Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 7–8/2001
z 25 stycznia 2001 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Dolnośląski krajobraz po strajku

Ewa Krupczyńska

Na Dolnym Śląsku strajk pielęgniarek i położnych w szpitalach trwał 38 dni (od 27 listopada 2000 r. do 3 stycznia br.), w większości placówek przybrał najostrzejszą formę – odejścia pielęgniarek od łóżek pacjentów. Dłużej strajkowały pielęgniarki w niektórych zozach podstawowej opieki zdrowotnej we Wrocławiu (od 27 listopada do 7 stycznia). W najgorętszym okresie strajkowano jednocześnie w 44 dolnośląskich zakładach opieki zdrowotnej i wówczas dziennie hospitalizowano w regionie o 1000 pacjentów mniej niż zwykle.

Ile kosztował strajk?

Szacunkowe straty, które poniosły szpitale podległe samorządowi wojewódzkiemu (nie ma jeszcze danych ze szpitali powiatowych ani klinicznych AM), wyniosły łącznie około 7 mln zł. Poszczególne szpitale straciły z powodu strajku szacunkowo od 45 tys. zł do 2 mln zł. Najwięcej – Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu (2 mln zł), na drugim miejscu – Wojewódzki Szpital w Legnicy (1 mln zł), następnie placówki wrocławskie: Okręgowy Szpital Kolejowy (840 tys. zł), Wojewódzki Szpital Chorób Infekcyjnych (639 tys. zł), Dolnośląskie Centrum Gruźlicy i Chorób Płuc (ok. 740 tys. zł), Specjalistyczny Szpital im. Falkiewicza (400 tys. zł), Dolnośląski Szpital im. Marciniaka (350 tys. zł) oraz w kolejności: Specjalistyczny Szpital im. Sokołowskiego w Wałbrzychu (ok. 645 tys. zł), Specjalistyczny Szpital im. Batorego w Wałbrzychu (299 tys. zł), Zespół Szpitalny Chorób Płuc w Obornikach Śląskich (ok. 110 tys. zł), Specjalistyczny Rehabilitacyjno-Ortopedyczny ZOZ we Wrocławiu (99 tys. zł), Centrum Rehabilitacyjno-Ortopedyczne dla Dzieci i Młodzieży w Trzebnicy (45 tys. zł). Na początku stycznia br. nie było jeszcze danych ze Szpitala Psychiatrycznego we Wrocławiu, a pozostałe placówki marszałkowskie nie odnotowały strat.

Wielkość strat finansowych zależała głównie od długości trwania strajku w danej placówce. Były szpitale, w których pielęgniarki strajkowały przez 37 dni, były też takie, w których strajk był symboliczny – trwał kilka godzin.

Wpływ na straty miały, oczywiście, mniej lub bardziej ograniczone przyjęcia pacjentów do szpitali podczas strajków. Jedni dyrektorzy uznali, że mimo ograniczonej liczby pielęgniarek i położnych mogą prowadzić leczenie w nie zmienionym zakresie, inni natomiast drastycznie ograniczyli przyjmowanie pacjentów.
- Decyzje podejmowali sami dyrektorzy, gdyż to oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo pacjentów w swoich placówkach. Samorząd wojewódzki nie mógł w ich postanowienia ingerować - wyjaśnia wicemarszałek Krzysztof Prędki.

– Konieczne było zamknięcie kilku oddziałów w naszym szpitalu, aby nie doszło do tragedii, gdyż spośród 460 zatrudnionych pielęgniarek większość na 30 dni odeszła od łóżek pacjentów. Z tego powodu mieliśmy w grudniu o 60% mniej hospitalizowanych niż w poprzednich miesiącach. Brak przychodu szpitala z powodu niewykonania świadczeń w okresie strajku to szacunkowo ponad 2 mln zł – twierdzi Piotr Pobrotyn, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu.

– Strajk trwał u nas 10 dni, musieliśmy wówczas zmniejszyć obłożenie o ok. 50%, co spowodowało szacunkowo 350 tys. zł strat – wyjaśnia Marek Nikiel, dyrektor Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka we Wrocławiu.

W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego usłyszałam, że strajk pozbawił kilka placówek szansy wyjścia z długów. Na przykład w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu i w Wojewódzkim Szpitalu w Jeleniej Górze w 2000 roku wzrosła dynamika przychodów i zmniejszyły się koszty. Obie placówki miały szansę zamknąć ubiegłoroczną działalność bez powiększenia strat finansowych. Jak twierdzi wicemarszałek Prędki, strajk to uniemożliwił.

Dolnośląskie pielęgniarki uważają oczywiście, że to nie one ponoszą odpowiedzialność za straty zakładów, do których doszło w wyniku strajków. Odpowiedzialnością obarczają rządzących na wszystkich szczeblach władzy.

– Do strajku nie musiało dojść, kilkanaście dni przed jego rozpoczęciem nasz związek wysłał pismo do władz państwowych, wojewódzkich, samorządowych, informując, że podejmiemy strajk w formie odejścia od stanowisk pracy, jeżeli nie zostaną rozpoczęte rozmowy w sprawie systemowych rozwiązań dotyczących wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Zlekceważono ten sygnał. Rządzący prawdopodobnie sądzili, że nie zdecydujemy się na ostateczny krok. A potem, gdy strajk się rozpoczął, Urząd Marszałkowski zbyt długo nie podejmował z nami rozmów, licząc zapewne, że dyrektorzy sami sobie poradzą z tym problemem. Także wojewoda dolnośląski mógł zareagować znacznie wcześniej, niż to uczynił. Wówczas nie musiałybyśmy odejść od łóżek pacjentów na ponad miesiąc - wyjaśnia Lilianna Pietrowska, przewodnicząca dolnośląskiego regionu OZZPiP.

– Strajkowałyśmy najdłużej, aż 44 dni. Dopiero 2 stycznia br. prezydent Wrocławia, któremu podlega podstawowa opieka zdrowotna, rozpoczął z nami rozmowy, a 7 stycznia podpisałyśmy porozumienie z władzami miasta - dodaje Ewa Latoś, pielęgniarka z SPZOZ Wrocław-Śródmieście.

– Trudno policzyć, jaką cenę zapłaciły za strajk pielęgniarki. Zostało nadszarpnięte nasze zdrowie psychiczne – już sama decyzja o podjęciu strajku była trudna, a przez cały czas jego trwania żyłyśmy w stresie. Nie było nam łatwo siedzieć bezczynnie, gdy lekarze musieli zajmować się pacjentami. Myślałyśmy o tym, co dzieje się na oddziale, czy pacjenci otrzymali na czas leki, jak radzą sobie nasi najbliżsi w naszych domach... Nie chciałybyśmy nigdy więcej znaleźć się w takiej sytuacji - przyznaje Jolanta Borkowska, pielęgniarka z Dolnośląskiego Centrum Onkologii.

Za czas strajku pielęgniarki nie otrzymały wynagrodzenia. Wiedziały, że tak się stanie, zanim zaczęły strajkować, ale wówczas nie sądziły, że strajk potrwa tak długo.

– Nie podcina się gałęzi, na której się siedzi. Zrozumienie tego faktu nastąpiło zapewne jednak dopiero przy okienku kasowym, gdy okazało się, że pielęgniarki i położne za czas strajku nie otrzymają pensji, nawet tych 600-700 zł netto - konkluduje Krzysztof Prędki.

Co zyskano?

Podczas strajku trwały nieustające negocjacje pielęgniarek z dyrektorami szpitali oraz regionalnego Związku Pielęgniarek i Położnych z Zarządem Województwa. W niektórych placówkach dyrektorzy podpisali porozumienie ze strajkującymi już po kilku dniach strajku, w większości – dopiero gdy Zarząd Województwa podjął decyzję o podwyżce 200 zł brutto na każdy etat w szpitalu.

- W placówkach samorządu wojewódzkiego zdecydowaliśmy się na podwyżkę w tej wysokości po dokonaniu symulacji przychodów szpitali w 2001 roku i przy założeniu zwiększenia o kilkanaście procent środków z DRKCH. Stwierdziliśmy, że dodatkowe fundusze z kasy pozwolą na podwyżkę dla wszystkich grup zawodowych o 200 zł brutto. Podwyżki nie przyczynią się do wzrostu długu w szpitalach, ale nie będę ukrywał, że dodatkowe środki z kasy chorych miały pierwotnie pójść na spłatę dotychczasowych długów w naszych placówkach – wyjaśnia wicemarszałek Prędki.

Wysokość podwyżek dla poszczególnych grup pracowników pozostawiono do decyzji dyrektorów. Najwyższe miały otrzymać jednak pielęgniarki i położne. Jak wynika z danych Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Marszałkowskiego, w poszczególnych szpitalach uzyskały one podwyżki w wysokości od 160 zł do 360 zł brutto.

Nie udało się natomiast wynegocjować podwyżek strajkującym pielęgniarkom z placówek poz we Wrocławiu. – Liczymy na "ustawę negocjacyjną", bo jak wszystkie grupy zawodowe w ochronie zdrowia, otrzymamy dzięki niej 203 zł brutto – ma nadzieję Ewa Latoś.

Lilianna Pietrowska mówi o pozytywnych efektach strajku. Uważa, że co prawda nie uzyskano 500 zł podwyżki brutto, ale bez strajku w ogóle nie byłoby podwyżek. Podkreśla, że to podczas rozmów strajkujących pielęgniarek z resortem zdrowia ministerstwo podjęło decyzję o powołaniu 8 zespołów, które mają się zająć zawodowymi, edukacyjnymi i ekonomicznymi problemami pielęgniarek.

- Do tej pory władze centralne, a nawet lokalne nie miały zazwyczaj czasu na podjęcie dyskusji o sygnalizowanych przez nas problemach. Po strajku zaczyna się to powoli zmieniać – stwierdza Elżbieta Garwacka-Czachor, przewodnicząca Dolnośląskiej Izby Pielęgniarek i Położnych.

Zespoły problemowe pracujące w resorcie zdrowia będą się zajmować m.in. dostosowaniem systemu kształcenia pielęgniarek i położnych do norm Unii Europejskiej, a także ich kształceniem podyplomowym. Jeden z zespołów ma przygotować mechanizmy motywacyjne, które wpływałyby na zwiększenie zainteresowania wykonywaniem zawodu pielęgniarki i położnej. Podjęte zostaną prace nad określeniem zasad finansowania świadczeń pielęgniarskich w całym systemie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, a także prac nad wdrażaniem standardów zatrudnienia pielęgniarek i położnych w zozach oraz nad warunkami pracy, płacy, bezpieczeństwa i higieny pracy pielęgniarki.

Na Dolnym Śląsku z inicjatywy i przy pomocy Urzędu Marszałkowskiego rozpoczęto prace nad ponadzakładowym układem zbiorowym dla pracowników zatrudnionych w publicznych zakładach opieki zdrowotnej. Biorą w nich udział wszystkie związki zawodowe działające w ochronie zdrowia. Z kolei Urząd Wojewódzki zaprosił samorząd pielęgniarski na rozmowy dotyczące podyplomowego kształcenia pielęgniarek i położnych w regionie dolnośląskim.

- O spotkanie w tej sprawie zabiegałyśmy od dawna. Teraz rozwiązywanie naszych problemów jakby nabrało przyspieszenia - mówią w Dolnośląskiej Izbie Pielęgniarek i Położnych.

– Strajk podniósł prestiż naszej grupy zawodowej. Jest to bardzo ważne dla przyszłości zawodu. Obecnie niskie pensje i brak perspektyw odstraszają młodzież od podjęcia nauki w tym kierunku. Jeżeli nic się nie zmieni, to za parę lat zabraknie pielęgniarek i położnych. Nie chcemy do tego dopuścić – zapewnia Jolanta Borkowska.

- Strajki przyniosły zamierzone efekty. Pokazały, że potrafimy się dobrze zorganizować, że z naszą grupą zawodową też należy się liczyć. Zwróciły uwagę na problemy pielęgniarek i położnych i stworzyły szansę ich rozwiązania. Zaczyna się nas traktować poważnie – podsumowuje Lilianna Pietrowska.

Dane pochodzą z Urzędu Marszałkowskiego  Województwa Dolnośląskiego

PS. Zadłużenie szpitali, dla których organem założycielskim jest samorząd wojewódzki, wynosi już ponad 200 mln zł. Po strajku oczywiście wzrosło. Trzeba było wyasygnować środki na podwyżki. Wicemarszałek Prędki nie chce nawet myśleć o dodatkowej, "ustawowej" podwyżce w wysokości 203 zł, na którą liczą pielęgniarki w br.

– My daliśmy już podwyżki – mówi. Uważa, że w obecnej sytuacji trzeba tak planować budżet dolnośląskich szpitali na 2001 rok, aby nie zwiększać ich zadłużenia. Jeżeli po podpisaniu kontraktu z DRKCH szpital stwierdzi, że przy proponowanych przez kasę stawkach nie zbilansuje kosztów i przychodów, to musi przygotować plan działań restrykcyjnych mających na celu ograniczenie kosztów. Dyrektorzy nieoficjalnie twierdzą, że przy stawkach, jakie proponuje DRKCH, podpiszą kontrakty tylko pod przymusem, a potem... podadzą się do dymisji.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot