Przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wydłuża się szybciej niż w tzw. unijnej piętnastce. Natomiast Polki nie nadrabiają dystansu wobec rówieśniczek ze starej Unii. Podczas Kongresu Zdrowia Publicznego prof. Bogdan Wojtyniak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie przedstawił najnowsze informacje dotyczące problemów zdrowotnych polskiego społeczeństwa.
W latach 1991–2013 długość życia mężczyzn w naszym kraju wzrosła z niespełna 66 do 73 lat, czyli o ponad siedem lat. – Trzeba jednak pamiętać, że mężczyźni w naszym kraju nadal żyją o 6,1 lat krócej niż w Europie Zachodniej – mówił prof. Wojtyniak.
Punkt wyjścia dla mężczyzn w 1989 r. był tragiczny: przeciętna oczekiwana długość życia dla Polaków wynosiła poniżej 66 lat i należała do najniższych w Europie. Brak dostępu do nowoczesnych leków, brak dostępu do procedur ratujących życie w chorobach układu krążenia, fatalna jakość wody i powietrza (duże zanieczyszczenia przemysłowe), zła dieta, zabójczy styl życia (brak sportu, papierosy, mocny alkohol) – to wszystko skutkowało dramatycznymi statystykami. Ale ponieważ było aż tak źle, już w pierwszych latach po przełomie 1989 r., zanotowano nieprawdopodobną poprawę statystyk. – Od 1991 r. przez ponad dekadę przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wydłużała się co roku o 0,39 roku – podkreślał prof. Wojtyniak. Potem, w latach 2002 – 2008 nastąpiła niemal stagnacja – tempo zmiany długości życia spadło do 0,14 roku. Ale od trzech lat powróciło do poziomu z początku lat 90. – Jeśli utrzymamy ten trend, polscy mężczyźni za piętnaście lat będą żyć tak samo długo, jak ci w Europie Zachodniej – ocenił.
Dużo mniejszy dystans do rówieśniczek z Zachodu miały na początku transformacji Polki. W 1991 r. żyły one średnio 75,1 roku, dziś przeżywają średnio 81,1 roku. Zdaniem specjalistów, Polki już na starcie miały dużo mniejsze obciążenia zdrowotne: nie padały tak często ofiarą chorób układu krążenia (to się zmienia w ostatnich latach na niekorzyść pań), rzadziej nałogowo paliły papierosy oraz spożywały alkohol.
Mieszkanki unijnej „piętnastki” dziś żyją 84,1 roku i, co podkreślał prof. Wojtyniak, dystans między Polską a starą Unią pod względem oczekiwanej długości życia kobiet w ostatnich latach zaczął się powiększać. 0,1 roku rocznie, bo takie jest tempo wydłużania się życia kobiet w Polsce, nie wystarczy, by dogonić Europę.
Kobiety w Polsce nadal żyją o wiele dłużej niż mężczyźni – różnica wynosi aż osiem lat. Ale prof. Wojtyniak podkreślił, że jeszcze kilka lat temu była ona o pół roku większa.
Z zaprezentowanych podczas Kongresu Zdrowia Publicznego danych wynika, że poprawa wskaźników zdrowotnych mężczyzn jest silnie skorelowana ze spadkiem umieralności w grupie wiekowej 45 – 65 lat, zwłaszcza zmniejszeniem się liczby zgonów z powodu chorób układu krążenia. To samo dotyczy kobiet w analogicznej grupie wiekowej. – Pod tym względem nic się nie zmieni, również w przyszłości wzrost przeciętnej długości życia w Polsce w największym stopniu będzie zależał od spadku umieralności z powodu chorób układu krążenia – podkreślił prof. Wojtyniak. Polska ma w tym zakresie jeszcze sporo do zrobienia: co prawda pod względem wskaźników ratowania pacjentów w ostrych zespołach wieńcowych i innych nagłych przypadkach związanych z chorobami układu krążenia jesteśmy w europejskiej czołówce, jednak statystyki przeżywalności pacjentów kardiologicznych kontynuujących leczenie poszpitalne nie są optymistyczne. Olbrzymie nakłady finansowe na kardiologię inwazyjną przyniosły efekty, ale system opieki ambulatoryjnej ciągle jest daleki od doskonałości. W rozmowach kuluarowych podczas Kongresu Zdrowia Publicznego wielu specjalistów mówiło, że i w zakresie kardiologii, i w zakresie onkologii, na którą teraz „stawia” Ministerstwo Zdrowia, myślenie o leczeniu i pacjencie bardzo często kończy się na otrzymaniu przez niego wypisu ze szpitala, góra – na pierwszej kontrolnej wizycie u specjalisty, która potwierdzi pozytywny wynik leczenia szpitalnego. Dalej pacjent musi sobie radzić sam.