe. Obecność prof. Chazana byłaby dla Konstantego Radziwiłła podwójnie trudna. Po pierwsze, minister od roku podejmuje decyzje na pograniczu medycyny i ideologii (na przykład dotyczące sprzedaży tabletki „dzień po” wyłącznie na recepty, koniec programu finansowania in vitro z budżetu państwa etc.), zabiera głos np. w sprawach aborcji, które sytuują go po stronie prolife, ale bez skrajności. Nie chce zakazu in vitro (choć jednocześnie daje sobie możliwość zastopowania samorządowych programów finansowania tych zabiegów). Nie popiera całkowitego zakazu aborcji, ale mówi o konieczności weryfikacji przypadków aborcji z tzw. względów eugenicznych. – Pojawienie się w resorcie prof. Chazana oznaczałoby albo konieczność radykalizacji samego ministra, albo oddanie tego obszaru – przyznaje jeden ze współpracowników ministra.
Po drugie, w resorcie byłoby dwóch liderów. Pierwszy (Radziwiłł) na kursie spadającym – bo każda zmiana personalna w resorcie dokonuje się może nie wbrew niemu, ale poza nim. Drugi, odwrotnie – na kursie rosnącym. Już pierwszy większy konflikt (a konflikty między członkami kierownictwa nie są niczym nadzwyczajnym) grozi dymisją.

Prof. Bogdan Chazan nie musi zostać wiceministrem. Są inne możliwości. Wszystkie mają wspólny mianownik: to nie Radziwiłł składa propozycje i nie od niego zależą decyzje. Jak w takich warunkach skupić się na tym, co powinno być najważniejszym zadaniem szefa resortu zdrowia?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot