Grypa jest poważną chorobą zakaźną układu oddechowego. Jej powikłania mogą doprowadzić nawet do śmierci. Objawy wirusa są doskonale znane, ale zdarza się, że u ponad 30% chorych w ogóle nie występują. Wysoki odsetek osób może być nieświadomym zagrożeniem dla otoczenia, co w świetle ostatnich danych dotyczących niskiego poziomu wyszczepialności w Polsce (3,4 proc.) powinno dać nam wszystkim do myślenia. Statystyki związane z grypą w Europie także biją na alarm. Rocznie odnotowuje się do 1,2 mln hospitalizacji i aż do 70 tys. zgonów z powodu grypy. Jedną z przyczyn jest rosnący wpływ ruchów anty-
szczepionkowych.
Do tej pory na rynku dostępne były szczepionki trójskładnikowe, zawierające antygeny trzech szczepów wirusów grypy (dwie linie wirusa A i wybrany szczep wirusa B). Jak się okazało prawie połowę zachorowań w Polsce w sezonie 2015/2016 wywołały wirusy typu B, dlatego w wielu przypadkach nie udało się uniknąć choroby, a straty ekonomiczne państwa rosły. Te dane mogą się zmienić dzięki stosowaniu szczepionki czteroskładnikowej, która ze względu na szersze działanie jest zalecana nie tylko przez Światową Organizację Zdrowia (od 2012 roku), ale i Europejskie Centrum Kontroli Chorób.
Zdaniem specjalistów Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy, mogą je stosować wszystkie osoby po ukończeniu 6. miesiąca życia. O skuteczności tych szczepionek świadczy też fakt, że jeden z największych ich producentów, Sanofi Pasteur, zamierza stopniowo zmienić wszystkie swoje trójwalentne szczepionki przeciwko grypie na czterowalentne, czyli te, które chronią także przed szczepami B/Victoria i B/Yamagata. Rocznie firma dostarcza miliard dawek szczepionek, z których korzysta ponad 500 milionów ludzi na świecie.