W rankingu zaufania do lekarzy opublikowanym w ubiegłym roku przez NEJM („The New England Journal of Medicine”) Stany Zjednoczone zajęły dopiero 24. miejsce na 29 możliwych. Wyprzedziła je m.in. Litwa, Chorwacja, Filipiny, a nawet Turcja i RPA. Nas jednak bardziej martwić powinna pozycja Polski w tym rankingu – ostatnia.
Jeszcze gorzej jest z zaufaniem do liderów medycyny – wierzy im tylko 34 proc. Amerykanów. 50 lat wcześniej było to ponad 76 proc. Zaskakujące jest, że jednocześnie aż 55 proc. Amerykanów jest zadowolonych z efektów leczenia – to trzeci, najwyższy wynik na świecie. Co więc wywołuje tak drastyczny spadek zaufania do lekarzy w USA skoro pacjenci są w większości zadowoleni z efektów kuracji?
Defraudanci i oszuści
Amerykańskie media, wraz z przedstawicielami medycyny, długo i głęboko analizowały to zjawisko i szukały odpowiedzi na ww. pytanie.
– Bo większość doktorów to najpierw biznesmeni (...), którzy dbają o swój interes – tłumaczy dr Peter Rost, który już kilka lat temu na łamach „The Huffington Post” opublikował głośny apel „Nie ufajcie swoim lekarzom!”. Do napisania tego tekstu skłonił go cały szereg afer z medykami w roli głównej. Z danych Medicare (federalne ubezpieczenie, jeden z „odpowiedników” naszego NFZ) wynika, że ogromna rzesza lekarzy defrauduje pieniądze podatników. Niektórzy na państwowych kontraktach zarabiają ponad 100 razy więcej niż średnia dla danej specjalizacji. 25 najlepiej wynagradzanych, za federalne pieniądze, medyków zainkasowało w jednym roku aż 231,7 mln dolarów. Rekordziści po 20 mln rocznie. Wielu z nich ma obecnie zarzuty lub wyroki.
– To musi mieć wpływ na zaufanie – przekonuje dr Rost. „The New York Times” opublikował całą serię artykułów ujawniających, jak lekarze korzystający z federalnych funduszy bezprawnie je drenują. Nabijają sobie kieszenie i nie dbają przy tym o zdrowie pacjentów. To nie były pojedyncze przypadki, ale wręcz masowe zjawisko. – A środowisko medyczne najwyraźniej nic z tym nie robi – twierdzi Rost.
– Wiem, że dla więcej niż tylko niektórych lekarzy, pieniądze znaczą bardzo dużo – potwierdza zdanie Rosta Miles Ryner, też medyk działający na KevinMD.com – największej i najbardziej wpływowej platformie mediów społecznościowych dla kolegów z branży. Przykład: znany z TV dr Oz został bogaczem, promując środki rzekomo na chudnięcie, które nie mają żadnych, naukowych dowodów na swoją skuteczność.
– Poznaliśmy już zbyt wiele przykładów lekarzy, którzy bardziej dbali o swoje dochody niż o zdrowie i życie pacjenta – dodaje John Benson, naukowiec z Harvard School of Public Health, który analizował zjawisko spadku zaufania do lekarzy. Oliwy do ognia dolewa fakt, że amerykańscy lekarze, którzy nadal zarabiają kilka razy więcej niż ich koledzy w krajach OECD, narzekają na coraz mniej pieniędzy z federalnych funduszy. Faktycznie, te zostały nieznacznie obcięte, ale ze statystyk wynika, że wtedy medycy zaczęli przyjmować znacznie więcej chorych. – Chcąc działać, musimy obsługiwać więcej pacjentów. A ci uważają, że robimy to dla zysku, a nie dla nich – pisze w „Physician’s Weekly” Linda Girgis, specjalistka od medycyny rodzinnej.
Przekupni
Media ujawniały też, iż lekarze masowo przepisują chorym bardzo drogie lekarstwa, zamiast znacznie tańszych zamienników. To efekt lobbingu w gabinetach, armii przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych. W USA już na studiach medycznych uczą, by nie ufać danym przedstawianym przez producentów leków. Jednak to ograniczone zaufanie pryska po kilku obiadach absolwenta medycyny na koszt firmy farmaceutycznej. Na marketing bezpośredni skierowany do medyków biznes farmaceutyczny wydaje w USA rocznie aż 5 miliardów dolarów! Z badań prowadzonych w latach 2004–2009 wynika, że ponad ¾ lekarzy ma jakiś związek finansowy z sektorem farmacji. Między 2009 a 2013 rokiem prawie 550 tys. lekarzy, z ok. 800 tys. aktywnych w USA, otrzymywało pieniądze od przemysłu.
Do braku zaufania przyczyniają się w USA też historie naukowców, którzy swoją uczciwość sprzedali koncernom. W zamian za wysokie wynagrodzenia, fałszowali lub manipulowali wynikami badań klinicznych. Z powodu licznych afer i szerokich powiązań, od 3 lat koncerny farmaceutyczne muszą ujawniać w USA listę płac dla lekarzy i naukowców. Dokładne dane: od kogo, komu konkretnie, ile i za co. Wszystko jest dostępne w Internecie.
Litania drobiazgów
Za tymi głównymi powodami podąża cały peleton drobniejszych przyczyn. „MedPage Today” twierdzi, że za spadek zaufania odpowiedzialne są zmiany kulturowe oraz reakcja liderów służby zdrowia na problemy, jakie trawią tę branżę. A właściwie jej brak. Przyczyną ma być też wielka akcja krytykująca reformy służby zdrowia wprowadzane przez prezydenta Obamę, tzw. Obamacare. Przeciwnicy szczepień także nadszarpnęli to zaufanie do doktorów.
– Lekarz musi wypełnić całą masę danych, więc brak tego kontaktu wzrokowego z pacjentami. Ci zaś uważają, że nie słuchamy ich, a bardziej interesują nas ich dane w komputerze niż oni sami – kolejną przyczynę opisuje Linda Girgis. Jej zdaniem, winne są też media, które zbyt często pokazują „złych” lekarzy. Skorumpowanych, chciwych, niesolidnych, pijanych, naćpanych i cwaniaczków. – Heroicznym lekarzom media nie poświęcają tyle uwagi – zauważa Girgis. Ciekawa jest też inna przyczyna – reklama farmaceutyków skierowana bezpośrednio do konsumentów, jest na tyle silna, że chorzy Amerykanie zabiegają o przepisanie konkretnego leku. Zazwyczaj drogiego. A lekarze w USA łatwo ulegają tym prośbom. Za co, paradoksalnie, także tracą w oczach pacjentów.
Recepty
Nawet popularne w USA seriale telewizyjne pokazujące heroizm i poświęcenie medyków, zwłaszcza na oddziałach ratunkowych, nie potrafią już załatać dziur powstałych w opinii o lekarzach. Co więc robić? John Benson z Harvard School of Public Health w wywiadzie dla „MedPage” zauważa: – Kiedy lekarze są pytani o źródła tak dużego kosztu służby zdrowia w USA, wskazują na wszystkich, tylko nie na siebie. (...) Nie biorą odpowiedzialności za dysfunkcyjność systemu. Jego zdaniem ma to także dotyczyć spadającego zaufania do lekarzy. Jeśliby medycy zauważyli swoją rolę w tymże zjawisku, to otworzyłoby to drogę do ich odpowiedniej reakcji. Peter Rost wypisuje tylko „receptę” pacjentom. – Wybierajcie lekarza, który najpierw leczy, a dopiero potem dba o swój biznes. A jeśli przed jego drzwiami widzisz długą kolejkę przedstawicieli firm – uciekaj.
Polski smak
Według ww. rankingu, w naszym kraju zaledwie 43 proc. rodaków – czyli 15 proc. mniej niż w USA – ufa lekarzom. Nawet w Rosji jest lepiej (45 proc.). W innym z badań (European Trusted Brands) zaufanie do polskich lekarzy w 2013 r. deklarowało jedynie 57 proc. ankietowanych. Średnia w Europie to 78 proc. Dodatkowo ten procent ufnych w Polsce systematycznie spada – 4 lata temu wskaźnik wynosił jeszcze 73 proc. Dlaczego? Jest wiele przyczyn. Oto tylko kilka z nich.
• Tylko 23 proc. rodaków jest zadowolonych z leczenia – to jeden z najgorszych wyników w Europie. W krajach takich jak Szwajcaria czy Dania zadowolenie z wizyty deklaruje nawet 64 proc. badanych.
• Z badań CBOS z grudnia 2014 wynika, że prawie połowa (48 proc.) Polaków doświadczyła błędów medycznych na sobie lub swoich dzieciach.
• Wg wyliczeń CBOS, tylko w jednym tygodniu października
2014 r. ukazało się aż 215 publikacji w mediach na temat błędów lekarskich. Jeśliby to przemnożyć przez liczbę tygodni, to w zaokrągleniu wyszłoby 10,5 tys. takich publikacji w skali roku!